Poprawiłem ponownie włosy dłonią. Wychodząc z domu, zapaliłem jeszcze fajeczkę i byłem gotowy na podbój dzisiejszego wieczoru. Mam zamiar znaleźć jakaś chętną dziewczynę. A jeśli nie będzie chętna, to zrobi się tak, że będzie chętna. Sprawdziłem, czy w kieszeni jest to co potrzeba i ruszyłem do mojego ulubionego klubu. "Dangerous". To tu wychaczam mniej lub bardziej napalone dupy.
Wszedłem do środka bez kolejki. Jestem tu stałym bywalcem i wszyscy mnie tu znają. Przy barze zamówiłem dwa drinki, zawsze jakaś się na to złapie.
I tak oto godzinę później w moich sidłach jest już blond piękność. Upita i chętna.
-Idziemy do mnie?- zapytałem, gładząc dłonią jej kolano.
-Dobrze, tylko skoczę przy pudrować nosek- wymruczała i chwilę potem zniknęła w tłumie. Zacząłem przypatrywać tańczącym dziewczynom, które samym swoim ubiorem doprowadzały mnie na skraj.
-Możemy iść.
Obudziłem się w nie swoim łóżku. Okej, czyli kolejna zaliczona. Szybko podniosłem się i ubrałem. Ale nie zdążyłem wyjść. Obudziła się. Jak ona ma na imię? Sam? Sophia? Samantha? A dobra tam.
-Już idziesz? Zostań ze mną -usłyszałem.
-No chyba cię pojebało kochanie. Byłaś tylko na raz. I to nawet nie był seks.
-Ale Hazzuś...
-Co? Kto pozwolił ci mówić tak do mnie?!- podszedłem szybko do niej i złapałem mocno za włosy. -Wiesz kim ja, kurwa jestem?!- patrzę na nią wściekly.
-Ja...
-No właśnie, więc zamilcz i módl się, żebyś nie oberwała, zanim wyjdę.
Zapadła cisza i mogłem w spokoju wyjść.
Wyszedłem jak najszybciej. No i mnie wkurwiła! Stawiałem szybko kroki w stronę domu. Aż się we mnie gotowało. Jak mnie ktoś raz wkurzy, to jest źle. Jestem nawet w stanie zabić.
Nagle coś się ode mnie odbiło. Ocknąłem się i rozejrzałem. Za mną na ziemi leżała dziewczyna. Podszedłem do niej i pomogłem wstać. No nie jestem aż takim złamasem, żeby nie pomóc kobiecie.
-Wszystko dobrze?- zapytałem.
-Mocniej nie mogłeś? Myślałam, że wpadłam pod samochód! -powiedziała podniesionym głosem. Przyjrzałem się jej. Co tu dużo mówić. Była śliczna. Długie ciemne blond włosy spadały na jej ramiona, bystre kocie oczy patrzyły na mnie ze złością. Sięgała mi ledwo ramienia. Ma może z siedemnaście lat.
-Przepraszam. Nie widziałem się. Harry jestem.
-Mogłeś uważać. Julia, dla znajomych Juls.
-Może w ramach przeprosin, mógłbym zaprosić cię do jakiegoś baru albo klubu dziś wieczorem?
-Dziś? -zastanowiła się. Przyjrzała mi się. I chyba mnie poznała.
-Tak.
-Nie... Okej.
-Zapisz mi swój numer, napiszę ci o której przyjdę po ciebie- uśmiechnąłem się swoim świetnym uśmiechem nr 2, którym to zwalam z nóg.
-No dobrze- wpisała rząd cyfer w moim telefonie i oddała mi go. -Wybacz, ale bardzo się spieszę- szybko mnie wyminęła a ja stałem tak jeszcze jakiś czas, zanim nie zniknęła za rogiem ulicy.
Cóż może by wykorzystać szansę...?
Koło godziny szesnastej wiedziałem już gdzie mieszka moja nowa znajoma. Będę u niej o dwudziestej.
Cały dzień o niej rozmyślałem. Ale nie wiem czy chcecie wiedzieć co o niej myślałem. Zostawię to sobie na później.
-Cześć- przywitałem się.
-Hej. Więc gdzie jedziemy?- zapytała i popatrzyła na mnie wyczekująco.
-Klub Dangerous, mówi ci to coś?
-Tak, ale... Ja nie mam jeszcze osiemnastu lat Harry!
-No i co z tego? Jestem Harry Styles, ja mogę wejść zawsze i wszędzie, z kim i gdzie chcę.
-Ale...
-I to nie podlega żadnym dyskusjom- odpowiedziałem ostro, tym samym uciszając dziewczynę.
-No dobrze.
Nie wiem, czy dobrze, robię jadąc samochodem... Cóż, najwyżej zostanie pod klubem.
Weszliśmy do klubu i zaprowadziłem ją do mojej loży. Nikt oprócz mnie nie ma do niej wstępu.
-Zaraz wracam.
-Gdzie idziesz?- zapytała szybko.
-Zamówić coś do picia. Co chcesz?
-Może jakiś sok. Da się? Mają tu sok pomarańczowy?
-Zobaczę co da się zrobić- mrugnąłem do niej, na co od razu na jej twarzy wystąpiły rumieńce. Zawstydzam ją, jest dobrze.
-Dzięki.
Ruszyłem do baru i oparłem się o blat.
-Co tam Styles dla ciebie? Znowu przyprowadziłeś kolejną zdobycz?- zapytał mnie mój dobry znajomy Niall, stojący za barem.
-A wyobraź sobie, że sama na mnie wpadła- zaśmiałem się i usiadłem na stołku i czekałem aż chłopak zrobi inne zamówienie.
-Powinieneś w końcu przestać. Ona nie wygląda na taką co to zaraz ci do łóżka wskoczy- powiedział, gdy popatrzył w miejsce gdzie siedziała Julka.
-A założysz się, że jeszcze dzisiaj będzie moja?
-Będziesz tego żałował- podkręcił tylko głową i postawił przede mną dwie szklanki z sokiem pomarańczowym. Do jednej szklanki dyskretnie wrzuciłem pastylkę. Poczekałem, aż się rozpuści i wolno ruszyłem do stolika.
-Już jestem.
-Zaczynałam myśleć, że mnie tu zostawiłeś- powiedziała, patrząc na mnie smutnymi oczami. Tymi smutnymi kocimi oczami.
-Przepraszam, zagadałem się.
Postawiłem przed nią szklankę z sokiem, bez tabletki. Tak, posłuchałem Horana i dałem jej tą dobrą szklankę.
-Dzięki.
Upiła łyk i uśmiechnęła się. Po raz pierwszy. Jej uśmiech jest... Taki radosny, słodki i piękny... Co ty kurwa gadasz, Styles?! Daruj sobie.
Ona i tak będzie jeszcze moja.
Tak oto minęła jedna gdzina i jeszcze dwie... Z klubu wyszliśmy koło pierwszej w nocy. I to w świetnych humorach. Bez użycia alkoholu czy innych używek z mojej strony.
-Odwieziesz mnie do domu?- zapytała, gdy zapinała pas.
-Nie będę cię nigdzie odwoził. Jeszcze obudzę twoją rodzinkę i dopiero będzie. Przenocujesz u mnie.
-Ale... Ja mam jutro szkołę...
-No to pójdziesz na trzecią lekcję, w czym problem?- wyjechałem z parkingu.
-Ale... Mam sprawdziany...
-No proszę cię, kto przejmuje się teraz sprawdzianami?
-Ja.
-Rany Boskie! Chcę cię tylko przenocować a ty cały czas mówisz nie!
-Bo cię nie znam?! Skąd mogę wiedzieć, że nie chcesz mnie zgwałcić albo zabić?!
-Gdybym chciał cię zgwałcić, już dawno w twoim organizmie pływała by sobie tabletka gwałtu, ale jak sama widzisz, wszystko z tobą okej, tak?!
No i już znowu jestem zdenerwowany. Drugi raz jednego dnia.
-Zatrzymaj się.
-Przepraszam- dotarło do mnie, że za ostro ją potraktowałem.
-Zatrzymaj się.
-Juls...
-Zatrzymaj się do cholery!
Mimo jej protestów jechałem dalej i zatrzymałem się dopiero centralnie przed jej domem.
-Wedle życzenia madame- powiedziałem.
-Dziękuję za miły wieczór panie Styles -powiedziała jadowicie i chciała otworzyć drzwi, ale szybko je zablokowałem. -Co do cholery?! Otwieraj te drzwi!
-Poczekaj- powiedziałem spokojnie i chwyciłem ją za nadgarstek.
-Co jeszcze chcesz?
-Będę mógł naprawić jakoś tą akcję?
-Nie wiem. Czemu ci tak zależy?
-Podobasz mi się.
-No i? -prychnęła i spojrzała w okno pasażera.
-Popatrz na mnie- powiedziałem.
-Patrzę i co?
-Przyjdę po ciebie do szkoły i spędzimy resztę dnia razem, ok?
-Czemu tak bardzo tego chcesz? -westchnęła.
-Bardzo mi się podobasz... Może miałbym szansę...- przecież nie powiem jej, że chcę ją tylko przelecieć. -O której kończysz?
-O piętnastej... High school one.
-Okej, więc będę.
**** Oczami Juls ****
Weszłam cichutko do swojego pokoju, dzięki Bogu, nie budząc nikogo po drodze. Wzięłam szybko prysznic i w piżamie wskoczyłam do łóżka i nastawiłam budzik w zegarku i telefonie na godzinę siódmą. Obym się obudziła...
Śnił mi się... Harry. Tak. Tylko nie wiem czemu. Wiem kim on jest, ale jakoś się go nie boję. Owszem, trochę mnie przeraził, gdy krzyknął na mnie w aucie, ale nie na tyle, bym robiła w gacie. Byłam po prostu zła, że jakikolwiek chłopak podnosi na mnie głos.
Wstałam z łóżka i szybko się ogarnęłam. Zeszłam na dół. Przywitała mnie macocha. Moja mama... Nie żyje. Tata dwa miesiące po jej śmierci znalazł inną, jako żeby zastąpiła mi mamę. No cóż, nikt nie jest w stanie jej zastąpić, ale Jane się stara. Jest miła i w ogóle. Dobrze, że nie ma swoich dzieci...
-Cześć Jane.
-Witaj Julka! Jak tam randka?
-Jaka randka? Nie byłam na żadnej randce... To raczej zwykłe spotkanie.
-Aha. Ale to od tego się zaczyna. A potem to już z górki. Przystojny jest?
-Jane!
Rumieńce czułam nie tylko na policzkach, ale też na całym ciele. Zaczęłam jeść tosty.
-No co? Zapytać nie można?
-Bardzo.
-No to trzymam za was kciuki!
Zabrałam kanapki z półki i wyszłam z domu.
Cały dzień myślałam o Harry'm. Tak właśnie. Nie chciałam na swojej drodze spotykać takich chłopaków, ale widzę, że nie jest mi to dane.
Wychodząc ze szkoły, zaczęłam się rozglądać za jego samochodem, ciekawa, czy faktycznie przyjedzie. Po chwili zobaczyłam go opartego o auto w czarnej koszuli zapiętej na dwa ostatnie guziki i czarnych rurkach. Mega ciacho.
-Cześć mała Juls- powiedział, gdy tylko podeszłam do niego na tyle blisko, by mogła to usłyszeć.
-Cześć duży Harry.
On może to ja też.
-Zapraszam- powiedział i otworzył mi drzwi pasażera. Wsiadłam i zapięłam pas.
-Gdzie jedziemy?
-Do mnie. Dziś piątek, więc pomyślałem, że dasz się przekonać byś została na noc.
-No dobrze. Niech będzie- westchnęłam. Czemu on tak się uparł na to nocowanie? Zaraz zacznę myśleć, że naprawdę jest jakimś gwałcicielem, albo co...
Zajechaliśmy pod jego dom. Nie był jakoś daleko od mojego domu. Z dziesięć minut spacerem.
-Zapraszam panią- otworzył mi drzwi do domu i wprowadził do salonu. Rozejrzałam się. Ma tu całkiem ładnie.
-Masz ładny dom.
-Dzięki- odpowiedział i podał mi sok. Nie wiem skąd wiedział, ale ok.
-Co robimy? -zapytałam.
-Możemy poglądać jakiś film. Wybierz coś- pokazał na sporą półkę z filmami.
Było już dosyć późno. Spojrzałam na zegarek- 23.46. Wow. Nie czułam zmęczenia, choć przy Harry'm to dość dziwne. Cały czas mnie rozśmieszał i opowiadał różne historie ze swojego życia. Choć ma dwadzieścia trzy lata, to przeżył więcej niż przeciętny czterdziestolatek.
-Skoro mam u ciebie zostać, to pokaż mi gdzie będę spać i łazienkę, bo chciałabym iść już się położyć- powiedziałam, patrząc na niego. Skanował mnie swoimi zielonymi oczami jak laserem.
-Okej. Chodź.
Weszliśmy na górę po ślicznych drewnianych schodach. Harry otworzył pierwsze drzwi po lewo i zaprosił do środka. Pokój jest duży i przestronny. Jasny z odcieniami fioletu i czerni. Łóżko, szafa, komoda...
-Łazienkę masz tutaj- pokazał na jedyne drzwi w pokoju.
-Okej, dzięki- powiedziałam.
-To ja pójdę po jakaś koszulkę dla ciebie- wyminął mnie i wyszedł z pokoju.
Po dosłownie chwili, Harry ponownie pojawił się w pomieszczeniu.
-Proszę- podał mi wielką koszulkę z jakimś napisem. Przyłożyłam ją do siebie. Sięga mi normalnie do kolan. Jestem aż tak mała?!
-Widzę, że będzie doskonale leżeć- zaśmiał się a ja zrobiłam się czerwoniutka jak młody buraczek. Świetnie.
-Tak... To dzięki Harry...- chłopak przybliżył się do mnie bardzo blisko. Prawie dotykał swoim ciałem moje. -Harry... Co ty...
-Już wczoraj chciałem to zrobić, ale się nie udało.
Serce zaczęło mi mocniej bić. No waliło jak wściekłe!
-Harry...
Pocałował mnie. Nogi się pode mną ugięły. Ma takie... Miękkie usta. On to wykorzystał i wziął mnie na ręce, zanosząc na łóżko. Całował dalej, zaczynając jeździć po mojej talii. W momencie oprzytomniałam. Odepchnęłam go, ale tylko na moment. On znowu się do mnie przyssał. I to nie było już jakie fajnie.
-Harry, odsuń się...
-Wiem, że tego chcesz mała- podwinął moją koszulkę do góry. Odepchnęłam jego ręce.
-Harry, przestań! -teraz już krzyknęłam. Odepchnęłam go, jak najmocniej mogłam i uciekałam do łazienki, od razu przekręcając klucz w zamku. Odetchnęłam głęboko, próbując jakoś się uspokoić, ale było to niemożliwe.
Czy Harry chciał mnie wykorzystać? Ja... Wiedziałam, że to babiarz i w ogóle, ale myślałam, że... Boże, ty jesteś taka głupia Juls!
Zza drzwi dochodziły do mnie prośby Stylesa o moje wyjście z toalety.
-Juls,no! Wyjdź z tej łazienki. Nic ci nie zrobię!
Nigdy. Dopóki on będzie w pokoju, nie mam zamiaru wyjść. A jak tylko go nie będzie, ucieknę stąd.
Godzinę później prośby stały i usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Odetchnęłam powoli i równie ostrożnie uchyliłam drzwi. Rozejrzałam się po pokoju. Nie ma go. Szybko wyszłam z pokoju z nadzieją, że jest u siebie a nie w salonie czy kuchni.
Jest. Nie ma go. Dopadłam do frontowych drzwi i wyszłam na powietrze. Wiem, z jest późno i zimno i w ogóle strasznie. Ale... Teraz wolę wszystko niż tego zboczeńca.
Co on sobie s ogóle myślał?! Że jestem taka łatwa jak te inne co się pchają mu same do łóżka?! O nie.
**** Miesiąc później ****
Minął miesiąc. Od tamtej nocy, nie widziałam tego palanta. Unikałam go jak ognia. Nie żeby sobie odpuścił. Nie. Przychodził do mnie do domu, rozmawiał z Jade. Prosiłam ją, żeby go jakoś zbywała, bo nie chcę go widzieć. Zastanawiało mnie tylko, czemu nie daje mi spokoju. Nie, żeby był nachalny czy coś. Przychodził codziennie raz i codziennie raz został odprawiany z kwitkiem. A ja tylko patrzyłam w okno jak odjeżdża.
W końcu coś się we mnie ruszyło. Po kolejnych trzydziestu dniach poczułam coś czego jeszcze nie czułam. To było coś w rodzaju tęsknoty. Za nim? Ilekroć widziałam jego auto na podjeździe, czułam swego rodzaju radość? Ale z czego? Z tego, że chłopak, który chciał mnie wykorzystać, wystaje pod moim domem?
"Porozmawiaj ze mną w końcu "
Takiej treści dostałam sms od niego. Napisał do mnie pierwszy raz. Chodź mógł wcześniej. Nie odpisałam mu. Postanowiłam przy najbliższej okazji jednak z nim porozmawiać. Wiem, że jutro też przyjedzie.
*** Następnego dnia, po południu. ****
Tak jak się spodziewałam, przyszedł. Czekałam na niego. Jak tylko jego samochód pojawił się na moim podwórku, zeszłam na dół. Nie wiem czemu, ale odczułam jakąś radość z tego, że zaraz zobaczę go znowu.
*** Oczami Harry'ego ****
Zrozumiałem swój błąd. Horan miał rację wtedy w klubie, że będę żałował. No i żałuję. Tak bardzo. Za każdym razem, gdy w drzwiach jej domu staje jej matka, czuję się jak skazaniec, który widzi tylko strażnika za każdym razem, gdy chcę zobaczyć ukochaną.
Tak. Dotarło do mnie przez ten czas, że coś czuję do tej małej osóbki. Coś więcej niż zwykłe pożądanie. Tamtego wieczoru wyrzucałem sobie to, zespół doprowadziłem ją do płaczu. Do tej pory to robię. Źle mi z tym. Muszę jej to powiedzieć, inaczej chyba mnie rozsadzi. Wziąłem głęboki oddech i z nadzieją zapukałem. Po chwili drzwi powoli się uchyliły a pojawiła się w nich Juls. Radość i nadzieja przepełniły mnie od stóp do głów. Uśmiechnąłem się. Wpuściła mnie do środka. Przełknąłem ślinę. Wiem, że czeka mnie rozmowa z nią.
-O czym tak bardzo chcesz ze mną rozmawiać? -zapytała w końcu. Nie patrzyła na mnie.
-Juls... Ja...
-Harry, nie mam całego popołudnia.
-Przepraszam cię za wszystko. Za to, że nakrzyczałem na ciebie tyle razy. Przepraszam cię za to, że byłem głupi i chciałem cię po prostu przelecieć jak każdą inną, ale...
-Ale?
-Ale ty nie jesteś każda, Juls- podniosłem na nią wzrok, który nie wiem dlaczego, był skierowany na panele w korytarzu.
-To znaczy?- zapytała cicho.
Podszedłem do niej bliżej i delikatnie dotknąłem jej policzka.
-Jesteś taka delikatna i krucha. Nie chcę cię już więcej krzywdzić. Bardzo mi na tobie zależy mała Juls- gdy to mówiłem, patrzyłem jej w oczy.
-Co ty mówisz Harry?- głos jej zadrżał. Dotknęła mojej dłoni, którą trzymam na jej policzku. Zdjęła ją i trzymała w swojej dłoni. Przeszedł mnie ciepły prąd, gdy tak mnie trzymała, a ja już byłem pewny.
-Zakochałem się w tobie mała Juls. Bez pamięci- patrzyłem na nią. Nie wiedziała co powiedzieć.
-Harry... Ja...
-Wiem, że nic do mnie nie czujesz. Dlatego zniknę z twojego życia. Zapomnij o mnie.
Odwróciłem się. Już miałem zrobić krok w stronę drzwi, ale zatrzymała mnie mała dłoń na moich palcach.
-Harry, poczekaj.
-Tak?- znowu na nią patrzyłem.
-Bo ja też coś do ciebie czuję...- jej zagubiony wzrok błąkał się po pomieszczeniu.
-Co dokładnie?
-Tęskniłam za tobą bardzo. Za każdym razem, gdy przychodziłeś, miałam ochotę zejść tu i zobaczyć cię. Gdy napisałeś wtedy...Tak bardzo się ucieszyłam... I teraz... Gdy cię tu widzę przed sobą i trzymam za rękę, to wiem, że nie chcę robić już nic innego.
Odważyła się spojrzeć mi w oczy. Były załzawione. Przyciągnąłem ją delikatnie do siebie i powoli złączyłem nasze usta. To było o wiele lepsze niż tamte pocałunki. Oddawała je z zaangażowaniem. Przełożyła ręce na moje barki, tym samym pozwalając, bym był bliżej niej. Oplotłem dłońmi jej talię i odsunąłem się od niej.
-Kochasz mnie mała Juls- powiedziałem i uśmiechnąłem się.
-Tak.
********
No to więc... Zamówienie dla Julci. Pisałam go dziś w nocy.
Nie wiem czy ci się spodoba czy oddałam to co chciałaś, choć troszkę?
-To ja pójdę po jakaś koszulkę dla ciebie- wyminął mnie i wyszedł z pokoju.
Po dosłownie chwili, Harry ponownie pojawił się w pomieszczeniu.
-Proszę- podał mi wielką koszulkę z jakimś napisem. Przyłożyłam ją do siebie. Sięga mi normalnie do kolan. Jestem aż tak mała?!
-Widzę, że będzie doskonale leżeć- zaśmiał się a ja zrobiłam się czerwoniutka jak młody buraczek. Świetnie.
-Tak... To dzięki Harry...- chłopak przybliżył się do mnie bardzo blisko. Prawie dotykał swoim ciałem moje. -Harry... Co ty...
-Już wczoraj chciałem to zrobić, ale się nie udało.
Serce zaczęło mi mocniej bić. No waliło jak wściekłe!
-Harry...
Pocałował mnie. Nogi się pode mną ugięły. Ma takie... Miękkie usta. On to wykorzystał i wziął mnie na ręce, zanosząc na łóżko. Całował dalej, zaczynając jeździć po mojej talii. W momencie oprzytomniałam. Odepchnęłam go, ale tylko na moment. On znowu się do mnie przyssał. I to nie było już jakie fajnie.
-Harry, odsuń się...
-Wiem, że tego chcesz mała- podwinął moją koszulkę do góry. Odepchnęłam jego ręce.
-Harry, przestań! -teraz już krzyknęłam. Odepchnęłam go, jak najmocniej mogłam i uciekałam do łazienki, od razu przekręcając klucz w zamku. Odetchnęłam głęboko, próbując jakoś się uspokoić, ale było to niemożliwe.
Czy Harry chciał mnie wykorzystać? Ja... Wiedziałam, że to babiarz i w ogóle, ale myślałam, że... Boże, ty jesteś taka głupia Juls!
Zza drzwi dochodziły do mnie prośby Stylesa o moje wyjście z toalety.
-Juls,no! Wyjdź z tej łazienki. Nic ci nie zrobię!
Nigdy. Dopóki on będzie w pokoju, nie mam zamiaru wyjść. A jak tylko go nie będzie, ucieknę stąd.
Godzinę później prośby stały i usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Odetchnęłam powoli i równie ostrożnie uchyliłam drzwi. Rozejrzałam się po pokoju. Nie ma go. Szybko wyszłam z pokoju z nadzieją, że jest u siebie a nie w salonie czy kuchni.
Jest. Nie ma go. Dopadłam do frontowych drzwi i wyszłam na powietrze. Wiem, z jest późno i zimno i w ogóle strasznie. Ale... Teraz wolę wszystko niż tego zboczeńca.
Co on sobie s ogóle myślał?! Że jestem taka łatwa jak te inne co się pchają mu same do łóżka?! O nie.
**** Miesiąc później ****
Minął miesiąc. Od tamtej nocy, nie widziałam tego palanta. Unikałam go jak ognia. Nie żeby sobie odpuścił. Nie. Przychodził do mnie do domu, rozmawiał z Jade. Prosiłam ją, żeby go jakoś zbywała, bo nie chcę go widzieć. Zastanawiało mnie tylko, czemu nie daje mi spokoju. Nie, żeby był nachalny czy coś. Przychodził codziennie raz i codziennie raz został odprawiany z kwitkiem. A ja tylko patrzyłam w okno jak odjeżdża.
W końcu coś się we mnie ruszyło. Po kolejnych trzydziestu dniach poczułam coś czego jeszcze nie czułam. To było coś w rodzaju tęsknoty. Za nim? Ilekroć widziałam jego auto na podjeździe, czułam swego rodzaju radość? Ale z czego? Z tego, że chłopak, który chciał mnie wykorzystać, wystaje pod moim domem?
"Porozmawiaj ze mną w końcu "
Takiej treści dostałam sms od niego. Napisał do mnie pierwszy raz. Chodź mógł wcześniej. Nie odpisałam mu. Postanowiłam przy najbliższej okazji jednak z nim porozmawiać. Wiem, że jutro też przyjedzie.
*** Następnego dnia, po południu. ****
Tak jak się spodziewałam, przyszedł. Czekałam na niego. Jak tylko jego samochód pojawił się na moim podwórku, zeszłam na dół. Nie wiem czemu, ale odczułam jakąś radość z tego, że zaraz zobaczę go znowu.
*** Oczami Harry'ego ****
Zrozumiałem swój błąd. Horan miał rację wtedy w klubie, że będę żałował. No i żałuję. Tak bardzo. Za każdym razem, gdy w drzwiach jej domu staje jej matka, czuję się jak skazaniec, który widzi tylko strażnika za każdym razem, gdy chcę zobaczyć ukochaną.
Tak. Dotarło do mnie przez ten czas, że coś czuję do tej małej osóbki. Coś więcej niż zwykłe pożądanie. Tamtego wieczoru wyrzucałem sobie to, zespół doprowadziłem ją do płaczu. Do tej pory to robię. Źle mi z tym. Muszę jej to powiedzieć, inaczej chyba mnie rozsadzi. Wziąłem głęboki oddech i z nadzieją zapukałem. Po chwili drzwi powoli się uchyliły a pojawiła się w nich Juls. Radość i nadzieja przepełniły mnie od stóp do głów. Uśmiechnąłem się. Wpuściła mnie do środka. Przełknąłem ślinę. Wiem, że czeka mnie rozmowa z nią.
-O czym tak bardzo chcesz ze mną rozmawiać? -zapytała w końcu. Nie patrzyła na mnie.
-Juls... Ja...
-Harry, nie mam całego popołudnia.
-Przepraszam cię za wszystko. Za to, że nakrzyczałem na ciebie tyle razy. Przepraszam cię za to, że byłem głupi i chciałem cię po prostu przelecieć jak każdą inną, ale...
-Ale?
-Ale ty nie jesteś każda, Juls- podniosłem na nią wzrok, który nie wiem dlaczego, był skierowany na panele w korytarzu.
-To znaczy?- zapytała cicho.
Podszedłem do niej bliżej i delikatnie dotknąłem jej policzka.
-Jesteś taka delikatna i krucha. Nie chcę cię już więcej krzywdzić. Bardzo mi na tobie zależy mała Juls- gdy to mówiłem, patrzyłem jej w oczy.
-Co ty mówisz Harry?- głos jej zadrżał. Dotknęła mojej dłoni, którą trzymam na jej policzku. Zdjęła ją i trzymała w swojej dłoni. Przeszedł mnie ciepły prąd, gdy tak mnie trzymała, a ja już byłem pewny.
-Zakochałem się w tobie mała Juls. Bez pamięci- patrzyłem na nią. Nie wiedziała co powiedzieć.
-Harry... Ja...
-Wiem, że nic do mnie nie czujesz. Dlatego zniknę z twojego życia. Zapomnij o mnie.
Odwróciłem się. Już miałem zrobić krok w stronę drzwi, ale zatrzymała mnie mała dłoń na moich palcach.
-Harry, poczekaj.
-Tak?- znowu na nią patrzyłem.
-Bo ja też coś do ciebie czuję...- jej zagubiony wzrok błąkał się po pomieszczeniu.
-Co dokładnie?
-Tęskniłam za tobą bardzo. Za każdym razem, gdy przychodziłeś, miałam ochotę zejść tu i zobaczyć cię. Gdy napisałeś wtedy...Tak bardzo się ucieszyłam... I teraz... Gdy cię tu widzę przed sobą i trzymam za rękę, to wiem, że nie chcę robić już nic innego.
Odważyła się spojrzeć mi w oczy. Były załzawione. Przyciągnąłem ją delikatnie do siebie i powoli złączyłem nasze usta. To było o wiele lepsze niż tamte pocałunki. Oddawała je z zaangażowaniem. Przełożyła ręce na moje barki, tym samym pozwalając, bym był bliżej niej. Oplotłem dłońmi jej talię i odsunąłem się od niej.
-Kochasz mnie mała Juls- powiedziałem i uśmiechnąłem się.
-Tak.
********
No to więc... Zamówienie dla Julci. Pisałam go dziś w nocy.
Nie wiem czy ci się spodoba czy oddałam to co chciałaś, choć troszkę?
Ja tam uważam, że to jest jeden z twoich najlepszych imaginow <3
OdpowiedzUsuńTaki w pierwszej piątce moich ulubionych
Omfg to jest MEGA *.*
taki bad Harry tak się zmienił dla Juls. ..
może ten motyw pojawia sie bardzo często, ale co z tego skoro twoje jest milion raz lepsze od tych innych <3
To jest takie cudowne, że aż brak mi słów *_*
OdpowiedzUsuńHarry się zmienił?. No, no...
Nie wiem co mam Ci powiedzieć, więc weny i czekam na nn <3
Kocham <3
Pozdrawiam! <3
Podziw kochana :D
OdpowiedzUsuńJest niesamowity ;)
Oddałaś dokładnie to co chciałam, abyś oddała bez dwóch zdań :))
Dziękuję za takie cudo :D
No aż nie wiem co napisać :)) Ten imagin od tej chwili mieści się na mojej liście ukochanych :33
Tak sobie myślę...Co to znaczy kocie oczy? xD Ej, bo ja serio nie wiem...
Dziękuję raz jeszcze :*
Widać, że się napracowałaś <3
Jak bym mogła to złożyłabym jeszcze jedno zamówienie, ale nie wiem czy mogę cię tak obciążać...Mogę? Jeżeli tak, to mogę takie złożone czy wolisz proste, abym dała ci taką wolną rękę, wiesz, że podałabym tylko osobę i temat?
Dziękuję xx jeszcze tak razy milion <3
Cudo *.*
Powodzenia w dalszym i dużo dużo weny <<3
Całuski xx
Jej
UsuńMiło mi to słyszeć
Cieszę się że mi się udało!
Oczywiście, że możesz tylko może tą drugą wersję? ;)
Super :) masz talent :) i pewnie czytasz to juz 1000000 razy :D ale i tak powiem to jeszcze raz: masz talent!! :)
OdpowiedzUsuńWeny zycze :)
Nie mogę się otrząsnąć... Rany, w pewnym momencie wzruszyłam się ;/
OdpowiedzUsuńI to tak cholernie kocham w Twoich imaginach i opowiadaniach <3
Genialny! To twój najlepszy imagin, chociaż kocham wszystkie bez większego, ani mniejszego wyjątku! :* Czekam na next :*** <3
OdpowiedzUsuńsuper <3 wpadlam tu przypadkiem ale czuje ze bede wpadac czesciej (:
OdpowiedzUsuńZapraszam cię również bardzo bardzo serdecznie na mojego nowego bloga. Dopiero jest pierwszy rozdział ale i tak można się dużo z niego dowiedzieć. Miło by mi było gdybyś zostwiła komentarz (: dopiero zaczynam jak wspomniałam wcześniej, więc każdy konentarz jest mega motywujący. Z góry dziękuję ~.^
www.pleasemoretime.blogspot.com