- Jaka ona jest? - zapytał mnie Niall, ciekawy mojego kolejnego spotkania z Nasty.
- Słodka, urocza, zabawna, miła, wygadana i trochę pyskata. Ma niebieskie oczka, mały nosek...
- Wow, zwolnij!
- No co? Chciałeś wiedzieć - upiłem łyk alkoholu ze szklanki. Siedzieliśmy na kanapie w moim domu i czekaliśmy na nią. Znaczy ja czekałem, bo blondas zaraz się ulotni.
- Dobra, dobra - usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- To ona - powiedziałem, spoglądając na zegarek, który wskazywał godzinę szóstą wieczorem.
- Spadam, bawcie się dobrze - Niall podniósł się z fotela i skierował na korytarz. Założył kurtkę i otworzył drzwi. - Mnie nie ma - wyminął zdzwioną dziewczynę. Ta stała w tym samym miejscu nie wiedząc co zrobić. Podszedłem do niej i zaprosiłem do środka.
- Zapraszam. To Niall, mój kumpel. Zawsze robi dobre wrażenie, prawda? - powiedziałem, dobierając od niej kurtkę.
- Tak - zachichotała nerwowo.
Przeszliśmy do kuchni, gdzie stał nakryty stół, a na nim talerze, kieliszki do wina, czerwone, palące się już świece i jedzenie, szczelnie zamknięte by nie wystygło.
- Proszę - odsunąłem jej krzesło, by wygodnie usiadła.
- Dziękuję - zachichotała.
Po kilku tygodniach zostaliśmy parą. Dziś, Nasty przychodzi do mnie. Spędzamy ze sobą prawie każdy wieczór.
- Hej - przyciągnąłem ją do siebie, jak tylko znalazła się w progu mojego domu.
- Hej - zaśmiała się i cmoknęła mnie radośnie w nos. - Jakie plany na dziś?
- Może spędzimy go... Bardziej czynnie niż biernie? - uśmiechnąłem się do niej i puściłem oczko. Dziewczyna od razu przeszła do rzeczy i pocałowała mnie. Przeszliśmy do mojej sypialni.
Ściągnąłem swoją białą koszulkę z czerwonym napisem VANS i poczułem jej dłonie na plecach. To samo zrobiłem z jej koszulą w kratę. Już miałem przechodzić do jej spodni, gdy przerwał nam dzwonek do drzwi.
- Zapraszałeś jeszcze kogoś? - sapnęła i odsunęła się ode mnie. Jęknąłem przeciągle, pewny, że to Horan. W samych spodniach ruszyłem do drzwi. Szarpnąłem za klamkę i za nimi ukazała mi się Briana.
- Czym zawdzięczam twoją wizytę w moim domu?
- Musimy porozmawiać - bez zaproszenia weszła do środka.
- Ej, jestem zajęty!
- Nie obchodzi mnie to. Przyszłam tu, bo mamy o czym rozmawiać - z torby wyciągnęła jakiś długi papier i podała mi go.
- Co to jest?
- USG. Jestem w ciąży i to twoje dziecko - powiedziała. Wgapiałem się w te zdjęcia, w ogóle nie rozumiejąc co do mnie powiedziała. Nagle usłyszałem trzask drzwi i Nasty wybiegającą z sypiani.
- Nasty! Zaczekaj, wyjaśnię to! - pobiegłem za nią, gdy opuściła mój azyl.
- Co ty sobie myślałeś?! Że co, spotkałeś jakąś naiwną idiotkę, którą zaciągniesz do łóżka? Że...
- Hej... Uspokój się. Ja...
- Puść mnie idioto! - wyrwała się i dała mocno z liścia. Zabolało. - Koniec z nami. Wychowaj sobie to dziecko z nią, a o mnie zapomnij!
- Nasty!
Stałem przed swoim domem, patrząc jak moja miłość odchodzi ode mnie. Miała spuszczoną głowę, wiatr rozwiewał jej śliczne, długie włosy. Wróciłem do domu, wściekły. Nie dość, że blondynka zniszczyła świetnie zapowiadający się wieczór, to na dodatek spierdoliła mój związek z Nasty!
- Specjalnie to zrobiłaś?! - wrzasnąłem i rzuciłem tymi zdjęciami o stół.
- Nie. Musisz ponieść konsekwencje tego, co robisz po pijanemu - powiedziała zła.
- To ty zaciągnęłaś mnie do tego pokoju. Dobrze to pamiętam. I nie wmawaj mi, że tylko ze mną przespałaś się w tamtym czasie - zaśmiałem się. Co jak co, ale seks to ona lubi.
- Nie prawda. Jestem w drugim miesiącu ciąży Louis. Czy tego chcesz czy nie, będziesz musiał uznać ojcostwo. Inaczej pójdę do sądu o alimenty - po tych słowach wyszła, trzaskając mocno drzwiami.
Od tamtego dnia minął rok. Aż rok. Cóż, próbowałem rozmawiać z Nasty, prosić o drugą szansę, ale ona mówiła nie, dla naszego związku. Nadal bardzo ją kocham. Nic się nie zmieniło. Gdy obiecałem jej, że zrobię badania na ojcostwo, ostatecznie zgodziła się wszystko jeszcze raz przemyśleć i zastanowić się nad tym wszystkim. Nie dziwię jej się. Jest mi nadal źle, że nie powiedziałem jej na początku o Brianie, jak rozmawialiśmy o swoich byłych. Blondynka nie była zwykłym, przelotnym romansem. Oboje korzystaliśmy z naszej relacji. Powinienem jej o tym powiedzieć. A Nasty czuje się teraz podwójnie oszukana.
Ale w końcu zrobiłem coś, co rozwikła wszyskie moje problemy. Tydzień temu zrobiłem bez wiedzy Briany, test na potwierdzenie ojcostwa. Po prostu nie wierzyłem w jej zapewnienia o tym, że Michael to mój syn.
- Dzień dobry, polecony do pana - listonosz wręczył mi dużą białą kopertę i poszedł dalej, a ja bez zastanowienia założyłem kurtkę i pojechałem samochodem do Nasty. Zapukałem i czekałem aż otworzy. Zdziwiona, wpuściła mnie do środka i zaczęła mówić:
- Louis... Ja... Myślę sobie, że moglibyśmy jednak spróbować. Wiem, jak bardzo się starałeś przez ten rok i to mi bardzo imponuje. Trudno jest mi z myślą, że chłopak którego kocham na dziecko z inną kobietą...- Wiem, wiem Nasty. Mam tutaj coś. Chcesz to otworzyć? - podałem jej kopertę rozemocjonowany. Rozpierała mnie wielka nadzieja, bo z jednej strony dała mi jakby szansę no i z drugiej te wyniki.
- Co to?
- Wyniki badań na ojcostwo - powiedziałem, zdejmując kurtkę i wieszkając ją na oparciu krzesełka.
- Zrobiłeś je?
- Tak. Dla ciebie wszystko - podszedłem i niepewnie objąłem jej talię swoimi dłońmi. Nie odsunęła się. Zaczęła otwierać kopertę.
- Z badań przeprowadzonych dnia... - zaczęła czytać, a mnie przeszła przez głowę myśl, że jednak nie mam racji i to dziecko jest moje. A może jednak nie? Zaczeły mi się pocić ręce z tego wszystkiego. - ... Wynika, iż pokrewieństwo Louisa Wiliama Tomlinsona nie jest zgodne z DNA...
- Nie jest?! O mój Boże, dziękuję! - krzyknąłem z radości, przerywając jej i zakręciłem w koło ciałem drobnej dziewczyny.
- Louis, przestań! - postawiłem ją na podłodze i spojrzałem z ogromną nadzieją w oczach.
- Więc jeśli mamy potwierdzenie, czy możemy spróbować od początku? Bez tajemnic i dziecka Briany? - zapytałem niepewnie.
- Mówiłam ci już, że tak! - zbliżyła swoją twarz do mojej i pocałowała mocno i namiętnie. Odetchnąłem z ulgą.
- Tak bardzo tęskniłem za tobą - oparłem swoje czoło o jej.
- Ja za tobą też.
Teraz nie liczyło się nic, oprócz Nasty i jej cudnego uśmiechu.
*****
Kolejny zamówiony:)
<3
Supi! <3 Mega fajny imagin, przyjemny do czytania :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszym i weny życzę :)
xoxo
P.S. U mnie rozdział! :D
Jej wspaniały <3 Dziękuję, dziękuję, dziękuję...
OdpowiedzUsuńBardzo fajny :) Miło się czyta i to nie raz ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki <3
Bardzo fajny :) Miło się czyta i to nie raz ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki <3
Zajebisty *_*
OdpowiedzUsuńChce więcej :)
Weny Kochanie i czekam na następny <3
Ostatnie zdanie jest słodkie :)
MILO SIĘ CZYTA :p
Yyy Briana XD
OdpowiedzUsuńAle imagin jest super <3 jak zawsze zresztą :)