wtorek, 14 października 2014

Rozdział 4

WSzybko ogarnęłam się i położyłam się do łóżka i oczywiście zaczęłam wspominać dzisiejszy wieczór.
Było naprawdę fajnie.Myślałam,że Louis nie będzie chciał z nami siedzieć,ale o dziwo, świetnie się dogadywaliśmy.Bo w sumie Mar była zajęta Harry'm a on ją.
Chłopak opowiedział mi i swojej rodzinie, siostrach,o mamie,która planuje ślub w czerwcu.
Ah...mieć takiego chłopaka,to skarb.Nawet Harry nie dorasta mu do pięt.
Z uśmiechem na twarzy zasnęłam.

**Oczami Louisa**

Ewa.Tak ma na imię dziewczya o której teraz myślę i nie śpię.
Jest śliczną brunetką.Ma zielone oczy,co chyba nie zdarza się często.Słodki uśmiech powalił mnie na kolana i aż dziw,że nie
ległem na panele jak długi,gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy.
Ale nie tylko to mnie w niej urzekło.Urzekło mnie to,że wiedząc kim jestem,nie pokazała żadnych emocji.Nie piszczała czy tym podobne.Ona jest inna,zdecydowanie.Już nie mogę się doczekać kolejnego spotkania z nią. To znaczy z nimi.Marlenę też polubiłem. Widzę,że spodobała się Hazzie i przez to chyba muszę z nim pogadać,żeby jej nie skrzywdził jak każdej poprzedniej.
A wracając do tematu...
Rozmawialiśmy dużo.Powiedziałem jej trochę o sobie,ona o sobie też,ale nie powiedziała mi wszystkiego,skrywa jakąś tajemnicę.No ale czego miałem się spodziewać?Że za pierwszym razem opowie mi całe swoje życie?Nie.Czas szybko zleciał...
Nawet nie wiem kiedy zasnąłem,śniąc o niej.

**Oczami Harry'ego **

Wow,co to był za wieczór!
Nie wiem czy to był przypadek czy nie,ale dziękuję Tobie tam u góry,że wtedy wpadłem na Ewę.Gdyby nie to,nie poznałbym Marleny. Czy istnieje miłość od pierwszego wejrzenia? Absolutnie tak.
Wcześniej jakoś mnie to nie dotyczyło,ale teraz to chyba się zakochałem.Marlena jest taka... Inna.Radosna,szczęśliwa.Ona cieszy się życiem, jakby nic ją nie obchodziło, ale widzę w jej oczach,że przeszła trochę w życiu.
Martwi mnie jedna jedyna rzecz.
Czy ona też coś do mnie poczuje?Kurczę,nie chcę się angażować w coś o co tylko ja będę walczył.
Sprawię,że mnie pokocha.
A tak z innej beczki,to Lou też tam ładnie zagadywał Ewę,nie powiem.A już myślałem,że nic z tego,bo przecież był załamany przez tą idiotkę El.A teraz taki w ogóle szczęśliwy...Całkiem inny chłopak.Czyżby coś...? Zobaczymy.

**Następnego dnia **

Zszedłem na dół i zobaczyłem gotowe śniadanie.Nie wiem czemu,ale wyobraziłem sobie,że to Marlena mi je zrobiła.Aleś ty głupi Harry.
-O cześć Harry.Jak się spało?-powitał mnie z uśmiechem Lou.A nie mówiłem,że jest szczęśliwy?
-Cześć Lou.W ogóle.
-Jak to?-zdziwiony postawił na stole dwie gorące herbaty.Usiadłem i powiedziałem:
-Tak to.Całą noc myślałem o Marlenie.
-Tej samej co tu była z tą fajną Ewą?-zapytał uśmiechnięty.
-Tak Louis,tej samej.
-A w jaki sposób o niej myślisz?
-A po co ci to wiedzieć?-teraz to ja zapytałem.
-No odpowiedz.
-Myślę o niej w każdy sposób.Co robi,jak się czuje.Nawet poprosiłem ją o numer.Dziś wyobraziłem sobie że to ona zrobiła to śniadanie.
-No stary...
-Tylko nie tym tonem-powiedziałem szybko.Nie lubię,jak zaczyna zdanie od "no stary..."
-O co ci chodzi?Ja chciałem ci tylko powiedzieć,że coś mi tu śmierdzi zauroczenie na kilometr zauroczeniem Harry.
-Ja chyba też doszedłem do wniosku w nocy-przyznałem się.
-Tylko,wiesz...
-Tak,wiem.Nie pozwolę jej nikomu ani sobie jej skrzywdzić.

**Oczami Marleny**

Dzisiaj wstałam zadziwiająco wcześnie.Nie wiem dlaczego.Może to przez te wczorajsze emocje.Westchnęłam głęboko,powoli analizując wczorajszy wieczór.

***wspomnienie***
-Dziwne się czuję -powiedziałam do niego,gdy tak siedzieliśmy w znacznej odległości od Ewy i Louisa.
-Dlaczego?-zapytał przejęty.
-Sama nie potrafię powiedzieć dlaczego-a cicho dodałam.-Może dlatego,że siedzę obok najprzystojniejszego chłopaka jakiego znam?-mimo,że wg mnie powiedziałam to cicho on się zachichotał.Kurcze,zdecydowanie,za głośno. I jeszcze się zarumieniłam.
-Nie śmiej się ze mnie -spuściłam głowę o spojrzałam na swoje paznokcie.
-Wcale się z ciebie nie śmieję.
***koniec wspomnienia ***

Ta wymiana zadań przekonała mnie,że naprawdę siedzę obok Harry'ego i gadamy sobie,jakbyśmy znali się od dzieciństwa.
Po chwili tych rozmyślań usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości na mój telefon. Odblokowałam ekran i pojawiło mi się zdjęcie Harry'ego.Wcisnęłam "wyświetl" i po chwili pokazała mi się treść:

"Obudziłem cię?"

Odpisałam mu "Nie" i po chwili nadeszła odpowiedź:

Od Harry:"Wiem,że to może jest trochę dziwne z mojej strony,ale muszę zadać ci to pytanie."

Do Harry:"Co to za pytanie?Mam się bać?;)"

Chwilę później nadeszła odpowiedź.

Od Harry:"Nie ma czego.To raczej ja powinienem bać się twojej reakcji na moje pytanie,które zdecydowanie jest dziwne...
Mimo,że pytałem o to dziś w nocy,to zapytam jeszcze raz.Czy przyjdziecie jutro z Ewą do nas?"

Przecież powiedziałam mu,że tak.

Do Harry:"Przyjdziemy,oczywiście.Gdy coś komuś obiecujemy,staramy się dotrzymać obietnicy ;)"
Od Harry:Uff,kamień z serca :).Louis się ucieszył."

Do Harry:"A ty?"

Od Harry:"Co ja?"

Zaczynam w ciebie wątpić,Styles.

Do Harry:"Ty się nie cieszysz?"

Od Harry:Oczywiście,że się cieszę."A Louis jest rozanielony;)"

Do Harry:"To on kazał ci się mnie zapytać czy przyjdziemy?"

Od Harry:Po części tak.Sam chciałem zapytać, ale sama wiesz...A teraz siedzi obok mnie i prawie wchodzi mi w ekran ;)"

Do Harry:Powiedz mu,że Ewa jeszcze śpi.No i szkoda,że ona nie siedzi też obok mnie... Zapytaj go,czy chce jej numer?

Odpowiedź przyszła szybciej niż wszyskie poprzednie.

Od Harry:"Tak"

A zaraz po niej ta:

Od Harry:"Debil wyrwał mi telefon jak przeczytał ostatnie zdanie ;)"

Do Harry:"Miłość nim zawładnęła!"

Nie tylko nim,ale cicho.Napisałam mu numer Ewy.Mam nadzieję,że nie będzie na mnie zła...

Od Harry:Miłość jest wszechobecna.Lou dziękuje.

Już mu nie odpisałam,poszłam do łazienki,by trochę się ogarnąć.Po kilku minutach wyszłam z mojego wcześniejszego miejsca bytu i po założeniu ubrań i złożenia łóżka,zeszłam na dół,by zrobić śniadanie.
Postawiłam wodę na gaz.Z szafki wyjęłam nóż, deskę do krojenia i chleb.Pokroiłam kilka kanapek.Posmarowałam je masłem.Pokroiłam ogórka,pomidora, ser i szynkę,po czym poukładałam je w mniej więcej takiej kolejności na kromkach chleba.Gotowe kanapki ułożyłam na talerzu a w tym czasie woda się zagotowała. Zalałam saszetki i postawiłam to wszystko na stole po czym zawołałam dość głośno:
-Ewa!!Śniadanie!!!
Nie mam pewności,czy mnie usłyszy.Są dwie opcje:
Pierwsza jets taka,że całkiem mnie oleje i nawet nie usłyszy.A druga,że wstanie i przyjdzie zjeść.Zobaczymy.
-Czego tak się drzesz?!-zapytała wchodząc po schodach po kilku minutach.
-Wcale się nie darłam.Po prostu zawołałam cię na śniadanie.
zaspana dziewczyna usiadła przy stole.Osłodziła herbatę i powiedziała:
-Dzięki.
-Nie ma za co.
Zjadłyśmy to śniadanie i zgodnie stwierdziłyśmy,że pójdziemy na małe zakupy.


*******
Jest rozdział 4.
Jak powiedziała Marlena,staram się dotrzymywać obietnic,więc napisałam rozdział,a co.
Nudzi mi się,więc myślę już nad  6 rozdziałem.
Mam nadzieje,że jest to sensowny rozdział!


Następny myślę,że w czwartek,bo mam wolne od praktyk...
Zobaczymy,jak to będzie.


No to wracam do rozdziału 6 a wy czytajcie i komentujcie!!!!

2 komentarze:

  1. Sorry za spam...
    Harry jest agentem MI6. Jako jeden z najlepszych, nie ma własnego życia. Jednak pewnego dnia, jego starszy kolega prosi go o opiekę nad swoją córką. Chłopak myślał, że obejdzie się bez problemów, ale Jade nie jest tak niewinna jak myślał. Przez nią, oboje przejdą przez mękę i cierpienie.
    Czy to wytrzymają?
    la-maison-des-cartes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wrocicialam do czytania ^^
    Super ; **

    OdpowiedzUsuń