-Liam, daj mi spokój- odepchnęłam jego ręce z mojej talii.
-Chciałem cię tylko trochę rozweselić.
-Ty rozweselasz mnie samą swoją obecnością- przytuliłam się do niego niczym małpka.
-Oj Zuza Zuza.
-Tak?
-Kocham cię.
-Ja ciebie też- cmoknął mnie w usta. Oddałam całusa, lekko go pogłębiając.
-Muszę już iść- powiedział po chwili.
-Nie idź. Zostań ze mną.
-Wiesz, że bardzo bym chciał, ale nie mogę.
-No nic. Ale zostaniesz kiedyś na noc?
-Oczywiście. Pewnego dnia. Spędzimy razem cały dzień i noc.
Uśmiechnęłam się i wypuściłam go z objęć.
-Do jutra.
-Pa.
I zniknął za oknem, schodząc po drabince na dół.
Westchnęłam i spowrotem ułożyłam się na łóżku.
Tylko dzięki Liamowi żyję. On jest moim powietrzem. Jest tylko on. Nie ma nikogo innego w moim smutnym życiu. Nie no... Dobra. Mam ojca, matkę i siostrę, ale... Oni mnie olali. Naprawdę. Żyjemy pod jednym dachem a nic o sobie nie wiemy. Oni nie interesują się moim życiem i mną i vice versa. Tak jakbym nie istniała dla nich. To zaczęło się gdy pierwszy raz chciałam ze sobą skończyć. Oni mnie wtedy uratowali, ale potem było już coraz gorzej. Gdyby nie Liam... Nie byłoby mnie tutaj. A może byłoby im lepiej. Nikt nie wyjadł by zapasów z lodówki, nikt nie zużywałby prądu. Byliby szczęśliwi. Kolejnym razem byłam już prawie na granicy, ale Liam... Wiadomo, uratował mnie. Powiedział, że nie pozwoli bym zrobiła sobie krzywdę.
Kocham go całą sobą za to, jaki jest. Jest kochany, słodki, denerwujący ale strasznie romantyczny. Nie ma dnia w, którym podczas odwiedzin, nie przenosił mi róży czy nie prawił komplementów. Jest taki kochany. Nie mamy przed sobą żadnych tajemnic i to łączy nas bardzo mocno ze sobą.
Następnego dnia rano, zeszłam do kuchni. Wszyscy już siedzieli przy stole i jedli śniadanie. Gdy tylko mnie zobaczyli, ich miny mówiły jedno : wyjdź z tej kuchni.
Tak też zrobiłam. Nie wzięłam nic do jedzenia, tylko zabrałam torbę z pokoju i wyszłam z domu.
-Cześć kochanie. Co ty dzisiaj tak wcześnie? -Liam przywitał mnie w szkole.
-Nie mogłam znieść ich wzroku i po prostu wyszłam z domu. Liam, ja tam dłużej nie wytrzymam- powiedziałam. Głos mi się coraz bardziej łamał i wiem, że zaraz się popłaczę. Szybko wtuliłam się w ukochanego, by nie widział moich łez. Kiedyś powiedział, że gdy ja płaczę jego serce pęka na miliony kawałeczków.
-Hej, nie płacz. Możesz wprowadzić się do mnie.
-Liam, nie... Nie chcę robić ci kłopotu. Poza tym mieszkasz z rodziną, będę tylko przeszkadzać- to zły pomysł. Nie chcę im zawadzać. Od zawsze komuś przeszkadzam...
-A jaki to kłopot? Zuzanno? Przecież moja mama cię uwielbia! Nie będzie miała nic przeciwko. Dla mnie liczy się tylko to, żebyś była szczęśliwa- pocałował mnie w czoło.
Weszliśmy do klasy, bo właśnie zaczęła się lekcja. Mam teraz całe 45 minut, żeby o tym pomyśleć...
-I co kochanie? Zgadzasz się? Zamieszkasz ze mną? -zapytał Liam, gdy wychodziliśmy z ostatniej lekcji.
-No dobrze. Ale tylko na kilka dni!
-A potem co zrobisz?
-Nie wiem, znajdę sobie jakieś malutkie mieszkanko...
-Nawet tak nie myśl. A teraz chodź- zaciągnął mnie do swojego auta i już po chwili jechaliśmy do jego domu.
-Jesteśmy! -krzyknął od wejścia Liam, gdy znaleźliśmy się w jego domu.
-Zuzia kochanie- w korytarzu pojawiła się jego mama.
-Dzień dobry- przytuliła mnie.
-Idziemy do siebie- poinformował ją i zaraz zniknęliśmy w jego pokoju.
-Chodź- Liam wyciągnął mnie z domu.
-Gdzie? Po co?
-Chodź, nie pytaj.
Jechaliśmy jakiś czas aż w końcu dotarliśmy nad morze. Morze?!
-Liam, co my tu robimy?
-Niespodzianka, którą ci obiecałem.
-Jak to?
-Wysiadamy.
Nie odpowiedział mi, tylko otworzył drzwi pasażera, by wysiadła. Tak też zrobiłam i po chwili stałam na piasku.
-A teraz z mną.
Szliśmy przez jakiś czas aż dotarliśmy do pewnego miejsca.
-Oto niespodzianka.
-Ale...?
Staliśmy przed samym morzem, przed którym stał ślicznie nakryty stolik. Podeszliśmy do niego i Liam odsunął dla mnie krzesełko.
-Chciałem ci wynagrodzić te wszystkie cierpienia- do kieliszków nalał czerwonego wina.
-Bardzo ci dziękuję- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Dla ciebie wszystko kochanie.
Tak oto spędziłam najprzyjemniejszy i najromantyczniejszy wieczór w swoim życiu. Z Liamem przy stoliku, mówiącym mi te wszystkie rzeczy, przez które uśmiech i rumience nie schodziły z twarzy...
******
Mam nadzieję, że się wam spodoba no i Zuzi oczywiście!
<3
Wow *.* jakie to piękne :) podoba mi sie, oczywiście :)
OdpowiedzUsuńDziekuje ci bardzo, bardzo )
Czekam na kolejne imaginy i rozdziały :)
Weny zycze :)
Wow! Nie wiem co mam Ci powiedzieć *_*
OdpowiedzUsuńTo jest takie niesamowite, jesteś do tego stworzona.
Nie wiem jak to robisz, ale zakochuje się w każdym Twoim rozdziale... <3
Jesteś stworzona do pisania takich opowiadań. :*
Coraz częściej chcę tu wracać i co chwilę sprawdzam czy coś nie dodałaś. <3
Więc życzę Ci weny Kochana! <3
Kocham! <3
Przepraszam źle napisałam :D
UsuńCo chwilę sprawdzam czy coś dodałaś :D
Wybacz... <3
Kocham! <3
Czekam na nn *_*
Piękne <3
OdpowiedzUsuńTylko tyle mam do powiedzenia ;*
Przepraszam, ale dzisiaj krótko muszę lecieć pisać rozdział do końca ;)
OdpowiedzUsuńCudo <3
Świetnie napisane, jak zawsze <3
Słodki <3
Też chciałabym takiego Li :)
Powodzenia w dalszym i dużo weny ;*
Niecierpliwie czekam na swoje zamówienie i rozdział <3
Całuski xx
Przepraszam, że ja znowu jestem spóźniona, ale brak czasu jest wykańczający.
OdpowiedzUsuńLiam tutaj jest taki słodki, uwielbiam go.
Uważam, że z każdym "rozdziałem" robisz większe postępy. Pięknie napisane.
Czekam na następny.
xoxo Karry
Szukam rzeczy do domu w Castoramie :D Heh.... Przeczytałam rozdział na hamaku w sklepie :D No i mega zajebisty! Kicham ten imagin za wszystko, od pierwszej do ostatniej linijki! Buziaki :-*
OdpowiedzUsuń