-Już?- zapytała Perrie.
-Czekaj... Jeszcze moment... O. Stań tu- poinstruował ją Harry. Dziewczyna zatrzymała się a my razem z nią.W jednym momencie stały się trzy rzeczy: Louis zapalił światło, Harry ściągnął Perrie opaskę i z nikąd wyskoczyło multum ludzi krzyczących:
-Wszystkiego najlepszego!
Dziewczyna się wzruszyła i zaczęła po kolei nas przytulać.
-Dziękuję- powiedziała, przytulając mnie.
-Nie ma za co- na horyzoncie zobaczyłam idącego w naszym kierunku Zayna. Boże mój, jak on wygladał...
Louis złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę stołów z jedzeniem, gdzie oczywiście był już Horan ze swoja towarzyszką.
-Co polecasz Niall?- zapytał Loui.
-Możesz wziąć sałatki, to coś z mięsem, bo nawet pyszne, desery też ok.
-Czyli generalnie wszystko jest jadalne?- zapytałam.
-Tak!
Oni od nas odeszli a my przez chwilę nic nie mówiliśmy. Tak było dobrze. Chwila ciszy, choć wokół nas grała głośna muzyka.
-Wiesz co?- zapytał.
-Co?
-Mam propozycję nie do odrzucenia.
-Jaką?- przyciągnął mnie do siebie.
-Chodźmy do naszych i upijmy się.- Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. Obiecał przecież!
-Wiem, ale inaczej nie będę umiał się bawić ze świadomością, że na dniach cię stracę.
-Jeśli chcesz...
*** Cztery godziny później ***
I tak oto tańczę sobie do jakiejś wolnej piosenki w ramionach pijanego już trochę Louisa. Aż dziw, że jeszcze nie jest maksymalnie pijany...
-Ewa?- zapytał mnie jak dziecko, gdy czegoś bardzo chce.
-Co tam Louis?
-Kochasz mnie?- zapytał mnie na ucho.
-Oczywiście, że cię kocham.
-Więc nie wyjeżdżaj- obrócił mną w koło.
-Ale...
-Obiecaj, że mnie tu nie zostawisz.
-Musimy o tym rozmawiać dziś? W urodziny naszej przyjaciółki?
-Ale obiecaj.
-Dobrze, obiecuję- westchnęłam. Z człowiekien pijanym lepiej się nie kłócić, bo nic z tego nie będzie.
Rozejrzałam się po sali. Chłopaki tańczyli przytuleni do dziewczyn. Słodki widok. Nawet jeśli połowa z nich ledwo stała na nogach...
***Trzy godziny później ***
Rany. Nogi chcą wejść mi w tyłek i mam dość tańczenia do końca życia. No, przynajmniej z Louisem. Tak mną wyobracał, że ledwo siedzę...
-Ewa, jedz... Jedziemy do... Domu- usłyszałam Louisa. Podszedł do mnie wsparty na ramieniu Zayna.
-Taa... Ciekawe, kto nas odwiezie?- zapytałam retorycznie.
-Ja- odezwal się Zayn.
-Piłeś?
-Nie. Obiecałem Perrie, że się nie upiję.
-Uhm. Louis też mi to obiecał- powiedziałam sceptycznie.
-Ja jestem człowiekirm honoru!
Uśmiechnęłam się.
-To co, jedziemy?
-Tak, tak- wzięłam torebkę i po drodze, żegnając się ze wszystkimi, wyszliśmy jakiś na dwór z Lou. Zayn zapakował go do auta i ruszyliśmy w drogę do domu.
Louis śpi mi na ramieniu gdy podjeżdżamy pod dom.
-Dzięki Zayn- powiedziałam, gdy chłopak wyłączył silnik.
-Nie ma sprawy. Poczekaj, zataszczę go do pokoju, bo nawet strong men by sobie z nim nie poradził a co dopiero ty- zaśmiał się i wysiadł z auta.
-No dzięki- zaraz zrobiłam to i ja. Chłopak wyciągnął Louisa z tylnich siedzeń a ja otworzyłam drzwi wejściowe na oścież.
Zayn wciągnąl rozbudzonego i nadal pijanego Louisa do domu.
-No, dziecko położone spać- oznajmił, wchodząc do kuchni, gdzie popijałam zimną Colę. Oh... Ulga dla mnie.
-Dziękuję Zayn. Nie wiem czy bym sobie poradziła- odstawiłam szklankę do zlewu i spojrzałam na chłopaka.
-Nie ma sprawy. Jakby coś się działo to dzwoń. Aha! - dodał, gdy się wycofywał.
-Tak?
-Jutro, jakoś koło popołudnia, przyjadę po ciuchy.
-Okej, nie ma problemu.
-No to do jutra- przytulił mnie jeszcze.
-Pa.
I poszedł zamykając drzwi za sobą.
Westchnęłam. Zdjęłam szpilki, które już dawno powinny leżeć gdzieś w ciemnym kącie.
Rozejrzałam się czy aby wszystko jest jak było i z butami w ręce poszłam na górę.
W pokoju zastałam Louisa. Rozwalony na łóżku, niczym jakiś Bóg. Westchnęłam i rzuciłam gdzieś buty w kąt. Spojrzałam na zegarek- 1:45. Postanowiłam mimo późnej pory choć trochę się ogarnąć. Weszłam do łazienki z piżamą w ręce i wzięł prysznic. Wolałam nie ryzykować utopienia się we wannie.
Nie wiem ile stałam w lecącej na moje ciało wody, ale stwiedziłam, że wystarczająco dużo, bo nogi bolały mnie jeszcze bardziej o ile to możliwe.
Wytarłam się ręcznikiem i założyłam pizamkę. Weszłam do pokoju, zamykając drzwi do łazienki i gasząc światło.
Podeszłam do łóżka i spojrzałam na Lou, zanim się położyłam. Leżał teraz bokiem do mnie. Jego włosy leżały słodko roztrzepane na poduszce.
Zgasiłam światło i położyłam się obok niego. Po chwili objął mnie ręką w talii, jak to zawsze robi, gdy kładziemy się spać. Dołączyłam swoją rękę, kładąc ją na jego ręce i przykryłam nas szczelniej kołdrą.
Zasnęłam.
** Oczami Louisa **
Obudziłem się gdy rozległ się głośny dźwięk tłuczonego szkła. Wstałem, choć głowę rozwalał mi ból. Potargałem trochę włosy, bo opadały mi na twarz. Wyszedłemz pokoju i po schodach udałem się na dół, gdzie zapewne była moja Ewa.
-Ja pierdole- usłyszałem od progu.
-Co się stało?- zastałem, ją gdy zbierała resztki jakiegoś białego naczynia.
-To się stało- pomachała mi zła resztkami szklanki.
-No nie kąsaj- powiedziałem i rozejrzałem się po pomieszczeniu.
-Daj spokój.
Wyrzuciła śmieci do kosza i wróciła do mnie. Postawiła na stole dwie herbaty. Popatrzyłem na nią jak ustawiała na stole poszczególne części śniadania.
Stawiała je lekko zdenerwowana. Nawet nie wiem czym.
-Smacznego- powiedziała z westchnieniem, gdy w końcu usiadła na przeciw mnie.
-Smacznego również- powiedziałem. Nie wiedziałem czy jeszcze się coś odezwać. Nie wiem czy mi się nie dostanie.
-Jesteś zła?- zapytałem po chwili ciszy, bo nie mogłem już jej wytrzymać.
-Nie, nie jestem.
-Jesteś, przecież widzę.
-Nie jestem.
-Jesteś. O co chodzi? O tą szklankę?
-Pieprzyć szklankę. Louis- spojrzała mi w oczy. -O co ja cię wczoraj prosiłam?
******
Tak więc no.
Sama nie wierzę w to, że tak szybko dodałam rodział!
Nie jest jakiś ciekawy, no ale...
Do następnego, oby szybko!
<3
Louis śpi mi na ramieniu gdy podjeżdżamy pod dom.
-Dzięki Zayn- powiedziałam, gdy chłopak wyłączył silnik.
-Nie ma sprawy. Poczekaj, zataszczę go do pokoju, bo nawet strong men by sobie z nim nie poradził a co dopiero ty- zaśmiał się i wysiadł z auta.
-No dzięki- zaraz zrobiłam to i ja. Chłopak wyciągnął Louisa z tylnich siedzeń a ja otworzyłam drzwi wejściowe na oścież.
Zayn wciągnąl rozbudzonego i nadal pijanego Louisa do domu.
-No, dziecko położone spać- oznajmił, wchodząc do kuchni, gdzie popijałam zimną Colę. Oh... Ulga dla mnie.
-Dziękuję Zayn. Nie wiem czy bym sobie poradziła- odstawiłam szklankę do zlewu i spojrzałam na chłopaka.
-Nie ma sprawy. Jakby coś się działo to dzwoń. Aha! - dodał, gdy się wycofywał.
-Tak?
-Jutro, jakoś koło popołudnia, przyjadę po ciuchy.
-Okej, nie ma problemu.
-No to do jutra- przytulił mnie jeszcze.
-Pa.
I poszedł zamykając drzwi za sobą.
Westchnęłam. Zdjęłam szpilki, które już dawno powinny leżeć gdzieś w ciemnym kącie.
Rozejrzałam się czy aby wszystko jest jak było i z butami w ręce poszłam na górę.
W pokoju zastałam Louisa. Rozwalony na łóżku, niczym jakiś Bóg. Westchnęłam i rzuciłam gdzieś buty w kąt. Spojrzałam na zegarek- 1:45. Postanowiłam mimo późnej pory choć trochę się ogarnąć. Weszłam do łazienki z piżamą w ręce i wzięł prysznic. Wolałam nie ryzykować utopienia się we wannie.
Nie wiem ile stałam w lecącej na moje ciało wody, ale stwiedziłam, że wystarczająco dużo, bo nogi bolały mnie jeszcze bardziej o ile to możliwe.
Wytarłam się ręcznikiem i założyłam pizamkę. Weszłam do pokoju, zamykając drzwi do łazienki i gasząc światło.
Podeszłam do łóżka i spojrzałam na Lou, zanim się położyłam. Leżał teraz bokiem do mnie. Jego włosy leżały słodko roztrzepane na poduszce.
Zgasiłam światło i położyłam się obok niego. Po chwili objął mnie ręką w talii, jak to zawsze robi, gdy kładziemy się spać. Dołączyłam swoją rękę, kładąc ją na jego ręce i przykryłam nas szczelniej kołdrą.
Zasnęłam.
** Oczami Louisa **
Obudziłem się gdy rozległ się głośny dźwięk tłuczonego szkła. Wstałem, choć głowę rozwalał mi ból. Potargałem trochę włosy, bo opadały mi na twarz. Wyszedłemz pokoju i po schodach udałem się na dół, gdzie zapewne była moja Ewa.
-Ja pierdole- usłyszałem od progu.
-Co się stało?- zastałem, ją gdy zbierała resztki jakiegoś białego naczynia.
-To się stało- pomachała mi zła resztkami szklanki.
-No nie kąsaj- powiedziałem i rozejrzałem się po pomieszczeniu.
-Daj spokój.
Wyrzuciła śmieci do kosza i wróciła do mnie. Postawiła na stole dwie herbaty. Popatrzyłem na nią jak ustawiała na stole poszczególne części śniadania.
Stawiała je lekko zdenerwowana. Nawet nie wiem czym.
-Smacznego- powiedziała z westchnieniem, gdy w końcu usiadła na przeciw mnie.
-Smacznego również- powiedziałem. Nie wiedziałem czy jeszcze się coś odezwać. Nie wiem czy mi się nie dostanie.
-Jesteś zła?- zapytałem po chwili ciszy, bo nie mogłem już jej wytrzymać.
-Nie, nie jestem.
-Jesteś, przecież widzę.
-Nie jestem.
-Jesteś. O co chodzi? O tą szklankę?
-Pieprzyć szklankę. Louis- spojrzała mi w oczy. -O co ja cię wczoraj prosiłam?
******
Tak więc no.
Sama nie wierzę w to, że tak szybko dodałam rodział!
Nie jest jakiś ciekawy, no ale...
Do następnego, oby szybko!
<3
Aaaa...Cudo!
OdpowiedzUsuńJa już nie mogę doczekać się kolejnego!
Modlę się, żeby tylko to nie był koniec Lou i Ew <3
Wierzę, że będą razem bo to cudna parka ^^
Kocham to ff <<3 I jestem pełna podziwu takiego talentu jaki posiadasz ^^ Zazdro ;)
Czekam z niecierpliwością <3 i ostrzegam, że jeśli ich rozdzielisz ZABIJĘ! :D Nie no żarcik :)
Całuski :* Uwielbiam Cię <<3
Ooooo, ah Louis łamacz obietnic xd Jak dla mnie każdy twój rozdział jest ciekawy, czekałam aż coś dodać, ale poza tematem zajebistego rozdziału... U mnie też jest nowy rozdział, nie wiem czy zajebisty, ale... Zapraszam http://hope-nadzieja-umiera-ostatnia.blogspot.com/ i liczę na twój komentarz♥ P.S. Weny życzę i czekam nn♥
OdpowiedzUsuńGenialny rozdzial bardzo ciekawy .
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńBSIUGAIUWHZHGVZVSJSIOAHZXBHXUXUJ
Genialny ❤❤❤
Mam nadzieję, że jednak wszystko się ułoży i Ewa z Lou będą razem :*
OdpowiedzUsuńAww, genialny rozdział :))
Pijany Louis Tomlinson <3
Czekam na next!! ^^
co ty za glupoty gadasz! jest baardzo ciekawy. uwielbiam twojego bloga, dziękuję ze go piszesz.Czekam na kkolejny :*
OdpowiedzUsuńhttp://scar-never-fade.blogspot.com/