Dla naszego słodkiego cukiereczka!!!!
Kolejny raz to samo. Nic, tylko wraca do domu po północy albo i nawet i trzeciej nad ranem. A gdy go pytam gdzie był, to zawzięcie twierdzi, iż w studiu.
Byłabym skłonna w to uwierzyć, gdyby nie to, że Zayn zawsze mi mówi gdy idą do studia nagrać jakąś piosenkę. A dziś ewidentnie nigdzie nie byli.
Jeśli dziś wróci tak późno jak ostatnio, będzie trzeba o tym poważnie porozmawiać.
Moje obawy się potwierdziły. Louis jak zwykle, kolejnego wieczoru nie przyszedł do domu wcześniej niż przed czwartą rano.
Dziś czekałam na niego w salonie na kanapie, bo trochę mnie zmogło spanie. W końcu nie co dzień czeka się na swojej męża do piątej nad ranem. Wstałam i podeszłam do stołu, przy którym siedział Louis i jadł jakiś jogurt.
-Louis?
-Jelly? Czemu nie śpisz?
-No nie wiem... Czekam na swojego męża, który wrócił po ciężkim dniu ze studia?
-Jelly, rozmawialiśmy o tym. Przyjęłaś do wiadomości to, że nie będzie mnie często w domu, przez próby takie tam, zgadzając się zostać moją żoną.
-Ale teraz chyba tego żałuję - powiedziałam mu prosto w oczy.
-Słucham?
-Tak Louis. Żałuję, że za ciebie wyszłam.
-Dlaczego?
-Nie widzisz, że mnie zaniedbujesz?! Nie ma Cię w domu całymi dniami, nocami a jak już łaskawie jesteś, to siedzisz na kanapie przed telewizorem z piwem w ręce. Stoczyłeś się Louis. Nie byłeś taki. Zmieniłeś się.
Już miałam odejść od stołu, ale zatrzymał mnie słowami :
-A czyja to wina? Kto chciał, żebym poszedł do tego pieprzonego programu?! Kto mnie do tego namawiał i twierdził, że się do tego nadaje?!
-Czyli wszystko co się stało w ciągu tych jebanych pięciu lat to moja wina?! - wydarłam się na niego. Nie wierzę, że on to powiedział.
-Tak!
Popatrzyłem na niego ze łzami w oczach. Pokiwałam przecząco głową smutno i zrezygnowana udałam się do naszej sypialni. Czas skończyć to wszystko. Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam się pakować.
To już nie ma sensu. Byłam jego żoną dwa lata. Byłam, bo ja już nie widzę sensu naszego małżeństwa. Praktycznie rzecz ujmując nie ma już "małżeństwa" . Oddaliśmy się od siebie w pewnym momencie i to mnie przeraża. Nie wiem co zrobiłam źle... Albo problem w tym, że może nic nie zrobiłam.
Spakowane, zeszłam na dół i ubierając się, tak po prostu wyszłam. A Louis nie zatrzymał mnie. Nie powiedział nawet spierdalaj...
Dotarłam jakoś do swojego domu i rzuciłam się na łóżko i wyłam niczym zdradzona nastolatka.
*** Tydzień później ***
Bez Louisa jestem wrakiem. Cały tydzień walesam się po w Londynu, po domu. Nie mogę znaleźć sobie miejsca. On uszczęśliwiał tym, że tylko był obok mnie. Tyle mi wystarczało.
Naxy chce żebym w końcu dała sobie w końcu spokój z Lou, ale nie umiem tam. Kocham go cholernie.
Siedziałam przy stole i jadłam sałatkę na obiad,gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Gdy je otworzyłam zobaczyłam... Louisa.
-Co ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona. Po co przyszedł?
-Ja... Ja... - zaczął mówić. - Bo ja... Jelly...
-Po co przyszedłeś? Żeby znowu mnie oczernić?!
-Ja... Boże - patrzył na mnie. Wyglądał na zmęczonego. Jakby w ogóle nie spał czy coś. Przestałem twarz rękami i westchnął.
-Ja... Wpuścisz mnie?
-Wchodź - wszedł do środka i poszliśmy do kuchni. To zabawne, jak dobrze znał mój dom... - Więc?
-Ja chciałbym cie przeprosić. Wiem, że to co powiedziałem wtedy bardzo Cię zraniło. Do tej pory nie wiem czemu to powiedziałem, skoro to nie prawda....
-Czemu mi to mówisz? Ci chcesz tym zyskać?
-Bo ja cię nadal kocham tak samo, cały czas. Nigdy nie przestałem... Bard, o żałuję swoich słów. Nic z tego co wtedy powiedziałem nie jest prawdą.
-Więc dlaczego? Dlaczego tak powiedziałeś?!
-Zespół się rozpada. Już prawie nie ma One Direction.
-Co?!
-Tak. I dlatego praktycznie nie było mnie w domu. Siedzieliśmy z chłopakami i chcieliśmy zrobić coś, co mogłoby to uratować. Nie chcemy żeby tak to się skończyło....
-Dlaczego mi nie powiedziałeś? Tylko tak po prostu kłamałeś i miałeś w dupie?
-Naprawdę byłem tym wszystkim zmęczony. I to się odbiło na nas-chłopak usiadł na krześle przy stole. Zrobiłam to samo i pozwoliłam mu mówić. - Nawet nie wiem kiedy to się tak posypało. Ale nie chciałem tego-patrzył na mnie smutno. - Nie wiem, czemu ci tego nie powiedziałem tamtego dnia... Czemu pozwoliłem ci tak po prostu odejść...
-Ale to zrobiłeś! Wiesz jak się poczułam? Jak nic nie warty śmieć!
-Ja tak bardzo przepraszam Jelly! - padł na kolana i dopadł do moich ud i przytulił się do nich. To uczucie, gdy poczułam jego dłonie na swoich udach... Niesamowite! Dawno tego nie czułam. - Wybacz mi, błagam!
-Louis te słowa mnie bardzo zabolały..., Jak mam ci wybaczyć? Przez dwa miesiące mnie olewałeś. Nic nie mówiłeś, miałeś gdzieś. Tak jakbym nie istniała...
-Istniałaś. Zawsze byłaś i jesteś przy mnie. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Nie wiedziałem co mam zrobić ze sobą przez ten tydzień... Chciałem Cię przeprosić, żebyś mi wybaczyła, bo nie umiem bez ciebie żyć - mówił, cały czas przyklejony do moich nóg.
-Po pierwsze, wstań Louis.
Zrobił to ale trzymał mnie za dłonie.
-Po drugie, wymyśleliście coś chociaż?
-Jeszcze nie, ale myślę, że jesteśmy na dobrej drodze...
-To dobrze. A co do nas... Ja też nie potrafię bez ciebie funkcjonować...
-Wybacz mi, błagam. Obiecuję, że się zmienię-nadzieja wstąpiła w jego oczka.. Tak, Louis nie rzuca słów na wiatr. Jedna z jego zalet. Gdy coś postanowi, tak w końcu się staje, prędzej czy później. Za to go kocham.
I co ja mam zrobić? Jego fanki mnie uwielbiają, i mój Twitter jest zasypany wiadomościami o tym, że mam do niego wrócić.
Wszyscy mi to mówią, no dobra oprócz Naxy, ale to szczegół. Liczy się to co do niego czuję, tak?
A mnie tak bardzo go brakuje... Jego dotyku, głosu... Jego całego.
Więc odpowiedź jest jasna jak dzisiejszy dzień.
-Dobrze Louis, wybaczam ci. Ale! - zaczęłam gdy chciał mnie przytulić. - To twoja jedyna szansa, masz jej nie zmarnować, bo kolejnej nie będzie!
-Dobrze słoneczko - zbliżył się do mnie i lekko pocałował. - Teraz już będzie dobrze.
*****
Jak się podoba Cukierkowi,?????
Mam nadzieje, ze jakoś, bo mnie tak jakby wcale, so...
<3
Genialne
OdpowiedzUsuńBoskie
Cudowne
Najlepsze
Takie awwww
Ide jeszcze zamawiać
To takie śliczne
❤❤❤❤❤❤❤
Jak dobrze ze do siebie wrócili :')
OdpowiedzUsuńpiękne
cudo
mistrz <3
Słodkie na max'a :3
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie imaginy <3
Chociaż wiesz jak kocham smutasy, to ten z happy end'em mnie zauroczył ^^
Ślicznie piszesz :*
Powodzenia w dalszym i dużo weny <3
Trzymaj się na kursach i w szkole :*
Pozdrawiam <3
Całuski :*
Genialny
OdpowiedzUsuńŁadny : )
OdpowiedzUsuńI mamy happy end ;3