poniedziałek, 26 października 2015

Niall zamówienie

Dla Oli B.



    Chłopaki czasem mnie wkurwiają. Chcą jeść, ale to ja oczywiście muszę iść im do sklepu! I jakby tego było mało, to Liam zrobił tak długą listę, że musiałem użyć mojej karty kredytowej, bo tyle ile dał dziś brunet na te zakupy, że nie wystarczyło. Eh, mimo tego są świetni.
    Byłem tak zamyślony, że nie zauważyłem, jak wpadam na kogoś. Torby pełne jedzenia porozwywały się i wszystko z nich powypadało na chodnik i trochę na ulicę. Dobrze, że nikt tędy nie jeździ.
- Przepraszam... - usłyszałem cichy głos jakieś dziewczyny.
- Jak chodzisz? Nie wiedziałaś, że szedłem?! Może kup sobie okulary, albo co! - zdenerwowany zacząłem zbierać wszystko z chodnika. Dobrze, że miałem w kieszeni zapasową torbę, inaczej musiałbym chyba nieść wszystko w bluzie.
- Ja naprawdę przepraszam... Widziałam cię...
- No to mogłaś ominąć!
- Ale to wpadłeś na mnie! Szturchnąłeś mnie i poleciałam do tyłu, a teraz wydzierasz się, jak rozpuszczony dzieciak! Idiota - zatrzymałem się i spojrzałem na nią. Niska blondyneczka właśnie podnosiła się z chodnika, podtrzymując się dwiema kulami. Spojrzałem na jej nogi. Były zgrabne, ale prawa stopa była usztywniona w gipsie. Im dłużej się jej przyglądałem, widziałem podobieństwo do... Do mojej przyjaciółki, ale straciliśmy kontakt ze sobą sześć lat temu, gdy wyjechałem na studia do Londynu z Mullingar.
- Em... Przepraszam, nie widziałem cię.
- Oh, nieszkodzi - powiedziała wyraźnie zdenerwowana.
- Ola? - zapytałem niepewny. W sumie nie mam pewności, że to ona. Ale ma podobny kolor włosów i głos...
- Skąd wiesz, jak mam na imię? - zapytała, unosząj jedną brew do góry. Moja Olcia robiła to samo!
- To ja, Niall. Nie pamiętasz mnie? - zapytałem i przybliżyłem się do niej, łapiąc lekko za ramiona.
- Nialler? - zapytała słabo, wpatrując się w moje oczy.
- Tak - przełknąłem głośno ślinę.
- Tyle masz mi do powiedzenia po tylu latach?! - krzyknęła, wyrywając się z mojego uścisku. Stanęła kilka kroków w tył.
- Ola, ja przepraszam. Możemy pójść do tej kawiarni? Porozmawiamy?
    Oburzona ruszyła pierwsza, zapewne chciała zrobić mi aferę, ale nigdy nie zrobi tego na ulicy. Weszła do przyjemniej kawiarni i zajęła stolik położony najdalej w pomieszczeniu i czekała, aż zacznę cokolwiek mówić.
- No słucham? Wyjaśnij mi, dlaczego noe odezwałeś się do mnie słowem przez sześć lat!
- Ja... Zawsze gdy przyjeżdżałem do domu i chciałem cię zobaczyć... Twoi rodzice mówili mi, że wyjechałaś do jakiejś szkoły w Londynie i że się minęliśmy.
- I już? Może mam ci wybaczyć? Mieszkałam z rodzicami jeszcze trzy lata. Nie widziałam cię wtedy ani razu.
- Ola... Ja naprawdę myślałem, że już tam nie mieszkasz! Twoja matka była tak przekonująca, że nie mógłbym jej nie uwierzyć. Ja chciałem zadzwonić, nie mogłem, bo zmieniłaś numer. Nikt go nie znał! Nie miej teraz pretensji, że się nie odezwałem - westchnąłem.
- Gdybyś tylko chciał, znalazłbyś mnie - warknęła, podnosząc się z krzesełka i łapiącz a kule.
- Zaczekaj - chwyciłem jej dłoń, uniemożliwiając dalsze ruchy. - Chcę odbudować wszystko.
- Myślisz, że od tak wszystko będzie dobrze? - pstryknęła palcami, patrząc na mnie pytająco.
- Nie. Dlatego chcę znowu być w twoim życiu. Tak jak kiedyś - wyciągnąłem do niej lekko zgięty mały palec, niepewnie łącząc go z jej. Nie wyrwała go.
- Nie wiem, czy będzie tak, jak kiedyś - usiadła spowrotem na swoim miejscu.
- Chcę sprawić, że tak będzie. Proszę Aleksandro. Zaufaj mi znowu - zawsze, gdy mówiłem do niej jej pełnym imieniem, spuszczała głowę w dół i uśmiechała się lekko. Tym razem pojawił się tylko nikły uśmiech.
- Wiesz, jak bardzo za tobą tęskniłam? Odzywałeś się tylko przez miesiąc, a potem zapadłeś się pod ziemię. To bolało blondasie! - powiedziała cicho, patrząc na swoje dłonie. Nie czekając na nic, chwyciłem je w swoje i złożyłem na jednej i drugiej całusy.
- Wiem, wiem to. Przepraszam. Wiem, że to nic nie zmieni. Naprawdę chciałbym znowu móc nazywać się swoim przyjacielem - powiedziałem.
     W końcu dotarło do mnie, że prawie utraciłem przyjaciółkę. W szkole była zawsze ze mną, nawet, jak wszyscy odwrócili się do mnie plecami.
- Przytul mnie idioto - powiedziała, a ja od razu wstałem i przygarnąłem jej drobne ciałko do swojego torsu.
- Ja też tęskniłem.


******
Wybacz mi Olciu, jeśli nie jest do końca taki, jaki chciałaś. :(

8 komentarzy:

  1. Nie taki, jak chciałam? Żartujesz?! Jest cudowny *.* Bardzo słodki i pełen uczuć, i w ogóle nie wiem co mam napisać....
    Niall taki kochany haha
    Dziękuję Ci bardzo kochana ;) Jak zawsze cudownie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No płaczę, normalnie płaczę :)
    To takie piękne, serio jest cudowny!
    Weny i do następnego Kochanie! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, że tutaj, ale jest rozdział w blogu o Louis'ie <3
      Zapraszam <3

      Usuń
  3. Słodziutki :)
    Stara miło.... przyjaźń nie rdzewieje.
    Z pewnością będzie jak dawniej, tylko potrzeba czasu. ⌒.⌒
    Świetny imagin ♡ 💕
    Weny :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo jak słodko <3
    Imagin jest świetny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki genialny a zarazem słodziutki !

    OdpowiedzUsuń
  6. Wybacz, że mnie nie było... Szkoła -.-
    Imagin cudny <3
    Powodzenia w dalszym i weny ;)
    xoxo

    OdpowiedzUsuń