niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 50



                  Dziękuję za ponad 16 tys wyświetleń!



-Ile jeszcze mamy czasu?- zapytałam Marlenę, gdy po godzinie Louis opuścił mój dom.
-Całe sześć godzin. A czemu pytasz?
-No bo może... By tak zrobić chłopakom jakąś  słodkość?- zapytałam, patrząc na nią.
-To zrób. Ja nie jestem aż tak uzdolniona jak ty. Ale chętnie zjem.
-Nie ty jedna- zaśmiałam się i poszłam do kuchni.
Po przygotowaniu produktów zabrałam się się do pracy.

Po dwóch godzinach mieszania, dodawania i przelewania, ciasto było gotowe. Wsadziłam je do piekarnika na dwadzieścia minut.
-Już?- Marlena pojawiła się w kuchni, gdy zmywałam po sobie.
-Już. Piecze się.
-Czuję, że same pyszności!- powiedziała radośnie i usiadła przy stole.
-No może, może.

-Okej, idziemy?
-Tak.
Zabrałam foremkę z ciastem i wyszłyśmy z domu, zamykając go dobrze na klucz.
-Wiesz, czuje się jak na początku naszej znajomości z chłopakami.
-Ja też. Jesteśmy tu już pół roku!- powiedziałam
-Wow, szybko zleciało. Wracasz na święta do Polski?
-Tak. Spędzę z mamą trochę czasu. A ty?
-Ja? Nie... Nie wiem.
-Okej, przepraszam, że zapytałam.
-Nie szkodzi.
-Jesteśmy.
Marlena zadzwoniła dzwonkiem. Po chwili drzwi się uchyliły i pokazał nam się w nich Liam.
-Cześć dziewczyny!- powiedział radośnie i wciągnął nas do środka.
-Cześć Li- odpowiedziałyśmy obie.
-Chodźcie- zaprowadził nas do salonu. W sumie to na pierwszy rzut oka to salon to to nie przypominało. Meble i kanapy były poprzestawiane pod ściany tak, że na środku było miejsce zapewne do tańczenia. Muzyka już ostro grała a chłopaki latali po całym domu.
-Zrobiłam ciasto- spojrzałam na Liama, który jeszcze przy nas stał.
-Okej, w kuchni jest wszystko. Wiecie gdzie jest?
-Jasne!
-No to świetnie, bo muszę was zostawić. Lecę po Soph.
I tyle go widziałyśmy.
-Ja idę do mojego Loczka.
-Dasz radę po tych schodach?
-Tak. Nie martw się.
No i zostałam sama. Z westchnieniem udałam się do kuchni. Zanim znalazłam w niej jakiś ozdobny talerz, minęło sporo czasu. Zdążył już w kuchni pojawić się Niall, proszący o kawałek tej pyszności, jak to ujął. A że ja mam zbyt miękkie serce dla niego, no to ukroiłam mu kawałeczek. Uciekł uradowany.
Przekładałam ostatnie kawałki ciasta, gdy nagle, znikąd poczułam ciepłe dłonie na mojej talii. Louis. Odłożyłam nóż i odwróciłam się w stronę Lou. Obejmował mnie w talii z wielkim uśmiechem.
-Cześć kotku- powiedział i od razu mnie pocałował.
-Cześć- odpowiedziałam i oddałam całusa, pogłębiając go.
-Nie widzieliśmy się tylko sześć godzin a ja już tęskniłem- powiedział po dłużej chwili.
-Ja też.
Zaśmialiśmy się. Do kuchni wszedł Niall.
-Ewciu, pyszne ciasto. Zjadłbym więcej, ale muszę jechać po Mad.
-Jedź! Tylko szybko wróć, bo ciasto niedługo się skończy- podpuściłam go.
-Już mnie nie ma.
I zniknął.
-Chodź, zniesiemy ciasto do salonu i dołączymy do reszty.
Tak też zrobiliśmy i po chwili siedzieliśmy na kanapie obok Hazzy i Marleny.
-Gdzie reszta? -zapytała.
-Pojechali po dziewczyny. Powinni być za jakieś kilka minut- odpowiedział Harry, sięgając za szklankę wypełnioną do połowy akloholem. -Zdrówko.
-Masz zamiar się upić? -zapytała sceptycznie Marlena.
-No jasne! Za zdrowie naszych gołąbeczków zawsze.
-Harry...
-Daj spokój Mar. Dziś nie pozostało mi nic innego, jak siedzieć tu i pić. No bo potańczyć, to my se za bardzo nie potańczymy- powiedział i spojrzał na jej nogę.
-Harry nooooo- przeciągnęła ostatnie słowo.
-Dobra, ostatni i jestem cały twój, okej?- patrzał na nią tak czule, że mogłabym patrzeć na nich godzinami. Oni są strasznie słodcy. To, jak oboje zachowują się w stosunku do siebie i w swoim towarzystwie... No cieszę się, że chociaż teraz jej się życie choć trochę poukładało.
-Okej- cmoknęła go w policzek.
-Jesteśmy! -zawołał z holu Liam a zaraz w salonie pojawili się kolejno Niall z Mad, Liam z Soph i Zayn z Perrie.
-No w końcu! -powiedziała Marlena. Dziewczyny przywitały się z nami i zaraz opadły do mojej dłoni.
-Ale śliczny! Cudny! Pasuje do ciebie- zachwycały się pierścionkiem jak tylko go zobaczyły.
-Dobra, dobra, bo mi ją udusicie!- Louis jak zbawienie pojawił się między dziewczynami. Wyciągnął mnie z tego tłumu i przyciągnął do siebie, tuląc.
-No Tommo, może coś powiesz?- muzyka z lekka ucichła a wszyscy razem ze mną wpatrywali się w Lou. Ja z miłością, oni z ciekawością.
-A cóż ja mogę powiedzieć? Jestem szczęśliwy, bo mam przy sobie mojego największego skarba, którego kocham nad życie, najwierniejszych kumpli, świetnych fanów... Co jeszcze mam powiedzieć?
-Że nas kochasz!- krzyknął Hazza, czym rozśmieszył cały salon.
-Tak, kocham was wszystkich, ale miłość do was nie równa się z miłością do Ewy.
-Jakie to romantyczne- powiedziała Sophia, wtulona w Liama.
-Słodkie!
-Gorzko! Gorzko!- zaczął dopingować Zayn a zaraz dołączyła reszta. Zaśmiałam się i po chwili moje usta złączyły się w delikatnym pocałunku z ustami Louisa. Zaraz chłopaki zaczęli gwizdać jak szaleni. W końcu odsunęliśmy się od siebie. Nastąpiły brawa. Czułam się jak na weselu.
-Zdrowie naszej pary!- krzyknął Zayn i wszyscy wypiliśmy toast.
-Dobra, może jakąś muzykę zapuścisz Zen, co?- powiedział Niall.
Chłopak włączył jakąś rytmiczną piosenkę i porwał Perrie do tańca. Louis odstawił nasze kieliszki na stolik i za chwilę kręciliśmy się w takt. Po kilku chwilach wszyscy świetnie się bawili do muzyki, tylko Harry z Marleną siedzieli smutni na kanapie. Dwoje największych zabawowiczów w Londynie się nie bawi! Niesamowite.
W końcu usiedliśmy zmęczeni na kanapie obok nich.
-Marlenko, przepraszam cię- usłyszałam obok głos Hazzy.
-Za co?
-No za ten wypadek. Nawet potańczyć sobie nie możesz.
-Harry! Daj spokój. To nie jest ważne. Potańczyć to sobie na ich weselu potańczę. A teraz nie chce mi się tu siedzieć. Chodźmy do ciebie -podniosła się i i zaraz oboje zmierzali ku schodom. Patrzyłam jak znikają na samej górze.
-Harry bardzo żałuje- odezwał się Louis.
-Widzę i słyszę. Ale Marlena jakoś nie przyjmuje się tym, że przez jakieś dwa tygodnie jest przykuta do kanapy.
-No cóż... Hazz jest wpatrzony w Mar jak w obrazek a ona w niego. I myślę, że jak będzie taka potrzeba, to pójdą za sobą w ogień- powiedział Zayn i usiadł obok nas.
-Masz rację- powiedział Louis.
-Czemu my ich obgadujemy?- zapytałam.
-Nie wiem.
-No to będziemy obgadywać was- powiedział Niall.
-Kiedy zamierzacie wziąć ślub? -zapytała Perrie.
-Yyy... No... Jeszcze nie myśleliśmy nad tym- powiedział Louis, patrząc na mnie.
-Nie było kiedy. Wy też zaraz po zaręczynach planowaliście datę ślubu?- zapytałam, wymownie patrząc na Zayna i Perrie.
-No nie...
-No to my też jeszcze nic nie wiemy.
-A poza tym, zaraz jest trasa... Jeszcze zdążymy-  Louis objął mnie ramieniem. Tak, masz rację.
-No tak.
-Okej, już nie będziemy pytać.
-No to pijemy? -zapytał Niall i podniósł butelkę wódki.
-Lej.
Chłopak polał do kieliszków i po chwili wypiliśmy.
-Ewciu, masz to pyszne ciasto jeszcze?
-A mam- odpowiedziałam mu i pokazałam na talerz na, którym było kilkanaście apetycznych kawałków ciasta.
-Dawaj- chłopak szybko wziął od razu kawałek i po chwili nie było po nim śladu.





*******
Proszę dla was kolejny rozdział.
Jest taki trochę o niczym, ale niedługo znowu będzie się dziać...


Kolejny rozdział jak zwykle za tydzień!

7 komentarzy:

  1. Taki trochę o niczym, ale przez cały czas mi się mordka cieszyła :))
    O tak wesele, czekam ^^
    Wszystkie pary są tak słodkie i idealne, że chyba bardziej nie można
    haha Niall xd "no to pijemy? " taki typowy Polak :P
    świetny rozdział, pozdrawiam i do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Niall XD
    szczerze? Rozśmieszył mnie ten wątek :3
    Wspaniały rozdział i czekam z niecierpliwością na następny
    Pozdrawiam
    Ruby

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest taki cudowny! Nie wiem co mam powiedzieć. Wspaniały, cudowny i taki kochany! Kocham! <3
    Weny i czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :)
    Ciekawe co tam bedzie sie dziać u Marleny i Harry'ego :D hah xD
    PRZEPRASZAM ZA SPAM: u mnie na blogu nowy post :)
    [karmalkowe-blogowanie.blogspot.no ]

    Tak wiec czekam na kolejny rozdział i kolejne imaginy oraz zycze ci weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. UWAGA
    Pragnę Cię poinformować, że zostałaś nominowana do Liebster Blog Award :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowity ;)
    I ja mam przeżyć tydzień...
    Kurde no, piszesz tak wspaniale <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cały rozdział czytałam szczerząc się jak jakaś porąbana :D Ale mniejsza z tym, bo rozdział wyszedł superowo. Czytało mi się go bardzo przyjemnie i mogłabym dalej czytać :) Niall pierwszy do ciasta... To takie oczywiste :D Czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń