Imagin dla OneDirectionBlog
Co za życie do chuja. Czasem mam ochotę iść się zabić. Co mi po sławie, pieniądzach i tym wszystkim, skoro nie mogę mieć za to miłości?
Nie, to może ja zacznę od początku.
Jestem żonaty od czterech lat. Ale to niedługo ulegnie zmianie.
-Jeszcze raz to samo- powiedziałem do barmana, który tylko spojrzał na mnie przelotnie i zabrał szklankę, by po chwili wlać do niej trochę alkoholu. Tak kurwa, postanowiłem się upić, co nie wolno mi?
Czemu się upijam?
Bo jestem skończonym chujem.
Nancy, moja żona, dowiedziała się, że ją zdradziłem. Dzisiaj, tak dokładnie.
Wróciłem do domu po kolejnym dniu prób do trasy. Zmęczony, zostawiłem płaszcz i buty w korytarzu i poszedłem do sypialni. Tam spodziewałem się Nancy śpiącej w łóżku. Wchodzę do pokoju a ona siedzi i tępo patrzy w ścianę. Zamknąłem drzwi i podszedłem do niej, by się z nią przywitać.
-Cześć kochanie- powiedziałem i cmoknąłem ją w głowę. Ona nic nie zrobiła. -Ej, co się stało misiu- pysiu?
-Harry...- spojrzała na mnie oczami pełnymi łez wielkich jak spodki.
-Tak aniołku?
-Harry... Powiedz mi, że to nie prawda- łzy wypłynęły a ona nadal na mnie patrzy.
-Ale co ma być nieprawdą?- czyżby się dowiedziała?
-Że mnie zdradziłeś- westchnęła. Spuściłem głowę. Nie potrafiłem spojrzeć jej w oczy.
-Harry, powiedz mi- poprosiła.
-Tak, to prawda- powiedziałem to. Przez chwilę siedziała w tej samej pozycji by potem wstać i podejść do szafy. Obserwowałem każdy jej ruch. Robiła wszystko spokojnie, jakby mnie tu nie było. -Co robisz?
Nie odpowiedziała. Z szafy wyciągnęła swoją dużą zieloną walizkę. Zaczęła wrzucać do niej rzeczy. Usiadłem zdruzgotany na łóżku. Dlaczego nic nie robiłem? Przypomniała mi się ostatnia sytuacja. Nancy wtedy wyprowadziła di swojej mamy. Nie, nie zdradziłem jej. Poszło o coś innego. Nie ważne. Ale przepraszłem ją dwa tygodnie. A teraz? Zachciało mi się przygód no to wyszło.
-Nancy- wstałem i podszedłem do niej.
-Nie Harry. Nic nie mów. Wystarczająco powiedziałeś- powiedziała cicho. Z Nancy jest tak, że nie robiła awantur na całą ulicę, by wszyscy słyszeli o co i jak się kłócimy. Ona była spokojna. Zawsze do wszystkiego podchodziła w spokoju. Dziś też. Nie krzyczała, nie wyzywała. To było gorsze, niż by krzyczała i wyzywała.
-Ale posłuchaj mnie...
-Nie- zasunęła walizkę i wyszła z nią z pokoju. Zacisnąłem pięści i wybiegłem za nią. Stała w korytarzu i zakładała kurtkę.
-Nancy, błagam, porozmawiajmy...
-Harry- zatrzymała się trzymając rękę na klamce pół otwartych drzwi. -Pamiętasz co powiedziałam ci ostatnim razem? Na pewno pamiętasz. To koniec Harry. Żegnaj.
Wyszła a ja stałem jak kołek i nie docierało do mnie co powiedziała.
Po jakimś czasie znalazłem się w tym barze.
Ale pamiętam co powiedziała wtedy.
Powiedziała, że jeśli ją zdradzę odejdzie. I że mam jej nie zatrzymywać.
No to nie zatrzymałem. Nie udało mi się.
-Harry, chodź do domu- usłyszałem za sobą głos Liama. Odwróciłem się i faktycznie jest tam i patrzy na mnie.
-Do jakiego domu? Ja już nie mam domu. Bez mojej Nancy to już nie jest dom- dopiłem napój w szklance.
-To chodź do mnie- złapał mnie za barki. Rzucilem na blat kilka funtów i oboje wyszliśmy. Ja zataczając się a Liam prowadząc mnie jako tako do jego samochodu.
-Liam to koniec- powiedziałem, gdy chłopak położył mnie na kanapę w salonie. -Jutro pewnie dostanę papiery rozwodowe.
-Co ty gadasz? Jeszcze będzecie szcześliwi.
-Uhm. Chyba w snach. Powiedziała raz a dokładnie- westchnąłem.
-Zobaczysz. Idę zrobić coś do jedzenia- chłopak zniknął w kuchni a ja oparłem głowę o wezgłowie kanapy i wyciągnąlem telefon. Na tapecie mam jej zdjęcie, uśmiechnięta. Przy niej czuję się jak zakochany nastolatek. Taki zakochany gówniarz.
Nagle z mojego telefonu zaczęła lecieć jakaś muzyczka. Przestraszyłem się tak, że telefon mi prawie z rąk wyleciał.
-Halo?- odebraodebrałem.
-Harry synku, przyjedź szybko do szpitala- usłyszałem mamę Nancy. Była roztrzęsiona.
-Do szpitala? Po co?- usiadłem.
-Nancy miała... Ona miała wypadek- momentanie wytrzeźwiałem.
-Co? Zaraz będę- wrzuciłem telefon do kieszeni i dopadłem do Liama. -Liam błagam cię, zawieź mnie do szpitala!
-Co? Czemu?
-Nancy miała wypadek!
Piętnaście minut później Liam zatrzymał samochód a ja jak tornado wpadłem do recepcji.
-W czym mogę panu pomóc?- zapytała kobieta.
-Gdzie leży moja żona?
-Nazwisko?
-Styles. Nancy Styles- powiedziałem szybko. Kobieta zaczęła pądać papiery tak wolno, że myślałem, że ją po prostu rozszarpię. -Kobieto szybciej, ona tam umiera!- wrzasnąłem.
-Proszę o spokój. I szacunek- zgromiła mnie wzrokiem.
-Przepraszam- głośno wypuściłem powietrze.
-Pokój nr. 20
Pobiegłem tam, już nic nie mówiąc tamtej kobiety. Już z daleka zobaczyłem Glorię, mamę Nan.
-Co z nią?- dopadłem do niej.
-Jej stan jest ciężki.
-Jak?
-Podobno wpadła pod samochód. Nie zauważyła jak jechał. Boże, moja biedna córeczka...
-Będzie dobrze. Mogę do niej iść?
-Tak tylko załóż ten fartuch.
Założyłem go i wszedłem do jej sali.
Leżała tam podpięta do kilkunastu rurek, jakieś maszyny pikały a ona leżała tam bezbronna w tym łóżku z zamkniętymi oczami. Nie wytrzymałem już i po prostu zacząłem płakać. Usiadłem na krzesełku i nadal wyłem.
-Nancy- złapałem ją za rękę, gdy się w końcu ogarnąłem. -Ja wiem, że nie jestem idealny. Taki jaki byś chciała, żebym był... Ale kocham Cię jak szalony. Tak samo jak wtedy, siedem lat temu gdy się poznaliśmy, pamiętasz? Byliśmy osobno na tej imprezie u Toma. Zaczęliśmy gadać i tak zostało- uśmiechnąłem się na to wspomnienie. -To była miłość od pierwszego wejrzenia. Ja nie wiem co mi strzeliło do głowy, by przespać się z inną. Jestem głupi. Nie wiem, co chciałem tym udowodnić. Tak bardzo cię przepraszam. Dopiero teraz spostrzegłem ile dla mnie znaczysz. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Nie zostawiaj mnie Nan- zapłakałem.
*** Dwa dni później ***
Jak wszedłem do jej sali tak do tej pory z niej nie wyszedłem. Nie jestem ani śpiący ani głodny.
-Harry, synku, idź się przespać i coś zjedz. Zadzwonię do ciebie gdy się obudzi- mówi do mnie mama Nan, ale ja nie mam zamiaru nigdzie iść.
-Nie mamo. Ja tu zostanę, dopóki się nie obudzi i nie porozmawiamy.
-Eh- westchnęła.- No nic, to ja pójdę. Zadzwoń, gdyby się obudziła.
-Dobrze- Gloria wyszła a ja zostałem sam z Nancy.
*** Jakiś czas potem ***
Nie wiem, która jest godzina, telefon dawno mi padł bez ładowania. Siedzę na niewygodnym krześle i nadal trzymam dłoń mojej ukochanej w swojej.
Nagle jej palce zaczęły drgać a ja się ożywiłem. Nie mięło dużo czasu jak zaczęła mrugać powiekami by po chwili otworzyć oczy.
-Nancy- odetchnąłem z ulgą. Dziewczyna spojrzała na mnie z takim bólem w oczach, że i mnie coś zabolało. -Ja... Przepraszam Nancy...
-Słyszałam wszystko Harry.
-Oh...- na tyle mnie teraz stać. Po tym wszystkim.
-Ja też cię kocham Harry, ale... Jak mam być z tobą, ja mam ci ufać, jak... Ty to zaufanie do ciebie tak po prostu rujnujesz?- ledwo zapytała.
-Ja...- spóściłem głowę w dół.- Ja chyba czułem się zaniedbywany... Niepotrzebny... Nasze małżeństwo się rozpadało...
-I postanowiłeś całkiem je zniszczyć.
-Nie... Potrzebowałem kogoś kto...
-Kto cię zaspokoi, tak?- zapytała i spojrzała mi w oczy.
-Czy ty wiesz, kiedy ostatni raz się kochaliśmy?- zdenerwowałem się. Teraz to tylko moja wina?
-Dwa miesiące temu- odpowiedziała.
-To w ogóle nie dziwne, prawda?
-W ogóle, bo ja...
-Ty co?- znowu złapałem ją za rękę.
-Jestem w ciąży... Albo byłam...
-Co?- zapytałem.
-To co słyszałeś.
Wtem na salę wszedł lekarz.
-Witam państwa- przywitał nas. -Widzę, że już się pani obudziła.
-Co z dzieckiem?- zapytałem od razu.
-Z dzieckiem wszystko wporządku. Ciąża nie jest zagrożona. Musi pani tylko na siebie bardzo uważać.
-Uhm- powiedziała tylko.
-Jak się pani czuje?
-W miarę dobrze.
-Coś panią boli?- zapytał, notując coś w karcie.
-Trochę głowa.
-Uhm. Dobrze. Niech pani wypoczywa. Widzimy się jutro na obchodzie. Dowidzenia.
Lekarz wyszedł a ja spojrzałem na nią. A ona nie patrzyła na mnie.
-Popatrz na mnie- poprosiłem. Zrobiła to. -Czemu mi nue powiedziałaś?
-Zamierzałam. Za nim dowiedziałam się, że od tak zdradziłeś mnie z jakąś suką.
Westchnąłem kolejny raz ze swojej głupoty.
-Wybacz mi- pocałowałem jej dłoń. - Bądżmy szcześliwi we trójkę.
-Skąd mogę wiedzieć, że nie zrobisz tego znowu?
-Masz moje słowo. Nie popełnię tego samego błędu. Nie skrzywdzę cię już więcej. Obiecuję.
-Kocham cię Harry.
-Ja ciebie bardziej- powiedziałem i pochyliłem się nad nią, by złączyć nasze usta w delikatnym pocałunku.
******
Nie bij!!
Nie wiem czy to ma coś wspólnego z tym o co mnie prosiłaś w zakładce, ale się starałam...
Podoba ci się Julia??
Cudny ❤❤
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuń<3
Czy mi się podoba?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że NIE!
No, bo ja się zakochałam ^^
To jest śliczne, jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona :DD
No co? Też Cię trochę postraszyć ;)
Dziękuję Ci za wykonanie mojego zamówienia, bardzo, bardzo :)
Nie wiem czy mogę złożyć kolejne...Mogę? C:
Boskości :3
Pozdrówka :**
No dzięki!
UsuńWiesz jak ja się bałam czy ci się spodoba?! ;)
Przeczuwałam, że mi oddasz! :)
Cieszę się, że ci się podoba, to dużo dla mnie znaczy i maluje wieeeeeelki uśmievh na mojej twarzy. Aż miło czytać.
Oczywiście, że możesz jeśli tylko chcesz, nie ma problemu!
Całuski!!
To naprawdę jest cudowne <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie opowiadania z dramatem w tle ;))
Cieszę się, że ci się podoba! <3
Usuń💗💗💗💗
OdpowiedzUsuń