sobota, 21 lutego 2015

Niall zamówienie

Dla Twój Cukierek



Zawsze chciałam mieć przy sobie kogoś, przy kim czułabym sięgnął księżniczka, byłabym kochana i szanowana... Ale widocznie dla mnie nie ma takiego pakietu. 
Czemu? 
Bo to  właśnie  ja!
Witam państwa bardzo serdecznie!  Nazywam się Naomi Chodzący Pech Po Londyńskich Ulicach Watsh. Albo po prostu Naomi. 
Czemu pechowiec? 
Bo trafiłam na kolejnego chuja bez uczuć, który ciągle się nade mną znęca. 
Leroy. Myślałam, że jest inny, ale jak zwykle pokazał na co go stać. 
Tamtego dnia wróciłam do domu po pracy i spotkaniu z przyjacielem.  Weszłam do domu, zajęłam płaszcz i Weszłam do kuchni. Na stole zobaczyłam kartkę złożoną w połowie. Otworzyłam ją i zaczęłam czytać :



Naomi, jeśli czytasz ten list, to znaczy, że jestem w drodze. Tak najdroższa. Jadę raz na zawsze pozbyć się twojego kochasia!
Myślałeś, że nie wiem, że mnie z nim zdradzasz?! Aż taki głupi nie jestem!  Myślisz, że to ca le ukrywanie  go  pod nazwą  'przyjaciel' mnie zmyliło?
Otóż nie. Zabiję jego a potem ciebie, za to, że jesteś tak nieposłuszną suką!





Przeraziłam się nie na żarty. Poczułam, że jest  mi słabo i oblecial mnie zimny pot. 
On chce zabić Nialla?! Ale czemu?! Przecież on nie jest żadnym moich kochasiem! 
Do cholery, z Leroyem jest coraz gorzej i on jest do tego zdolny. 
Szybko zabrałam kurtkę i wybiegłam z domu, dopadajac samochód. 
W myślach modliłam się, żebym zdążyła. 
Leroy... To bandyta. Tak. Sama się zastanawiam, dlaczego z nim jestem. Nic mnie rży nie nie trzyma z jednej strony, ale z drugiej... To pełen podłości i nienawiści człowiek, który gdy się zezłości o byle co, potrafi zlać mnie do nieprzytomności. 
Nareszcie  zjechałamna parking przed domem Ni. Zobaczyłam pozapalane światła i co gorsza, samochód Leroya. 
Cała przerażona wzięłam głęboki wdech  i dotarłam jakoś do drzwi jego domu. 
Z domu było słychać kłótnie. Czyli zdążyłam. Zadzwoniłam jeszcze na policję, bo wiem, że to się dobrze nie skończy. Albo dla nas albo dla niego. 
Bez płukania Weszłam do domu. Szybko się rozejrzałam. Wszystko co stało na półkach, jest potluczone i leży w drobnych kawałkach na podłodze. 
-... Ja ci zaraz pokażę, skoro nie wiesz o co chodzi! - Leroy. Byli w kuchi. Tam też szybko Weszłam i zobaczyłam jak Leroy przygniata Nialla do ściany. Chłopak jest juz zakrwawiony na twarzy i przerażony. A to wszystko, że jest moim przyjacielem... 
-Leroy! Zostaw go! - krzyknęłam. Ten puścił go i z wredny usmieszkiem podszedł do mnie. 
-Co? Przyszłaś go bronić? - zbliżył się tak blisko, że czułam jego  oddech na swojej szyi a jego pace na mojej twarzy. 
-On nie jest żadnym moim kochankiem  idioto! - krzyknęłam mu w ten pijany pysk, za co jak zwykle dostałam w twarz. 
-Jak ty się do mnie odzywasz, dziwko?! - złapał mnie na brodę i mocno ścisnął. 
-Ej, zostaw ją! - Niall odciągnął go ode mnie. Leroy odwrócił się do niego i zaczął go bić pięściami po twarzy, po rzebrach a Niall próbował się bronić, choć słabo mu to szło. Dopadłam do jego oprawcy i starałam się od odciągnąć. Na darmo. Nie dałam z nim rady. Krzykiem tez nic nie zwojowalam. 
Niall w końcu opadł nieprzytomny na podłogę w kuchni. Cały poturbowany i z licznymi śladami rozcięć. 
-No mała, tak jak obiecałem. Teraz Ty.
Podchodził do mnie  a ja starałam się cofać. Dotarłam do ściany spod której nie mogłam w żaden sposób uciec.. Czyli tak umrę? Zabita przez psychola? 
Gdzie jest  ta policja, do cholery?! 
-Co mam zrobić pierwsze? Pociąć Cię czy zgwałcił? - zapytał i przyłożył nóż do szyi. Przerażenie przybrało jeszcze bardziej na siłę, niz to chyba ta możliwe. 
-Błagam  Cię Leroy, przestań - wyszeptałam, gdy przycisnął nóż bardziej. 
-A może... Może chcesz popatrzeć jak twój kochanek wykrywawia się na śmierć, co? - zapytał ze śmiechem. 
-Nie, proszę... 
Nie słuchał mnie, tylko podszedł do niego i klęknął przy nim. 
-Nie! - wrzasnęłam i rzuciłam się, by zrobić coś... Cokolwiek. 
-Stój! Bo od razu poderżnę mu gardło i t y skończysz tak samo! - tymi słowami  zatrzymał mnie. 
Nagle usłyszałam wycie syren a zaraz po tym do domu wpadło kilkunastu antyterrorystów. 
-Zostaw ten nóż! Na ziemię! Mówię, zostaw ten nóż! - krzyczał jeden. Leroy zaśmiał się tylko i w mgnieniu oka dopadł do mnie  i przyłożył mi nóż do szyi. 
-Odłóż ten nóż! 
-Nie. Zaraz zobaczycie krwawą scenę - zaśmiał się zlowieszczo. 
Nagle uścisk na szyi żel żył a nóż spadł na ziemię. Stałam sparaliżowana z myślą że zrobił to co obiecał, ale chuk który temu towarzyszył, utwierdził mnie w przekonaniu, że jednak żyje. Spojrzałam w dół, gdzie on leżał. Z rany po strzale krew leciała, jak z kranu a jego wzrok przeżywał mój mimo, że był martwy. 
Zaczęłam płakać chisterycznie. Dopiero teraz?! 
Dopadłam szybko do Nialla chciałam go jakoś obudzić.
-Niall... - uchylił powieki i spojrzał na mnie. - Już dobrze. Już po wszystkim. 
-Naomi... Ja... 
-Tak Niall. Wiem. Nic nie mów. Zaraz zabiorą cie do szpitala. Już dobrze- głaskałam go po twarzy. 
-Panno Watsh, proszę się odsunąć, zabieramy Pana Horana do szpitala. 
Posłusznie się odsunęłam i pozwoliłam im go zabrać. 

*** Tydzień później  ***

Niall wraca do zdrowia. Jestem przy nim cały czas. Tak, czuję się winna za to wszystko. Bo to wszystko moja wina. To na ich ze sobą poznałam. To Niall jest moim przyjacielem. I to przeze mnie on ma teraz złamane trzy rzebra, złamany nos i milion stluczen i urazów. 
W tym przemyśleniami Weszłam na oddział, gdzie leżał Niall. Na szczęście już tylko poz kroplowka. 
-Hej Niall. 
-Cześć Naomi-przywitał mnie uśmiechem, jak codzień. 
-Jak się czujesz? - zapytałam przejęta. 
-Lepiej niz wczoraj. Naomi, nie zadreczaj się! to nie twoja wina. 
-Nie Niall, to właśnie wszystek o moją wina. Jakbym was nie poznała... 
-Wystarczy już. Skończ, bo nie będę cię więcej słuchać! 
-Ale Niall... 
-Nie. Koniec tematu. Jak w pracy? - zmienił temat. Westchnęłam. 
-Normalnie. Trochę roboty, klientów i tak dalej... 
-Naomi... -  Niall złapał mnie za dłoń. 
, - Tak? 
-Bo... Przez to wszystko ja... Zdałem sobie z czegoś sprawę...
-Z czego Niall? - zapytałam zdziwiona. 
-Kocham cie Naomi. 
Zatkało mnie. Patrzyłam na niego i nie wiedziałam co powiedzieć. 
-Naomi? 
-Niall ja...
-Wiem,co Przyszłaś. Nie chcę się z niczym spieszyć. Po prostu chciałbym spróbować - patrzył na mnie  z nadzieją. 
-Ja... - cholera. Od dawna czułam  coś  do niego od zawsze. Tylko nie wiedziałam co to. Czyżby to była miłość? 
Świetnie czułam się w jego towarzystwie. Przy nim zawsze się uśmiechałam i zapomniałam o Bożym świecie. Cieszyłam się, gdy przychodził po mnie to pracy. 
-Naomi, odpowiesz mi? 
- Spróbujmy. 


Tym słowem zaczęła się moja najpiękniejsza przygoda życia. Niall okazał się tym jedynym. 








******
Zamówienie dla Cukierka!
Jeszcze świeży i cieplutki!
Mam nadzieję, że się podoba.
Lecę pisać kolejnego zamówionego imaginka.
<3

5 komentarzy:

  1. Genialny
    Nie wiem co mam jeszcze napisac
    Po prostu boski
    :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczny ^^
    Słodko :33 Aww... c:
    Czuję, że cieplutki :), taki żarcik :D
    Pięknie piszesz kochaniutka <3
    Czekam niecierpliwie na kolejny ;)
    Pozdrawiam i wiele weny życzę :)
    U mnie na http://onedirectionlittlesweetangel.blogspot.com/ także nowy imaginek, z twoim ukochanym "Panem Szefem'' <3 Zapraszam :** Kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  3. super :) nie mam jakoś weny na pisanie komentarzy wiec standardowo czekam na następny i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty!
    Boże dziewczyno masz wielki talent!
    Standardowo czekam na nn i życzę dużo weny. :)
    zapraszam na kolejny rozdział

    secret-harrystyles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny pomysł, wspaniale napisany... nic dodać, nic ująć *.*
    Naprawdę masz talent do pisania, będę częściej odwiedzać twojego bloga :> W sumie, rzadko co czytam krótkie imaginy, ale te mi się bardzk podobają ^^
    Zapraszam do siebie na nowe rozdziały, jeśli cię to interesuje :) →→→ imaginy-1dbyme.blogspot.com
    Weny i do następnego. xx

    OdpowiedzUsuń