poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 12

-Aaa dobrze.Ostatnio byliśmy na prawdziwej randce.Takiej bez fleszy i tego wszystkiego.To miejsce było cudowne-rozmarzyła się.
-Halo,ziemia do Marleny!-pomachałam jej ręką przed oczami bo odpływała.
-C-co?
-Nie odpływaj.
-Sorry.
-To mówisz,że z naszej Hazzy taki romantyk jest?
-Pierwsza klasa.
-No to dobrze masz.Co u chłopaków?
-Jak wychodziłam to było okej.Siedzieli na kanapie i oglądali jakiś mecz.
-Aha,bardzo ciekawe zajęcie.
Pogadałyśmy jeszcze chwilę,ale poszła potem bo Harry zadzwonił.Ah,co ona już z nim ma...
Usiadłam wygodniej na tym mniewygodnym łóżku i podłączyłam laptopa.Zalogowałam się na fb i ty.Na Facebooku nic się nie zmieniło tyle,że dostałam kilka zaproszeń do znajomych.
Twittera bardziej się obawiam.No i nie przeliczyłam się.Moja skrzynka była zapełniona.Chcecie poznać kilka wiadomości? Proszę bardzo.Może najpierw te mniej przyjazne:
"Ty jesteś jego dziewczyną?Prędzej uwierzę w Larry'ego niż w was!"
"Jesteś zwykłą dziwką i tyle.Lou cię utrzymuje bo mu dajesz i na tym to wszystko polega"
I jeszcze:
"Ja pierdole,jak można być z takim czymś?!Ja nie wiem co on w niej widzi... To jest chore."
Ale były też miłe komentarze,które podniosły mnie na duchu:
"Cieszę się,że Louis znalazł sobie kogoś normalnego,a nie jakąś wytapetowaną lalę"
"Mam nadzieję,że szybko wrócisz do zdrowia! Powodzenia z Lou!"
"Louis T. to mój mąż,ale mogę ci go oddać bez rozwodu!Jesteś super!"
Ten ostatni mnie rozbroił.
W chwili,gdy wylogowywałam się z tt,do mojej sali wszedł nie kto inny jak wyżej wspominany Louis Tomlinson.
-Cześć -posłał mi swój najwspanialszy uśmiech.
-Cześć -zamknęłam laptopa i zostawiłam go na kolanach,po czym powiedziałam:-musimy porozmawiać.
-Czyli już wiesz?-zapytał zrezygnowany.
-Wiem co?-chcę to od niego usłyszeć.
-Paul powiedział,że musisz ze mną zamieszkać po wyjściu ze szpitala-powiedział i lekko zmieszany opuścił głowę.Sposób w jaki to powiedział po prostu zmiękczyło moje i tak już miękkie serce do niego.
-Louis?
-Tak?-ożywił się.
-Czemu nie powiedziałeś mi od razu?
-Ja...byłaś jeszcze osłabiona,nie chciałem dokładać ci problemów.
-Nie chodzi o to czy problem.Po prostu przykro mi,że mi o tym nie powiedziałeś.
-Więc nie jesteś na mnie zła?
-Nie-przeszło mi gdy tylko wszedł do sali.
-Uff-odetchnął z uśmiechem.
-Louis-zaśmiałam się.
-No co?Muszę cię rozśmieszyć.
-No dobrze.Wyspałeś się?
-Tak,wystarczająco.Zjadłem obiad i kolację a dziś śniadanie i obiad,no i ogoliłem się -zrelacjonował.
-Grzeczny chlopiec-pochwaliłam go i poklepałam po ręce którą trzymał na łóżku.
-Kiedy cię wypiszą?
-Lekarz powiedział że jak wszystko będzie okej, to za dwa-trzy dni.
-No to świetnie.

***Cztery dni później ***

Lekarz porobił różne badania i zostawił mnie jeszcze dwa dni na obserwacji.Dziś w końcu wychodzę.Lou codziennie do mnie przychodził i dziś zadeklarował,że mnie odbierze z tego ponurego szpitala.O 15 byłam gotowa do wyjścia.
-Już jestem,sorki za spóźnienie,ale fanki mnie zatrzymały-chłopak wszedł na salę.
-Nie szkodzi,mogłam się w spokoju spakować.
-To co,idziemy?
-Tak-ten od razu chwycił moją torbę i przewiesił ją sobie przez ramię i przepuścił mnie w drzwiach.Ah,ten mój dżentelmen...
Szłam powoli z tego względu,że mam kule i chodzę jakbym była całkiem połamana.
Stanęliśmy przed drzwiami wyjściowymi a za nimi rozległ się jeden wielki zbiorowy pisk.
-Załóż okulary-polecił i podał mi moje brązowe ray-bany.Skąd on je ma?
Zrobiłam tak jak chciał i pi długim westchnieniu,oboje wyszliśmy z budynku.A na zewnątrz?Jeszcze więcej krzyku i pisku.
-Jak się czujesz?-padło pierwsze pytanie a za nim kolejne.Nawet ich nie rozróżniałam,był taki chaos.
-Idź do tego samochodu po prostej-usłyszałam wyraźny głos Lou przy moim uchu.Tak też zrobiłam i po kilku krokach znalazlam się przy jego samochodzie.Szybko, jak tylko mogłam, wsiadłam i zatrzasnęłam drzwi.Westchnęłam, spojrzałam w bok i zobaczyłam,że Loui robi to samo.
-Przepychanie jest najgorsze-powiedział i po chwili włączył silnik.
-Masz rację.poprawiłam kule i spojrzałam w przednią szybę.Fanki rozstąpiły się i mieliśmy teraz pustą drogę.Chłopak skorzystał z tego i już po chwili jedziemy równą drogą.
-Najpierw pojedziemy do chłopaków,bo bardzo chcieli cię zobaczyć,no i Marlena obiecała,że urwie mi głowę jak cię do niej nie przywiozę.
-Cała ona.
Tak,dziewczyna potrafi przyłożyć jak ktoś ją zdenerwuje czy nie zgodzi się z jej zdaniem.
Po kilku minutach jazdy,podjechaliśmy pod dom chłopaków i Marleny.
Ustaliliśmy z Lou,że tą noc prześpię się u siebie a jutro w spokoju się spakuję i pojedziemy do niego,jak chce Paul.
Chłopak wyszedł pierwszy i otworzył mi drzwi pasażera.Wyjęłam te nieszczęsne kule i już po chwili stałam na nogach.
No to idziemy.
Po zrobieniu kilku kroków i przywitaniu się z ochroniarzem,znaleźliśmy się pod drzwiami. Chłopak nacisnął ostrożnie klamkę i po cichu weszliśmy do domu.



*******
Prosz,rozdział na życzenie moich kochanych czytelniczek <3(czyt. komy pod rozdziałem 11)

Smutne jest to,że jest dużo wyświetleń (powiem wam w sekrecie,że w sam wtorek w zeszłymtygodniu było okrągłe 100 wyświetleń.Nawet sobie zapisałam,żeby móc wam o tym powiedzieć ;) ).To miłe,że czytacie ale pokażcie ale was jest,co?(taka moja malutka proźba).Nie zjem was! ;)
Ale mam dziś humor!

Jest dokładnie 00.41 gdy to piszę wam.

Aaaaa ! Jeszcze jedna sprawa!
Na przełomie wtorku i środy pojawi się kolejny imagin ale będę taka wredna i nie powiem z kim!

Nie no,za dużo czekolady...

dobra,kończę,bo notka Bedzie w końcu dłuższa niż rozdział...

papatki <3

4 komentarze:

  1. Cudowne <3333
    Nexy szybko <33
    Zapraszam do siebie:
    http://louis-ff-one-direction-xx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Baaaaaaajeczne!!! Kurde dopiero wtorek środa...co ja zrobię ze swoim życiem do tego czasu...no nie ważne, ale szczerze czekałam tylko na moment kiedy ona przepychając sie z tymi kulami sie prawie wywali, a Louis ją złapie i romantycznie przytuli do siebie, ich oczy sie spotkają, usta prawie złączą, ale on sie otrząśnie pomoże jej i pójdą dalej XD. U mnie też za dużo czekolady hyhy do następnego ;***. Dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się,że dasz radę!:)

    Na takie wypadki to jeszcze nie czas,ale... Może niedługo... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybacz ,że dopiero teraz byłam odcięta od neta ,chora więc jednym
    słowem Makabra
    Harry romantyk,a jakże by inaczej
    Niedługo Ewa zamieszka z Louisem
    Już nie mogę się doczekać
    Marlena i urywanie głowy Lou (nie mogę ze śmiechu)
    No i kom z Lou jako mąż i oddanie bez rozwodu
    GENIALNE
    Już nie mogę się doczekać co będzie dalej
    Ściskam Mela :*

    OdpowiedzUsuń