Twój Cukierek
-Harry, zejdź w końcu na ten obiad.
Westchnąłem już któryś raz z kolei, gdy usłyszałem to samo pytanie dziesiąty raz w ciągu godziny.
-No idę już- zszedłem po schodach i wszedłem do kuchni, gdzie mama stawiała właśnie talerz z parującą zupą.
-Miałeś zamiar przyjść coś dzisiaj zjeść?
-Nie wiem. Zjadłbym coś na mieście, w drodze do Mary.
-Idziesz do niej za godzinę, Harry- skarciła mnie wzrokiem, gdy zjadałem obiad.
-Dobra już.
Ona nie wie co przeżywam. Nie chcę jej mówić, bo to mi ani trochę nie pomoże.
Moja sytuacja jest dziwna.
Zamiast siedzieć z ukochaną dziewczyną i pilnować jej to ja sobie obiad jem.
Ale Mary kazała mi żebym nie przesiadywał u niej całego dnia, tylko zajął się swoim życiem.
A ja się tylko o nią boję.
Bo ona...
Ona się tnie.
-Harry, prosiłam cię- powiedziała Mary w mój tors.
-A ja prosiłem ciebie- spojrzałem w jej niebieskie oczka.
-Oh, no dobra- uraczyła mnie tym swoim uśmiechem słodkim jak miód.
-Pokaż- rozkazałem jej, wskazując na nadgarstki. Westchnęła, ale podwinęła rękawy i wyciągnęła ręce w moją stronę.
Nie było świeżych ran.
Wielki kamień z serca spadł.
-Staram się Hazz- powiedziała, gdy przytuliłem ją i pocałowałem.
***Tydzień później***
-Ale jak to się stało?!- wrzasnąłem do jej mamy.
-Harry uspokój się. Sama dokładnie nie wiem. Weszłam do jej pokoju, nie było jej tam. Znalazłam ją w łazience i resztę... Już znasz.
-Ale dlaczego?
-Nie mam pojęcia. Może sama ci powie...
-Państwo są z rodziny?- zapytała pielęgniarka wychodząca z pokoju Mary.
-Ja jestem jej matką a to jej chłopak- powiedziała jej mama.
-Z pacjentką jest już dobrze, jej stan jest umiarkowany, nie powinno być już problemów.
-Możemy do niej wejść? -zapytałem zdenerwowany.
-Tak, tylko proszę nie za długo. Dziewczyna jest słaba.
Kiwnąłem głową na zgodę i nie czekając na moją towarzyszkę, wszedłem do pokoju.
Mary leżała na łóżku przypięta do różnych urządzeń pikających i nie. Nadgarstki znowu zabandażowane.
Znowu.
Usiadłem na taborecie stojącym przy łóżku i złapałem jej dłoń.
-Mary... Dlaczego znowu mi to zrobiłaś? -zapytałem ściskając lekko jej dłoń.
-Czemu... Czemu ty... Mi to zrobiłeś?- usłyszałem jej głos i podniosłem na nią nierozumiejący wzrok.
-O czym ty mówisz kochanie?
-Nie mów do mnie kochanie... Nie zasługujesz na to po tym co mi... Co mi zrobiłeś...
-Mary... Co ty... Co ty mówisz? - xo zrobiłem? O co chodzi?
Dziewczyna pokręciła głową i ze łzami powiedziała:
-Zdradziłeś mnie Harry...
-Co?! Ja cię zdradziłem?! Kiedy?- nie wierzę w to co mówi.
-Z Kendall... Wtedy kiedy pojechałeś do Londynu, rzekomo coś załatwić!
-Kendall? Ona od miesiąca jest w Los Angeles, nagrywa jakiś film. Kto ci takich głupot nagadał?
-Taylor. Odwiedziła mnie i pokazała zdjęcia jak się całujecie i w ogóle...
-Mary...- dopadłem do niej.- Mary, ja bym prędzej umarł, niż cię zdradził. Nie zdradziłem cię kwiatuszku.
Byłem przerażony. Czemu ona coś takiego jej powiedziała? Co chciała tym zyskać?
-Wierzysz mi?
-Nie wiem Harry. Nie wiem co myśleć. -Zadzwoń do Kendall, ona ci to samo powie.
-Nie chcę do niej dzwonić. Zostaw mnie na razie samą, dobrze?
Wyszedłem, jak prosiła. Usiadłem zrezygnowany na krześle pod ścianą i westchnęłem.
-Co się stało? -usłyszałem głos jej mamy.
-Taylor powiedziała jej, że zdradziłem ją z Kendall.
-Boże drogi! Jak tak można? Czemu ona to zrobiła?
-Pewnie z zazdrości. Nie mogła znieść, że kocham Mary i się zemściła. A Mary jej uwierzyła.
-Ale nie Zdradziłeś mojej córki?
-Nie. Jak mogła pani tak pomyśleć. Kocham pani córkę najbardziej na świecie. Jak mógłbym zrobić coś takiego?
-Tylko zapytałam. Spokojnie.
-Jak mam być spokojny kiedy moja dziewczyna mi nie wierzy?
-Wszystko się wyjaśni, zobaczysz- poklepała mnie pocieszająco i weszła do jej sali.
*** Następnego dnia ***
-Mary,wysłuchaj mnie- wpadłem do jej sali i nie pozwoliłem nic mówić.
-No- powiedziała niechętnie.
-Mam dowód, że nie było żadnej zdrady.
-I?
-Zaraz zobaczysz.
Wybrałem numer do Taylor i włączyłem na głośnomówiący.
-Halo?
-Co ty odpierdalasz?- zapytałem od razu.
-Ale o co chodzi?- ona udaje głupią czy na serio nią jest?
-Nie wkurwiaj mnie lepiej, tylko powiedz po co ci to było?
-Jak to po co? Nie będziecie razem. Jak widzisz działa- zaśmiała się.
-Zobaczymy kto jeszcze będzie się śmiał ostatni.
Tymi słowami rozłączyłem się. Miałem ochotę coś rozwalić. Ale nie mam gdzie.
Spojrzałem na Mary z nadzieją w oczach.
-Mary? Powiesz coś? -przyklęknąłem przed jej łóżkiem.
Odwróciła głowę w moją stronę nadal z zamkniętymi oczami.
-Wierzysz mi?
-Harry ja...- z jej oczu wypłynęły łzy.
-Czemu płaczesz?- wystraszyłem się.
-Bo jestem głupia.
-Co? Nie jesteś głupia.
-Tak Harry jestem. Uwierzyłam jej a nie tobie...
-Misiek przestań! Czyli wierzysz mi?
-Tak Hazz, przepraszam, że jestem taka zazdrosna...
-No już. Dobrze już misiu- przytuliłem ją mocno do siebie.
-Przepraszam...
-Już dobrze. Ale powiedz mi... To dlatego się pocięłaś? Bo myślałaś, że cię zdradzam?
-Tak... Ona była taka przekonująca...
-Już dobrze. Nie rób tego więcej- popatrzyłem na nią niepewnie.
-A będziesz ze mną?
-Zawsze.
-Obiecuję- powiedziała i złączyła nasze usta w słodkim pocałunku.
*****
Proszę bardzo pierwsze zamówienie!
Kolejne się pisze o Niallerku.