niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 54.

*** Oczami Louisa ***

Roy wytargał Ewę z domu, zanim cokolwiek do mnie dotarło.
-Co... Co to było?!- patrzyłem na Paula, nie wierząc w to co robi.
-Ratuję ci życie chłopcze. Ona cię ograniczała. Gdzie podział się ten zwariowany chłopak, którego prawie codzinnie musiałem holować pijanego do domu?
-Ona mnie zmieniła na lepsze. Chcę się w końcu ustatkować przy...
-Przy boku Diany, masz rację. Dlatego musiałem pozbyć się przeszkody. Michael, zaprowadź Louisa do specjalnego pokoju. Zaraz do niego przyjdę.
Po chwili poczułem silne dłonie ochroniarza na moich barkach i zaraz zostałem prowadzony w wzdłuż korytarza, na sam jego koniec. Otworzył drzwi i wepchnął mnie do środka, po czym przekręcił klucz w zamku.
Co do cholery?!
-Michael, otwieraj te drzwi do cholery!- krzyczałem, lecz nikt nie odpowiedział. Rozejrzałem się za jakimś oknem. Okno było. Tyle tylko, że zakratowane. Izolatka?!
Rozejrzałem się dokładniej. Gabinet. To jego gabinet!
Dopadłem do biurka, popchnięty przez jakąś siłę, w nadziei, że coś znajdę. Na blacie stał zamknięty laptop i mnóstwo papierków związanych z trasą i płytami. Okej. Teraz szafki. O dziwo nie zamknięte na klucz. Otworzyłem jedną z nich. Pod wpływem ruchu, na panele wypadło kilkanaście zdjęć. W szufladzie jest tego pełno! Wyciągnąłem je wszystkie i przejrzałem oględnie. Byłem na nich ja, czasem pojawiała się Ewa. Wszystkie one były robione z ukrycia. Skąd on ma te zdjęcia? Kazał nas śledzić? Schowałem je szybko do kieszeni kurtki. Nic więcej nie znalazłem.
Usłyszałem przekręcanie klucza w zamku, więc szybko podniosłem się i poszedłem do drzwi, gdy stanął w nich Michael.
-Przepraszam, że musiałem pana zamknąć panie Tomlinson. Miałem taki rozkaz. Mogę już pana wypuścić.
Z niedowierzaniem wyszedłem z pokoju. Miał taki rozkaz? Kto mu kazał? Paul? Co on se, w kulki ze mną leci?!
-Co ty odpierdalasz Paul?- wszedłem do salonu i od razu zapytałem go.
-O co ci chodzi?- zapytał jak gdyby nigdy nic.
-Jak to o co? Wyrzucasz moją dziewczynę z domu za nic, mnie siłą  przetrzymujesz w swoim gabinecie! Ja się pytam, co ty odpierdalasz?!
-Po pierwsze, twoja dziewczyna siedzi o tu- wskazał na Dianę siedzącą na fotelu, jak zwykle zapłakaną. -Po drugie, tamta dziewczyna nie ma z tobą nic wspólnego! Ile razy mam ci jeszcze powtarzać, że ona była tylko na zastępstwo?!
-Mogłeś również powiedzieć, żebym się nie zakochiwał, jeśli to tak bardzo ci teraz przeszkadza! -krzyknąłem i tak po prostu wyszedłem z tego domu wariatów.
-Louis, Louis!  Zaczekaj!
Odwróciłem się i zobaczyłem Dianę biegnącą w moją stronę.
-Czego chcesz?!- dziewczyna się skuliła, ale odpowiedziała.
-J... Jedziesz do domu?
-Jadę, bo co?!
-M... Mogę z tobą?
-Rób co chcesz, ja muszę jeszcze coś załatwić- westchnąłem i skierowałem się do auta nie czekając na nią. No popsuła mi plany, ale... Co teraz mi po tym?
Ruszyłem z piskiem opon jak tylko wsiadła.
-Możesz wolniej?
-Nie.
Zatrzymałem się przed domem Ewy. Zostałem tam samochód Zayna. Nic nie mówiąc do Diany, wysiadłem i skierowałem się na jej posesję, w nadziei, że jest w domu. Zobaczyłem Zayna siedzącego na schodach przed domem. Niedobrze...
-Zayn?
-Louis...
-Zayn, gdzie jest Ewa?- zapytałem, bojąc się odpowiedzi.
-Ona... Ona właśnie siedzi w samolocie do Polski. Do dwudziestu minut...- powiedział to tak wyraźnie, że nawet głuchy by usłyszał.
-Ale... Co?!
Nie docierają do mnie wypowiedziane przez niego słowa. Nic do mnie nie dociera.
-Czemu jej nie zatrzymałeś?!
-Nie mogłem. Dostała telefon od Paula, że dostanie bilet i ma lecieć... Stwierdziła, że i tak by pojechała.
Usiadłem obok niego i schowałem twarz w dłoniach.
Boże, dlaczego musisz być tak okrutny?! Dlaczego nie mogę być szczęśliwy? Dlaczego?
-Louis, musimy jechać- do głowy wtargnął słodki głos Diany. -Louis chodź,  reporterzy są.
Spojrzałem na nią. Była ewidentnie przejęta. Tylko nie wiem czym.

**** Trzy dni później ****

Minęły trzy dni. Nie odważyłem się zadzwonić do Ewy. Mam wrażenie, że obwiniałaby mnie, że nic nie zrobiłem. Ma rację.
-Cześć syneczku!- przywitała mnie od progu radośnie mama.
-Hej- odpowiedziałem niemrawo i wszedłem do domu.
-Co się stało kochanie?
-Paul.
-Cześć wielki bracie- w moje ramiona wpadła Lottie a po niej kolejno reszta sióstr.
-No hej wam.
Wszedłem do kuchni, mając nadzieję zastania tam mojego najmłodszego rodzeństwa. Przy stole siedział Daniel.
-Cześć Dan.
-Cześć Loui- przywitał mnie radośnie, ale jego mina zrzedła, gdy zobaczył moją. -Co się stało?
-Nic- oprócz tego, że moje serce powoli umiera, a ja nie mogę nic zrobić. -Gdzie Doris i Ernest?
-U moich rodziców.
-Okej. Idę do siebie.
W progu minąłem się z mamą. Patrzyła na mnie przejęta, nie wiedząc co mi jest. Nawet gdyby wiedziała to co zrobi?
Wszedłem do siebie i zamknąłem drzwi, po czym rzuciłem się na łóżko.
Zadzwonić? Co mi zależy, najwyżej nie odbierze.
Wybrałem numer i przyłożyłem telefon do ucha.
-Halo?- gdy usłyszałem jej głos od tylu dni...miód dla mojego serca.
-Cześć Ewa- powiedziałem słabo. Naprawdę się boję, że będzie na mnie zła za to, że nic nie zrobiłem.
-Hej Lou.
-Czemu nie zadzwoniłaś?- zapytałem.
-Paul mi zabronił. A poza tym powiedział, że ty dla mnie nie istniejesz. I ja dla ciebie też. Mam zniknąć z twojego życia.
-Nie możesz zniknąć. Jesteś częścią mnie i nie pozwolę, żeby mi ciebie zabrał, rozumiesz?
-Louis... Ja chyba dłużej nie dam rady. Zawsze jest coś co, nie pozwala być nam razem. Jak nie Diana, to Paul, albo plotki. To mnie w końcu zniszczy.
-Ewciu, daj mi trochę czasu, kilka dni a myślę, że wszystko w tym czasie się wyjaśni.
-Co ty mówisz?
-Myślę, że to wszystko jest po to by nas rozdzielić. I dowiem się kto za tym stoi.
Powiedziałem tylko to, bo przecież nie powiem jej, kogo podejrzewam, skoro nie mam jeszcze pewności.
-To znaczy?
-Jeszcze nie chcę nic mówić, bo nie jestem pewny, ale mam do ciebie jedną prośbę.
-Jaką?
-Nie zostawiaj mnie samego z tym wszystkim.
-Louis...
-Wrócisz do Londynu?
-Tak. Mam tam pracę przecież. I was.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też Louis- odpowiedziała mi i mogę przysiąc, że się uśmiecha w tym momencie.
-Damy radę.
-Wiem.




********
Kolejny rozdział za nami!
Jestem ciekawa waszych reakcji.
Już niedugo, a może i nawet szybciej zacznie wszystko się wyjaśniać.


            Czytasz = komentujesz

8 komentarzy:

  1. Powiem Ci szczerze, że troche popłakałam przy tym rozdziale
    dosłownie czuje tutaj miłość Louisa do Ewy
    a Paul, proszę cię spier****j i za bierz ze sobą Dianę




    Kocham, kocham, kocham ♥
    I musze kończyć bo moja klawiatura na telefonie szaleje i nie wiem co tam ci napiszę bo w sumie to nic nie widzę xd
    czekam ja kolejny <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Popłakałam się *_*
    Brak mi słów! Czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaaa
    JA CHCĘ NASTĘPNY
    To było cudowne
    jejej aaaa genialne
    czyżby Paul to wszystko zaplanował
    skąd to speszenie Diany przy reporterach hmmmm
    to wszystko jest takie tajemnicze
    mam nadzieję że Lou dojdzie do prawdy
    czekam na kolejny
    ściskam Mela:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :)
    Ja chce następny :3
    I na pewno dadzą radę i bedą w końcu żyć bez przeszkód :)
    Czekam na następny i weny zycze :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowity!!!
    Jak zwykle płakałam ;)
    Kocham <3 Czekam nn xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow!
    Paul to jakiś psychol... -,- Nie rozumiem gościa, myślę, że to ON serio jest tym boss'em Diany -.-
    Nienawidzę go! Ta nawiasem mówiąc...
    Nie mam pojęcia co będzie dalej, jak to się skończy.
    Cieszę się, że Louwa nadal trzyma się razem mimo wszystko, ale to takie kruche...
    Boję się, że to się rozpadnie...
    Nie chcę tego! :(
    Tak się jakoś smutno zrobiło :((
    Ale rozdział cudowny <3
    To co teraz piszesz, serio trzyma w napięciu <3
    Nie mogę po prostu z twojego talentu <3
    Dziękuję za to, że piszesz dajesz mi tym ogrom szczęścia <3
    Powodzenia w dalszym i dużo dużo weny Kochana :3 Trzymaj się mocno <3
    Całuski xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Tylko jedno jestem wstanie napisać. PIĘKNE <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Mega!!!
    Ten cały Paul to za przeproszeniem jeden wielki c**j! On jest jakiś popierdolony razem z tą Dianą! Ja nie wiem, co oni kombinują i do czego to wszystko zmierza, ale wiem jedno, że mi się to nie podoba! Kurczę, kiedy już w miarę wszystko się układało to znów musiało się coś spieprzyć....
    Mam nadzieję, że Ewa nie da się ponieść takiej desperacji, że zerwie z Lou, a na końcu znajdzie sobie innego chłopaka. :/ To by było straszne....
    No nic, czekam na next i mam nadzieję, że w końcu czegoś się dowiemy. Weny ślę :* <

    OdpowiedzUsuń