Twój Cukierek
Cięcie.
Jedno za drugim. Za mamusię, za tatusia...
Jak wtedy, gdy matka karmi dziecko, które nie chce jeść i mówi :" za mamusię, za tatusia".
-Sheryl! Ja wychodzę, będę wieczorem! - ogłosił Niall i tak po prostu sobie poszedł. Wyszedł i ie sprawdził, czy żyję czy może umarłam. Nic. Jakby to go w ogóle nie obchodziło. Tylko cześć i nara. On w ogóle się mną przejmuje? Chyba nie.
Nagle rozległ się dzwonek mojego telefonu. Klnąc pod nosem, otarłam nadgarstki z małych kropelek krwi i wyszłam z łazienki.
-Halo?- odebrałam, spowrotem rzucając się na łóżko.
-Sheryl?
-No a kto? To ja. Czego?
-Słuchaj, bo... Dzwonię, żeby powiedzieć co, że rodzice...
-Co z nimi? - zapytałam zbulwersowana telefonem od brata, który przerwał mu moja poprzednią czynność.
-Oni...
-no doczekam się w końcu, czy nie?! - jestem wściekła.
-Oni nie żyją Sheryl.
*Miesiąc później *
Po tej wiadomości... Stałam się w rakiem człowieka. Nic mnie nobchodziło, nie jadłam, nie piłam. Zamknęłam się w swoim pokoju i nikogo nie wpuszczałam. Nawet Horana.
Niall starał się jakoś do mnie dotrzeć, ale nie udawało mu się za bardzo.
Moi rodzice... Owszem, miałam do nich żal, że mieli mnie gdzieś, ale to byli moi rodzice! Kochałam ich. Codziennie leżałam w łóżku, przykryta szczelnie kołdrą przed światem. Codziennie zmuszałam się pod nieobecność Nialla by coś zjeść. I Codziennie oddawałam się przyjemności rozmowy z moja przyjaciółką w łazience. Jest moją jedyną przyjaciółką. Mam ją, Nialla Jerrego, ale oni nie pomogą mi tak jak ona. Ona nie pyta, jest ze mną zawsze.
Siedzę teraz w łazience u patrze na nią.
Podwinęłam rękaw bluzy i ostrożnie przełożyłam ostrą żyletkę do nadgarstka.
-Wiesz, czasem zastanawiam się czy że sobą nie skończyć - powiedziałam, patrząc, jak powoli tworzy się rana i wpływa z niej powoli krew. To nawet przyjemne. Nie boli. Razem z krwią ucieka ból z serca. Ale potem znowu wraca. - Popadam w jakąś paranoję. Nigdy nie chciałam takiego końca dla siebie. Popełnić samobójstwo. Nie mam już dla kogo żyć. Ani po co. Niall jest zajęty caly czas pracą w hotelu. Jerry wyjechał. Jestem sama.
Zrobiłam kolejne nacięcie. Kolejne u kolejne. Cały nadgarstek jest pokryta małymi bliznami a teraz dojdą kolejne.
Nie wiem jak to się stało, że Niall nic o nich nie wie. A może tylko udaje, że nie wie?
Wstałam z podłogi w łazience. Otarłam rany i weszłam do kuchni. Znalazłam jakąś kartkę i długopis i zaczęłam pisać.
Niall,
Zasługujesz, żeby wiedzieć czemu to zrobiłam. Jeśli teraz nie zrozumiesz, to pewnego dnia w końcu tak się stanie.
Ja... Dłużej juz nie mogę tak. Ranię siebie i ciebie... Nie chcę tak. Nie mogę dłużej. Nie daję już rady. To wszystko mnie przytłacza. Dlatego postanowiłam. Koniec ze mną. Nie umiem pisać pożegnań, ale wiedz, że bardzo cie kocham i zawsze będę. To nie jest twoja wina! Jako chłopak byłeś bardzo dobry i kochany. Nie mogłam wyobrazić sobie wspanialszego chlopaka.
Kocham Cię,
Twoja Sheryl
Ze łzami w oczach odłożyłam kartkę w pokoju na łóżku i weszłam do łazienki.
Usiadłam na kafelkach i bez żadnych ceregieli, zaczęłam robić nacięcia.
Po dwóch głębszych ranach zaczęło sumie mi w głowie i czułam jak krew pulsuje. Odchylilam głowę po czym zrobiłam jeszcze jedno nacięcie.
Usłyszałam jak ktoś chodzi po domu. Drzwi łazienki zaczęły się rozmawiać, gdy, chyba się otworzyły i zobaczyłam blond włosy. Niall? Ale jego miało tu nie być!
-Przepraszam... - wyszeptałam jeszcze, zanim zamknęłam oczy.
Otworzyłam oczy. Byłam w jakimś pomieszczeniu.
Co?!
Miałam umrzeć! Wszyscy mieli mieć spokój...
-Sheryl? - usłyszałam zachrypnięty głos. Spojrzałam tam i zobaczyłam Nialla.
Zatroskanego, zapłakanego i zmęczonego Nialla.
-Niall...
Wstyd mi. Czemu to musiał być on? Nie chciałam, żeby mnie znalazł.
-Tak dobrze, że jesteś-złapał mnie za dłoń i ucalowal ją.
-Czemu mnie uratowałeś?
-Kocham Cię Sher. Nie potrafiłbym żyć bez ciebie - mówiąc to, patrzył mi w oczy.
-Ja juz nie chce żyć Niall. Lepiej by było, gdybyś mnie nie znalazł...
-Nie mów tak. Masz mnie, brata. Damy sobie radę. Są lekarze, oni nam pomogą...
-Lekarze? Uważasz mnie za psychiczną?
-Nie! Oni pomogą ci uporać się z ich smiercia. Pomogą ci przez to przejść. Przejdziemy przez to razem.
Patrzyłam na niego. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie pomyślałam o osobach z zewnątrz. Może spróbować? Dla niego? Niall chce być w tym ze mną. Nie będę sama przez to przechodzić. Będzie ktoś obok.
-Dobrze. Ale pod jednym warunkiem. - zastrzegam, widząc błąkający się uśmiech na jego twarzy.
-Jaki? Zgadzam się na wszystko.
-Będziesz zawsze blisko mnie.
*************
Soł...
Jest kolejne zamówienie!!!
Juhu, jestem z siebie dumna!!
Teraz z czystym sumieniem mogę zabrać się za rozdział, ale to już nie dziś, na dziś koniec tego dobrego, idem spać, bo rano trzeba wstać!
Buziaki!!
<3
Rycz€
OdpowiedzUsuńDoprowadziłaś mnie do płaczu niedobra ty :*
Imagin zajebisty
Tyle emocji
Nie moge powstrzymac sie od płaczu
Co Ty ze mną zrobiłaś?
Nie wierze
Ty jest takie genialne
Kocham kocham kocham
Dziękuje
Życzę weny
Pozdrawiam
i
Kocham
Buziaki :*****
Nie no płaczę, serio płaczę ;'(
OdpowiedzUsuńTak to świetnie opisujesz. .
Dobrze ze ona nie umarła bo chyba ryczałabym bardziej ;)
boskie <3
Juz nie mogę się doczekać rozdziału <3
Śliczny imagin <3
OdpowiedzUsuńLubię takie ^^
Nie było mnie jeden dzień, a już tyle przegapiłam :P
Powodzenia w dalszym i dużo weny <3
Nie mogę doczekać się rozdziału :3
Całuski <3 KC
Cudowy imagin. Bardzo mi się spodobał. :)
OdpowiedzUsuńJeśli byś mogła to zmień czcionkę, trudno jest się rozczytać. :)
http://secret-harrystyles.blogspot.com/ zapraszam do siebie w wolnej chwili na nowy rozdział. :)