niedziela, 29 marca 2015

Rozdział. 45





NASTĘPNY ROZDZIAŁ W PONIEDZIAŁEK, 6 KWIETNIA!!!!!





To Harry...
I Louis.
-Co wy tu robicie?- zapytała pierwsza Marlena a ja stałam zdezorientowana i patrzyłam na schlanego w trzy dupy Louisa, który ledwo trzyma się na nogach. To łamało mi serce.
-Wracamy właśnie z baru kochanie. Louis bardzo chciał pogadać, ale bardziej go do kieliszka ciągnęło niż na spowiedź...
-Ale dlaczego na pieszo?- zapytałam, nadal patrząc na Louisa.
-No... Ja też trochę wypiłem, więc sama rozumiesz...
-Ewciu... Kochanie ty moje... Ja nie zrobiłem tego, wybacz mi... Wróć do mnie- usłyszałam głos Louisa a potem jego mętny wzrok na sobie.
-Tak, tak. Idziemy do nas- powiedziała szybko Marlena. Nie sprzeciwiłam się bo to i tak byłoby zbędne, skoro Marlena zadecydowała,  nie mam nic do gadania.

Przyjaciółka szybko otworzyła drzwi frontowe, by Harry mógł wprowadzić pijanego kumpla do domu.
-Zaprowadź go na kanapę, będzie najbliżej- poleciła a ja nadal nie odezwałam się słowem, w dłoniach nerwowo miętosząc uszy od zrywki w której mam to nieszczęsne ciasto jogurtowe.
Położyłam je na stole w kuchni i rozebrałam się z kurtki.
Wróciłam do kuchni, rozpakowałam ciasto i włożyłam je do lodówki. Usiadłam z westchnieniem na krześle.
-Co tam mała?- do kuchni wszedł Harry z Marleną.
W odpowiedzi tylko westchnęłam.
-Kto chce kawy?- zapytała Mar i dopadła do czajnika.
-Ja poproszę- odezwał się Hazz.
-Co mówił? -zapytałam, wpatrzona w jeden punkt na stole.
-Mamy pewne podejrzenia z Louisem, kto mógłby to zrobić. Ale potrzebujemy dowodu.
-Mało ci jeszcze? Ktoś tymi zdjęciami chciał nas rozdzielić i mu się udało.
-Nie ktoś, tylko Diana.
-A poza tym... Co?!
-Wiedziałam, że ta suka jest jakaś fałszywa- zaśmiała się Marlena a mnie zatkało.
-Diana?
-No. Tylko nie wiemy jak to zrobiła i czy faktycznie Louis cię z nią zdradził.
-Co ci powiedział? -zapytałam, domagając się każdego słowa jakie skierował do niego Louis w tym barze.
-Siedziałem sobie w domu, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałem, a tam Louis mówi, żebym do niego przyjechał i o nic nie pytał i że na sucho to nie przejdzie. Zdziwiłem się,  ale okej.
-I co dalej?
-W barze od razu zamówił dwie kolejki z czego od razu wypił jedną. Zmartwiłem się, coś musiało być na rzeczy skoro na wejściu pił czystą.
Zapytałem o co chodzi. Ten popatrzył przez chwilę na kelnera z potem na mnie i powiedział, że cię zdradził z Dianą. I że ona to potwierdziła. Zaśmiałem się w pierwszej chwili z absurdalności tych słów, ale gdy zobaczyłem, że jemu nie jest do śmiechu, od razu przestałem i zapytałem skąd wie. No to opowiedział mi. Gdy pokazał jej te zdjęcia, ta powiedziała, że było tak, że wypili trzy butelki i tu cytat "z tego do tego, samo wyszło ".
Faktycznie, to trochę dziwne brzmiało, ale mogło być prawdą. Nie?
-Trzy butelki?-zapytała Marlena. -To zdecydowanie za mało jak na Louisa.
A ja już nie wiem co sądzić.
-Też tak myślę. Teraz schlał się jak dziad, zamiast przyjść i ci to powiedzieć.
-I tak bym go nie wysłuchała-  odpowiedziałam chłopakowi.
-A teraz? Teraz go wysłuchasz?- Harry jak zwykle wie o co zapytać.
-Kochasz go?- zapytała Marlena, zalewając kubki wrzątkiem, gdy nie odpowiedziałam na jego pytanie.
-Kocham.
-No więc?
-Okej. Wysłucham go.

Gdy już zjedliśmy kolację i powiedzieliśmy sobie nawzajem dobranoc, poszłam do siebie.
Umyta i gotowa do snu, wcale nie mogłam zasnąć. Przekręcałam się z boku na bok, ale na nic. W końcu usiadłam na łóżku i westchnęłam.
Wiem, czym moja bezsenność jest spowodowana. Tym, że w moim domu, piętro niżej śpi Louis.
Może sobie pomyślicie, że jestem głupia, ale mniejsza z tym.
Wstałam z łóżka i zakładając szlafrok, cicho zeszłam po schodach do kuchni. Napiłam się trochę soku i po chwili namysłu zajrzałam do Louisa.
Czemu?
Nie wiem.
Światło było przyciemnione, więc widok był świetny.
Boże, jak on cudnie wygląda, gdy śpi. Anioł. Po prostu anioł. Okryłam go bardziej kocem, na co mruknął cicho. Uśmiechnęłam się lekko. Oczy zaszły mi łzami.
-Czemu musimy przez to przechodzić?- wyszeptałam cichutko, ledwo to słysząc. -Czemu ktoś chce nas zniszczyć?
Pogłaskałam go po jego włosach. Tak delikatnych bez lakieru i tego wszystkiego.
Stwierdziłam, że lepiej będzie jeśli się stąd ulotnię, bo nie wiem co by było. Co bym jeszcze zrobiła. Wróciłam do swojego pokoju i poddałam się mojemu ulubionemu zajęciu od trzech dni- płakaniu w poduszkę. I powiem wam, że jest plus tego całego płaczu- szybko zasnęłam.

*** Następnego dnia ***

Obudziłam się rano z bólem głowy. Już się do niego zdążyłam przyzwyczaić, nie było dnia bez płaczu i bólu głowy.
Spojrzałam w lustro w łazience- oczy opuchnięte, potargane włosy po śnie. Masakra.
Wzięłam zimny prysznic, nic tak mnie nie stawia na nogi. Włosy wysuszyłam i uczesałam. Założyłam jakieś dresy i bluzę. I tyle. Nic więcej nie chciało mi się ze sobą robić, nawet z tą świadomością, ze jest tu Louis. Z westchnieniem i strachem, że Louis już siedzi w kuchni i je śniadanie, zeszłam na dół.
Nie wierzę. Zaraz chyba zacznę się z siebie śmiać.
Boję się wejść do własnej kuchni, gdzie jest mój ukochany, okej, możecie ze mnie lać, pozwalam.
Stanęłam w progu i oceniłam sytuację- przy stole siedział Harry,  Marlena a Louisa nigdzie nie było.
Poszedł sobie?
-O Ewa! Już wstałaś?- przywitała mnie uśmiechem Marlena.
-Uhm- podeszłam do stołu i usiadłam między nimi, było wolne.
Sięgnęłam po bułkę, robiąc z niej kanapkę i kładąc na niej wszystkiego po trochu, co jest na stole.
-Louis jest w łazience- powiedziała mi do ucha.
Nie musiałaś mi tego mówić, pomyślałam sobie a serce zaczęło mi szybciej bić.
Upiłam łyk kawy i jeszcze jeden, usłyszałam:
-Cześć- zakrztusiłam się kawą i zaczęłam kaszleć jak opętana a Marlena walić mnie po plecach, gdy usłyszałam jego głos.
-Już dobrze, starczy... Już okej- odgoniłam jej dłoń i otarłam łzy.
Mogę przysiąc, że w tej chwili Mar szczerzy się do Hazzy.
Westchnęłam głęboko, żeby się uspokoić, ale to nic nie dało, bo serce nadal biło szybko.
I to tylko dlatego, że pojawił się w kuchni.
Usiadł przy stole, na przeciw Marleny. Unikałam jego wzroku, boję się, że jeśli spojrzę w te niebieściutkie oczka, zatracę się i od razu mu wybaczę.
Śniadanie minęło w dziwnej atmosferze. Ja nie odezwałam się słowem. Za to reszta jakoś rozmawiała, choć Louis mało kontaktował na kacu. Ledwo siedział z podpartą brodą. I patrzył na mnie. Przez wcale śniadanie czułam na sobie jego wzrok. A ja gwałciłam swoimi oczami szklankę po kawie.
Czemu przed nim uciekam?

Byłam u siebie w pokoju, gdy usłyszałam warkot silnika. Z okna zobaczyłam jak Hazz wsiada i odjeżdża z kimś. Nie widziałam dokładnie z kim. Może odwozi Louisa?
Z westchnieniem wróciłam do sprzątania na półkach. Gdy ścieliłam łóżko, ktoś zapukał do drzwi.
-Marlena, nie wygłupiaj się, tylko wchodź jak człowiek. Od kiedy ty pukasz?
Odwróciłam się i zamarłam, bo w moim pokoju nie było Marleny.
Tylko Louis.





*******
Taki o rozdział.
Nie wiem co o nim powiedzieć...
Zostawiam to wam!


Aha i jeszcze jedno.
Nie wiem jak to przyjmiecie, ale Zayn będzie się tu pojawiał. Odegrał tutaj dużą rolę, nie mogę tak po prostu go ominąć.




                CZYTASZ = KOMEMTUJESZ

5 komentarzy:

  1. Powtarzam się, ale co tam:
    To na stowe fotoszop
    chociaż nie wiem jaki za bardzo miała w tym cel, Zakochała się czy co ^^
    pijany Lou. ..haha xD
    Super rozdział bardzo dobrze się go czyta, nie mogłam się oderwać <3
    no i czekam na kolejny ♥
    A co do Zayna: bardzo dobrze, że z niego nie rezygnujesz, dla mnie on pozostanie częścią 1D na zawsze :))
    pozdrawiam i miłej niedzieli życzę

    OdpowiedzUsuń
  2. Diana....... Cóż za parszywe z niej dziewczynisko!!! Widocznie potrzebny jej jakiś terapeuta, bo nie radzi sobie z zazdrością, a przy tym niszczy życie dwóm osobom! Harry razem z Marleną pewnie zaplanowali tą sytuację, że oni ulotnią się z domu, a Lou ma na spokojnie pogadać z poszkodowaną i wszystko jej wyjaśnić. Jak dla mnie to bardzo dobrze, że Zayn będzie się pojawiał (w końcu chłopak żyje :D) Nie mogę doczekać się następnego <3 Weny życzę i pozdrowionka ślę :-* ♡.♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Głupia Diana rrr
    Louis został sam w domu z Ewą
    Jestem ciekawa co się stanie
    Zayn zostaję
    Super uwielbiam go i chociaż odszedł z zespołu moim zdaniem na zawsze pozostanie jego częścią
    Cudowny rozdział
    Buziaki
    Mela:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja strasznie przeżywam odejście Zayna, ale powoli łzy mi się kończą.
    Jakoś tak nie przepadam za Dianą, ma strasznie irytujący charakter.
    Czekam na kolejny.

    http://secret-harrystyles.blogspot.com zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń