-Ja...muszę ci coś powiedzieć...
-Słucham?
-Bo...ja...ja znam cię Harry- gdy to powiedziała, moje serce przyspieszyło i zrobiło mi się zimno. -Wiem, że oglądałeś się za mną i w ogóle w liceum... Tylko,że...
-Że co?
-Drake... On... Uratował mnie wtedy i...
-I co?
-Ja...musiałam być jego... Ja po prostu była mu winna posłuszeństwo...gdy mnie obronił przes tym facetem- doskonale pamiętam tą sytuację. Można by powiedzieć, że aż za dobrze.- I... Ja teraz jestem twoja Harry.
Co kurwa?!
-Mili,ja wcale nie...
-Nie mów czegoś czego nie będziesz mógł dotrzymać. Jestem teraz twoja, możesz zrobić ze mną co chcesz. Wiem kim jesteś Harry i wiem też czym skończyło się wyniesienie mnie z tego domu...- rozpłakała się. Wstałem i podszedłem do niej. Od razu się do mnie przytuliła a ja poczułem ulgę. Nie wiem jaką dokładnie, ale jakąś na pewno. -Dziękuję Harry, tak bardzo ci dziękuję.
-Nikt cię więcej nie skrzywdzi. Przy mnie jesteś bezpieczna.
-Nie zaprzeczyłeś- podniosła głowę by na mnie spojrzeć.
-W czym nie zaprzeczyłem?
-Jestem twoją własnością -puściła mnie, chrząknęła i wstała od stołu.- Posprzątam - zaczęła zbierać sztućce i talerze ze stołu, by włożyć je do zlewu.
-Ej ej,stój. Sprzątaniem zajmie się Ivy. Ty idź odpocznij.
-Ale ja...
Tearaz to już się wkurwiłem dostatecznie.
-Gówno mnie obchodzi co nagadał ci Drake. Jego już nie ma. Jeśli nadal uważasz, że jesteś moją własnością, to szybko wybij to sobie z tej ślicznej głowy- ostatnie słowa powiedziałem spokojniej i poprawiłem kosmyk jej włosów. -W moim domu nie robisz nic. A teraz idź odpocząć- puściłem ją a ona poszła na górę.
Cholera,nie chciałem podnosić na nią głosu, ale widocznie Drake miał dar przekonywania i zrobił z niej marionetkę.
Wypuściłem powietrze i znów usiadłem na krzesełku.
***Miesiąc później ***
Powoli jest lepiej.Mili zrozumiała,że kobieta nie jest rzeczą czy przedmiotem, ale osobą która może decydować za siebie.
Coraz bardziej się na mnie otwiera i pozwala sobie pomagać co cieszy mnie jak prezenty pod choinkę w dzieciństwie od rodziców.
A ja otwieram się na nią.
-Harry, co myślisz o tej?- rozpromieniona dziewczyna pokazała mi się w śnieżno białej sukience na ramiączkach. Jak zwyke wyglądała cudownie.
-Szczerze?
-Zawsze Harry.
-Wyjdź za mnie tu i teraz - padłem przed nią na kolana. Zaśmiała się perliście i słodko.
-Nie wygłupiaj się -pacnęła mnie lekko w ramię.
-Nie wygłupiam się.
-Harry...
-Ja cię nadal kocham Milagros. Od drugiej liceum nic się nie zmieniło. Żadna nie zajęła miejsca na dłużej. Żadna nie była taka jak ty. Ja... Nie wiem, co ty do mnie czujesz, ale musiałem ci to powiedzieć, bo nie wytrzymałbym dłużej.
-Harry...
Wstałem szybko i pocałowałem ją. Oh, jak ja o tym marzyłem... Nie ucieka, nie szarpie się. Po prostu stoi i oddaje pocałunek. Nie czekając dłużej, przyciągnąłem ją do siebie i dalej całowałem. Zarzuciła ręce na moją szyję i z uśmiechem powiedziała:
-Ja też cię kocham Hazz.
Mój ponury dotąd świat nabrał kolorów.
*****
Napisałam w końcu koniec imagina o Harry'm. Byłby wcześniej, ale ten Internet i komputer...
Jeśli wszystko będzie ok, to rozdział pojawi się do niedzieli włącznie!
Komentujcie mordeczki moje!
<3
boski kicia <333
OdpowiedzUsuńWiesz co jak mogłaś pff??
OdpowiedzUsuńCo ty sobie wyobrażasz kochana takie 'cuś' pisać
...
...
...
To było jej wow kochana ile ty masz talenciku też tak chce
Po prostu pięknie cudownie idealnie
Harry mmm ach te oczka te loczki
Kocham <333
Śliczności
Ściskam Mela
Dzięki <3
OdpowiedzUsuńKocham, wielbię nw co jeszcze :3 Mam nadzieję że kolejny rozdział opowiadanka będzie równał się doskonałością treści jak ten imagin z Harold'em <3 weny życzę i pozdrawiam <<33 Serio jest extra ^^
OdpowiedzUsuńSuper, w wolnym czasie twój blog i wszystko co na nim piszesz to doskonała lektura, wenki <3
OdpowiedzUsuń