niedziela, 13 września 2015

Rozdział 63



      Zostałam obudzona przez delikatne całusy składane na moich plecach i dłoń głaszczącą moje ramię. Otworzyłam oczy i odwróciłam się w stronę Louisa, który patrzył na mnie uważnie.
- Dzień dobry kotku - powitał mnie.
- Dobry - poprawiłam kołdrę na moim ciele.
- Wyspana?
- Uhm - mruknęłam tylko, bo Lou mnie pocałował w usta. Po chwil objął mnie całą swoimi ramionami.
- Nie chcę wracać. Zostaję z tobą.
- Niestety nie pozwalam - zaśmiałam się i odgarnęłam mu grzywkę z czoła.
- No nic, będę musiał cię posłuchać - całował powoli moją szyję.
- No raczej. Nie masz wyjścia kochany - uśmiechnęłam się lekko, czując jego dłoń na moim brzuchu.
- Myślałaś nad imieniem dla naszego małego aniołka? - zapytał, a po chwili złożył całusa obok swojej ręki na brzuchu.
- Nie. Nie zastanawiałam się.
- A ja tak. Co myślisz o Margaret albo Laryssie? Albo Violeta? Albo Elsa?
- Violeta odpada na starcie. Nie lubię tego imienia - powiedziałam od razu. - Ale podoba mi się Laryssa i Margaret. I Elsa.
- Czyli mamy zgodność. Zastanów się nad tymi imionami i daj znać, okej?
- Oczywiście.
- Gołąbeczki! Pobudka! - usłyszałam głos Zayna, dochodzący zza dzwi.
- Już nie śpimy, możesz wejść! - Krzyknął Louis, a po tych słowach drzwi uchyliły się i pojawił się w nich Zayn.
- To się cieszę, bo twój książę musi się zbierać - powiedział do mnie, nadal nie wchodząc do środka. - Za dwie godziny przyjedzie po nas bus.
- Dobra, dobra. A teraz won, bo chcemy się ubrać - powiedział Louis, biorąc małą poduszkę i rzucając w Zayna. Chłopak tylko uchylił się od ataku i zaśmiał.
- Czekamy na dole - powiedział jeszcze i zamknął za sobą drzwi.
- Dobrze, że nie rzucał tymi swoimi tekstami - powiedziałam tylko.
- Ale było u was głośno! - jak na zawołanie usłyszeliśny głos Harry'ego zza drewnianej powłoki. Louis tylko się zaśmiał i ponownie wtulił we mnie.
- Dobra Lou, wstajemy - wydostałam się z jego ramion i razem z prześcieradłem weszłam do łazienki. Miałam tam już przygotowane ciuchy na dziś, które przyniosłam tu wczoraj, przed prysznicem i całą imprezą.
          Wzięłam prysznic i po wysuszeniu ciała, założyłam na siebie szare spodnie dresowe i szarą koszulkę Louisa z napisem SWAG, która leżała na mnie idealnie. Prześcieradło zostawiłam w koszu na brudy, a sama wyszłam z łazienki.
- Louis, wstawaj - podeszłam do chłopaka, który leżał sobie spokojnie na łóżku, w samych bokserkach.
- Dla ciebie zawsze - podniósł się i stanął przede mną, łapiąc za oba policzki i całując w usta.
          Brunet zniknął w łazience, a ja w tym czasie pościeliłam łożko. Gdy wyszedł i się ubrał, zeszliśmy na dół. Akurat było śniadanie.
- Hej wszystkim - powiedziałam, lekko się uśmiechając.
- No hej. Widzę, że w końcu wypoczęliście - rzucił Harry, który siedział przy stole, popijając czarną kawę. Uśmiechał się jak zwykle cwaniacko, co nie ukrywało tego, że ma niezłego kaca.
-O tak -przyznał Lou, siadając na wolnym miejscu. Zrobiłam to samo i usiadłam obok niego.
- Jajecznica - powiedziałam na głos. -Dziękuję - podarowałam kobiecie uśmiech i poczekałam, aż Louis nałoży mi trochę z dużej, czarnej patelni stojącej po środku stołu na drewnianej, kwadratowej desce.

**** Miesiąc później ****

          Siedziałam sobie w fotelu, czytając jakiś magazy dla przyszłych mam, co chwila podjadając kawałki pomarańczy. Mama szuka pracy, bo powiedziała, że zostaje tu na stałe, z czego niezmiernie się cieszę. Diana była na zakupach, a Marlena u siebie w pokoju. Jeszcze śpi z tego co mi wiadomo. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła pierwsza po południu. To nie podobne do niej. Z westchniem podniosłam się z wygodnego siedzenia i poszłam do jej pokoju. Zapukałam cicho, ale nikt mi nie odpowiedział, więc ostrożnie weszłam do środka.
-Mar?
          Zobaczyłam ją siedzącą tyłem do mnie, okrytą kołdrą, było tylko widać czubek głowy. Na dźwięk mojego głosu zadygotała i rozpłakała się.
To zły znak.
          Podeszłam do niej i ukucnęłam przed nią.
- Marlena, co się stało?
- Nie wiem, jak mogłam wierzyć, że on się zmienił... - powiedziała niewyraźnie, przez dłonie okrywające jej twarz.
- Ale kto, Marlena? - zapytałam zdezorientowana. Moja przyjaciółka płakała rzadko, mogę powiedzieć, że prawie wcale.
- Jak mogłam mu zaufać? - zapytała i spojrzała na mnie czerownymi od płaczu oczami. - Byłam taka ślepa... Głupia...
- Komu?
- Harry'emu... Jak mogłam tak dać mu się omamić - wychrypiała i zdjęła szybkim ruchem pierścionek zaręczynowy i rzuciła go w kąt pokoju.
- Co zrobił? - złapałam ją za obie dłonie, zanim znów zakryje nimi twarz.
- On... On... Boże, nie wypowiem tego. Sama zobacz... - wstała i przyniosła z biurka swojego laptopa. Coś wpisała i po chwili przed moimi oczami pojawił się czarny napis dużymi literami: " Jak pieprzy Harry Styles". Marlena wcisnęła START i poszło. To, co zobaczyłam, przyprawiło mnie o niemiłe uczucie. Nie wiem jakie. Po prostu czułam się źle, słysząc te wszystkie ich " och, ach", " tak Harry ", " Krzycz moje imię, mała ". Zamknęłam urządzenie i zaczęłam wszystko przyswajać. To niewątpliwie był Harry. Kamera była centralnie ustawiona tak, by było widać ich z boku. I ten jego charakterystyczny głos, którego nie da się pomylić, statek na przedramieniu. Z transu wybił mnie szloch Marleny.
- Ewa... Powiedz... Powiedz, że to nie był... Harry, że ja źle widziałam, błagam - patrzyła na mnie z błaganiem w oczach. Czułam jej ból tak bardzo, że i mnie w oczach pojawiły się łzy.
- Nie... Nie mogę tego powiedzieć Mar - wydukałam. - To był Harry - westchnęłam. Dziewczyna przytuliła się do mnie, a ja razem z nią usiadłam na łóżku. - Cicho... Spokojnie mała - było mi coraz bardziej źle i byłam coraz bardziej zła na Harry'ego. Nie wiem, jak on mógł zrobić jej coś tak okrutnego. Kocha ją przecież, oświadczał się! Co jest z nim nie tak?!
- Nie wiem, co ja głupia sobie myślałam... - powiedziała do mnie po chwili ciszy. Nie płakała już.
- Co masz na myśli?
- Wiesz, że seks przed ślubem u mnie nie wchodził a grę, prawda?
- Tak - odpowiedziałam. To była jej święta zasada, której dobrowolnie by nie złamała.
- No więc, powiedziałam mu o tym, zanim pojechali po tej przerwie dwumiesięcznej, gdy zapytał. Powiedział, że szanuje moją decyzję i poczeka na mnie. No i miałam trochę czasu by to przemyśleć i doszłam do wniosku, że mogę nagiąć tą zasadę. Dla miłości zrobi się wszystko - otarła spływającą łzę. - Myślałam, że wytrzyma, że zrobi to dla mnie... Obiecał. Ale to facet, jak mu nie dasz w końcu dupy, to sobie znajdzie inną. No i znalazł. Kto wie, czy to nie był tylko jeden raz. Może żyję w tej błogiej nieświadomości od dawna?
- Marlena, nie mów tak...
- Ale to prawda. Ciekawe ile przeleciał w ciągu tych czterech miesięcy.
- Marlena, porozmawiaj z nim.
- Nie! - wstała z łóżka i zaczęła chodzić po pokoju. - Nie chcę go ani widzieć, ani słyszeć. Brzydzę się nim. Nie wybaczam zdrady.
- Cześć laski! - do pokoju weszła Diana. Spojrzałam na nią, a ona omiotła spojrzeniem cały pokój.
-Cześć...
- Co tam Marlena? - Diana weszła do pokoju i rzuciła torby na podłogę.
- Nie pytaj - odpowiedziałam za dziewczynę.
- Czemu płaczesz? - podeszła do niej i dotknęła jej ramienia. Dziewczyna przytuliła się do niej, cicho łkając.
- Harry ją zdradził - powiedziałam, na co moja blondyneczka rozpłakała się na dobre. Cholera, mogłam nie mówić...
- Co?! Przecież on poza nią świata nie widzi! - zaśmiała się.
- Jednak zobaczył - odpowiedziała. - Doszedł pewnie do wniosku, że dziewczyna, która tylko mówi mu, że go kocha, a nie przechodzi do działania, jest do niczego. Znalazł lepszą.
- Marlena, przecież on cię ubóstwia - powiedziałam. - Zawsze, gdy patrzyłam  na jego oczy, jak na ciebie patrzy... On nie zrobił tego świadomie - powiedziałam pewna swoich słów.
- Widocznie nie aż tak.
- Przyniosę ci coś na uspokojenie - powiedziałam i wyszłam z jej pokoju. Dotarłam do kuchni i wzięłam do ręki telefon i wybrałam numer do Lou.
- Co tam skarbie? - usłyszałam radosny głos Louisa po drugiej stronie.
- Hej...  Co tam u was?
- No... Po staremu. Koncerty i spotkania z fanami...
- Powiedz mi prawdę.
- Ale jaką, o co ci chodzi?
- Harry zdradził Marlenę - oświadczyłam.
- Co?
- No nie mów mi, że nie widziałeś tego uroczego filmiku na You Tube - parsknęłam i usiadłam na krześle w kuchni.
- Jakiego? Znajdę sobie.
- Jak pieprzy Harry Styles - powiedziałam i przeczesałam włosy, bo opadały mi na twarz.
- Huh, jaka wymyślna i jednoznaczna nazwa! - skomentował, śmiejąc się cicho.
- Ciekawe czy będzie ci do śmiechu, jak to zobaczysz.
- Czekaj, jest. O kurwa... - nastała cisza po drugiej stronie, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że o tym nie wiedział. - Dobra, starczy tego.
          Usłyszałam, jak zamyka głośno laptopa i gdzieś go odkłada.
- I co teraz?
- Pogadaj z nim. Nie wiem, jak on mógł jej zrobić takie coś, ale jak on tego jakoś nie ogarnie, to jak go spotkam, to nie ręczę za siebie.
- Spokojnie, diablico moja. Spokojnie. Wszystko się wyjaśni - powiedział, a ja się uśmiechnęłam.
- Mam nadzieję, bo Marlena jest w totalnej rozsypce.
- Dzisiaj mamy koncert za dwie godziny więc zdążę jeszcze z nim pogadać.
- Oby. Nie wiem, może on był pijany, albo co.
- Okej, kończę, bo Louise mnie woła, więc uciekam. Obiecuję z nim pogadać i zadzwonię do ciebie, jak tylko coś będę wiedział. Pa, kochanie.
- Pa.
          Westchnęłam i wstałam. Podeszłam do szafki, sięgnęłam szklankę, wlałam trochę wody z butelki i znalazłam tabletki uspokajające. Ruszyłam z tym do pokoju Marleny. Weszłam do pokoju i ustawiłam to na małym stoliku, stojącym przy oknie. Dziewczyna leżała na łóżku, na boku, a Diana obok niej siedziała i głaskała po głowie.
- Masz kochanie, weź to - podałam jej tabletkę z wodą sięgniętą ze stolika. Nic nie powiedziała, tylko posłusznie połknęła pastylkę.
- Dziękuję, że tu jesteście ze mną - wzięła moją dłoń i Diany, lekko je ściskając.
          Gdy zasnęła wyszłyśmy z pokoju do kuchni. Siedziałyśmy przez chwilę w ciszy, aż Diana powiedziała :
- Nie mieści mi się to w głowie.
- Diana... Są dwa wyjścia. Albo wiedział, że zdradza Mar, albo nie wiedział. Osobiście wolałabym, żeby sprawdziła się ta druga wersja, choć obie są nie ciekawe - powiedziałam.
- Wiem. Rozmawiałaś z nim?
- Nie, zadzwoniłam do Lou. Mają niedługo koncert, ale postara się z nim pogadać.
- Aha. No dobra. Szkoda, że nie mogę się denerwować. Inaczej sama bym do niego zadzwoniła.
- No właśnie, szkoda - poparłam ją. Też bym mu nagadała co swoje. Jestem tylko ciekawa, jak tam u chłopaków.

*** Oczami Louisa ***

          Zaraz po telefonie Ewy poszedłem szukać Harry'ego. Zdziwiła mnie trochę ta informacja, bo przecież on i Marlena to para idealna. Ale Harry to Harry. I to jest właśnie najgorsze.
- O, tu jesteś! - zobaczyłem chłopaka, jak chodził z Lux na rękach i coś jej pokazywał.
- O, zobacz. Wujek Louis - powiedział i pokazał małej na mnie.
- Wujaszek! - mała wyciągnęła do mnie swoje małe rączki. Wziąłem ją i dałem potrzymać Hazzie laptopa.
- Co tam Lux? Wiesz, gdzie jest mama? - zapytałem ją.
- Tak - jak zwykle pociągnęła mnie za włosy.
- To idź tam do niej, a my z Harry'm zaraz przyjdziemy, okej?
- Okej.
          Postawiłem małą na nogi, a ona pobiegła w stronę drzwi, z których tu trafiłem.
- Powiedz mi stary, co ty odpierdalasz, co? - zapytałem zdenerwowany. Na tym filmiku, wyraźnie było widać Harry'ego. Nie było mowy o jakiejś przeróbce.
- Co masz na myśli? Ten misiek fajnie wygląda.
- Jaki kurwa misiek?! Ty wiesz, co się dzieje w Londynie?
- A co się ma dziać? - zapytał zdziwiony.
- Prawdopodobnie straciłeś narzeczoną idioto! - rzuciłem, zabierając od niego urządzenie i szukając tego video.
- Co?
-No sam zobacz. Jakbym był Marleną też bym cię w dupę kopnął - powiedziałem, pokazując mu filmik, na którym ostro pieprzy jakąś laleczkę.
- Ale co to, do kurwy jest?! - patrzył to na mnie, to na ekran laptopa.
- Nie widzisz? Mam ci to wytłumaczyć?
- Wiem, ale...
- No co? Bzykasz jakąś pustą modelkę, kiedy w domu masz taki skarb. Harry... Zawiodłem się na tobie - było mi głupio, że uwierzyłem mu, gdy mówił, jak bardzo kocha Marlenę. Jak nie mógł się doczekać, aż jej się oświadczy...
- Nie rozumiesz Louis. Ja nic nie pamiętam z tamtej nocy.


******************
Post urodzinowy będzie wieczorem!
Jak wam się podoba? Piszcie komy<<33

6 komentarzy:

  1. Tak myślałam, że Harry nie będzie nic pamietal typowe xd
    Mam nadzieje ze to wszystko się wyjaśni i Mar i Harry będą mogli być znowu szczęśliwi
    Super rozdział :D
    Życzę weny i czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz już nic nie wiem :O Nie mam pojęcia czy ją zdradził czy nie :/
    Pozostaje mi tylko czekać ://
    Dobry rozdział ;)
    Nie mogę doczekać się mojego imagina ^^
    Powodzenia w dalszym i dużo weny <3
    xx

    OdpowiedzUsuń
  3. genialny rozdział <3
    Hazz ty niewyżyta cioto jak mogłeś
    Ughh....
    Mam nadzieję, że next pojawi się szybko <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział.
    Jezu co tu się dzieje??!
    Harry ty cioto ! Co ty odwalasz w ogòle?!
    Ahh troszke się domysliłam, że Harry mógł te pamietać tej "nocy" ...
    Biedna Marlena....
    Ahh czekam na kolejny rozdział kochana!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow! Co tu się dzieje?
    Omg... Chcę więcej :*
    Weny! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. O cholera!!! Co to w ogóle było?!
    Harry?! I on nic nie pamięta?! Szczerze to najbardziej interesuje mnie skąd wzięło się to nagranie... Może Harry został odurzony i ta dziewczyna to co zrobiła to było jej tępym planem? Cholera wie... Ale emocje.... Ufff....
    Cokolwiek się stało, szkoda mi Mar.... Harry będzie musiał się nieźle napocić, by dziewczyna znów mu zaufała...
    Czekam na kolejny i weny <3

    OdpowiedzUsuń