niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 58


Notka pod rozdziałem prosi się o przecztanie! ;)



*** Oczami Harry'ego ***

Minął miesiąc. Za dwa dni zaczynamy trasę. Nie wiem, jak dam sobie radę z tym, że ten patałach kręci się jeszcze koło mnie. A szukanie nowego menagera tak, żeby nikt się nie dowiedział, nie jest takie proste. Jest cholernie trudne.
-Harry, nie przynieś mi wstydu- powiedziała surowo Marlena, choć widziałem uśmiech na jej ustach, a ja poczułem się jak na kazaniu u mamy.
-Ja? Wstydu? Tobie? Kochanie, ty będziesz ze mnie dumna!- wyściskałem ją mocno i wycałowałem.
-No ja myślę- odpowiedziała.
-Chodź, idziemy do Tommo i jego lubej i jedziemy na lotnisko- powiedziałem, po czym wrzuciłem walizki do wielkiego bagażnika mojego kierowcy.
Przeszliśmy kawałek i znaleźliśmy na na posesji Ewy. Tak, Louis stwierdził, że nie chce być tak daleko od niej i przeniósł się do jej domu a Diana... Diana mieszka tymczasowo u mnie. Ma tam jakiś pokój na końcu korytarza na drugim piętrze. Szczerze, to jak Louis nam o tym powiedział, to nawet mnie serce ścisnęło.  No nie lubiłem jej od początku, ale każdy może zmienić zdanie, prawda?
-Hej Ewciu, jak tam, mój kochanek gotowy?- zapytałem, gdy tylko ją zobaczyłem w drzwiach. Była mocno nie wyspana i ledwo trzymała się na nogach, przez co podtrzymywała się o drzwi. Włosy potargane, jakby dopiero co wstała. No Louis chyba pokazał na co go stać ostatniej nocy...
-Styles, ty i te twoje niewybredne żarty... Wchodźcie.
Dziewczyna wpuściła nas do środka i zaprosiła do kuchni.
-Napijecie się czegoś? O ile się nie mylę, została jeszcze trochę ponad godzina do samolotu, nie?
-Tak. Może kawy.
-Dla mnie też.
Wstawia wodę i oparła o blat.
-Marlena, zalej wrzątek, ja muszę się ogarnąć, okej?
Nim jeszcze skończyła, już nie było jej w pomieszczeniu.
-Okej...
-Ktoś tu się nie wyspał- powiedziała i zalała szklanki w kawą wodą, która się zagotowała.
-Tak.

Po kilku minutach zeszli do nas oboje. No Louis też nie wyglądał na wyspanego. Conajmiej zarwał całą noc.
-Co wy tak jak trupy wyglądacie?- zapytałem.
-Daj spokój. Miałam normalnie całą noc płukanie żołądka. Przez co Louis nie zmrużył oka.
-Jak to? Byłaś w szpitalu? -zapytała zaniepokojona Marlena.
-Nie. Po prostu musiałam się zatruć czymś z wczorajszej imprezy. Chyba ta sałatka śledziowa mi zaszkodziła.
-Wiesz, całkiem możliwe, bo ja też jakoś rano nie zbyt wyraźnie się czułam.
-Faktycznie.
-Jak tam z Dianą?- zapytała Ewa.
-Chyba dobrze. Rano zeszła na śniadanie, zjadła coś i poszła do siebie, mówiąc, że źle się czuje. No, wczoraj też się szybko zwinęła.
-Harry, nie miej jej tego za złe. To wszystko ją boli, każde wspomnienie. To normalne, że chce być sama- powiedziała do mnie brunetka siedząca na kolanach Louisa.
-Właśnie- dopowiedziała Mar.
-Ale my się nią zajmiemy. Będziemy przynajmniej miały z kim pogadać jak was nie będzie- dodała Ewa.
-W takim razie my możemy jechać!- powiedziałem, gdy spojrzałem na zagarek na moim nadgarstku. Wstałem i wsunąłem swoje krzesełko. -Chodź Louis.
W korytarzu Ewa z Louisem żegnali się dość długo.
-Dobra gołąbeczki. Starczy tej miłości, idziemy.

*** Oczami Ewy ***

Louis puścił mnie niechętnie ze swoich objęć.
-Dzwoń do mnie jakby cokolwiek ci się działo. I idź do lekarza jak ci mówiłem- spojrzał na mnie.
-Dobrze Lou. I tak ty będziesz dzwonił do mnie ze sto razy. Leć już- zaśmiałam się i pozwoliłam by razem z Harry'm opuścili moją posesję.
-No i zostałyśmy same- powiedziała Marlena.
-Będzie mi dziwnie.
-No.
-Tyle czasu z nimi i tak nagle zrobi się cicho...
-Racja.
-Mar, idź przyprowadź Dianę, niech weźmie kilka rzeczy, ty też. Będziemy sobie we trzy mieszkać. Nie chcę, żeby coś sobie niedaj Boże zrobiła.
-Już lecę.

*** Oczami Marleny ***

Weszłam do domu i od razu skierowałam się do pokoju Diany. Weszłam do środka, nie było jej.
-Diana?- zapytałam głośno, zanim nacisnęłam klamkę drzwi do łazienki. Odpowiedzi nie dostałam. Zajrzałam do łazienki, nie myśląc, że może w niej być.
Ale była.
-Diana!- podleciałam do niej. Siedziała na kafelkach z żylektą w dłoni a z drugiej ręki lała się strumieniami krew. Była przytomna. -Odbiło ci?!- jak najszybciej przyłożyłam do ran ręcznik, starając się to jakoś zatamować.

-Po co ci to było?- zapytałam bandażując nadgarstek.
-Nie chcę już żyć. Nie daję już sobie z tym rady. Chcę umrzeć- nie patrzyła na mnie.
-Dobrze. Jeszcze o tym porozmawiamy. Jeśli zestawię cię tu na pięć minut samą, nic sobie nie zrobisz?- zapytałam.
-Nie.
Zostawiłam ją tam samą z ciężkim sercem i jak najszybciej spakowałam kilkanaście ciuchów, nawet nie wiem co dokładnie, bo wkładałam jak leciało. Do pokoju Diany nawet nie wchodziłam, dam jej swoje ciuchy, mamy podobne rozmiary.
-Jestem- zeszłam do niej. Na szczęście nic sobie nie zrobiła, tak jak obiecała.
-Jak widzisz, żyję- powiedziała niemrawo.
-I bardzo dobrze. A teraz idziemy.
-Gdzie?
-Do Ewy. No chodź.
Wyszłyśmy. Dom zamknęłam na cztery spusty i po kilku minutach spaceru dotarłam z Dianą do domu przyjaciółki.
-Możesz jej nie mówić?
-Co?
-Nie mów Ewie, że chciałam ze sobą skończyć- złapała mnie za rękę i mocno ścisnęła.
-Nie. Nie mogę tak tego zostawić. Uwierz mi.
-Ale...
-Nie. Wchodzimy.
Wepchnęłam ją delikatnie do domu. Ewa była w kuchni i zapewne robiła obiad, bo na kuchni stały dwa garnki, z których ulatywała mocna para.
-Jesteśmy! -powiedziałam i rzuciłam torbę pod ścianę.
-To świetnie! Niedługo będzie obiad- powiedziała radośnie, ale widząc Dianę i jej zmarnowaną postać, uśmiech zniknął z jej twarzy szybciej niż się pojawił. -Diana, zjesz coś? -zapytała ją.
-Nie. Nie jestem głodna- odpowiedziała i przeleciała wzrokiem całą kuchnię, byle nie patrzeć na nią.
-Okej. Ale obiad i tak w ciebie wmuszę. Musisz mieć dużo siły i jeść za dwóch!
-Mogę iść się położyć?- zapytała.
-Jasne, zaprowadzę cię- weszłyśmy obie na piętro. -To tutaj- pokazałam jej pokój zaraz przy moim.
-Wzięłaś jakieś ciuchy dla mnie?- zapytała cicho.
-Nie. Dam ci swoje, o to nie musisz się martwić.
-Okej.
Dziewczyna weszła do pokoju a ja za nią. Zostawiłam jej torbę przy łóżku a sama się wycofałam.
-Musimy pogadać Ewuniu moja- powiedziałam do brunetki.
-O czym?- zapytała, krojąc coś na deseczce.
-O Dianie. Jest z nią bardzo, ale to bardzo źle- powiedziałam. Ewa aż usiadła przy stole i spojrzała na mnie nie pewnie.
-To znaczy?
-Znalazłam ją dzisiaj w łazience. Podcięła sobie żyły. Na szczęście zdążyłam ją uratować.
-Ale... Czemu?
-Powiedziała, że nie chce tak żyć. Że ma dość i nie da sobie rady.
-Muszę z nią pogadać. Musi wiedzieć, że nie tylko ona przeszła coś takiego.
-Powiesz jej?
-Tak. Może choć trochę jej ulży. I potrzebna będzie jakaś terapia, albo ona sama się podniesie z tego dna.
-Myślisz? -zapytałam.
-Tak. To silna dziewczyna, tylko po drodze się gdzieś zagubiła. Trzeba pokazać jej kierunek.
-Okej.

*** Oczami Ewy ***

Po obiedzie we trzy usiadłyśmy i obejrzałyśmy trochę tv.
-Wiecie co, ja chyba pójdę się zdrzemnąć. Jakoś tak mi się spać zachciało- Marlena postanowiła mnie zostawić. Czyli czas pogadać.
-Ja chyba też...- dziewczyna zaczęła się podnosić, ale ją zatrzymałam.
-Poczekaj, możemy porozmawiać?
-O czym?
-O tobie. Wiem, co chciałaś zrobić- powiedziałam. Dziewczyna spojrzała na mnie zbolałym wzrokiem.
-Ty tego nigdy nie zrozumiesz. Ty masz chociaż dla kogo żyć. Masz Louisa, przyjaciół. Ja nie mam nikogo. Nikogo nie obchodzę.
-Masz nas. Jesteśmy by ci pomóc- powiedziałam.
-Ale wy nie zrozumiecie przez co teraz przechodzę. Czuję się jak nic nie warta szmata. Czułaś się tak kiedyś? -zapytała, wbijając we mnie swój zbolały wzrok.
-Tak. Tak Diana. Ja też zostałam zgwałcona- choć ciężko przeszło mi to przez gardło, postanowiłam jej o tym powiedzieć.
-Co?
-Tak. Zrobił to Mateusz, mój były chłopak. Byłam w nim ślepo zakochana i nie widziałam poza nim świata...
-Ja... Nie wiedziałam...
-Nikt nie wie oprócz Louisa i Marleny. Też miałam myśli samobójcze. Ale dzięki Marlenie udało mi się to pokonać.
-Ale nie byłaś w ciąży! A świadomość, że nosisz w sobie dziecko gwałtu nie jest wcale pokrzepiająca.
-Dziecko jest największym darem od samego Boga Diana! Jeśli on zesłał na ciebie tak wielką łaskę, powinnaś być szczęśliwa, że podarował ci władzę nad nowym życiem!
-Nie dam rady. Gdy tylko spojrzę na niego, będzie to wszystko wracało...
-Diana, to zostanie z tobą do końca życia. I tylko ty możesz sprawić, że albo będziesz strać się zapomnieć lub zmniejszyć ból. Dasz radę. Wychowasz to maleństwo- złapałam ją pocieszająco za dłoń.
-Będziesz w tym ze mną?- zapytała po chwili, patrząc na mnie uważnie.
-Tak- odpowiedziałam i przytuliłam ją do siebie. -Pomogę ci.
-Dziękuję.

**** Kilka dni później  ****

Rozmawiam właśnie przez telefon z Lou.
-Hej kotku- przywitałam się radośnie jak zawsze.
-Hej misiu- jego głos był dziwny.
-Co się stało?
-Zayn wrócił do Londynu i dziwnie tu bez niego.
-Jak to wrócił? Co się stało?
Przez to całe zamieszanie z Dianą, nie mam zielonego pojęcia co się dzieje na świecie. Całkiem już z twittera zniknęłam.
-Pokłócił się z Perrie. Podobno ją zdradził z jakąś Andreą... Nie wiem dokładnie jak to tam było...
-Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni.
-Oby.
-Co robisz?
-A nic, leżę sobie i słucham twojego głosu- odpowiedział, na pewno się uśmiechając. Sama też się uśmiechnęłam.
-Jak koncert?- zapytałam.
-Jak zwykle niesamowicie! Wezmę się następnym razem ze sobą. Nie da się tego słowami opisać! -zaśmiał się.
-Okej, trzymam cię za słowo!
-Boję się, że to wszystko się rozpadnie- spoważniał.
-Co dokładnie?
-Wszystko. Zespół, nasza przyjaźń... A bez tego nie będziemy już tym samym One Direction.
-Louis. Wy nie potraficie bez siebie zbyt długo wytrzymać, ja to wiem i ty to wiesz. Nawet jak się pokłócicie to i tak zaraz się pogodzicie, mam rację? -zapytałam.
-Tak, masz rację.
-N-Jeszcze tylko kilka dni i znowu będziemy razem- powiedział radośnie.
-Już nie mogę się doczekać!
-Ja też. Dobrze, leć już spać, bo u ciebie jest już późno. Zadzwonię jutro i powiem ci kiedy dokładnie wracamy, okej?
-No dobrze.
-Kolorowych skarbie- powiedział, wysyłając mi całuski.
-Również kolorowych.
Rozłączyłam się i westchnęłam.
Jutro kolejny dzień pracy. I Rocky. To aż zastanawiające, że Louis jeszcze o niczym nie wie. Nie wiem jak to się stało, że mu nie powiedziałam... A przez telefon to tak dziwnie... Jak tylko wróci, to od razu mu powiem.
Wstałam z łóżka i zeszłam do kuchni, bo naszła mnie ochota na kiszonego ogórka. Nie było w tym nic dziwnego, bo je uwielbiam i od zawsze je jem. Mam ich duży zapas, bo Diana pożera je tonami!
A wracając do mnie. Chyba będę musiała iść w końcu do tego lekarza. Dwa razy straciłam przytomność. Jestem czasem taka słaba, że w ogóle z łóżka nie wstaję. Marlena nie może sobie ze mną poradzić i ciągle zmusza mnie do wizyty u lekarza. I w końcu tak zrobię. Boję się, że to jakaś choroba albo wirus... Czasem sama nie wiem co zrobić...

*** Następnego dnia ***

-Masz- do kuchni wpadła zdyszana Marlena z jakimś pudełeczkiem w dłoni.
-Co mam?
-Masz i zrób- przed oczami pojawił się test. Ciążowy. Serio?
-Co to jest?- zapytałam i chwyciłam za opakowanie.
-Nie widzisz? Test ciążowy.
-Myślisz, że jestem w ciąży?
-Ja to wiem. A teraz na górę do łazienki- wypchnęła mnie z pomieszczenia na schody. -No sio!
To było tak niedorzeczne, jak to, że Rocky jest moim szefem, ale okej, poszłam zrobić. Po wykonaniu tej czynności zeszłam na dół, razem z plastikowym patyczkiem.
-Zrobiłaś?
-Taaa.
-No to teraz czekamy chwilę.

Gdy ta chwila minęła, Marlena spojrzała na wynik. Ja nie patrzyłam. Naszły mnie wątpliwości, czy aby na pewno nie jestem w ciąży, ale nie miałam tej pewności i zaczął zjadać mnie strach przed prawdą.
-Marlena powiedz mi w końcu- powiedziałam głucho, bo miałam zasłoniętą twarz dłońmi.
-Sama zobacz.
Zabrałam dłonie a przed oczami pojawiły się na pasku dwie czerwone kreseczki.
-Jesteś w ciąży.



*******
No, skończyłam.
Nie uważacie, że ten rozdział jest wyjątkowo długi?:)
Co do wakacji:
Będą tylko dwa rozdziały.  Po jednym w miesiącu.
No cóż, jeśli ktoś nie będzie chciał czytać, to trudno, nie będę go przecież do niczego zmuszać.


I Juls kochanie, mój pokój jest spory i we wakacje najchłodniejszym miejscem w całym domu a 30 stopni upału to nic w porównaniu z moją pracą, gdzie czasem temperatura dochodzi do + 40. 

Dziękuję za tyle komentarzy! 
;)
Także zostawiam was z tym rozdziałem.
Buziaczki❤

20 komentarzy:

  1. Rzeczywiście rozdział długi, za co wielki plus dla ciebie <3
    Omg, Ewa jest w ciąży, omg
    Podejrzewałam to od początku rozdziału - a fragment z kiszonymi ogórkami tylko mnie w tym upewnil xD na robiłaś mi ochoty na kiszonego :P
    Dobrze, że Dianie się nic nie stało :)) i co, Zayn wrócił do Londynu, żeby tylko 1D się nie rozpadło i w tym opowiadaniu :')
    w ogóle ciekawe jak Louis zareaguje na ciążę Ewy, ale myślę że się ucieszy w końcu Louis to taki rodzinny facet, kocha dzieci ^^
    Rozdział jest fsjjajakakakash, genialny <3
    Będę czytać w wakacje przysięgam ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha :D Boże! Ale ta notka to mnie rozwaliła :D
    Nie wiedziałam, przepraszam :* Napisałam tak, ale to miało być coś w rodzaju aluzji :)
    Cieszę się, że będą to dwa rozdziały :3 Nie będziesz się zmuszać, a i tak będziesz się spełniać, mam nadzieję ;)
    Nie mogę się doczekać :33
    Co do rozdziału <3
    Jak zwykle cudny, to niezmienny fakt c:
    Boże, Diana...Współczuję jej z całego serducha :'( Oby się dziewczyna pozbierała...
    Błagam, niech chłopcy znajdą nowego managera :P On nie może dalej z nimi współpracować, to taka szuja, że aż szkoda słów :/ Brzydzę się nim, szczerze! :d
    Hmm...Ciekawie, że zawarłaś wątek z 18 marca, ten o Zayn'ie...Przypomniałaś mi o tym jak to się zaczęło, przez co zakręciła mi się łezka w oku :'( Dalej nie mogę uwierzyć, że teraz jest ich 4 :( Ale z drugiej strony cieszę się, że Harry, Niall, Liam oraz Louis zostali z nami, a Zayn jest, mam nadzieję, szczęśliwy, chociaż nas zostawił w jakimś tam sensie...
    Omg! Normalnie, wiedziałam! Wiedziałam! Ewa jest w ciąży! Hehe :D Louis junior, już to widzę ;)
    Jestem mega ciekawa jak tatulko na to zareaguje ;33
    A Ewa? Czy będzie szczęśliwa? Hmm...Mam nadzieję :) Obym się nie pomyliła....
    Błagam niebiosa, żeby Lou nie był zły o Rocky'ego, na tyle, aby zrobić coś głupiego...
    Jej! Tyle się dzieje ;)
    Doskonałe :D
    Powodzenia w dalszym i dużo dużo weny :) To co? Wakacje? :D
    O Boziu! Tyle razem przeszłyśmy ;) Aż nie do wiary jak to szybko minęło ;) Jej! Ja płaczę :33 Jesteś niesamowita :) Nie mogę się doczekać kolejnego :> Tak jak i września, abyśmy znów mogły ruszyć z kopyta :DD
    Całuski KOCHANA NAJUKOCHAŃSZA EWO! <3
    P.S. Jeszcze raz przepraszam za ten mały pokój, to serio miała być tylko metafora ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do pokoju, nic nie szkodzi.
      Nie obrażam się, spokojnie:)
      Przepraszam za ten wątek z Z. ale byłi potrzebny do późniejszych treści z nim związanych.
      Ja też nie mogem w to uwierzyć! :)
      Oby.
      I również całuski dla ciebie moja NAJUKOCHAŃSZA JULCIO:)<3

      Usuń
    2. To dobrze, że nie jesteś zła :*
      Rozumiem :) Wcale mi to nie przeszkadza :*
      Wow! Co nie? :OOO
      KOCHAM CIĘ NORMALNIE! <3
      P.S. Twój imagin, już jest <3

      Usuń
    3. No to zaraz się u cb pojawię! <3

      Usuń

  3. Ewa jest w ciaży? Ooo jak fajnie 
    Dobrze, że Dianie się nic nie stało i co, Zayn wrócił do Londynu 
    Ogólnie zaczynam od początku czytać Twoje opowiadanie 
    Świetny rozdział Czekam na next  Weny !:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam! Już po tych wymiotach ja wiedziałam normalnie! Och jak wspaniale! Już nie mogę się doczekać jak powie o tym Louisowi. Tak nie mogę się doczekać! Ale będzie miał minę. :D
    Biedna Diana. Na prawdę bardzo mi jej szkoda, ale mam nadzieje, że dziecko postawi ją na nogi. W końcu dziecko to radość i mam nadzieje, że zło jej wyrządzone przestanie być ważne jak zobaczy tą małą twarzyczkę. No i na pewno teraz będzie miała bardziej namacalne wsparcie ze strony Ewy. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ty moja kochana, ja też nie mogę się tego doczekać!
      Dzięki <3

      Usuń
  5. Cudowny, jak zawsze!
    Ewa jest w ciąży? To cudownie :)
    Czekam na nn i weny!
    Przepraszam, że Ci spamuję, ale jest już rozdział :)

    http://goodandevil-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/

    I serdecznie zapraszam na mój nowy blog! :)

    http://hero-liampayne-fanfiction.blogspot.com/

    Weny! *_*

    OdpowiedzUsuń
  6. Po prostu zajebiste ❤❤
    Nic dodać nic ująć ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Ewa w ciąży!!! Yes! Yes! Yes! (Gdybyś ty widziała moją minę, jak to przeczytałam.... :D) Lou na pewno będzie skakał z radości, w końcu (mam nadzieję), koniec jakichkolwiek kłopotów :) Szkoda mi Diany.... Wcześniej twierdziłam, że to najbardziej irytująca osoba, ale to nie była jej wina, tylko tego durnia!!! Zayn wrócił do Londynu?! O_O Tylko żeby wątek nie potoczył się tak jak 3 miesiące wstecz.... ): Nie mogę doczekać się kolejnego ^^ Udanych wakacji <3 :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się.
      Zobaczymy jak to będzie z Z...
      <3
      Dzięki!

      Usuń
  8. Ewka się nam zaciążyła, ooo :o
    Cieszę się, że Dianę znaleziono w odpowiednim momencie. :))
    Eh, okej. Poczekam, bo warto! Mnie jako czytelniczki nie stracisz, nie bój się. Udanych wakacji ci życzę i weny! ♥
    btw bardzo długi rozdział jak na ciebie hehe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się cieszę:)
      Staram się jak mogę z długością rozdziału, ale wiadomo jak to czasem jest;)
      Dzięki! <3

      Usuń
  9. Uwielbiam tego bloga. Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń