Spojrzałem w stronę DJ. No tak, Malik. Cholera jedna, już ja się z nim rozprawię! Pokazał mi uniesione kciuki do góry i uśmiech, który mówił: "Masz szansę, nie strać jej".
Ewa nie wiedziała,tak jak ja, co ma robić.
Pierdole,co będzie, to będzie.
Przyciągnąłem ją lekko do siebie i objąłem obiema rękami w talii. Przytuliła się do mnie najpierw niepewnie, a potem już kołysaliśmy się w rytm muzyki. Patrzyłem na nią cały czas kątem oka. Niby się uśmiecha, jest dziś zabawna i wesoła, ale coś ją trapi. I nie wymyślam sobie tego bo jestem pijany! Jeszcze umiem racjonalnie myśleć.
-Czemu jesteś smutna?- zapytałem do jej ucha.
-Nie jestem- powiedziała, nie zaszczycając mnie ani jednym spojrzeniem.
-Jesteś.
-To nie jest rozmowa na dziś. Innym razem, może jak będziesz trzeźwy.
-Dobrze, tylko zapytałem - objąłem ją mocniej.
Piosenka się skończyła.
Malik, włączaj to jeszcze raz!
Wróciliśmy do naszego stolika, przy którym byli już Hazz i Marlena z Perrie.
-O Harry, chodź na chwilkę - zawołałem go.
**Oczami Ewy**
-No no! Ewka, co to był za taniec!- powiedziała uradowana Marlena.
-No co?
-Ile seksu! Zayn puścił za wolną piosenkę - powiedziała do Perrie.
-To on był teraz Dj'em?- zapytałam zdziwiona.
-Tak,ale tylko chwilami.
-Mogę prosić?- dobiegł do mnie głos Zayn'a, który stał obok Pezz z wyciągniętą dłonią w jej stronę.
-Jasne.
Poszli tańczyć. Sięgnęłam po szklankę Mar. Upiłam łyk i od razu się skrzywiłam. Czysta, fu. Wolę drinka.
-Co ci wtedy mówił na ucho?- zapytała zniwnacka Marlena. Przez chwilę nie wiedziałam o co chodzi, ale zaraz się domyśliłam.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
-Oj tam. A tak na poważnie?
-Zobaczył, że jestem smutna i zapytał dlaczego.
-Co mu powiedziałaś?
-Że to nie czas i miejsce na takie rozmowy.
-Powiesz mu?
-Chyba tak. Sama nie wiem. Jeśli nadarzy się okazja porozmawiania na poważnie, to czemu nie?- powiedziałam po dłuższym zastanowieniu. Tak,niech chłopak coś o mnie wie. Znów upiłam łyk wódki.- Nie pytaj już o to Marlena, bo przez ciebie się upiję i będziesz mnie do domu niosła!
-Okej okej. O idą - powiedziała i pokazała głową na postacie zbliżające się do naszego stolika. To Louis i Harryz czterema szklankami, zapewne wódki.
-Proszę - Harry postawił na stoliku szklanki.
-Ja już nie piję, możesz wypić za mnie- powiedziałam do niego.
-Nie wypijesz za zdrowie jubilata?- z nikąd pojawił się Niall z butelką wódki. Może jeszcze niech tu Liam przyjdzie i nam polewa, co?!
-Ja...
-No weź -te oczy Horana... No przekonały mnie.
Oni Wszyscy chcą mnie spić!
Wypiłam do dna a potem, nie wiem kiedy... Urwał się film.
***Następnego dnia, popołudnie ***
Obudziło mnie jakieś szuranie. Nie wiem jakie gokladnie, ale jakieś.
Otworzyłam oczy, oślepiło mnie jasne światło, słońce. Momentalnie poczułam okropny ból głowy, migrena. Nie no, świetnie! Pozwoliłam im się upić. Próbowałam przypomnieć sobie co działo się po tańcu z Lou, ale mam czarną dziurę.
Jakimiś ostatnimi siłami podniosłam się z łóżka i rozejrzałam po pokoju. Przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem, ale poznaję, to pokój Louis'a... Boże, co?! Co ja robię w jego pokoju?! Jego samego nie było, więc postanowiłam się ulotnić do swojego pokoju. Weszłam do siebie i zamknęłam się w łazience.
Po kilku minutach wyszłam z niej jak nowo narodzona. W samym ręczniku podeszłam do szafy i otworzyłam ją. Wyjęłam z niej jakieś spodnie i t-shirt i po wyprostowaniu włosów, zeszłam do kuchni.
-Cześć- powiedziałam, powoli wchodząc do kuchni.
-O hej, już wstałaś?-powitał mnie takim uśmiechem, że aż mnie ciary przeszły.
-Tak... Louis?
-Słucham ciebie-oparł się rekami o blst, co mi się spodobało.
-Słuchaj, bo... Pamietasz coś z wczoraj?- zapytałam niepewnie.
-Wszystko.
Cholera, zadać to pytanie? Tak Ewa, zadaj je.
-Czemu obudziłam się w twoim pokoju?
-Nie chciałaś iść do siebie- zaśmiał się, jakby przypomniał sobie coś śmiesznego
Tak Lou, śmiej się z pijanej Ewy, śmiej.
-Oh...- zaniemówiłam.-A czy my... No wiesz...- spuściłam wzrok. I na pewno jestem czerwona. A nawet lekko przestraszyłam.
-Nie. Nie jestem jakimś napaleńcem, który wykorzystuje pijane dziewczyny- zapewnił.
Uff, kamień z serca.
-O nic cię nie oskarżam, tylko wiesz jak to jest jak za dużo wypijesz. Ja wczoraj przesadziłam.
-No wiem. Chłopcy wcisnęli w ciebie ze trzy szklanki czystej. Oczywiście za zdrowie jubilata. Po pierwszej odpłynęłaś.
-Mam słabą głowę.
-No niestety.
-Co tam pichcisz?- zapytałam, podchodząc do kuchenki na której coś się gotowało.
- A takie tam...
-Powiedz- spojrzałam na niego błagalnie.
-Eh, zupa pieczarkowa.
-Co? Skąd masz przepis na polskie danie?- zdziwiłam się bardziej. Louis Tomlinson gotujący polską potrawę?!
-Z Internetu. Jest w nim wszystko. Mam nawet przepis na bigos.
-No no. Nie spodziewałam się tego po tobie - poklepałam go po ramieniu.- Ale czemu gotujesz obiad? Przecież jest rano.
Nic nie powiedział, tylko odwrócił mnie tyłem do siebie, gdzie wisiał zegar. Rany Boskie! 12:48!
-O rany...
-No. Zaraz będzie obiad.
Ciwkawa jestem tegoż obiadu.
-Proszę -postawił przede mną jego popisowe danie i zaczęliśmy jeść. Nie, wróć. Ja jem, a on czeka na moją reakcję.
-Pyszne- powiedziałam, gdy przełknęłam pierwszą porcję.- Przebiłeś moją mamę.
-Dziękuję. Cieszę się, że ci smakuje.
Po obiedzie, gdy już siedzieliśmy na kanapie, coś sobie przypomniałam.
-Louis?
-Tak?-spojrzał na mnie, odrywając wzrok od tv.
-Jak z moją pracą? Szefowa wie, że byłam w szpitalu?
-Tak. Pojechałem tam od razu, gdy mnie wygnałaś z pokoju.Masz wolne jeszcze przez tydzień- uraczył mnie swoim zniewalajacym uśmiechem.
-Dziękuję - przytuliłam go w przypływie emocji. Gdy zdałam sobie sprawę co zrobiłam, jedna cześć mnie chciała go puścić a druga wręcz przeciwnie. Wygrała ta pierwsza.- Sorry.
-Nie szkodzi. Możesz się przytulać ile chcesz.
***Wieczorem***
Po spacerze pełnym emocji i reperterów, wróciliśmy do domu.
Ja... Ja zaufałam mu na tyle, żeby... Żeby mu to opowiedzieć. Opowiedzieć moją smutną przeszłość.
Tak, to jest ten moment.
Louis jest dla mnie bardzo ważny i zrozumiem każdą jego decyzję, jaką podejmie po tym co mu powiem.
Weszłam do salonu, gdzie siedział i grzebał coś w laptopie. Zapewne odpisywał fankom.
Wzięłam oddech i zapytałam:
-Louis, możemy porozmawiać?
*********
I kolejny!
Ależ jestem chojna!
No nic.Dziś już na pewno nic nie dodam, bo idę spać.Ale zarys dalszych wydarzeń mam!
Komentujcie,oceniajcie to daje mi kopa do pisania :)
Anonimki też mogą komentować!
<3
Boszkie <3333
OdpowiedzUsuńNezt szybko <3
Życzę weny <3
Chcę tu i teraz kolejnego rozdziału! <3 Kocham to *-* To jest piękne!
OdpowiedzUsuń