Zmieniłam ustawienia, więc Anonimki mogą komentować! <3
-Ewa?!- zapytałem z korytarza.
-Tutaj!-powiedziała to jak mniemam ze swojego pokoju. Przemierzyłem schody i znalazłem się przed jej pokojem. Drzwi były uchylone i dochodziły zza nich dziwne dźwięki. Bardzo dziwne.
-Yyy... Ewa?- zajrzałem do pokoju. Zobaczyłem ją, męczącą się z walizką.
-Część Louis. Dobrze, że już jesteś. Pomóż mi z tą walizką- odwróciła się do mnie z uśmiechem ulgi. Podszedłem do niej i do walizki.
-Ok,ty zasuwasz- przycisnąłem lekko bagaż i dziewczyna zasunęła torbę.
-Dzięki -głośno westchnęła i usiadła na łóżku.
-Nie ma za co. Zbieramy się?
-Tak,tylko zrobię kilka rzeczy w kuchni- powiedziała i wstała, po czym ruszyła powoli, by za chwilę zniknąć za drzwiami.
Rozejrzałem się po pokoju. Wszystko uporządkowane, na swoim miejscu. Spojrzałem na ilość walizek. Trzy. Tylko trzy? Elka miała conajmiej pięć jak się do mnie wprowadzała. Tak więc teraz pomyślcie sobie, ile miała jak się wyprowadzała!
Dobra, powie wam. Stałem przy niej i liczyłem te walizki. Naliczyłem dokładnie dziesięć.
Dobra, dość o Eleanor.
Wziąłem dwie pierwsze walizki i zszedłem z nimi po schodach na korytarz, by postawić je po drzwiach. Wróciłem po tą trzecią i po dostawieniu jej do pozostałych dwóch, wszedłem do kuchni.
-Juz jestem. O! Zrobiłaś kawę!- wsypałem łyżeczkę cukru do jednej ze szklanek i zamieszałem, po czym upiłem trochę. -Jesteś aniołem.
-Do anioła to mi daleko Louis- powiedziała z uśmiechem. Dopiliśmy kawę i wyszliśmy z domu.
**Oczami Ewy**
Drzwi zamknęłam na klucz i powoli podeszłam do auta. Louis, jak przypada na dżentelmena, otworzyłmi drzwi. Podziękowałam mu uśmiechem i wsiadłam. Po chwili ruszyliśmy z podjazdu. Nagle chłopak zaczął się niekontrolowanie śmiać. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
-Louis,mogę wiedzieć z czego tak się cieszysz?
-Ja... Bo... Marlena...- próbował powiedzieć coś między napadami. Powtarzam, że tylko próbował. Sama się przez to uśmiechnęłam.
-Co z nią?
-Ona jest cholernie śmieszna.
-Nie rozumiem.
-Dziś rano postanowiłem ją trochę pdenerwować- opowiedział i całą historię i nawet ja w niektórych momentach lałam ze śmiechu.
-Dziwne,że tylko na ścierce się skończyło - podsumowałam. Znam ją już na tyle długi, my szczerze powiedzieć, że potraktowała go ulgowo.
-Dlaczego?
-Tak jak sama powiedziała, umie przywalić i uwierz, to boli.
-Dostałaś od niej?- uśmiechnął się lekko.
-Nie. Po prostu wiem, znam ją. Następnym razem będzie bardziej bolało jak ją wkurwisz.
-Okej, następnym razem opanuję się, ale dziś po prostu nie mogłem. Była taka szczęśliwa, aż tryskała radością.
-No to faktycznie działo się w nocy- zaśmialiśmy się oboje.
Po kilku minutach, może po pół godzinie, podjechaliśmy pod dom.
Stop, wróć.
Podjechaliśmy pod willę.
O mamciu...
W życiu nie widziałam tyle drzew i krzewów wokół jakiegokolwiek domu. Przed bramą już wiedziałam,że dom ma sporą powierzchnię.
Louis wjechał na posesję i stanął praktycznie przed drzwiami, przez co mogłam podziwiać śliczną werandę ze stołem i kilkunastoma krzesłami z wikliny. Byłam zbyt oczarowana tym miejscem, by wysiąść pierwsza, więc Lou skorzystał z okazji i otworzył mi drzwi.
-Zapraszam- usłyszałam i ocknęłam się na dźwięk jego głosu. Spojrzałam w jego stronę i zobaczyłam uśmiech na jego twarzy i dłoń wyciągniętą w moją stronę. Podałam mu swoją. Jego dotyk jest taki delikatny... Ewa, stój bo jeszcze się nie podniesiesz z tego siedzenia!- skrzyczałam siebie w myślach i po chwili jedną stopą stałam na szarej kostce brukowej. Do niej zaraz dołączyła druga noga i sięgnęłam po kule.
-Dzięki -wydusiłam z siebie.
-Poczekaj tu...albo nie, masz klucze i wejdź do środka- podał mi mały pęk kluczy i podszedł do bagażnika. Rozejrzałam się po podwórku. Drzewa, krzewy... Wszystko byłoby piękne, gdyby nie błyski fleszy lecące w naszą stronę. Z westchnieniem odwróciłam się od nich i Lou i skierowałam do drzwi. Ok, trzeba pokonać schodki. Na szczęście tylko trzy. Podeszłam do drzwi i włożyłam do zamka pierwszy lepszy klucz, który okazał się trafny.
-Jak ty to zrobiłaś?- usłyszałam głos Louis'a za mną.
-Co zrobiłam ?
-Z pierwszym razem otworzyłaś te cholerne drzwi. Ja za każdym razem nie trafiam.
-No widzisz?Ma się to wyczucie.
Znaleźliśmy się w korytarzu. Lou zniknął za drzwiami a ja sierota nie wiedziałam co ze sobą zrobić, więc stanęłam sobie i czekam aż wróci.
-Ok chodź, zaprowadzę cię do twojego pokoju- usłyszałam jego głos i zaraz ruszył schodami do góry.
-Ej Louis! Czekaj,nie mam jak biegać!- powiedziałam, gdy byłam na pierwszym schodku a on na ostatnim.
-A kto tu mówi o bieganiu?- na jego ustach zagościł dobrze znany, chytry uśmieszek. Zaczął schodzić powoli schodami w dół, do mnie.
-Nawet o tym nie myśl- zaczęłam się cofać. Nie wiem jak, przez te kule, ale ok...
-Nie wiem o czym mówisz- powiedział i szybko znalazł się bardzo blisko przede mną i spojrzał mi głęboko w oczy. A że ja nie potrafię oprzeć się jego niebieskim oczom, od razu się w nich zatopiłam. Nawet nie poczułam jak bierze mnie na ręce, dopóki nie poczułam, że jestem w powietrzu. Ocknęłam się i ogarnęłam sytuację. Wyglądało to tak: ja, zdezorientowana, uwieszona na szyi Lou, byłam przez niego niesiona schodami do góry a on dzielnie mnie niósł.
Jak już minęliśmy schody, odzyskałam mowę.
-Louis, co to było?
Nadal nic nie mówi. Obraził się czy co?
Otworzył drzwi do jakiegoś pokoju, wszedł ze mną do środka i zatrzasnął nogą drzwi. Patrzyłam na to sama nie wiem jak. Niby wiedziałam co się dzieje, ale nie do końca to rozumiem.
Podszedł do łóżka, położył mnie na nim delikatnie, jakbym conajmiej była krucha... I czas się zatrzymał.
********
Koniec!
Tego rozdziału oczywiście.
Zauważyliście nowy tytuł tegoż bloga? Stary był za długi a ten jest w sam raz i oddaje wg mnie podsumowanie opowiadania. Ale o tym może innym razem, jeśli byście chciały o tym przeczytać.
Następny rozdział...
Hm...
Myślę że za tydzień też tak sobota-niedziela.
Komentujcie.
Nieeeeee!!! Błagam jak mogłaś?! Kończyć w tak ekscytującym momencie?! Ja już się najarałam a tu BOOM! Ahhh...uwielbiasz mnie tak zachwycać <3 Boziu! J-a s-i-ę z-a-k-o-c-h-a-ł-a-m! Proszę napisz rozdział jak najszybciej! Kocham cię <<<<333 Jest świetnie :3
OdpowiedzUsuńOki kochana chciałam,Cię ochrzanić za zakończenie w takim momencie,ale był taki cudowny,że dziś nie mogę :*
OdpowiedzUsuńJejciu ty talenciku :*
Kocham Louisa i Ewcię :*
Trafiła od razu na dobry klucz no no też tak chcę mmn
Jejciu a moment jak wziął ją na ręcę aaaa ale się szczerzę
....
Nadal nie mogę przestać się uśmiechać geniuszu
Kochana cudowna
Będę czekać na następny
Ściskam Mela:*
K.C.<3333
No no no jak zwykle genialny
OdpowiedzUsuńDziewczyno masz talent <3
żYCZĘ WENY
Zapraszam do siebie
http://louis-ff-one-direction-xx.blogspot.com/