Wiara czyni cuda!
Pamiętam ten dzień, jakby wydarzyło to się wczoraj, a nie trzy lata temu.
Razem z Liamem wracaliśmy z wakacji. Byliśmy na Karaibach. Piękne i bardzo regenerujące miejsce.
-Halo?- odebrał telefon, który dzwonił już trzeci raz. Przez moment słuchał co mówił jego rozmówca. -Teraz? Szefie... Dopiero wróciliśmy z... No dobrze, będę za pół godziny.
Z westchnieniem odłożył telefon na poprzednie miejsce w schowku.
-Higgins?
-Tak. Kazał mi być zaraz w warsztacie, bo jest dużo pracy i nie mogę mieć dłużej wolnego.
-No dobrze. Nic na to nie poradzimy... -chwilę później byliśmy już pod naszym małym, skromnym domem z ogródkiem.
-Wniosę te walizki i uciekam.
Wysiedliśmy z samochodu, od razu skierowałam się do drzwi i otworzyłam je. Liam wniósł walizki i pożegnał się ze mną całusem, po czym zaraz pojechał do pracy.
Wiedziałam, że mój mąż prędko nie wróci. Czasem dziwię się, że jeszcze nie zwolnił się z tego miejsca. Płaci im grosze a oni harują dzień i noc. Ale wierzę w to, że jest w tym jakiś cel.
Rozpakowałam wszystkie cztery walizki, jakie zabraliśmy na Karaiby, zjadłam kolację i porozmawiałam ze swoją mamą, opowiadając jej o wakacjach. Potem obejrzałam jakiś program w telewizji i poszłam spać.
*** Następnego dnia ***
Liam nie pojawił się w nocy, więc pewnie wróci gdzieś po południu. Około godziny 11 rano dostałam telefon.
-Halo?
-Dzień dobry, czy rozmawiam z panią Payne?
-Tak. W czym mogę pomóc? -zdziwiłam się.
-Pogotowie rejonowe w Wałbrzychu. Pan Liam Payne został przywieziony na nasz oddział dwie godziny temu.
-Co? Ale... Jak on się czuje? Co z nim?
-Nie będę pani okłamywał. Jego stan jest krytyczny. Niech pani pojawi się u nas jak najszybciej.
-D... Dobrze.
Lekarz rozłączył się a ja stałam nieruchomo jakiś czas, wpatrzona w ekran telefonu.
Liam w szpitalu? W krytycznym stanie? Ale... Jak to możliwe?
Jak najszybciej zabrałam torebkę i w ciągu dwudziestu minut byłam pod szpitalem.
-Przepraszam, gdzie leży mój mąż?- szybko zapytałam pani w recepcji o Liama.
-Jak pani się nazywa?
-Payne. Sophia Payne.
-Chwileczkę...- kobieta po czterdziestce zaczęła sprawdzać coś w komputerze. -Liam Payne przechodzi właśnie operację. Sala 19, tamtą windą- pokazała na żelazne drzwi znajdujące się najbliżej mnie. W windzie znalazłam się po kilku chwilach. Po minucie byłam już na odpowiednim korytarzu. Odnalezienie sali, nie było trudne, bo były tu tylko dwa pomieszczenia. Usiadłam na najbliższych krzesłach i czekałam.
Minęła godzina, potem druga i jeszcze dwie następne. Cztery godziny siedziałam w jednym i tym samym miejscu, nie wiedząc nic co dzieje się z moim mężem w tej sali. Niepokój i strach rozsadzał mnie od środka.
W końcu wyszedł lekarz. Poderwałam się z siedzenia i od razu zapytałam:
-Co z moim mężem?
Lekarz westchnął tylko, ale powiedział:
-Było bardzo trudno go ratować. Miał bardzo ciężki wypadek. Dosłownie wjechał pod ciężarówkę- na te słowa zrobiło mi się słabo i gdyby nie doktor, pewnie leżałabym teraz na podłodze.
-Ale... Jak to pod ciężarówkę...? Przecież...- powiedziałam nieskładnie, gdy siedziałam i popijałam wodę.
-Nie wiemy jak. Policja już się tym zajmuje.
-Ale co z nim?- nie obchodziło mnie to, co robią policjanci. Interesuje mnie mój mąż.
-Jest w bardzo ciężkim stanie. Najbliższe dni pokażą czy przeżyje i czy wróci do pełnej sprawności.
-Czy chce pan powiedzieć...
-Tak. Pani mąż ma uszkodzony kręgosłup. Nie jest to ciężkie uszkodzenie, ale wiąże się ono z powikłaniami. Może nawet skończyć to się wózkiem inwalidzkim.
-Czy ma jakieś inne obrażenia?
-Ma złamaną lewą rękę, dwa żebra i kilka zadrapań. I tak wyszedł z tego cało. Proszę być w dobrej myśli.
-W jakiej sali będzie leżał? -zapytałam jeszcze, zanim odszedł.
-Na OIOM-ie w sali 64.
-Dziękuję.
Lekarz zostawił mnie samą.
Jak to wyszedł z tego cały? Mogło być jeszcze gorzej?
Nie zdążyłam pomyśleć, bo drzwi przez które wyszedł lekarz, otworzyły się ponownie i zobaczyłam go. Wieźli go szybko, nie zdążyłam do niego w ogóle podejść. Ruszyłam za nimi i w końcu dotarłam do sali w której będzie teraz przebywał. Widziałam jak pokolei podpinają do tych wszystkich maszyn i urządzeń, które miały za zadanie utrzymywać go przy życiu.
Jeszcze nigdy tak się o niego nie bałam.
Każdego dnia przed pójściem do szpitala, chodziłam do kościoła. Nie to żebym w ogóle nie chodziła. Razem z Liamem jesteśmy ludźmi wierzącymi i praktykującymi.
Odmawiałam różne modlitwy z nadzieją, że Pan Bóg usłyszy moje wołania.
**** Trzy tygodnie później ****
Dziś jak zwykle byłam w kościele. Nawet rozmawiałam z księdzem, który udzielał nam sakramentu małżeństwa. Obiecał modlić się w jego intencji.
Weszłam do sali Liama. Lekarze już od początku pozwolili mi przebywać na sali z nim. Twierdzili, że to pomoże mu się szybciej obudzić. Ja byłam tego pewna. Każdego dnia opowiadałam mu co robiłam, jak wracałam od niego do domu.
W pewnej chwili poczułam delikatny ruch w mojej dłoni. Mogło mi się to przewidzieć, ale naprawdę to poczułam. Puściłam jego dłoń i zaraz po tym zobaczyłam jak on naprawdę poruszył palcem wskazującym!
-Panie doktorze!- zawołałam a on natychmiast pojawił się przy mnie.
-Co się dzieje pani Sophio?
-Liam poruszył palcem! O! A teraz rusza głową! - mówiłam podekscytowana przez łzy radości.
-Rzeczywiście. Dobrze, musi pani opuścić salę.
-Ale...
Jakaś pielęgniarka wyprowadziła mnie z pomieszczenia. Chciałam zobaczyć co oni tam robią, ale nie mogłam. Byłam zdenerwowana i szczęśliwa w jednym. Mój mąż wraca do mnie po prawie miesiącu śpiączki!
-Boże, dziękuję! -wzniosłam oczy ku niebu.
-I jak z nim?- zapytałam od razu, gdy z jego sali wyszedł lekarz prowadzący.
-Jest nieprzytomny, ale reaguje na bodźce. Myślę, że jeszcze dwa, trzy dni i pani mąż wróci do nas całkowicie- lekarz posłał mi pokrzepiający uśmiech.
-M... Mogę do niego wrócić? -zapytałam.
-Tak. Będzie mu pani teraz potrzebna.
Weszłam spowrotem na salę. Jedna z pielęgniarek uśmiechnęła się do mnie z współczuciem. Bez żadnego słowa usiadłam spowrotem przy nim.
Zanim wyszłam ze szpitala i wróciłam do domu, zmówiłam cichą modlitwę, by aniołowie mieli go w swojej opiece.
*** następnego dnia ***
Rano obudziłam się z wielką radością i pozytywnym nastawieniem na dzisiejszy dzień.
Może to za sprawą tego snu?
Śniło mi się, że ktoś przyszedł do mnie. Nie widziałam dokładnie kim on był, ale powiedział do mnie tylko te słowa:
-"Nie martw się. Twój mąż wyzdrowieje. Wszystko będzie dobrze."
Uwierzyłam mu. Nie wiedziałam kim jest, ale jego głos był spokojny i kojący.
Zjadłam śniadanie i ponownie udałam się do szpitala.
-Świetnie, że pani przyszła. Mam cudowne wieści- rozpromieniony doktor Styles.
-Tak? Co się stało? Coś z Liamem?
-Tak. Zapraszam do jego sali.
Szybko pośpieszyłam za lekarzem i po chwili byliśmy na miejscu.
To co zobaczyłam...
Tak bardzo mnie ucieszyło! Moje serce zaczęło szybciej pracować. Liam leżał na łóżku, w pełni świadomy, jakby dopiero co obudził się ze snu po nocy!
-Liam!- podeszłam do niego i lekko przytuliłam, by nie bolało go bardziej.
-Jestem tu kochanie- odpowiedział mi i objął mnie mocno.
-Niech pan powie jak pan się czuje- powiedział lekarz.
-Swietnie. Tak dobrze, jak nigdy dotąd.
-Ma pan czucie w nogach? Niech pan spróbuje poruszyć stopą- lekarz odchylił skrawek kołdry i przypatrywał się na poczynania mojego męża.
-Brawo!- pochwalił go doktor, gdy zobaczył, jak Liam porusza sprawnie obiema stopami.
Byłam szczęśliwa jak nigdy!
-Toż to cud! Pierwszy raz w mojej długoletniej karierze, mamy do czynienia z cudownym ozdrowieniem! Nie było do tej pory takiego przypadku, żeby pacjent wrócił do sprawności. Musimy zrobić jeszcze kilka badań, by upewnić się, że wszystko w porządku z panem.
-To wspaniale!- ucieszyłam się i usiadłam na krześle, trzymając dłoń ukochanego.
-Tak. Dobrze, niech pan dzisiaj odpoczywa. Jutro zaczniemy pana męczyć- lekarz wyszedł a ja uśmiechnęłam się do chłopaka z miłością.
Taka oto moja historia. Liam szybko wrócił do pełnej sprawności. Jego kręgosłup cudem nie został uszkodzony w tych miejscach, które odpowiadały za wykonywanie ruchu.
Rehabilitacja trwała dwa miesiące. Trener był pod wrażeniem postępów jakie Liam robił z dnia na dzień.
Dziś jest w pełni sprawny, jego kręgosłup ma się świetnie.
Ta historia pokazuje, że wiara naprawdę czyni cuda.
*******
A więc może dwa słowa wyjaśnienia, co to tego powyżej.
Ten imagin to opowiadanie, które napisałam na konkurs.
Uwaga! Na konkurs siostry. Mam tylko nadzieję, że jakoś udało mi się sprostać tematowi:
"Wiara czyni cuda"
Oczywiście, imiona były zmienione, ale stwierdziłam, że dodam go jako imagin z Liamem, bo mało jest o nim.
A więc co o nim myślicie?
Ja wracam do pisania rozdziału!
Niestety, nie będzie on wcześniej niż w niedzielę, bo teraz będę mieć trzy ciężkie dni i po prostu nie będę w stanie go skończyć i dodać.
<3
Wow, masz talent do takich rzeczy! :)
OdpowiedzUsuńNa początku się trochę objawiałam co do Liama, czy przeżyje czy nie. jakby to powiedzieć, ja straciłam wiarę, a nie Sophia :D
Czekam na następny!
Dzięki <3
UsuńZajebisty! <3
OdpowiedzUsuńZakochałam się w nim od razu! <3
Daria ma rację masz talent! :*
Jeśli nie będziesz miała nic przeciwko, zapraszam Cię na mój nowy blog <3
https://loveandfame-niallhoran.blogspot.com/
Kocham <3
Dzięki! <3
UsuńWygrasz ten konkurs <3 (niby siostra ale to jednak ty tonapisałaś)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki ;))
Ja jury czy kto tam to przeczyta to im szczęki opadną i bez gadania obstawia to opowiadanie na pierwsze miejsce ♥
A to przez te imiona zmienione w dwóch miejscach jest Krystian (aabsolutnie się nie czepiam) ^^
piękny ♥ doktor Styles xD Sophia i Liam ♥
Ty to masz oko!
UsuńDzięki za pomoc.
A zdawało mi się, że wszystkie imiona zmieniłam...
A jednak...
Dzięki!
Oj tam nic się takiego nie stało ;))
Usuń<3
UsuńŚwietne! czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńDzięki! <3
UsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńNa początku nie kumałam, bo to Krystian, to zaraz Liam i tak ciężko było ogarnąć...Ale później skumałam <3
Świetnie napisane :3
Niekoniecznie lubię takie religijne, ale ten jest naprawdę BOSKI :D Hehe
Mam nadzieję, że wygrasz ten konkurs ;)
Powodzenia :33
Powodzenia w dalszym i dużo weny :33
Trzymaj się :*
Czekam na rozdział z utęsknieniem <3
Całuski c:
Dzięki, no nie udało mi się na czas poprawić wszystkich niedoskonałości...
UsuńAle już jest dobrze!
Dzięki!
<3
Niesamowity ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam go kilka razy i... Aż chciałoby się rozwinąć tę historię.
Ale w Twoim wykonaniu - cudowny.
Kocham <3
Niestety musiałam tak skończyć.
UsuńSiostra siedziała mi na głowie i patrzyła czy aby nie jest za długi.
Dzięki <3
Wygrasz ten konkurs! ^_^
OdpowiedzUsuńImagin jest przecudny <3
Tak jak większość na początku nie skumałam czaczy z imionami, ale później ogarnęłam.... :D
Doktor Styles... Nie wiem czemu, ale o mało nie parsknęłam śmiechem :D
Czekam na coś kolejnego w twoim wydaniu *♡*
Dzięki!
Usuń<3
Kochana! Nominowałam cię do Liebster Award ^^
OdpowiedzUsuńcudotwórstwo ♥
OdpowiedzUsuń