wtorek, 23 czerwca 2015

Louis zamówienie cz. 2

Dla mojej Spenc:)

-Cześć mój ty seksowny misiu- Louis powitał mnie całusem w usta. Ten tekst też był na porządku dziennym i już się do niego przyzwyczaiłam.
-Cześć Louis.
Chłopak ruszył spod mojego domu z piskiem opon i w kilka minut dotarliśmy pod szkołę.
Choć jesteśmy razem od dwóch miesięcy, nadal nie mogę do tego przywyknąć. A raczej do Louisa i jego specyficznego poczucia humoru.
-Jesteśmy! -nadal peszy mnie jego zachowanie do mnie w szkole. On nawet tu nie ma żadnych zachamowań i przy nauczycielach potrafi złapać mnie za tyłek lub soczyście pocałować.
Ale i tak go kocham.
Wysiadłam i oboje dołączyliśmy do jego kolegów i ich dziewczyn, po czym ruszyliśmy pod klasę. Chłopaki jak zwykle rozwalili się pod ścianą a my na ich kolanach.
Chłopak zaczął muskać moją szyję lekkimi całusami i podgryzać płatek ucha.
-Louis- zgromiłam go. Nauczyciele patrzą na nas jak na bandę rozpuszczonych dzieciaków, którym seks tylko w głowie. No może co u niektórych...
-Co ja poradzę, że tak na mnie działasz?
Nic nie odpowiedziałam, tylko zajęłam się  przypominaniem ostatnich lekcji na egzamin. Ostatni w tej szkole. Uff.

Następne dwie lekcje mieliśmy osobno. On fizykę ja algebrę. Siedziałam na końcu klasy przy ścianie. A raczej leżałam na ławce i próbowałam spać z nudów. Przede mną siedziały dwie dziewczyny. O czymś rozmawiały. Nie zwracałam na to uwagi do czasu, aż nie padło imię Louisa.  Nadal leżałam na ławce, ale wysłuchiwałam się w ich rozmowę.
-Kailey mówiła, że widziała tego całego Louisa z Amandą.
-Wiesz, ja ich nawet chyba wczoraj widziałam razem na mieście... Poczekaj, chyba w Tiesto...
-Możliwe.
On i Amanda? Ale... Co oni oboje mogli robić w Tiesto?! Przecież... To restauracja. Droga. Mnie do niej nie zaprosił. Przepraszam, do żadnej restauracji mnie nie zaprosił.
To kim ja w końcu dla niego jestem? W co on gra?
Zrobiło mi się strasznie źle. Tak w środku. Serce. Zabolało mnie serce.
-Prze pani? Mogłabym wyjść do pielęgniarki? Bardzo źle się czuję- podniosłam się z ławki, przerywając nauczycielce jakieś przemówienie.
-No dobrze idź.
Zabrałam torbę i szybko opuściłam klasę, by babka się przypadkiem noe rozmyśliła i nie puściła za mną ogona.
Weszłam na dziedziniec szkoły i usiadłam na najbliższym zimmym murku. Nawet nie wiem kiedy zaczęły lecieć łzy z moich oczu. Nie przejmowałam się tym za bardzo. Może on naprawdę jest ze mną tylko dlatego, żeby mnie w końcu zaciągnąć do łóżka?

Wróciłam do domu, po drodze odrzucając pięć połączeń od tego palanta. Już ja sobie z nim porozmawiam. Dowiem się prawdy. Rzuciłam się na łóżko, powoli oddychając. Nie do wiary, że dałam mu się tak zwieźć.
-Klaudusiu, masz gościa- do pokoju, jak zwykle bez pukania weszła mama.
-Nie ma mnie w domu. Poszłam się utopić w kałuży. Nie chcę nikogo widzieć.
-Ale...
-Nie mamo. Zostawcie mnie w spokoju.
Mama po chwili się wycofała, a ja mocniej wtuliłam się w poduszkę. Nic nie poradzę na to, że mam złamane serce.
-Kotku, czemu nie odbierasz ode mnie telefonu?- nagle usłyszałam głos Louisa w pokoju. Szybko podniosłam się z łóżka i stanęłam przed nim.
-Założyłeś się z kumplami o to, w ile uda ci się mnie przelecieć?!
Przez moment go zatkało i jego mina wyrażała zdziwienie.
-Co ty...?
-No powiedz mi prawdę!- krzyknęłam.
-Klaudia...
-Louis, masz mi w tej chwili powiedzieć prawdę!
-Tak...
-Co tak?!
-Założyłem się z kumplami na tej imprezie, na którą przyszłaś wtedy... Że w ciągu dwóch miesięcy rozkocham cię w sobie a potem zaciągnę do łóżka, ale...
-Wyjdź.
-Mała daj...
-Wyjdź powiedziałam!-krzyknęłam, patrząc na panele.
-Ale...
-Wynoś się do cholery! -wypchnęłam go za drzwi. Zatrzasnęłam je i zsunęłam się po nich, cicho łkając.
Gdzieś podświadomie od początku to mi się nie podobało. Taki Louis i ja? No błagam! Tak nagle mu się spodobałam i od razu mnie kocha?!
Jakaś ty głupia i naiwna!
Położyłam się na podłodze i nadal płacąc, nie wiem kiedy na niej zasnęłam.

Obudził mnie dzwonek telefonu. Przeraźliwie głośny dźwięk. Spojrzałam na ekran. Bella. Odebrać?
-Halo?- sapnęłam, ostrożnie podnosząc się z twardej podłogi. Moje plecy to jeden wielki bolący mięsień. Spoko.
-No gdzie ty jesteś? Zaraz znacznie się akademia!
-W domu? Przyjdę tylko po świadectwo- odpowiedziałam po chwili, siadając jakoś na łóżku.
-Zawsze przychodziłyśmy na akademię!
-No i co z tego?  Nie będę na tym gównie. Na razie!
Rozłączyłam się i zabierając jakieś ciuchy, wzięłam prysznic. Gorąca woda trochę mnie rozluźniła, ale wróciły wczorajsze wydarzenia. Pójdę do szkoły. Tam będzie on i ci jego debile.
Stałam pod natryskiem jeszcze chwilę, po czym w ręczniku stanęłam na kafelkach. Wysuszyłam ciało i zabrałam się za włosy. Wysuszyłam je, wyprostowałam. Założyłam białą zwyczajną koszulkę i do tego czarne spodnie. Wyraźna kreska na górnej powiece i byłam gotowa.
-Wychodzę do szkoły!- krzyknęłam i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
Do szkoły dotarłam autobusem. Na dziedzińcu czekała na mnie Isabelle.
-No hej kochana!- uściskała mnie mocno.
-A gdzie twój kochaś?
-Odszedł w siną dal.
-Co?
-A raczej to ja poszłam.
-Nie rozumiem...
-Po prostu to koniec- westchnęłam i usiadłam obok niej.
-Dobrze. Będzie jeszcze nie jeden taki. Chodzimy do klasy.
Nie. Nie chcę spotkać już więcej żadnego gościa podobnego do niego. Nie! I jego też nie chcę widzieć!
-Nie możesz iść sama i wziąć za mnie tego świadectwa?
-Nie. Przyszłaś to chodź- pociągnęła mnie za rękę w korytarz i po kilku chwilach jesteśmy pod klasą.
-Wchodź pierwsza- powiedziałam, gdy zapukała i otworzyła drzwi.
-O zapraszam dziewczyny, zapraszam- głos wychowawczyni dotarł do moich uszu. Przebiegłam wzrokiem szybko po klasie, by stwierdzić czy Louis jest. Był. Siedział na swoim stałym miejscu za mną. Centralnie za mną.
-Izzie, zamień się miejscami, co?- poprosiłam.
-Nie. Ja muszę być dziś na wylocie. Przykro mi.
Westchnęłam tylko, ale usiadłam na swoim miejscu. Jak tylko mogłam, wsunęłam się najbliżej ławki.

-To co, idziemy oblać ostatni koniec roku?- zapytała z entuzjazmem Isabelle.
-Wiesz co, nie mam dziś ochoty na żadne picie. Może następnym razem, co?
-Okej, to do zobaczenia jutro!- pomachała mi i odeszła do swojego chłopaka. Westchnęłam i ruszyłam powoli chodnikiem, wspominając ostatni rok szkolny. Nagle do rzeczywistości przywrócił mnie czyjś dotyk.
Jego dotyk.
-Puść mnie Tomlinson- powiedziałam i wyszarpnęłam ramię z jego uścisku.
-Zaczekaj. Porozmawiajmy.
-My nie mamy o czym rozmawiać.
-No poczekaj do cholery!- krzyknął. Zatrzymałam się, ale tylko dlatego, żeby nie robił scen pod szkołą. I tak już się na nas gapią.
-Posłuchaj mnie. Tak, był zakład. Nie zaprzeczę. Ale potem to nie był tylko zakład. Naprawdę coś do ciebie czuję.
-Nie wmawiaj mi tu takich bajeczek! A wczoraj z Amandą w Tiesto to niby co?!
-Skąd o tym wiesz?
-Ludzie wszystko powiedzą.
-Spotkałem się z nią w czysto przyjacielskich relacjach! Chciałem poznać jej zdanie!
-Ah tak?! A na jakiż to temat potrzebowałeś zdana tej suki?!
-To moja przyjaciółka! Nie obrażaj jej!
-Przyjaciółka?! To czemu chodzi po szkole i pieprzy o tym, jak to dobrze jest jej z tobą w łóżku?!
-Amanda ma trochę niepokolei w głowie i dlatego.
-Co nie zmienia faktu, że okazałeś się zwykłym idiotą a ja naprawdę cię kocham!- i tymi słowami zostawiłam go na tym chodniku i szybko ruszyłam na przystanek, gdzie zaraz podjechał autobus i ruszyłam do domu.

****** Następnego dnia ******

Dzisiejszy dzień zamierzałam spędzić w łóżku i rozpaczać nad tym, jaką jestem idiotką, ale jak zwykle przeszkodziła mi w tym Isabelle.
-Hej- rzuciła się na moje łóżko a tym samym na mnie.
-Hej.
-O dwudziestej jest impreza u Nialla, idziemy?- zapytała od razu.
-Nie. Nigdzie nie idę.
-Chodź. Jak się trochę napijesz, to od razu smutki znikną- chciała mnie znowu na to namówić.
-Nie. Ostatnim razem się zgodziłam i sama widzisz co wyszło.
-No ale proszę! -zrobiła maślane oczy, czym niestety mnie kupiła.
-Okej, okej. Pójdę!

-Cześć dziewczynki!- krzyknął Horan jak tylko nas zobaczył. No raczej jak zobaczył Izzie, ale cii.
-Cześć.
-Jak się trzymasz Klaudusiu?
-To znaczy?- zapytałam, nie do końca wiedząc o co dokładnie pyta.
-O Louisa.
-Zawiodłam się, ale jest dobrze- pokiwałam głową na znak zgody i odwróciłam głowę w bok.
Kogo ty okłamujesz?
-Mam nadzieję, że będziesz się dziś dobrze bawić.
-Też mam taką nadzieję.
Przystanęłam przy barze i wlałam sobie jakiegoś mieszanego drinka.

Tak miały mi godziny. Trochę siedziałam,  trochę potańczyłam z Niallem jakimiś jego kolegami tj. Zaynem i Liamem, jeśli dobrze zapamiętałam. Jestem w stanie twierdzić, że Niall im kazał ze mną tańczyć, ale okej, pomińmy to.
Poczułam nagle, jak ktoś się do mnie dosiada. Spojrzałam w bok i zobaczyłam Louisa.
-Porozmawiajmy- odezwał się pierwszy.
A miało być dziś tak pięknie...
-Nie mamy o czym.
-Chciałem cię przeprosić...
-Przeprosiny przyjęte- mruknęłam tylko i dopiłam alkohol w szklance. Podniosłam się i chciałam iść po następnego, ale uniemożliwiła mi to jego dłoń na moim nadgarstku.
-Porozmawiajmy na zewnątrz- poprosił a ja mu uległam.
Wyszliśmy na taras z tyłu domu. Zaplotłam ręce na piersi i czekałam aż zacznie.
-No słucham.
-Założyłem się z nimi. Tak, to prawda. Mieli postawić mi za to szkrzynkę wódki...
-Chciałeś mnie przelecieć za skrzynkę wódki?!- krzyknęłam, nie pojmując niedorzeczności tych słów.
-Tak, ale... To był tylko głupi zakład... Ale potem... Potem patrzyłem na to z innej strony. Jakoś zapomniałem o tym, że była jakaś umowa. Patrzyłem na ciebie i nie mogłem się nadziwić, że nie masz nikogo przy sobie. Zacząłem dostrzegać w tobie różne cechy, które podobają się mnie. No i tak się w tobie naprawdę zakochałem.
Prychnęłam tylko, ale pozwoliłam mu kontynuować.
-Potem to wszystko odwołałem. Przepraszam, że nie powiedziałem ci prawdy.
-Louis, przez dwa miesiące żyłam z tobą w błogim przeświadczeniu, że naprawdę mnie kochasz, a ty mi z czymś takim wyjeżdżasz?! Jak ja mam ci teraz zaufać?
-Spróbuj. Wiem, że masz do mnie słabość- powiedział i ostrożnie złapał moje dłonie w swoje.
-Po co spotkałeś się w tej restauracji z Amandą?
-Po to, żeby pomogła mi w wyborze jednej rzeczy.
-Jakiej? Louis nie mów zdawkowo- niecierpliwiłam się.
-Takiej- z kieszeni wyjął spore granatowe prostokątne pudełko i wręczył mi je.
-Co to?
-Jest twoje. Otwórz- polecił mi. Tak też zrobiłam i moim oczom ukazał się piękny wisior. Naprawdę śliczny. Niebieskie oczko ozdabiane dookoła maleńkimi kryształkami.
-Louis... Ale...
-Musisz go przyjąć. Chciałem ci go dać wczoraj, ale sama wiesz...
-Okej...
-Wybaczysz mi?
Spojrzałam na niego, zamknęłam pudełko i powiedziałam:
-Masz ostatnią szansę. Jak ją spieprzysz, to będzie koniec! -zagroziłam mu palcem. -Dziękuję. Nie zawiodę cię.
Zbliżył się i złączył nasze usta w lekkim pocałunku. Był jeszcze lepszy, niż tamten pierwszy.
-Jeszcze nie raz udowodnię ci, że podjęłaś dobrą decyzję -oparł swoje czoło o moje i uśmiechnął się słodko.
-Mam nadzieję, że skończysz z tymi swoimi erotycznymi tekstami- mruknęłam, wtulona w jego tors.
-Nigdy.



******
Koniec!!
Uff, szczerze, to nie wiedziałam jak to skończyć.
Ale się pogodzili!
To ostatnia część, nie będzie więcej, bo w końcu by się rozeszli i tyle...
Mam nadzieję, że Spencer się podoba...:)
Liczę na wasze komentarze a ja lecę pisać dalej kolejny rozdział!<3

6 komentarzy:

  1. O Boże... Będę pierwsza.Choć raz w życiu zostawię Ci pierwsza komentarz. :D A więc.... dzięki Bogu się pogodzili. Tylko byś spróbowała z nim zerwać. I to za mnie. :D
    Dziękuję Kochana... To wspaniałe opowiadanie.. Jeszcze lepsze niż wcześniej. Tak bardzo mi się podobało. A ten tekst, " Nie ma mnie. Poszłam utopić się w kałuży " Czy jakoś tak. Genialne. Uśmiałam się do łez. Jeszcze raz mocno Ci dziękuję. I nie będę prosić o kontynuację, ale niebawem znowu zmaltretuję Cię czymś z Louisem. Jakimś zamówieniem. Hmmm... no może jeszcze ewentualnie z Niallem. Ale u mnie Louis to nr 1 więc mam nadzieje, że niebawem się przyzwyczaisz. ;)
    Jeszcze raz dziękuję. Dałaś mi mnóstwo radości Kochana. Jesteś wspaniała. Czekam na rozdział oczywiście. Na posterunku.
    Uwielbiam Cię.
    Całuję
    Twoja Spenc <3

    OdpowiedzUsuń
  2. "-Mam nadzieje, ze skończysz z tymi swoimi erotycznymi tekstami.
    -Nigdy"
    ten tekst zasłużył na jakąś nagrodę, lepszego zakończenia nie mogło być <3
    Zgadzam się ze Spence, że ta część jest jeszcze lepsza od pierwszej ^^
    Tyle emocji :')
    najpiękniejszy imagin, chociaż trudno wybrać jeden najlepszy pisany przez ciebie

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha xD
    Te ostatnie dwa myślniki mnie rozwaliły!
    Jesteś genialna, więc czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dwie ostatnie wypowiedzi.... :D
    Najlepsze :D
    Mega mi się podobał i rzeczywiście jeszcze lepszy niż pierwszy ^^
    Nie wiem jak ty to robisz, ale piszesz najlepsze imaginy pod słońcem :-*
    Więc dużo weny życzę na takie cudowne dzieła i rozdziały. <3 ♡.♡ :-*

    OdpowiedzUsuń