niedziela, 14 czerwca 2015

Rozdział 57




Przeczytajcie notkę pod rozdziałem, to dla mnie ważne! 


Wróciłem do domu zaszokowany. Przyjechałem taksówką, bo nie byłem nawet w stanie znaleźć klucza od auta.
-Louis, co się stało? -zobaczyłem przed sobą Dianę, co mnie jeszcze bardziej dobiło.
-Ty nie powinnaś być w biurze? -postanowiłem choć trochę poudawać, że nic nie wiem.
-Paul... Powiedział, że mogę wcześniej wrócić.
-Spooky, weź samochód i jedź po Ewę.
-Tak jest szefie- powiedział z uśmiechem mój ochroniarz i zniknął z domu.
-Czemu ona ma tu przyjechać?- zapytała dziewczyna, patrząc na mnie.
-Diana... Proszę cię. Chociaż dziś nic na razie nie mów, ok? Chcę pobyć trochę w ciszy.
Dziewczyna poszła gdzieś a ja westchnąłem. Jakoś ciężko mi to sobie przyswoić i wytłumaczyć. Nie, nie będę tego sobie tłumaczył. Diana zrobi to za mnie.
-Louis? Louis, gdzie jesteś? -usłyszałem głos mojej ukochanej a potem zobaczyłem ją przede mną.
-Chodź tu do mnie- powiedziałem. Dziewczyna od razu się we mnie wtuliła i usiadła na moich kolanach, o nic nie pytając. Mając ją przy sobie, czuję, że wszystko jest na swoim miejscu.
-Louis, powiedz co się stało.
-Niedługo się dowiesz. Diana!
Minął moment, zanim dziewczyna pojawiła się w drzwiach.
-Tak? Cześć Ewa.
-Musimy porozmawiać. Poważnie- patrzyłem na nią a ona jakby domyśliła się o czym, bo zbladła bardziej niż była chwilę wcześniej.
-O czym?- usiadła na kanapie.
-O wszystkim. A najlepiej od samego początku.
-Dobrze- spuściła głowę i zapytała- co mam powiedzieć?
-Wiem, że Paul płaci ci za to, żebyś mnie zniszczyła tą ciążą i wszystkim wokół.
-Nie! To nie tak.
-A jak?- zapytała Ewa.
-Po pierwsze źle to ująłeś. Płaci mi, owszem. Ale ja jestem tylko pionkiem w jego chorej grze. To on niszczy ciebie, niszczy was. A to wszystko zaczęło się po tym wypadku w, którym cię pobił ten gość- powiedziała do Ewy.
-Co?
-Tak. Nie było mu na rękę to, że tak bardzo interesujesz się nią. Tego nie było w planach. Miałeś mieć tylko dziewczynę przy kamerach. Gdy się zorientował, że coś możecie do siebie czuć, wpadł na pomysł rozdzielenia was. Co prawda, długo myślał co zrobić, ale wpadł na pomysł właśnie z tym waszym zerwaniem i zdradą i żebym była twoją kolejną dziewczyną. Wiedział, że Ewa nie będzie mogła znieść tego, że będzie jeszcze jedna dziewczyna... Od początku mi się to nie podobało, ale nie miałam wyjścia...
-Miałaś, mogłaś przyjść i nam powiedzieć- powiedziałem z wyrzutem.
-Nie wiecie do czego on jest zdolny! Zagroził, że jak tylko coś ci powiem, to mnie zabije!
Normalnie mną wstrząsnęło. Czuję się jak w jakimś tanim horrorze. Nie do wiary, że Paul może być taki podły.
-Ale to jeszcze nie wszystko...- w tym momencie dziewczyna zaczęła płakać i coś czuję, że nie będzie to nic przyjemnego.
-Jest coś jeszcze?
-Bo... To dziecko... Ono nie jest twoje- popatrzyła na mnie przepraszająco.
-To czyje? Wiesz chociaż?- może i zabrzmiało to chamsko, ale nie mogłem inaczej. Nie myślałem normalnie.
-Paula...
Powiedziała to tak cicho, że ledwo usłyszałem. Paula? No śmiać mi się zachciało po prostu. Ale... Jak? Boże, nic już nie rozumiem.
-Co? Jak to Paula? Przecież on ma żonę.
-Bo on... Miał już obmyślony plan wrobienia cię w nieistniejące dziecko, miałam potem zmyślać... Ja... Bo chciał, żebym wsypała kilka tabletek nasennych do soku, czy czegoś i ja.... Nie chciałam. Chciałam to przerwać, bo widziałam, jak bardzo cię to wszystko boli. No i on powiedział, że mam to zrobić, inaczej pożałuję. No i pożałowałam- dotknęła brzucha, jeszcze bardziej zalewając się łzami.
-Ty chyba nie chcesz powiedzieć, że on...-Ewa zacieła się, patrząc przerażona na blondynkę.
-Tak, Paul mnie zgwałcił- po tych słowach Ewa wstała i usiadła obok niej, przytulając do siebie.  - To był moment. W jednej chwili niósł mnie do jakiegoś pomieszczenia, a w drugim...
A mnie już całkiem zatkało. Co za sukinsyn. Jak go spotkam, to go normalnie rozszarpię.
-Musimy zadzwonić policję. To nie może ujść mu na sucho- powiedziała po chwili Ewa.
-Nie! On mnie zabije!
-Nic ci nie zrobi. Będziesz mieszkać tutaj. Nie będzie miał tutaj wstępu. Będziesz miała ochroniarza. Nie będziesz wychodzić z domu.
-Ale ja muszę pracować...
-To nie będziesz, nie zostawimy się samej z tym wszystkim. Możesz na nas liczyć.
-Nie będziesz mnie podejrzewać o romanse z twoim chłopakiem? -zapytała Ewę.
-Nie. Przepraszam, że byłam taka niemiła dla ciebie.
-Nie ma za co. Ja też przepraszam.
-Dobra, przeprosiny będą później. Teraz musimy powiedzieć o tym chłopakom i iść na policję, albo w odwrotnej kolejności- powiedziałem.
-Dobrze.

Tak więc godzinę temu zgłosiliśmy wszystko na policji a Diana zeznaje. Żal mi jej, naprawdę. Przeżyć coś takiego...
-Dałaś radę? -Ewa zapytała dziewczynę, gdy ta tylko zeszła ze schodów do taksówki.
-Tak- odpowiedziała słabo.
-Możemy jechać do chłopaków?- zapytałem.
-Tak, tak- odpowiedziały i usiedliśmy na tylnych siedzeniach a  na tylnych siedzeniach. Kierowca ruszył. Spojrzałem na Ewę. Widać, że bardzo się przejęła jej historią, bo przecież... Ona to samo przeżyła... Cmoknąłem ją w policzek i przytuliłem dodając otuchy.

-Nasze gołąbeczki!- Niall na nasz widok aż dostał rumieńców. -I Diana...- to już entuzjastyczne nie było. -Wchodźcie, wchodźcie.
Weszliśmy do środka. Wszedłem do kuchni, napić się czegoś.
-Dziewczyny, chcecie się czegoś napić? -spytałem. Pokiwały przecząco.
-Tomlinson! Co was tutaj sprowadza, misie wy moje?- Liam wyściskał mnie i Ewę a z Dianą wymienił uściski.
-Sprawa życia i śmierci- powiedziałem poważnie, dopijając sok.
-Ooooo... No to zapraszam do salonu. Trzeba zwołać walne posiedzenie zarządu!
Naćpał się czegoś czy co?
Gdy już wszyscy siedzieli w salonie, rozwaleni na kanapach i wpatrywali się we mnie jak w obrazek, wstałem i chodząc zacząłem:
-Chodzi o Paula...
-To ja wychodzę. Narka!- Harry podniósł się z kanapy i zamierzał zrobić krok, gdy odezwała się Marlena:
-Styles, siadaj na tym swoim zgrabym tyłku i słuchaj.
-Dziękuję Marlenko- powiedziałem. -Chodzi o to, że on już wyczerpał chyba limit... Nawet nie wiem jak go nazwać...
-Louis szybciej no- Zayn zaczął marudzić. A temu co?
-Chodzi o to, że on nas po prostu oszukał.
-To znaczy?
-Te wszystkie ustawki były robione tylko z korzyścią dla niego. Pamiętasz Harry, jak się rzucał do nas, gdy dowiedział się, że kochamy nasze dziewczyny? Nie podobało mu się to. On chciał nas wszystkich po kolei zniszczyć. Tak, żeby zespół padł. Zaczął ode mnie. I te teksty, że niby nic nie mógł zrobić, to była regularna ściema. Ten wieczór kiedy to rzekomo przespałem się z Dianą, to też jego sprawka!
-To on za tym stał? -zdziwił się Niall.
-Tak. Wymyślił sobie, że jak wrobi mnie w dziecko z inną dziewczyną to Ewa mnie zostawi, prawie mu się to udało- zapałem dłoń Ewy w swoją. Spojrzała na mnie z uśmiechem i ścisnęła lekko moją dłoń.
-To ona jest w końcu w tej ciąży czy nie jest? -zapytał Harry.
-Jestem... Tyle, że nie z Louisem.
-To z kim?
-Z... Paulem...
-I jeszcze się puszcza! Pewnie robotę sobie przez to załatwiłaś- prychnął Zayn. Co się z nim dzieje?
-Zayn, ogarnij się- upominał go Liam.
-On mnie zgwałcił- powiedziała i na nowo zaczęła płakać. Wszyscy osłupieli. Nie wiedzieli co ze sobą zrobić ani gdzie podziać wzrok.
-Chodź Diana, musisz odpocząć- Ewa wyprowadziła ją z salonu. Marlena poszła za nimi.
-O kurwa.
-Ja pierdole....
-Delikatnie powiedziane- rzekłem i usiadlem na fotelu.
-Byliście na policji?- zapytał pierwszy Liam.
-Tak, od nich wracamy.
-Ja pierdole. I co teraz zrobimy?
-Trzeba się zastanowić, bo nie może być tak, jak jest teraz. Że on będzie sobie na nas pogrywał.
-Nie zamierzam dalej z nim pracować- powiedział twardo od razu Harry. -Pewnie ja byłbym następny.
-Ja też nie- Niall i Zayn powiedzieli to samo.
-A więc mamy jasność. Jednogłośnie jesteście za tym, żeby go zwolnić. Okej. Ale i tak musimy pracować z nim na czas trasy, bo został zaledwie miesiąc. Nie znajdziemy nikogo dobrego w tak krótkim czasie- wypowiedział się Liam po chwili ciszy.
-Racja- powiedziałem, przyznając mu rację.
-Konfrontujemy go z całą prawdą?- zapytał Harry.
-Nie. Zobaczmy co on jeszcze wymyśli. Poczekamy. Pierwsza część trasy kończy się w kwietniu, więc będziemy mieli troche czasu nad tym, żeby się porządnie zastanowić co dalej. No i po cichu rozejrzeć się za nowym menagerem.

***Oczami Ewy***

Wyprowadziłam dziewczynę do pokoju gościnnego, bo nie wiem, czy jeszcze długo by wytrzymała. Podłożyła się na łóżku i po chwili zasnęła. Też bym chciała zasypiać na zawołanie. Wyszłam z pokoju, zostając na korytarzu przejętą Marlenę.
- Czy ona właśnie powiedziała, że Paul jak zgwałcił i to jego dziecko? -zapytała cicho, chyba nadal w to nie wierząc.
-Tak.
-Ale...
-Mar, nie męcz mnie. Dzisiejszy dzień był dla mnie zdecydowanie za ciężki i nie chcę już nic więcej myśleć. Błagam, odpuść.
-Okej.
Wróciłyśmy na dół. Chłopcy siedzieli na kanapach i dyskutowali. Usiadłam koło Lou i chwyciłam jego dłoń.
-Kochanie, od dzisiaj mieszkamy razem. Nie ma co się przejmować Higgins'em.





*****
Uwaga!
Pojawią się na pewno jeszcze dwa rozdziały. I, teraz zastanawiam się, czy jest sens pisania bloga we wakacje.
Czy będziecie czytać?
Proszę wszystkich o odpowiedź, bo to dla mnie bardzo ważne!

Jak reakcje po rozdziale???
<3



                   Czytasz = komentujesz

12 komentarzy:

  1. Boskiee ❤❤
    I tak pisz przez wakacjeee ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Za dużo emocji jak dla mnie ;(
    Uhh, taki wspaniały rozdział <3
    Pisz dalej, ja na pewno będę czytać w wakacje :**
    Czekam nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moment, moment...O.o
    Zacznę od notki, czyli od krótszego. (Juls, oddychaj, tylko oddychaj spokojnie)
    A więc, myślę, że, nie weź mnie za wredną czy coś, nie powinnaś pisać. Gdyż to czas na odpoczynek, jaki należy się wszystkim. Po za tym chyba nie byłabyś zainteresowana siedzeniami w ciasnym pokoju (tylko takie wyrażenie, nie wiem jaki tam masz pokój ;)) w 30 stopniowym upale i zastanawianiem się co dalej i błaganiem, aby ten rozdział już dobiegł końca i szybciej poszło, bo jest gorąc i chcesz wyjść na dwór. Po za tym wiele osób wyjeżdża w te dwa miesiące i niewiele osób przez ten okres pamięta o czytaniu blogów. Później wracają we wrześniu i są niezadowoleni bo muszą nadrabiać i część z nich odchodzi (wiem coś o tym, mimo, że mam blog niecały rok, ale miałam kiedyś jeszcze taką przyjaciółkę i własnie na jej stronie się tak działo przez okrągłe trzy lata. Wyobraź sobie, że męczyła się bidulka w swojej norce i otwierała swoje serce przed garstką ludzi w wakacje, bo reszta miała jej pisanie gdzieś, a później pretensje, że nic nie mówiła, że w wakacje też będą posty i odchodzili. No załamywała się dziewczyna, a talent miała ogromny i przestała pisać właśnie przez ludzi :'( ). Sama zrezygnowałam z pisania w wakacje i powracam z drugą turą :D bloga we wrześniu z wielkim BUM! :D
    Ogólnie to twoja decyzja, każda mnie zadowoli :) Z mojej strony to tyle na ten temat. Jeżeli masz czas i ochotę na pisanie w wakacje, nie mam nic przeciwko, ale gdybyś zrobiła sobie mały odpoczynek, także bym nie była zła, bo każdy ma do tego prawo ;)
    Powodzenia w decyzji :3


    Ok, a teraz przechodzę do rozdziału...
    Mój BOŻE!
    Co tu się dzieje?!
    Wiedziałam cholera, że to Paul i że on jest skur*****m, ale że aż tak?!
    Biedna DIANA! Pomyliłam się w stosunku do niej...Myślałam, że to kolejna naciągara i puszczalska...A tu się okazuje, że to zwykła skrzywdzona dziewczyna...
    Nie mogę zrozumieć jak można tak postępować.
    Być takim idiotą i debilem!
    Jak on mógł próbować zniszczyć takie piękne związki?!
    Mam ogromną nadzieję, że ten Paul już się nie wywinie i trafi do więzienia, a chłopcy znajdą nowego LEPSZEGO managera :oo
    Nie mogę przeżyć, jak można zgwałcić kogoś dla jakiegoś głupiego rozgłosu dla chłopaków, bo nie podobało mu się, że kocha kogoś naprawdę...
    Kurde, a jakby ktoś postąpiłby tak z jego żoną?! On nie wie co to miłość do jasnej cholery?!
    Czy w tym świecie liczy się już tylko "fame"?!
    Po prostu jestem zapłakana (przez to co stało się Dianie), wściekła (chyba wiadomo przez co), a zarazem szczęśliwa (że nie dzieciak Lou)!
    Tyle emocji naraz... :3
    Jej! Jeszcze czekam na info w sprawie Ewy (chodzi o to czy nie jest w ciąży) c:
    Piszesz po prostu prze bosko :33
    Tyle uczuć miesza się podczas czytania twojego dzieła ^^
    Jesteś niesamowita :)
    Nie mogę doczekać się kolejnego :))
    Powodzenia w dalszym i dużo dużo weny i żebyś nadal trzymała takie dobre rozdziały przy sobie :33 No i w tych egzaminach, żebyś sobie poradziła kochana :*
    Pozdrawiam, ściskam, całuję xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli będziesz pisać w wakacje, to oczywiście bede czytać :) ale wybór należy do ciebie :)
    Super rozdział :)
    Nareszcie wszystko wyszło na jaw xD
    Czekam na następny i weny zycze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) u mnie nowy post :) http://karmelkowe-blogowanie.blogspot.no/?m=1

      Usuń
  5. Cudowny! *_*
    Będę czytać, oczywiście :)
    Dobrze, że wszystko się wyjaśniło...

    OdpowiedzUsuń
  6. Super:)
    Ps. czy mogłabyś polecić mój blog
    dianahoranwhoisshe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże genialny dobrze , że wszystko się wyjaśniło . Tak mi szkoda Diany ... Ja na pewno będę czytać w wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg, co tu się dzieje
    nigdy bym się nie spodziewała
    ze co
    ze niby Paul zgwałcił Dianę
    O ja pierdziele
    Musi teraz za to zapłacić (groźna mina)
    Biedna dziewczyna, teraz będzie musiała sama wychowywać to dziecko
    ale z drugiej strony dobrze że to wszystko się wyjaśniło i Lou ma czyste sumienie :))
    Ja mogę czytać twój blog zawsze i wszędzie zresztą i tak chyba nigdzie nie wyjeżdżam ;)) ale to zależy od ciebie. Nie wiem, może będziesz chciała sobie dać trochę oddechu. .. albo odpocząć na moment
    <3
    Rozdział jest taki asjsjjakakavsvavagshah genialny ♥
    Czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy kom usunęłam, bo powychodziły mi bzdety ;-)
      Nie wierzę, że to mówię, ale zrobiło mi się żal Diany....
      Myślałam, że to taka suka, a tym czasem..... Gratulacje dla debila Paula!!!
      Co on kurwa najlepszego zrobił?!
      Czyli to nie jest dziecko Lou, ale dobrze, że razem z Ewą będą pomagać Dianie, by najmniej tak z tego wywnioskowałam ;)
      A co do bloga, to oczywiście urlop każdemu się należy i jeśli zdecydujesz, że będą to 2 tyg, miesiąc, albo całe wakacje to myślę że wszyscy to doskonale zrozumieją i z niecierpliwością będą czekać na nowe rozdziały ♡
      Ja oczywiście (jeśli zdecydujesz się pisać) będę na pewno czytać ^^

      Usuń
  10. Witaj Kochana
    Więc powiem tak. Jeżeli chodzi o to pisanie to zrób jak uważasz. Jak będziesz czuła. Nie zmuszaj się jeżeli nie będziesz miała siły, ani ochoty pisać. Rozdziały wtedy nie wychodzą takie jak trzeba ;) Wiem coś o tym... Ale jeżeli będziesz miała weny pod dostatkiem to jak najbardziej. Zapewniam, że ja będę regularnie zaglądać do Ciebie w poszukiwaniu nowości. :) I pozostanę wierną czytelniczką bez względu na to jaką podejmiesz decyzję.

    A teraz rozdział. Więc... Boże. Nawet nie masz pojęcia jaką burzę uczuć we mnie wywołałaś. Od przygnębienia, przez gniewa, aż po chorą satysfakcję, że temu gnojkowi Paulowi z całą pewnością dostanie się od chłopaków. Bo oni muszą, po prostu muszą wymyślić coś co udaremni mu krzywdzenie innych. Biedna Diana. Tak bardzo jej współczuje. O tym już nigdy nie zapomni. Na zawsze w jej wspomnieniach zostaną jego obleśne łapy. Gnojek jeden. Jego żona powinna się o tym dowiedzieć. !!!! I to dziecko... To jest najsmutniejsze. Dziecko powinno kojarzyć się z radością. Jest miłością i niesamowitym darem od Boga. Tymczasem jej zapewne będzie się kojarzyć z bólem i krzywdą jaką zaznała. To straszne bo powinno być skarbem. A przecież to dziecko najmniej jest wszystkiemu winne. Biedactwo. Mam szczerą nadzieje, że losy potoczą się jak najbardziej korzystnie dla tego malucha. Na prawdę na to liczę.
    Świetny rozdział. Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny.
    Całuję Kochana i życzę Ci mnóstwa weny <3

    OdpowiedzUsuń