**Oczami Marleny **
-Harry Styles?!-powiedziałam lekko rozemocjonowana.Chłopak wpadł w przerażenie w tym samym momencie,kiedy Ewa postanowiła sobie zemdleć a ja najzwyczajniej w świecie stoję i patrzę na moje bóstwo...
-Dam ci co chcesz:autograf,zdjęcie,płytę,każdą naszą biografię czy cokolwiek innego,tylko proszę cię,nie krzycz-powiedział na jednym wydechu i złożył ręce jak do modlitwy.A ja patrzę na niego jak na idiotę.
-Nie chcę od ciebie żadnej z tych rzeczy...i nie mam zamiaru krzyczeć..,tylko...
-Tylko co?
-Pomóż mi z Ewą -zdenerwowałam się.Dobra, muszę się uspokoić...
-Aaaa...ok.Gdzie mieszkacie?-wziął ją na ręce jak pannę młodą i zanim mu odpowiedziałam, wzięłam nasze zakupy:-mieszkamy tu obok.
-Nie widziałem was tu wcześniej -zaczął.
-Tak,bo dopiero przyjechałyśmy tu tydzień temu.
-No to wszystko jasne.
Otworzyłam mu drzwi do domu i poprowadziłam go do salonu.Położył ostrożnie dziewczynę na kanapie i odsunął się kawałek do tyłu.Podeszłam do niej i dałam jej w twarz. Nie za mocno,ma się rozumieć.Ocknęła się.
-Co się stało?-zapytała.
-Zemdlałaś -odpowiedział jej Harry.
Rozejrzała się po pokoju,by po chwili go zobaczyć.Na jej twarz od razu wpłynęły rumieńce.
-Mar,powiedz mi,że nie zemdlałam przy nim -powiedziała niewyraźnie,zakrywając twarz rękoma.
-Muszę cię zmartwić kochanie,ale tak właśnie zrobiłaś.
-O Boże.
-A tam-powiedziałam.-Przecież to chłopak,no dobra,nie tylko,bo jest mega przystojny i się w nim kocham,ale ciii...
-Ekhem,ja tu jestem-odwróciłam się do niego z wielkim uśmiechem na te słowa
-Wiemy.
-Ale muszę iść,bo miałem zrobić zakupy...- rozłożył ręce.
-No to...odprowadzę cię do drzwi-wstałam szybko.Podeszliśmy do drzwi i nastała cisza.- Dzięki za pomoc.
-Nie ma za co-uraczył mnie tym swoim pięknym uśmiechem.
-Wiesz co ci powiem?
-Co?
-Myślałam,że mi nie pomożesz,że odejdziesz i że...jesteś dupkiem,jak każdy facet...
-A teraz?Teraz też tak uważasz?
-Zdecydowanie nie.
-Co za komplement -uśmiechnął się.
-Tak-ja też się uśmiechnęłam.
-Myślałem,że się rzucisz na mnie,tam na chodniku i nie puścisz.
-Jakoś udało mi się opanować.Od zawsze chciałam cię poznać,dotknąć...-czy ja to powiedziałam głośno?
-Stoję tu przed tobą i masz okazję mnie dotknąć-zaśmiał się i rozłożył ręce.-Zapraszam.
**Oczami Harry'ego **
Dziewczyna bez wahania weszła w moje ramiona,mieszcząc się idealnie.Zamknąłem oczy i rozkoszowałem się tą chwilą.Ta dziewczyna jest inna,czuję to.Już tam,na tym nieszczęsnym chodniku to wiedziałem,gdy nie zaczęła piszczeć i wyrywać mi włosów z głowy. A gdy powiedziała,że chce ode mnie tylko pomocy,zdziwiłem się,bo gdzie sięgnąć pamięcią,nie było czegoś takiego,że dziewczyna prosi o pomoc znając moją osobę.
-Dziękuję -wyszeptała i chciała wyjść.
-Czekaj,jeszcze-powiedziałem i zacieśniłem uścisk.Zaśmiała się i znowu wtuliła.Już ją lubię.-Daj mi swój numer -wyszeptałem do jej ucha.
-Po co ci?-zdziwiła się.
-Żeby mógł się kontaktować z tobą o każdej porze -ale powiedziałem,powinszować ino.
-Um,no dobra.
Wyciągnąłem mojego smartfona i podałem jej. Wpisała cyfry a ja patrzyłem na nią.Jest śliczna. Długie blond włosy opadające na twarz,delikatne rysy,zgrabny nosek.
-Już -oddała mi telefon a ja spojrzałem w jej oczy.Są błękitne jakorze.Cudowne.
-Dzięki -uśmiechnąłem się.-Może wpadniesz do nas z Ewą,co?-nie spuszczałem z niej wzroku.
-Jasne,kiedy?
-Może jutro?-zaproponowałem.
-Okej,przyjdziemy.
-No to-złapałem za klamkę i wyszedłem przez próg.Odwróciłem się jeszcze i powiedziałem:-do zobaczenia.
-Pa.
Wyszedłem.Wchodząc do domu, z mojej twarzy nie schodzi uśmiech.
-Coś ty taki wesoły ?-zapytał Louis.-Kupiłeś ro o co cię prosiłem dwie godziny temu?
O kurwa,miało być trzy kilo ziemniaków i jakaś zupa w proszku i trzy cebule...
-No?
-Yyy...nie...
-To coś ty robił i gdzie był przez tyle czasu?!-no i się zdenerwował.
-No...wynikł mały,drobny wypadek i...
-Jaki mały,drobny wypadek?-zapytał podejrzliwie.
-Dowiesz się jutro,a ja teraz skoczę szybciutko samochodem do sklepu i za dziesięć minut jestem spowrotem.
-Dziesięć minut Styles-zagroził mi.
Dobra,dobra,ale sam się jutro przekona,że warto było.
**Oczami Ewy**
-Aaaaaa!-usłyszałam krzyk Marleny z korytarza. Nie czekając na nic,rzuciłam się w te pędy do źródła alarmu.A tam co?Marlena ledwo stoi oparta o drzwi za którymi za pewne przed chwilą zniknął Harry.Ona to ma szczęscie.
-Czemu tak piszczysz?
-Bo go przytuliłam -zobaczyłam łzy,które zaczęły skapywać po jej policzkach i wsiąkały w koszulkę,tworząc czarne plamy po tuszu.
-Kogo?-zapytałam tak dla pewności.
-Hazzę.Pozwolił mi się przytulić.
-To bylotwoje marzeniem?
-Uhm-przytaknęła tylko.
-Chodź do mnie i nie maż się -wyciągnęłam ramiona w jej stronę a ona szybko znalazła się w nich.Położyła się na kanapie a ja przykryłam ją kocem i poszłam odetchnąć na balkon.
W momencie rozkoszowania się chwilą relaksu poczułam,że ktoś mi się przygląda.Rozejrzałam się po okolicy i mój wzrok padł na balkon naprzeciw mnie-dom Harry'ego i Louis'a.A t kimś był właśnie Louis Tomlinson.Tą sylwetkę poznam wszędzie.
**Następnego dnia **
-I w co ja mam się ubrać?-po raz kolejny słyszę to pytanie i za kolejnym coś jej zrobię.
-Marlena,ubierz się normalnie.Chcesz go zauroczyć sobą?
-No jasne!
-To załóż coś, w czym będziesz czuła się wygodnie.Rany,czemu to ja mówię ci jak masz się ubierać kiedy to byłam zaledwie na dwóch randkach?-zapytałam siebie.
-Dzięki.
Poprawiłam ostatnie odstające włosy,by choć trochę wyglądać przyzwoicie gdy idzie się w gości.
-Już Marlena?-zapytałam i wyszłam z łazienki by pójść do jej pokoju.
-Tak,tak...-odwróciła się.-O rany,babo!
-Co?Coś źle leży?
-Nie!Skąd.Wyglądasz zniewalająco.
-Dzięki -uśmiechnęłam się.
-Louis jak cię zobaczy,to zejdzie.
-Lepiej nie,chcę z nim jeszcze pogadać.
-Ok,możemy iść-powiedziała,wzięła torebkę,po czym łapiąc mnie za łokieć,wyszłyśmy z pokoju.W korytarzu założyłyśmy płaszczyki i zamykając dom,skierowałyśmy się do domu obok.
-Dobra,pukaj-odezwałam się i wepchnęłam ją przed siebie.Zapukała dość mocno,dwa razy. Skąd ona ma tyle siły?Czy ja o czymś nie wiem?Muszę ją o to zapytać,ale nie teraz,bo w drzwiach stanął właśnie Harry.
-Cześć dziewczyny -powitał nas radośnie.
-Cześć Harry-odpowiedziałyśmy razem równo, przez co zaśmiałyśmy się a chłopak razem z nami.
-Wchodźcie,zapraszam-gestem ręki zaprosił nas do środka,odebrał płaszcze jak dżentelmen wieszając je w szafie.-Louis!Chodź no tutaj, musisz kogoś poznać.
-No co się dzieje?-z kuchni ,zapewne,wyłonił się sam Louis Tomlinson.Mnie się nogi ugięły, gdy na mnie spojrzał i na chwilę pozostawił wzrok.
-Lou,to jest Marlena-Harry pokazał na moją przyjaciółkę.Mój ulubieniec przywitał się z nią i jego wzrok znowu spoczął na mnie.-A to Ewa- moje imię powiedział głośno i wyraźnie.
-Śliczne imię dla ślicznej dziewczyny -wziął moją dłoń i ucałował ją jak dżentelmen.Jego broda połaskotała mnie lekko.-Louis-po czym uśmiechnął się tak jak lubię gdy się uśmiecha. Słodko i prawdziwie.
-Miło mi.
-Mnie również.
Weszliśmy do salonu i zaczęliśmy gadać o wszystkim:powiedziałyśmy im trochę o sobie, oni nam o zespole,o trasach,o fanach i o wygłupach na scenie.
Czas szybko nam zleciał i jakoś po 23 wyszłyśmy z ich domu roześmiane i z kolejnym zaproszeniemza dwa dni na wieczór.
*******
Hej wszystkim czytającym!
Jest rozdział!W końcu do skończyłam,myślałam że dodam go jutro bo praktycznie umierałam z bólu na łóżku.Ale już jest wszystko dobrze, ŻYJĘ!!
W rozdziale pojawił się Lou,wow,nie?Będzie go więcej już teraz.
Jutro mam praktyki ale za to wtorek wolny,więc możliwe,że dodam rozdział,nic nie obiecuję,tylko mówię.
I zastanawianie jeszcze jedna rzecz.
Mianowicie taka,że wyświetleń jest ile jest a komentarzy dwa.Dziwne,nie?Nie wiem czy to tylko wejścia tych dziewczyn co komentują tyle jest czy ktoś to jeszcze czyta...nie wiem...
KOMENTUJCIE czytający!!!
Bardzo fajne, czekam nn, i wgl... Nie wiem co napisać! ;*
OdpowiedzUsuńOooo słodko *.*
OdpowiedzUsuńJa mam takie samo marzenie ;**
Tez pragnę by się spełniło ;))
Czytam dalej! :3