poniedziałek, 26 stycznia 2015

Harry zamówienie

Dla Julii! <3



- No ale chodź! Co ci szkodzi? To tylko jeden wieczór- próbowała przekonać mnie Sandra. Znowu.
-Ale po co? Ja nie chcę tam iść. Oni mnie nie lubią. Szkoda zachodu- powiedziałam znowu to samo.
-Lubią. A szczególnie jeden. Pamiętasz jak mówiłam ci o Liamie? On właśnie chce, żebyś tam była. No weź, nie rób mi tego- brała mnie ma litość. Wie, że zaraz się zgodzę.
-Sandra, proszę. Nie mam ochoty na ogniska.
-Diana, jeśli w tej chwili się nie zgodzisz, zrobię wszystko, ale absolutnie wszystko, żebyś znalazła się na tym ognisku. I pamiętaj, ja nie rzucam słów na wiatr- ostrzegła. No jakoś mnie to nie ruszyło. Ani jej groźba ani proźba ani ten cały Liam, co go raz w rzyciu na oczy widziałam.
-Nie rusza mnie to.
-Dobrze. Jak wolisz. Ale bądź pewna, że za sześć godzin będziemh pić piwo Payne. Zobaczysz.
I z tymi oto słowami opóściła mój dom.
Nadal mnie to nie ruszyło i poszłam dalej spać.

*** 6 godzin później ***

Z pięknego snu o lokatym nieznajom u którego nie zdąrzyłam zobaczyć twarzy, obudziło mnie gwałtownie pukanie do drzwi. Z miną mardy ruszyłam zobaczyć, kto śmiał przerwać ten piękny sen.
Szarpęłam mocno za klamkę i zobaczyłam tam... Czekaj, jak mu tam było? Leeyem, Leslie? A! Liam!
-Liam? Co ty tu robisz?- zdziwiłam się.
-Nie chciała przyjść góra do Mahometa, to Mahomet przyszedł do góry.
-No ale...- czyżby to był ten plan Sandry?
-No co? Myślałaś, że ominą cię moje urodziny?- zapytał.
-To sa twoje urodziny?
-Tak.
-No ale ja nie mam dla ciebie prezentu!- chciałam się tym wykręcić.
-Nie szkodzi. Obecność obowiązkowa.
Po czym wszedł sobie do MOJEGO domu.
-Co ty robisz?!
-Szykujemy się na imprezę!- po czym zostałam wciągnięta do swojego pokoju.
Skąd on zna rozmieszczenie mojego domu?!
-No. Ty raz dwa trzy maluj oczy cxym tam chcesz a ja ci znajdę idealną kreację!
Rada nie rada, musiałam to zrobić.
Nie patrzyłam co robi Liam. Nie chciałam tego widzieć.
Przejechałam oczy kredką na dole i u góry i podkreśliłam je tuszem. I co jeszcze do tego? Nic.
-No. Zakładaj.
Rzucił we mnie wieszakiem z jakąś sukienką.

-Zapraszam.
Otworzył mi drzwi do swojego domu.
-Dzięki.
Rozejrzałam się. Wszystko tu wyglądało nie niespodziankę dla solenizanta, ale skąd mam wiedzieć czy była, skoro mnie tu nie było?
-Diana!- usłyszałam dzieś w oddali głos Sandry.
-Sandra!
-No no Liam. Ale z niej laskę zrobiłeś!
-Przecież mówiłem. No, a teraz lecę do reszty gości. Nie uciekniesz?- zapytał mnie.
-Nie opłaca mi się. I tak mnie znajdziesz.
-No. Na razie.
I zniknął. Nic już nie powiedziałam, tylko pozwoliłam Sandrze zaprowadzić mnie do baru. Podała mi piwo.

Od jakieś godziny, czyli tyle ile tu jestem, mam przeczucie, że ktoś mnie obserwuje. Usiadłam nad basenem. Jakoś się złożyło, że nikogo tu nie było. Wszyscy byli w domu. Postawiłam już którąś z kolei butelkę piwa obok siebie. Zdecydowanie preferuję piwo na takich imprezach.
-Hej- usłyszałam za sobą głos chłopaka. Odwróciłam się i zobaczyłam go. Momentalnie poczułam się jak w moim śnie.
-Hej- powiedziałam. To on. To on mi się dziś śnił! Te same loczki tak samo ułożone. Te same zielonki... I ten sam strój. Czarne spodnie idealnie na nim leżące i czarna prześwitująca koszula z odpiętymi trzema guzikami od góry. Serce zaczęło mi bić mocniej.
-Harry jestem- przysiadł obok mnie i wyciągnął rękę w geście przywitania.
Ujęłam ją i odpowiedziałam:
-Diana.
-Śliczne imię.
-Dziękuję- czy ja się właśnie zarumieniłam?!
-Czemu siedzisz tu sama a nie z koleżanką?
-Skąd wiesz, że nie jestem sama?
-Widziałem, jak Liam cię przyprowadził i dopadła do was ta szalona Sandra- powiedział z uśmiechem.
-Ah tak.
-Widzę, że świetnie się bawisz- zakpił. Juz lubię jego poczucie humoru.
-Jak widać. Chyba za mało jeszcze wypiłam, żeby szaleć...
-To w czym problem?
-Nia ochoty się jakoś bawić.
-Czemuż to taka piękna dama nie ma ochoty zaszaleć?
-Nie wiem.
Harry zaśmiał się.
-Nie śmiej się ze mnie- pacnęłam go lekko w ramię.
-Okej okej. Nie fochaj.
-Nie focham- upiłam trochę z butelki.
-Miałabyś ochotę na spacer? Chciałbym pokazać ci moje ulubione miejsce.
-Jasne. Czemu nie- wyciągnął do mnie swoją prawą dłon, którą od razu ujęłam. Pociągnął mnie tak, że stykaliśmy się nosami.
Szybko się od niego odsunęłam, chrząkając cicho.
-Chodźmy- złapał mnie w talii i wyszliśmy z posesji Liama.

-Gdzie idziemy?- zapytałam.
-Już niedaleko- powiedział, gdy już byliśmy za parkiem.
-To tu- powiedział i zatrzymał się razem ze mną, trzymając mnie za rękę. Zatrzymaliśmy się nad rzeczką a raczej nad strumykiem. Rozejrzałam się po okolicy. To wszystko wokoło wygładało ślicznie na tle zachodzącego słońca. Wygląda tak romantycznie? Zdecydowanie.
-To jest twoje ulubione miejsce?- zapytałam.
-Tak. Zawsze tu przychodzę. Sam. Ale dziś jestem tu z tobą- spojrzał na mnie z uśmiechem. -I myślę, że nie ostatni.
Przybliżył się do mnie na bardzo bliską odległość.
-Czemu tak mówisz?
-Podobasz mi się już od jakiegoś czasu Diano.
Patrzyłam na niego, nie mogąc nic powiedzieć.
-Ja... Co ty chcesz powiedzieć?- drżałam.. Nie wiem czy z zimna czy z emocji.
-Że się w tobie zakochałem Diana.
-Ja...
Nie wiem co powiedzieć. Znam go dopiero pół godziny...
-My się praktycznie nie znamy...
-Nie gadaj tyle. Daj się ponieść!- powiedział i przyciągnął mnie do siebie, po czym pocałował. Ale jak pocałował! Nogi się pode mną ugięły tak, że chłopak musiał mnie podtrzymać. Oderwał się ode mnie.
-W sumie, to możemy spróbować- uśmiechnęłam się do niego.
-Tak?
-Zdecydowanie.





******
Napisałam dla mojej kochanej Julci!!
Podoba ci się?? <3

A rozdział?
Całkiem niedługo!!

3 komentarze:

  1. Zajebisty! A tak pzt... Na moim blogu [http://hope-nadzieja-umiera-ostatnia.blogspot.com/] pojawił się rozdział, zapraszam i liczę na komentarz ♥ P.S Weny życzę i czekam na rozdział☻

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo, bardzo mi się podoba ^^
    Cudeńko, jak zawsze u Ciebie ty talencie mój :*
    Już czekam na rozdziałek <<3
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń