poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 46





     Rozdział 47 w niedzielę, 12 kwietnia!!!!!!!





-Louis?- nawet nie wiedziałam jakie ogarnęły mnie teraz uczucia.
Czyli Harry z Marleną zrobili mi psikusa i postanowili zostawić nas samych?
Okej. Jeszcze im się odwdzięczę.
-Tak. Musimy porozmawiać- patrzył na mnie wyczekująco ale ja nie wiedziałam co powiedzieć. Pragnęłam w końcu, żeby było dobrze. Tylko tyle.
-Wiem. Siadaj.
Usiadłam na łóżku a Louis zajął miejsce na przeciw mnie.
-Więc? Co masz mi do powiedzenia?
Brunet westchnął i potargał włosy, po czym zaczął:
-Sam nie wiem co się tu dzieje. Od razu wszystko się spieprzyło... Tak szybko, że tego nie ogarniam. Chciałbym to logicznie wytłumaczyć, powiedzieć jak było, ale nie pamiętam. Upiła mnie tym winem i gówno wiem. Nic nie pamiętam od momentu wejścia do domu. Coś jak czarna dziura. Potem obudziłem się w swojej sypialni. Bez niej.
Patrzył na mnie tymi niebieskimi, zmartwinymi oczkami a ja tak bardzo chciałam go przytulić. Chcę, żeby to był sen.
-Dla mnie to też trudne. Jak zobaczyłam te zdjęcia...- głos mi się załamał. -Myślałam, że serce mi pęknie...
-Nie jestem w stanie potwierdzić, że cię nie zdradziłem. Sam tego nie wiem. Styles chce ją jakoś podejść, żeby czegoś się dowiedzieć. Ja już nie wiem co mam robić. Chciałbym zniknąć na jakiś czas.
-Ja...
-Tak?
-Louis... Ja... Ja jestem w stanie zostawić to za sobą. Zapomnieć o tym- powiedziałam w końcu.
-To znaczy?- siedział ode mnie może z pół metra a ja czułam jego szybciej bijące serce. I te oczy przepełnione nadzieją...
-To znaczy, że...- cholera, nie wiem jak to powiedzieć. -Myślę, że mimo to, że ona chce nas rozdzielić, możemy spróbować od nowa.
-Naprawdę? -w momencie jego twarz nabrała odpowiednich kolorów, blasku i uroku, który kocham.
-Tak- w momencie znalazł się blisko mnie i złączył nasze dłonie razem. Ten dreszcz...
Te trzy dni, to najgorsze trzy dni mojego życia. Czułam się jak gdyby to były trzy miesiące. Trzy długie miesiące pozbawione blasku, słońca i chęci do czegokolwiek.
-Uda nam się? -zapytałam patrząc mu w oczy. Patrzył w moje, już nie uciekałam swoim wzrokiem. Były tam radosne ogniki, które wręcz skakały ze szczęścia.
-Uda- powiedział i wpił się w moje usta. Poczuć jego dotyk, to jak dotknąć nieba. Pocałunek był delikatny i długi.

-Strasznie mi ciebie brakowało- powiedział. Leżałam w jego ramionach na moim łóżku i w ogóle nie obchodził mnie świat. Mogłaby zacząć się trzecia wojna światowa,  mnie by to obleciało, bo jest Louis. Ze mną, dla mnie, przy mnie.
-Mi ciebie też.
-Muszę pozbyć się Diany z domu. Nie mogę już z nią mieszkać, bo w końcu znowu wywinie jakąś krzywą akcję i znów cię stracę- patrzał na mnie zmartwiony.
-Ufam ci. Wiem, że tego nie zrobiłeś- powiedziałam. Przemyślałam to, co powiedział mi wczoraj Harry. I w końcu przyznaję rację. Louis nie mógł tego zrobić.
-Dziękuję kochanie- ucałował moją dłoń. Uśmiechnęłam się i posłałam go Louisowi.
-Nadal będziemy się ukrywać?
-Myślę, że gdy rozwiąże się sprawa z Dianą, to powinniśmy pomyśleć nad tym by olać wszystkich i powiedzieć o nas światu.
-Dobrze. Tak więc zrobimy- przytuliłam się do niego.

*** Godzinę później, oczami Harry'ego ***

-Jak myślisz,  udało się?- zapytała Marlena i ze strachem nacisnęła klamkę w drzwiach wejściowych do domu Ewy. Ja się tylko zaśmiałem. Skoro sam Zayn mi przyznał rację, że po tym numerze Ewa mnie zabije, to na bank musi wyjść.
-Nie wierzysz we mnie? -zapytałem z uśmiechem, cicho wchodząc do domu i zdejmując mokre od deszczu kurtki. Akurat teraz musiało padać?
-Ja? Oczywiście, że w ciebie wierzę. Gdyby tak nie było, nie pozwoliłabym ci na to, bo wiem, że moja Ewcia by się załamała, a wtedy byłoby po tobie- pogroziła mi ze śmiechem palcem.
-A tam. Histeryzujesz.
-Ja?
-No przecież nie ja Marlenko- przyciągnąłem ją bliżej siebie i przytuliłem.
-A idź- wyrwała mi się i poszła do kuchni. Usiadłem na jednym z krzeseł przy stole i obserwowałem ją.
-Jak myślisz, nie pozabijali się tam u góry? Jakoś tak cicho, jak na Tomlinsona...- powiedziałem.
-To idź sprawdź- powiedziała, nadal na mnie nie patrząc, tylko robiąc cappucino.
-A żebyś wiedziała, że pójdę-podniosłem się z siedzenia i wszedłem po schodach do góry.
-Czekaj!- usłyszałem ją gdzieś z tyłu i gdy się odwróciłem, ona szła za mną. -Też chcę zobaczyć.
Zaśmiałem się i razem dotarliśmy do drzwi pokoju Ewy.
-I co?- zapytała, gdy przyłożyłem ucho do drewnianej powierzchni.
-Cicho.
Nic. Cicho. Śpią tam czy co?
-Nic kurwa nie słychać.
-To chodź- pociągnęła mnie za rękaw. -Dajmy im spokój.
-Ale ja jestem ciekawy...
-To mało ważne. Przyjdą do nas to się dowiemy.
-Ale chodź, zobaczymy tylko czy oboje żyją- naciąsnąłem klamkę. -I czy było gorąco.
-Ja nie mogę. Rób co chcesz. Ale jak Ewa się dowie, że tu byliśmy, to zwalę winę na ciebie.
-Okej.
Lekko uchyliłem drzwi i oboje zajrzeliśmy do środka.
-O Boże... -to ciche westchnienie wydobyła z siebie Marlena, gdy zobaczyliśmy naszą słodką parę w swoich objęciach, śpiących razem jakby świat dla nich nie istniał. Piękny widok.
Chyba się rozczuliłem. Zdecydowanie za dużo filmów romantycznych z Mar. Za dużo.
-Dobra, chodź- wyciągnęła mnie i cicho zamknęła drzwi.
Zeszliśmy na dół i tam Marlena dostała jakiegoś dzikiego napadu radości i chciała mnie udusić ze szczęścia.
-Kochanie... Dusisz...- wycharczałem.
-A. Przepraszam. To z radości -patrzyła na mnie uradowana. Chyba nigdy nie widziałem jej tak szczęśliwej jak treraz.
-Widzę, widzę. Też się cieszę.
-Nareszcie oboje będą szczęśliwi- rozmarzyła się i przytuliła do mojego boku.
-Tak.
-Obejrzymy coś?
-Wszystko, tylko nie romatyki!- szybko powiedziałem, bo ona by właśnie taki film zaproponowała.
-Okej. Miałam na myśli jakiś teleturniej czy coś.
-Dobra.

*** Oczami narratora ***

W tym samym czasie, kiedy Ewa i Louis się pogodzili a Marlena z Harry'm oglądali telewizję, w domu Tomlinsona, Diana rozmawiała przez telefon.
-I co teraz szefie? Jakie są dalsze działania?
-Teraz musisz zrobić wszystko, by cię nie rozgryzł. Tomlinson może i udaje głupca, ale to mądry chłopak. Wymyśl coś by nie pytał więcej o tamtą noc.
-Ale on chyba już nabrał podejrzeń. Zaraz po rozmowie zadzwonił do Styles'a i spotkali się gdzieś.
-Nie obchodzi mnie to! -warknął mężczyzna a dziewczyna się wzdrygnęła. -Masz zrobić wszystko, by uwierzył, że się z tobą przespał. Znaczeniemy za miesiąc. Niech się sobą nacieszą. Skończy się love story.
-Dobrze szefie. Skąd szef wie, że on z nią jest?- zapytała, przeglądając gazetę modową.
-Kilku ludzi wysłałem za nim. Dotarli tam za nim po spotkaniu ze Styles'em. Wiem co robi w każdej chwili.
-Dobrze.
-No. Będziemy w kontakcie. Niedługo dowiesz się co dalej.






        " (...) W każdą noc, w każdy dzień,
                 Brak mi tchu kiedy nie ma cię
                Tak blisko mnie (...) "




*******
Wybaczyła mu!!!!
Cieszycie się?
Ja bardzo.
Co myślicie teraz o Dianie??
I kto jest tym szefem?




                        CZYTASZ = KOMENTUJESZ

12 komentarzy:

  1. Wiedziałam, że to sprawka Harolda i Marleny, by zostawić ich samych w domu! :D Ale za to z jakim skutkiem? Jak dobrze, że się pogodzili, chociaż było to do przewidzenia :D Boże, co ta popieprzona Diana kombinuje....... Szef...... Wydaję mi się, że jest to osoba z ich otoczenia, która udaje, że żyje z głównymi bohaterami jak z "przyjaciółmi", a w rzeczywistości trzyma sztamę z Dianą. Myślę że jest to osoba, której najmniej się spodziewamy. ^3^ To tylko mój domysł i każdy może mieć inne zdanie na ten temat. :D Jeszcze tydzień do następnego rozdziału........ Jakoś wytrzymam *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh!
      No nie było innego wyjścia! Musieli się pogodzić.
      Ciekawe jak bardzo was zaskoczę, gdy wyjdzie na jaw kim on jest...
      Dasz radę!

      Usuń
  2. No oczywiście, że nie było innego wyjścia nie pogodzenie się tej dwójki ♥
    Ewa i Lou to mój reliantoship goal haha
    no i Harry i Marlena tez
    Ja mam pewne podejrzenia co do szefa Diany. ..tak myślę że to osoba z ich otoczenia, bliska osoba
    czekam na kolejny ♥ juz nie mogę z tej ciekawości
    i czekam na ślub Ewy i Lou xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki!
    Ślub?
    Maam nadzieję, że w następnym rozdziale zaskocze was, bo coś się wydarzy...
    Dzięki* !

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozd*ial kochana zycze ci weny .

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, że się pogodzili :) Ale mam banana na twarzy :D
    Czekam na następny rozdział i weny życzę :* {
    [Zapraszam do mnie: http://karmelkowe-blogowanie.blogspot.no
    Przepraszam za spam ;/]

    OdpowiedzUsuń
  6. A więc :3
    Ja pierlkxfnjaisdufvnaidjvnaedofvinerijfnaidkjnf!!!
    Co za sukkjngijerninrknrehnjpierdolikaijergnoinszmatkoinjoienjścierikefghreihoeihfijn oiuhew yhh!!! Nienawidzę Diany i tego jej szefa -.-
    Mam jakieś głupie przeczucie, że to Paul albo ktoś kto chce zniszczyć życie Louis'a albo Ewy :((
    Mega się cieszę, że są razem, ale jestem i mega zła, że te spiski :/
    Wgl szacunek, że wybaczyła, ja chybabym nie umiała :oo
    Piękny rozdział ^^
    Cudo :33
    Niecierpliwie czekam na kolejny <3
    Dużo weny i powodzenia w dalszym :*
    Oblali cię dzisiaj? :D Mnie bardzo ;)
    U mnie już twoje zamówienia <3
    Całuski <3
    P.S. Mam nadzieję, że nie zawiodę :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też jej nie lubię...
      Heh co do szefa, to już niedługo się dowiemy kto to.
      Dzięki
      Dzięki
      No można powiedzieć, że tylko polali.
      Raz miałam kiedyś taką nieprzyjemną sytuację w lany poniedziałek i nie przepadam za nim.
      Dziś nie było źle!
      Ty mnie nigdy nie zawodzisz!
      <3

      Usuń
  7. O rany... przeczytałam dzisiaj cały Twój blog (oczywiście zamiast uczyć się do klasówki) i nie żałuję ;) Piszesz wspaniale, a fabuła spodobała mi się od początku. Szkoda tylko mi teraz Ewuisa (jezu, nie mam talentu do wymyślania nazw, ale tak ich nazywam od początku hah xD). Mam nadzieję, że nie zrobisz, a raczej nie napiszesz czegoś, po czym będę płakała... czekam na na next xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewuisa?
      Ciekawie ciekawie
      Dzięki!
      Mam nadzieję, że będziesz płakać tylko ze szczęścia!!!

      Usuń