poniedziałek, 11 maja 2015

Rozdział 52

Rany, to już 52 rozdział!
Dziękuję za 17 tys wyświetleń!


Rozdział ze specjalną dedykacją dla Little Dark Angel, która strasznie nie może doczekać się rozdziału ;)
Mam nadzieję, że ci się podoba i wam wszystkim



*** Następnego dnia ***

Wczoraj byłam tak zmęczona, że zasnęłam na łóżku w ciuchach. Teraz stoję pod prysznicem i staram się jakoś dobudzić. Głowa mi pęka, choć nie wiem czemu. No tak, dawno mnie nie bolała.
W ręczniku wyszłam z łazienki i udałam się na dół. Pierwsze co, to jak zwykle usłyszałam krzyki. Boże ile jeszcze mam ich znieść?!
-Co tu się do cholery dzieje?!- wpadłam do salonu, gdzie siedziala cała trójca. Marlena, Harry i Louis. -Cześć kochanie.
-Hej kiciu- chłopak zaraz był przy mnie i całował namiętnie w usta.
-Co się dzieje? -patrzyłam na ich twarze. Pierwsza odezwała się Marlenka.
-On- tu pokazała na Lou. -Wtargnął tu i chce z tobą rozmawiać.
-No i?
-Nie chciałam mu na to pozwolić. On cię zdradził z tą dziwką, czemu w to nie wierzysz?! I jeszcze chcesz go widywać?
-Uspokój się Mar- powiedział Hazz.
-No właśnie Harry, prosiłam cię, żebyś ją uspokoił. Ale widzę, że to nic nie dało. Trzeba było użyć innych środków. A ty Marlena, zastanów się po której jesteś stronie. Chodź Loui- szybko pociągnęłam go za dłoń do swojego pokoju.
-Tęskniłem za tobą- Louis szybko zamknął za nami drzwi i przyparł do nich moje ciało swoim.
-Ja też, ale ręcznik zaraz ze mnie zleci!- powiedziałam i spróbowałam go podtrzymać.
-On jest teraz mało ważny.
Przytulił mnie do siebie po czym szybko wziął na ręce w stylu panny młodej.  Pisnęłam, bo ręcznik niebezpiecznie ze mnie zjeżdżał.
-Louis!
-No już- położył mnie na łóżku. Szybko poprawiłam materiał na sobie. Mój narzeczony (ale to cudownie brzmi!) położył się obok mnie i patrzał na mnie tymi niebieskimi oczkami z wielką miłością.
-Louis, powiedz mi co teraz? Jak to będzie wyglądać? Ja sama nie wiem co mam myśleć. Nie wierzę jej. I jeszcze Marlena jest przeciwko tobie. To nie do pomyślenia.
-Ja wiem. Już sam powoli zaczynam wątpić w to, czy cię nie zdradziłem...
-Louis, co ty?
-Ona jest w ciąży... I wszystko wskazuje, że ze mną... Ja... Tak bardzo cię przeraszam, że cię zawiodłem. Nigdy bym nie pomyślał, że będę miał dziecko z inną kobietą, niż tą, którą kocham nad życie. Z tobą chciałem mieć gromadkę dzieci. Mam wstręt do siebie za to, że jestem taki jak każdy facet... Wystarczy trochę alkoholu i nic się nie pamięta. Nie chciałem nigdy należeć do tej części... Nie udało mi się to... I... I jeśli będziesz chciała ode mnie odejść, to ja to zrozumiem... Sam bym od siebie odszedł gdybym był tobą.
W moich oczach zebrały się łzy. To co powiedział było takie... Smutne. I takie prawdziwe i...
Mocno do niego się przytuliłam.
-Nie płacz skarbie- otrarł moje łzy.
-Więc nie gadaj takich głupot.
-Ale to prawda.
-Nie obchodzi mnie to. Kocham cię Louis. Nie interesuje mnie żadna Diana. Liczysz się dla mnie ty. Udowodnimy tej smarkuli, że to nie jest twoje dziecko.
-Ale jak?
-Jeszcze nie wiem. Coś się wymyśli.

*** Dwa dni później ***

W środę już wigilia. W pracy mam już wolne i zaczynamy dopiero od drugiego stycznia. Rany, nawet w szkole tyle wolnego nie było.
Louis codziennie do mnie przychodzi i już nawet nie obchodzi go to, że gromada fotoreporterów wszystko nagrywa.
Postanowiłam zrobić trochę porządku w domu, bo skoro ja wyjeżdżam do Polski na święta a Marlena na pewno nie będzie nocować w domu, to chociaż niech będzie czysto.
-Cześć- przestraszyłam się, słysząc za sobą głos Louisa i czując jego dłonie na biodrach.
-Louis, przestraszyłeś mnie!
-Znowu- przyciągnął mnie do siebie i pocałował.-Co robisz?- zapytał, gdy odsunęłam się od niego trochę, mocząc sciereczkę w wodzie z płynem.
-Sprzątam.
-Okej. Pomogę ci- chwycił za drugą czystą i zamoczył ją w wodzie.
-Nie trzeba i tak zaraz kończę.
-A tam. I tak nie mam co robić- i już przecierał półkę.
Zapatrzyłam się na niego.
-Czemu tak na mnie patrzysz?
-Nie mogę nadziwić się temu, że mam takiego przystojnego, cudownego i kochanego narzeczonego.
Louis wstał i podszedł do mnie z uśmiechem.
-A ja nie mogę się nadziwić, że jesteś że  mną mimo tego kim jestem i co się z tym wiąże.
Nasze usta już miały się zetknąć, gdy jak na złość, zadzwonił telefon Louisa. Już miałam mu go chamsko wyrwać, gdy usłyszałam:
-Co tam Paul?... Yyy no tak... Tak. Kiedy? Za dziesięć minut, okej.
Chłopak westchnął i spojrzał na mnie smutno. Trzymaną w ręce ścierkę rzucił na wiadereczko z wodą.
-Chyba z naszego sprzątania dzisiaj. Paul chce nas widzieć za dziesięć minut w jego domu. I jest wściekły.



******
Więc, rozdział dodaję dziś.
Nie pytacie dlaczego bo sama nie wiem;)
Dostałam takiego kopa weny przez wasze komentarze no i wyszło coś takiego.

UWAGA!!
Nie wiem czy kolejny rozdział pojawi się w niedzielę, bo gdyż teraz zajmę się zamówieniem dla Darii.
Ale postaram się coś napisać. 



Anonimki, wy też możecie komentować! 
Love ya<3

6 komentarzy:

  1. Ojej ;)) dziękuję za dedykację <3 serio super uczucie
    ale dotąd się szczerzylam dopóki nie przeczytałam "Już sam powoli zaczynam wątpić w to czy cię nie zdradzilem" wtedy mina mi automatycznie zrzedła
    ale za przeproszeniem c**j z tym dzieckiem nawet jakby to było jego dziecko to przecież i tak Louis nie opuści Ewy :')
    Jeszcze w życiu nie trafiłam na takie ff, które byłoby az tak słodkie i w którym aż tak kipiałoby miłością
    mam wrażenie ze jak to piszesz to się naprawdę wczuwasz, co oczywiście bardzo dobrze <3
    I jeszcze ten Paul. ..cciągle mi się wydaje, że on ma z tym wszystkim coś wspólnego ;))
    A tak zmieniając temat wyobrażasz sobie ich dzieci? Louisa i Ewy? -taka mała aluzja xD
    W następnym rozdziale życzę sobie jesżyczę więcej miłości jeśli to w ogóle możliwe, wykopania Diany i Paula za drzwi→ dziękujemy państwu za bycie w tym ff
    Ej a w ogóle wyobrażasz sobie jak Louis mówi te wszystkie piękne rzeczy swoim pięknym głosem ♥
    Chyba mój komentarz mówi sam za siebie co sądzę o tym rozdziale ;))
    I jeszcze raz dziękuję za dedykację ♥♥♥
    Kocham <3
    I czekam na kolejny z NIECIERPLIWOŚCIĄ ^^
    Oczywiście napiszesz kiedy będziesz miała czas, nie rób nic na siłę słońce <3 my poczekamy ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany... Jest taki inny ;)
    Taki słodki, ale z drugiej strony troszkę smutny.
    No i Marlena sobie coś ubzdurała heh <3
    Ale wszystkie te przeciwności, które czekają na Ewuisę...
    Ja nie wiem, czy dam radę. Padnę na zawał.
    Obiecuję xD
    Czekam z niecierpliwością ;)
    Mimo to, wiem, że masz też prywatne życie, więc spokojnie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Nie wiem co powiedzieć! Słodki i smutny zarazem! *_*
    Gratuluje wyświetleń i tylu rozdziałów!
    Kocham i czekam na nn! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega się cieszę, że dodałaś rozdział <3
    Cudny <3
    No w sumie, to ja też nie byłabym skłonna tak ślepo wierzyć w niewinność Louis'a, po prostu nie...
    Boję się, że Ewa i Diana będą w ciąży w tym samym czasie 0.0
    Oby jednak ten bachor tej siksy (Diany), nie okazał się autorstwa Lou, że się tak wyrażę -.-
    Jeżeli tak, to chyba samodzielnie urwę Tomlinsonowi łeb, za to, że dał się upić tej debilce -.-
    Nie mam pojęcia czego może chcieć Paul :o Może nie podoba mu się fakt, iż Loui pokazuje się z Ewą i nie kryje się z odwiedzinami :o A może chodzi właśnie o Dianę :O
    Niecierpliwie czekam na kolejny <3
    Świetny rozdział :)
    Spokojnie, będziemy czekać, bo warto <3
    Całuski xx
    Powodzenia w dalszym i dużo weny i czasu c:
    P.S. U mnie nowy "Hatin' Syndrome" :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :) czekam na dalsze posty z twojej strony i weny zycze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Początek to była chwila zwątpienia, że Ewa wierzy tej durnej Dianie, ale potem, kolejne linijki, że ona wszystko zrobi, aby udowodnić, że nie jest to dziecko Lou... No po prostu to jest takie słodkie, a zarazem cudowne ♡.♡ Ale z drugiej strony powiem szczerze, że sama już zaczynam wątpić, czy aby na pewno to dziecko nie jest dzieckiem Louisa. Po tych jego słowach, że on sam jest nie pewny i po alkoholu... Kurczę. Nie mam zielonego pojęcia co to będzie dalej. Zostaje mi tylko czekać na next. :) Pozdrowionka ♡ ♡ ♡

    OdpowiedzUsuń