niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 37

- Co?! - spojrzałam na niego zdenerwowana.
-Pojedziemy do moich rodziców. Przecież to nic strasznego.
-Nic strasznego?! - powiedziałam i wstałam z łóżka, mówiąc do siebie :- tak to jest, gdy facet nie zrozumie kobiety...
-Co? - podszedł do mnie, łapiąc za ramiona.
-Ja nigdzie nie jadę - patrzyłam wszędzie, tylko nie na niego.
-Co znaczy: nie jedziesz?
-Boję się - w końcu spojrzałam w to niebieskie morze w jego  oczkach.
-Czego kiciu? - zapytał z uśmiechem, przytulając mnie.
-No... Wszystkiego. Tego, czy mnie zaakceptują. Czy twoje siostry mnie polubią... Albo, że wyjdę  a idiotkę i pannę jakąś głupotę i mnie wysmieją albo nie wiem co jeszcze!-oparłam głowę o jego tors. Chłopak mój zaśmiał się, przez co jego klatka piersiową zadrżała.
-Misiek, ty się chyba dziś nie wyspałaś w tym łóżku, bo gadasz od rzeczy- odsunął mnie od siebie i patrzał w oczy. - Po pierwsze: na pewno Cię zaakceptują. Po drugie : Polubią Cię a jak nie to zmienią zdanie. Po trzecie:Nie wyjdziesz na idiotkę. Masz tak nie mówić ani nawet tak nie myśleć, bo ci to szybko z tej ślicznej główki wybiję, tak? - kiwnęłam głową na zgodę. Cmoknął mnie w czubek głowę. - No.
-Dobrze, ok. Niech będzie- westchnęła. Z nim nie mam szans do wygrania.
-Czyli jedziemy?
-Tak.
-Ale na pewno?
-Tak!-powiedziałam głośniej i uśmiechnęłam się.
-No.
-Co porobić? jest dopiero 22.
-No... Ja mam pomysł... - spojrzał na mnie dwuznacznie. O nie!
Zaczął się przybliżać. Nawet nie wiem, kiedy się odsunęłam...
-To znaczy? - oby to nie było to...
-Oboje wiemy co - moje plecy dotknęły ściany a ja pisnęłam.
Boże, czy ja się boję Louisa? Mojego Louisa?
Chyba naprawdę się dziś nie wyspałam...
-To znaczy? - patrzyłam na niego, jakbym nie wiedziała o co mu chodzi. Zbliżył usta do mojego  ucha i powiedział cicho:
-Sama dobrze wiesz co, tylko nie chcesz się przed samą sobą do tego przyznać.
Przeszły mnie miłe ciarki wzdłuż kręgosłupa po tych słowach.
-A nawet jeśli to co?
-Chcę wiedzieć na czym stoimy.
-Aktualnie na panelach Louis.
-Zabawne kotku. Pytam poważnie - iskierki grały w jego oczach,gdy się zaśmiał.
-Myślę, że niedługo...
-Za niedługo, co?
-Będziemy mogli TO zrobić...
-A to niedługo, to tak daleko, czy blisko?
Jego pytania mnie rozbrają.
-Raczej blisko.
Odetchnęłam. Nawet nie wiecie jak ciężko było mi to powiedzieć... A co dopiero... No ale trzeba się do cholery kiedyś przemóc, tak?
-Raczej blisko mówisz? - przytulił mnie.
-Raczej blisko. Więc... Kiedy jedziemy do twoich rodziców?
Musiałam zmienić temat, bo czułam się niezręcznie. I chyba tylko ja...
-Za trzy dni.
Wytrzeszczyłam oczy.
Kiedy?!
-Kiedy?
-W piątek. Po południu. Jak skończysz pracę. Poprosisz Nicole, by Ci dała zmianę na rano i już.
-Nawet jeśli, to będę o 16.
-I w sam raz.
Louis pociągnął mnie w stronę łóżka. Usiedliśmy a on dalej mówił.
-Gdy tylko wrócisz do domu, musisz mi o tym powiedzieć, żeby przetransportować Cię bez świadków do samochodu.
-Jak to  przetransportować? Jak ty to sobie wyobrażasz?
-Normalnie. Zobaczysz.
-Nie powiesz mi?
-Nie- pokręcił przecząco głową z uśmiechem.
-Ale ty jesteś - udałam focha.
-Ej no. Tylko mi tu bez focha! - patrzył na mnie badawczo.
-Bo co? - spojrzałam na niego z ukosa.
-Bo będę musiał szybko się go pozbyć.
-No ciekawe jak!
-A tak- rzucił się na mnie, przyglądając swoim ciałem. Po chwili siedział mi na biodrach i zbliżał palce do... Do moich żeber. Tam, gdzie mam gilgotki.
-Louis nie-nie posłuchał, tylko zbliżał się cały czas z tym swoim cudny uśmiechem radości. - Louis, proszę...
A on zaczął mnie łaskotać.
-Louis... P... Przestań!
A ten nic.
-Koniec focha? - zapytał, kiedy ja śmiałam się w najlepsze.
-Tak... Tyl... Tylko już... Przestań...
Gdy tylko wyjęczałam pierwsze słowo, od razu przestał i przetrurlał nas tak, że teraz to  ja siedziałam na nim.
-Co to było?! - zapytałam, gdy się w końcu ogarnęłam.
-Hm... Łaskotanie?
-To nie jest... - Nie mogłam dokończyć, bo przyciągnął mnie do siebie i pocałował namiętnie, po czy przewrócił tak, że byłam pod nim. Nadal mnie całował. - Louis... Nie... Licz... Na... Nic- wypowiadał w przerwach pomiędzy pocałunkami.
-Wiem... - oderwał się ode mnie,łapiąc ciężko powietrze. Patrzyłam na to z uśmiechem a on:- no co? Dla twoich ust warto nawet umrzeć miśku- przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
Tak, dla jego ust także.

***Trzy dni pozniej***

-Sama się dziwię, że mi pozwoliła- powiedziałam do Stacy.
-No nic. Ale jedno jest pewne - wychodzimy razem!
Po jej słowach, większość klientów kawiarni popatrzyło na nas jak na szalone nieodpowiedzialne dziewczyny.
Ta od razu się uspokoiła i zaczęłyśmy  sprzątać z blatu.

Wraz z godziną 16 opuściłyśmy lokal. Pożegnałyśmy się i poszłyśmy  w swoje strony.
Wchodząc do swojego pokoju, zadzwoniłam do Lou.
-Cześć misiek! Gotowa?
-Nie. Nie powiedziałeś mi co ja mam w ogóle ze sobą zabrać!
-Jedziemy na dwa dni. Zabierz co będzie Ci najpotrzebniejsze  i wyjdź na taras.
-Okej.
Spakowane to co powinno i zamykając dom, wyszłam na taras, taj jak chciał.
-Ewa! Tu jestem!
Usłyszałam gdzieś w końcu ogrodu.
Poszłam tam i zobaczyłam Louisa, który stał przy dość sporej dziurze w płocie.
-Hej kochanie- przywitaliśmy się.
-Cześć. Chodź, jedziemy.
-Louis, czemu w moim płocie jest dziura!? - zatrzymałam się.
-No przecież jakoś musiałem się do ciebie dostawać. Chodź - przeszliśmy przez nią byliśmy na posesji chłopaków.
-Wsiadać z tyłu, żeby nikt cię nie zobaczył. A potem jak będziemy już daleko stąd, to się przesiądziesz, ok?
-Dobra dobra.
Chłopak wsiadł, ruszył i po kilku chwilach byliśmy już na drodze.
Po kilku minutach Louis odezwal się.
-Okej, teraz możesz do mnie wrócić.
Tak też zrobiłam i po chwili siedziałam n miejscu pasażera z dłonią Louisa na kolanie.
No cóż, więc jedziemy do jego rodziców.





*******
Witajcie moi kochani!
Jak rozdział?
Mam nadzieję, że nie taki straszny.....
Czekam na wasze opinie.


I jeszcze jedna wiadomość


To ostatni post dodawany w miarę często! 
Niestety dla mnie ferie się już skończyły i idę do pracy, więc wybaczcie mi, że znowu posty będą nieregularnie.... 






CZYTASZ = KOMENTUJESZ

20 komentarzy:

  1. Hahah Louis zrobił dziurę w płocie Ewy
    O jak słodko :*
    Genialny rozdział juz po prostu nie mogę doczekać się tej wizyty u jego rodziców no i wiadomo czego jeszcze nie mogę się doczekac ;)
    Wiec życzę weny i czekam na kolejny nawet jeśli miałoby to trwać miesiąc <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh
      Dzieci kochana!
      No jakoś musiał się do niej dostać...
      No powiem, że wizyta będzie pełna wrażeń...
      No wiem czego, wiem.
      No miesiąc, to może nie!
      <3

      Usuń
  2. hahahahha xD ciekawi mnie jak on te dziurę zrobił xD
    super rozdział :* czekam na kolejny i weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne <3
    Takie awwww <3
    życzę weny misia
    Ten płot
    Hihihihihihih
    Czekam na nexta <3
    Pozdrawiam i KOCHAM xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, świetne po prostu.
    Dzisiaj nadrobiłam bloga. Jestem pod wrażeniem.
    Nie mogę doczekać się następnego!
    Życzę duuuuużo weny i pozdrowionka.

    W wolnych chwilach zapraszam na
    disguise-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny rozdział. :) Ciekawe jak będzie u rodziców?

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty, ah... Jak zwykle!♥
    Wiesz... Ja dodałam 1 rozdział na swoim blugu#2 http://opposites-attract-hs.blogspot.com/
    Mam nadzieję, że wpadniesz i skmentujesz♥
    P.S Weny życzę i czekam nn♥
    p.s#2 Powodzenia w pracy, ja jadę na narty xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny <3
    Co tu więcej pisać? :D
    Masz ogromny talent ^^
    Nie mogę doczekać się reakcji rodziców Lou <3
    Czekam z niecierpliwością :3
    Dużo weny, powodzenia w dalszym i w robocie :)
    Całuski <3
    P.S. U mnie już kolejny rozdział Gots :D http://onedirectionlittlesweetangel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Lou ma pomysły xx
    Oj ma :)
    Rozdział jest genialny
    Rodzice Louisa ...
    Hmm jestem ciekawa co wyniknie z tego spotkania :*
    Dużo weny i CZASU :* :*
    Buziaki
    Ściskam Mela

    OdpowiedzUsuń
  9. Uważam, że spotkanie z rodzicami partnera/paetnerki to jeden z najgorszych momentów w życiu, a ile stresu przy tym! No cóż, mam nadzieję, że realcja rodziców będzie pozytywna.
    http://secret-harrystyles.blogspot.com zapraszam na nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niemy nadzieję, że tak!
      Dziękuję za kom kochana!!
      <3

      Usuń