niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 18

-Jasne- odłożył urządzenie na stolik a ja usiadłam na kanapie obok niego. Oparłam rękę na wezgłowiu kanapy i oparłam o nią głowę. -O co chodzi?
-Ja... Chciałabym ci coś powiedzieć, ale nie wiem czy... Czy dam radę na sucho.
-Wino?-zapytał z krzepiącym uśmiechem.
-Poproszę.
Wstał z kanapy i po chwili przyniósł dwie lampki do wina i czerwone wino. Idealne. Polał nam do kieliszków. Mimo sytuacji w jakiej się teraz znajduję, co chcę mu powiedzieć, to bym uznała to za romantyczny wieczór. Stuknęliśmy się nimi bez słowa upiłam łyk. Wzięłam głęboki oddech.
-Ja... Chcę ci powiedzieć... Coś co nikomu nie mówiłam. Zwłaszcza wam a przecież jesteście dla mnie ważni... -na jego twarzy zagościł delikatny uśmiech. -Może zacznę od początku. Tak, tak bedzie najlepiej.
-Mów.
-To było jakoś w podstawówce. Poznałam Marlenę. Miałyśmy może po siedem lat, ale przysięgłyśmy sobie przyjaźń do śmierci. Była ze mną w każdym momencie życia. Słuchałam jej rad i w ogóle... Zawsze dobrze na tym wychodziłam. Do czasu, oczywiście- tym razem upiłamspory łyk trunku. Zmarszczyłam nos lekko. -Zakochałam się. Tak bardzo, że nie widziałam świata poza nim. Nikogo nie słuchałam, ani mamy ani Marleny. Dziewczyna powtarzała mi, że to się nie uda, ale ja jej nie słuchałam.
-Byłaś zakochana- powiedział.
-Tak, Mateusz był...był cudowny- uśmiechnęłam się na pierwsze wspomnienie o nim. - Był idealny. Za każdym razem gdy się spotykaliśmy, imponował mi we wszystkim. Uwielbiałam go. Marlena uparcie twierdziła, że będę przez niego jeszcze cierpieć- uśmiech znikł mi z twarzy. -Spotykaliśmy się rok. W tym czasie zdążyłam zacząć palić, raz nawet spróbowałam narkotyków i prawie straciłam przyjaciółkę.
-Palisz?- zapytał.
-Nie. Już nie. Ale wracając do tematu. Robiłam wszystko co chciał, bo przecież nie widziałam po za nim świata...- czuję, że zaraz będę wyć. Nie, nie mogę się terqz przy nim rozbeczeć. -Pewnego razu poszliśmy na imprezę. Nie piłam wtedy, bo byłam świeżo po chorobie.
Zatrzymałam się by wziąć oddech i przy pierwszej lepszej okazji się nie popłakać.
-Co było dalej?
-Nawet świetnie się bawiłam... Mateusz pił... Prawie tak jak ja wczoraj- uśmiechnęłam się blado w  kieliszek. -Wróciliśmy do domu. Mieszkałam u niego od czasu gdy pokłóciłam się z mamą o to, że wyraziła zdanie o moim chłopaku. Zmęczona, położyłam się spać, ale on miał jeszcze mało zabawy i zachciało mu się tańczyć na środku pokoju- parsknęłam nerwowo. Oczg zaszły mi łzami. Zaraz wybuchnę.
Odstwiłam kieliszek na stół.
-Spokojnie Ewa, jestem tu- przyciągnął mnie do siebie.
-W pewnym momencie zbliżyliśmy się do siebie i on... Zaczął mnie całować i on... On mnie zgwałcił...- ledwo wydusiłam i rozpłakałam się a jego ramiona mnie otuliły mocnej.- Nie wiem jak, ale...udało mi się uciec od niego. Poszłam do Marleny. Zapukałam i czekałam czy mi otworzy. Otworzyła. Jak tylko mnie zobaczyła, mocno przytuliła i nie powiedziała żadnego pierdolonego :" a nie mówiłam? ". Gdy w końcu się uspokoiłam, zrobiła herbatę a ja wszystko jej opowiedziałam. Nie była zła, wybaczyła mi. Z mamą też rozmawiałam. Przeprosiłam ją.
Przez chwilęnic nie mówiliśmy.
-To już zamknięty rozdział. Powiedziałam ci o tym bo powinienieś wiedzieć. Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał mnie znać- odsunęłam się od niego, by móc na niego spojrzeć.
-Co ty gadasz? Jakie "nie będziesz chciał mnie znać"?
-Ja... Nie wiem co we mnie wstąpiło... Nie wiem czemu ci to powiedziałam... Ja...- podniosłam się do pionu, wydostając się tym samym z jego ramion.
I uciekłam do pokoju.

**Oczami Louisa**

Siedzę oniemiały przez chwilę. Nie wiem co mam teraz powiedzieć.
Doszedłem w końcu do siebie.
Jak moż a tak robić?! Jak można gwałci niewinne istoty?! Co za złamas pierdolony! Niech ja go tylko kiedyś dorwę...
Wstałem z kanapy i ruszyłem po schodach do pokoju Ewy. Zapukałem, ale odpowiedziała mi cisza. Wszedłem do środka. Leżała na łóżku, tyłem do mnie.
-Lou, wyjdź proszę- powiedziała cichym zachrypniętym głosem. Nie odpowiedziałem, tylko położyłem się na łóżku za nią i przyciągnąłem ją do siebie. Jej ciało zadygotało i dziewczyna rozpłakała się.
-Ciii...- zacząłem ją uspokajać.
-To tak bardzo bolało- wydusiła. -Czemu ja ci to w ogóle mówię?- nadal nie odwróciła się w moją stronę.
-Spójrz na mnie- z cichym jękiem sprzeciwu po chwili patrzały na mnie zapłakane oczka Ewy. Otarłem lecące łzy kciukami i uśmiechnąłem się lekko. -Myślę, że mi zaufałaś.
-Uhm, ja... Myślę, że tak.
-Ewa,ja...- czy to odpowiedni moment? A jeśli nie? A huj, jebaćto! -Kocham cię- wypowiedziałem wyraź ie i czekałem na jej reakcję. Bałem się jak cholera, że mnie wyśmieje. Ale ona tylko patrzyła. Nawet nie wiem w jaki sposób. Zwątpiłem. -Cholera, przepraszam... W ogóle nie powinieniem nic takiego mówić... Kretyn ze mnie skończony! Przepraszam- zacząłem wstawać, ale zatrzymała mnie jej dłoń na mojej.
-Zostań. Ja też chcę coś powiedzieć.
Serce zaczęło mi szybciej bić ze stresu i ze strachu.
-Słucham cię- położyłem się znów obok niej i spojrzałem jej w oczy.
-Ja... Widzisz Louis... Ty mi się od zawsze podobałeś  w sumie od chwili gdy cię pierwszy raz zobaczyłam...- spodobało mi się to co mówiła. -Wyobrażałam sobie, jakby to było gdybym cię spotkała i w ogóle... I mimo tego wszystkiego co się stało, nadal cię lubię -mina mi zrzedła. Wyznałem jej miłość a oba mnie lubi. -Odrzuca mnie od męszczyzn, ale jsk jestem z tobą czy z chłopakami... Czuję się bezpiecznie. Ufam wam. I... Boże, jak to powiedzieć?
-Normalnie- stres zjadał mnie coraz szybciej.
-Ja też cię kocham- zamknęła oczy, jakby za to co powiedziała miała conajmniej dostać w twarz.
-Powtórz.
-Kocham cię Louisie Tomlinsonie.
Mój uśmiech w tym momencie i radość nie zna granic. Szczęśćie mnie rozpiera.
-Naprawdę?
-Tak.
Nie czekałem ani chwili dłużej, tylko przyciągnąłem ją do siebie u delikatnie pocałowałem. Nie chcę przekroczyć granicy, którą sama wyznaczyła.
-Zostaniesz moją dziewczyną?- zapytałem przez pocałunek.
-Tak
Przytuliłem ją do siebie. Oparła głowę o mój tors i westchnęła.
-Ale o czymś takim nie marzyłam- pociągęła nosem.
-Jestem nieprzewidywalny.
-Tak, to prawda- poklepała mnie po brzuchu. -Cieszę się,  że w końcu ci to powiedziałam. Nie wiem czy byłabym w stanie zrobić to innym razem.
-Ja też. Jak wtedy byłaś nieprzytomna w tym szpitalu, nie mogłem sobie darować, że zostawiłem cię tam samą...
-Cii Lou już,to przeszłość. Tego już nie ma.
-Tak bardzo się bałem, że cię stracę... Tak bardzo cierpiałaś...
-Dość Louis. Co mam zrobić żebyś przestał o tym mówić?
Popatrzyłem na nią przez chwilę. Ona też patrzyła na mnie.
-Co zrobić? Pocałuj mnie.
Wspięła się by być bliżej mnie i złączyła nasze usta w pocałunku. Obróciłem nas by być nad nią i patrzeć na nią. Oderwałem się od niej i spojrzałem na jej twarz.
-Odnalazłem w końcu swojego anioła- powiedziałem i odgarnąłem włosy z jej oczu.
-A ja swojego stróża.
-Nigdy cię nie skrzywdzę, obiecuję- pocałowałem ją w czubek głowy na co się uśmiechnęła.
-Kocham cię.
-Ja ciebie bardziej- znów ją przytuliłem. Najchętniej nie wypuszczałbym ją z moich ramion.
-Zjemy coś?- zapytałem gdy zaburczało mi w brzuchu. Super.
-Chętnie.
Pierwszy zszedłem z łóżka by pomóc jej podnieść się, ale ona zqraz była obok.
-Ej, psujesz mój wizerunek gentelmena!
-Dla mnie i tak nim jesteś- uciekła przede mną po schodach do kuchni.
-Mam cię!- powiedziałem i złapałem ją w talii i tyłem przyciągnąłem do siebie. Odwróciła się do mnie przodem i pocałowałem ją, korzystając z okazji.
-Co jemy?- zapytała.

**Oczami Ewy**

-A co byś chciała?- odpowiedział pytaniem.
-Hm... Ciasto.
-Jakie?
-Zobaczysz.



********
Heeeeeej!!!
Jak mija wam niedzielny zimny dzień???
Mi szybko :)

Mam dla was rozdział. Miał być wcześniej i to grubo, bo planowałam go na rano, ale...
Złośliwość rzeczy martwych  u mnie nie zna granic! Przedmioty mnie nie lubią... :(
Podoba się wam ten rozdział???
Smutno to jeszcze będzie w tym opowiadaniu, ale nie do przesady!


<3

4 komentarze:

  1. Jej smutna historia Ewy
    Wyznali sobie miłość
    Cieszę się jak nie normalna
    Kochany talenciku
    Jutro grudzień,a niby przed chwilą kończyły się wakacje
    Dużo weny i kolejnych tak genialnych rozdziałów
    Ściskam Mela

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest boski :* Bardzo mi się podoba ^^ Nareszcie! Wyznali sobie to co już dawno powinni <3 Jej!
    Kocham to <<33
    A jeżeli masz czas zapraszam do siebie, linka masz więc nie będę podawać ;*
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest super!!boziu jesteś nie samowita i chce się dowiedzieć co to za ciasto!!! Marchewkowe? Haha pozdrawiam i do następnego rozdziału mam nadzieje że jutro ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. no no no...
    Boskie kochanie
    next szybko <3
    Kocham to ff <3

    OdpowiedzUsuń