niedziela, 16 listopada 2014

Harry

TO MÓJ PIERWSZY TAKI IMAGIN!

-Masz zrobić jak ci kurwa mówię, jasne?
-Tak szefie.
-Na pewno?- pogroziłem mu palecem.- Bo jak nie, to inaczej porozmawiamy! -krzyknąłem na Toma.
-Oczywiście szefie.
-To spierdalaj.
Uciekł mi z oczu.Lepiej dla niego. Westchnąłem i zabierając płaszcz w cętki (mój ulubiony), wyszedłem z mojego gabinetu. Tak,diler narkotykowy ma swoje legalne biuro. W tych czasach jeśli dasz odpowiedniemu człowiekowi odpowiednią ilość gotówki możesz wszystko.
-Harry-na korytarzu złapał mnie Liam. Moja prawa ręka.
-No co tam stary?-obaj kierujemy się na parter.
-Słuchaj...bo jakby ci to powiedzieć...
-Prosto z mostu Liam. Mnie możesz powiedzieć wszystko.
-Bo wiesz...chciałbym wziąć urlop na kilka dni.
-Na ile dokładnie?
-Tydzień-powiedział.
-Spoko.Mogę wiedzieć po co?
-Wiesz,chciałbym zabrać gdzieś Sophię. Na jakieś wakacje albo coś, dawno nigdzie nie byliśmy.
-Jasne-przystanęliśmy przy wyjściu.-Jak chcesz to możesz mieć miesiąc wolnego. Ja sobie bez ciebie poradzę a wy nie mieliście miesiąca miodowego- puściłem mu oczko, na co oboje się zaśmialiśmy.
-Dzięki.
-Tylko nie za ostro tam. Wiesz,miło by było ją jeszcze zobaczyć.
-Stary znasz mnie.
-Wiem.
-Dzięki jeszcze raz.
-Nie ma za co. Bawcie się dobrze i powodzenia- poklepałem go po przyjacielsku po ramieniu i poszliśmy w swoje strony. Tak,zdecydowanie wcześniej powinien dostać wolne. Co ze mnie za szef?!
Dałem sobie mentalnie w twarz.

W ciszy nocy rozległ się dzwonek mojego telefonu.
-Halo?
-Styles?
-Czego?
-Tu Niall.Jesteś pilnie potrzebny na torze. Jakiś facet wykłóca się, bo przegrał i gada, że to ustawione.
-Nie potraficie sobie we trójkę z nim poradzić?!- zapytałem już lekko wkurwiony. Ja pierdole, jest ich tam trzech: Zayn,Louis i on i jeszcze kilkunastu ochroniarzy!
-Powiedział,że będzie rozmawiał tylko z szefem tego burdelu.
-Kurwa,zróbcie z nim coś. Nie jadę, tak dla jasności. Możecie go nawet zajebać na miejscu. A i to co ma ze sobą jest twoje - powiedziałem i rozłączyłem się natychmiastowo. Westchnąłem i schowałem smartfona do kieszeni płaszcza. Ja pierdole, z jednym gościem nie potrafią sobie poradzić. Kilka w łeb i po sprawie.

Dojście do domu zajęło mi jeszcze kilka minut. Gdy byłem kilka kroków przed domem, zobaczyłem Norrisa- jednego z nowych pracowników Liam'a. Ufam mu, więc wierzę, że ten nowicjusz jest czegoś wart.
-Cześć Norris.
-Dobry wieczór szefie -powiedział zdenerwowany.
-Po za biurem jestem Harry,ok? Powinieneś już się nauczyć -westchnąłem.- O co chodzi?
-Niall przysłał mnie tu bo...
-Bo co?!-wysłowi się dzisiaj?! Aż taki straszny jestem?
-No bo ten gościu od wyścigów był z dziewczyną.
-No i co z tego?Jest Niall'a-powiedziałem spokojniej.
-No tak.Tylko,że ona nie chce nic mówić. Do nikogo. Po prostu siedzi bez ruchu , jak w transie.
No i?
-No i?
-Niall powiedział żebym poinformował szefa, bo szef wie co zdobić.
-Przyprowadź ją tu.
-Ale ona jest u Nialla.
-Gówno mnie to obchodzi. W tej chwili tam jedziemy.

***Kilka minut później ***

Niespiesznie kieruję się do mojego kolejnego biura, gdzie miejscówkę ma Niall. Już od korytarza było słychać krzyki. Ale tylko męskie. Norris wyprzedził mnie i zniknął w moim gabinecie by po chwili otworzyć mi drzwi.
Złożyłem ręce za plecami i wszedłem do pomieszczenia.
-Donry wieczór szefie -usłyszałem kilka głosów.
-Horan,do mnie -powiedziałem tylko i oboje wyszliśmy na korytarz. -Co się tu kurwa dzieje, co?!Nic nie potraficie zrobić sami?! Coście zrobili z tamtym chujem?!
-Utopił się.
-Dobra-westchnąłem.-A dziewczyna?
-Jest jakaś dziwna.Nic nie mówi, nie rusza się. Siedzi przy ścianie w twoim pokoju jak ją zostawiłem. Joshua jej pilnuje.
-Okej-przetarłem oczy.- Zajmę się nią.
-Oddaję ci ją. Zrób z nią co chcesz. Nie chcę jej.
-Dobra-czyli teraz z górki. Odszedłem od chłopaka i tym samym żegnając się z nim. Skierowałem się właśnie do tego starego pokoju. Tylko tu nie założyłem kamery. To teraz taki pokój a'la socjalny. Do różnych rzeczy. Wszedłem i zobaczyłem przed sobą twarz ochroniarza.
-Joshua-wystarczyło, by przesunął się.- Przynieś proszę za piętnaście minut klucze do Forda i wyjdź.
-Dobrze szef.
Wyszedł a ja zostałem sam z tą dziewczyną. Podszedłem do niej bliżej i spojrzałem na nią w świetle lampy. Twarz przesłoniła duża ilość ciemnych włosów.
-Hej,popatrz na mnie-powiedziałem delikatnie. Mimo, iż potrafię zabić z nienawiści czy dla pieniędzy tak nie umiem skrzywdzić kobiety. I to jeszcze bezbronnej. Nie wykonała żadnego ruchu. Położyłem więc dłoń na jej kolanie. Nie zdążyłem poczuć jej ciepła, gdy ta błyskawicznie odskoczyła i zaczęła płakać.
-N-nie k-krzywdź mnie -to zrozumiałem.
-Ej,nie bój się mnie. Nie jestem tu po to żeby coś ci zrobić.
Przez chwilę przestała płakać i myślałem, że udało mi się ją przekonać, ale mnie zmyliła. Zaczęła jeszcze głośniej płakać.
-Powiedz,ktoś cię skrzywdził?- pokiwała głową na tak.- To ktoś kogo znasz? Twój chłopak? - pokiwała głową na nie.- Czyli go nie znasz?- znowu tak. - To ktoś z tych ludzi? Tych którzy cię tu przyprowadzili? - kiwnęła na tak. Westchnąłem i wkurwiłem się. -Jak on wyglądał? Odezwij się, pomogę ci. On już cię nie skrzywdzi.
Nie no kurwa!Rozpierdolę tego kto to zrobił. Co ja im kurwa mówiłem?!
-On...-padło z jej ust.-Ten który mnie zgwałcił... J-jest blondynem.

******
Przepraszam,że tak was postraszyłam tą informacją,no ale... Coś dzieje się z moim laptopem i wtedy nie wiedziałam na czym stoję.Teraz piszę z rodziców laptopa. Cóż nie mam do niego zbyt wielkiego dostępu, więc nie wiem kiedy dodam coś nowego.


YOLO JULA wybacz mi,bo on nie jest taki jak pisałaś,no ale próbowałam :(
Następnym razem postaram się o coś bardziej brutalniejszego.

<3

2 komentarze:

  1. On jest nie samowity *,* niall gwałciciel. To akurat mnie trochę wstrząsnęło...i o to chodzi! Jest supcio dziekuje ci wielce :). Mam nadzieje że z twoim laptopem bedzie wszystko ok to do następnego ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa cudo mmm śliczności
    Niall ,żeby zrobić coś tak okrutnego
    Taka tajemnicza aura
    w świetle lampy no nieźle jak widzę zabawa w detektywa
    Genialne :*
    Ściskam Mela

    OdpowiedzUsuń