poniedziałek, 14 września 2015

Harry zamówienie


Dla Julci<3


- Liam, pozwolisz, że ja to zaniosę dziś - powiedziałam, upierając się nadal przy swoim.
- Pójdziesz jutro. Jest już ciemno i nie pozwolę ci dzisiaj wyjść z tego domu - powiedział stanowczo. Ja oczywiście miałam na to głęboko wywalone, bo nie liczę się aż tak bardzo z jego zdaniem. Wiem, że się o mnie martwi, to mój przyjaciel, ale do mnie nie jest tak daleko, kilka kroków zaledwie.
- Ale czy ty nie rozumiesz, że ja muszę iść do domu teraz?
- Julka... - westchnął, wyczerpany naszą pogawędką.
- Słucham? - zapytałam, żwawo się uśmiechając.
-  Osłabiasz mnie kobieto. Za każdym razem bardziej...
- Wiem. Pa - cmoknęłam go jeszcze w policzek i zabrałam z wieszaka swoją kurtkę.
- Uważaj na siebie, nie zniósłbym myśli, że coś ci się może stać.
- Obiecuję.
          Wyszłam z domu, zakładając po drodze kurtkę. Było to trudne, bo w jednej ręce miałam doniczkę z z jakimś kwiatkiem dla mamy, od mamy Li. Gdy w końcu mi się to udało, szłam spokojnie wdychając chłodne nocne, jesienne powietrze.
          Nagle, znikąd usłyszałam, jak ktoś za mną idzie. Nie przejęłam się tym, bo o tej porze zawsze jakiś zabłąkany człowiek spaceruje po Holmes Chapel.
- Hej, nie za późno na samotne spacery? - zapytał mnie wyraźny męski głos, z chrypką. To on. Tylko on ma TAKI głos.
Odwróciłam się za siebie i zobaczyłam czarny materiał koszulki. Uniosłam trochę głowę i spotkałam się z wyraźnie błyszczącymi zielonymi oczami.
- Nie - odpowiedziałam pewnie, patrząc w jego oczy.
- A jeśli jestem gwałcicielem i mordercą? - zapytał, nadal nie przerywając naszego wzrokowego kontaktu.
- Nie sadzę. Gdybyś chciał mnie zgwałcić, już byś to zrobił.
- Racja. Ale jesteś śliczna, powinnaś na siebie uważać.
- Coś sugerujesz?
          Poczułam jego prawą dłoń w swoich włosach, a lewą na karku. O dziwo, nie czułam strachu. A powinnam, przecież go znam, wiem, czym się zajmuje. Kim jest Harry Styles.
- Nie.
- Więc wracam do domu - chciałam się odwrócić i iść, ale jego duża dłoń trzymająca mają mi w tym przeszkodziła.
- Odprowadzę cię.
- Czemu chcesz mnie odprowadzić?  Daj mi spokój - zdenerwowało mnie to. Po co mu wiedzieć, gdzie mieszkam? Chce napaść na mój dom? Okraść? Zabić mi rodziców...?
- Wolę się upewnić, że dotrzesz bezpiecznie do domu - wyszeptał mi do ucha, a mnie przeszły ciarki po plecach.
           Ostatecznie się zgodziłam i po chwili ruszyliśmy spacerem wzdłuż ulicy. Po kilku wymienionych zdaniach, wyzbyłam się uprzedzeń co do niego. Jest nawet miły. Co jest bardzo dziwne, bo taki bad boy, jakim jest, a raczej za jakiego uchodzi powinien chyba krzywdzić, a nie rozmawiać o pogodzie?
- To tutaj - powiedziałam i zatrzymałam się przed swoim domem.
- To całkiem niedaleko od mojego domu. Będę cię nachodził - oznajmił, lekko się uśmiechając, czym kupił mnie w całości.
- Lepiej nie. Rodzice raczej nie tolerują osób przeciwnej płci w domu. A już na pewno nie w moim pokoju.
- A kto powiedział, że oni muszą wiedzieć?  Przyjdę jutro o północy.
          Pochylił się po tych słowach nade mną i zapewne chciał pocałować, ale miałam tą świadomość, że matka stoi w oknie i wszystko obserwuje.
- Harry... Mama jest w oknie - szepnęłam lekko go od siebie odpychając. Po części też, nie chciałam, żeby mnie całował. Chłopak spojrzał w tamtą stronę ostrożnie i zaśmiał się.
- Boi się, czy cię nie zabiję na tej drodze?
- Nie wnikaj, okej? - mruknęłam. Było mi głupio, by musiałam się wstydzić za matkę przed chłopakiem. Ona ich w ten sposób odstraszała ode mnie.
- Do jutra Julio - czy on powiedział do mnie Julio? O Boże. Jak to pięknie zabrzmiało w jego ustach... Julka, tylko się nie zakochuj... On cię skrzywdzi! Zganiłam się w myślach. Weszłam do domu, dałam doniczkę mamie i bez słowa wyjaśnienia, uciekłam na górę.

          Minął miesiąc. Harry, tak jak obiecał przyszedł do mnie następnej nocy. Rozmawialiśmy szeptem, by rodzice nas nie usłyszeli, bo ich pokój był obok mojego, niestety. Pod osłoną nocy świetnie nam się rozmawiało i chyba poznałam tą prawdziwą wersję Harry'ego Stylesa. Pozwolił mi na siebie mówić Hazza, wolę Harold. Ale tylko gdy jesteśmy sami. Stwierdził, że musi dbać o reputację.
          Wczoraj, a raczej dziś w nocy, zaproponował randkę. A ja się zgodziłam, bo do cholery, ciągnie mnie do niego. Mimo jego wad, poczułam, że on jest tym człowiekiem, na którego czekałam całe swoje życie. Wiem, że znam go dopiero miesiąc, ale ja wiem, że to coś znacznie więcej, niż zauroczenie.
- Gotowa? - stanęłam przed wysokim brunetem, który miał na sobie czarne spodnie, czarną prześwitującą koszulę i marynarkę, przez którą widziałam wszystkie jego tatuaże na torsie. Są piękne. Jego długie, kręcone włosy opadły po obu bokach jego głowy, choć były zaczesane do tyłu.
- Ślicznie dziś wyglądasz - powiedział i poprowadził mnie do jego sportowego Audi i otworzył drzwi pasażera. Upodobał sobie moje imię w tej wersji.
- Dziękuję Haroldzie - uśmiechnęłam się,  gdy on, uruchamiając auto, przywrócił oczami.
- Mówiłem ci, żebyś tak do mnie nie mówiła.
- Wiem. Ale podoba mi się ta wersja.
- Eh, niech ci będzie. Ale ostatni raz użyłaś tego imienia - stanął na czerwonym świetle.
- Inaczej będę musiał wymyślić jakąś karę dla ciebie - pochylił się, by być bliżej mnie.
- Dla mnie? A za co? Przecież jestem grzeczna - patrzyłam mu prosto w oczy i widziałam, jak radość wypełnia jego oczy, jeszcze chciał coś  dodać, ale jakieś auto za nami zaczęło trąbić. Harry z westchnieniem ruszył.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam po chwili oglądania widoków za oknem.
- Nie powiem - wyszczerzył się, za co dostał ode mnie w ramię.
- Nie lubię niespodzianek.
- Ta ci się spodoba - skęcił w jakieś miejsce. Przed nami ponownie ukazała się jakaś wąska droga.
- Zobaczymy - powiedziałam, a chłopak pewny siebie, skręcił w jakąś boczną ścieżkę. Po kilku minutach dotarliśmy na dużą łąkę.
- Co my tu robimy? - nie powiem, że przeszedł mnie mały dreszcz strachu, gdy się zatrzymał. Światła były daleko, ledwo widzialne. Randka pośród ciemności? Harry jest dziwny.
- Ponownie zapytam. Co my tu robimy?
- Zaprosiłem cię na randkę, więc jesteśmy.
- Tu? Nic nie widzę - mruknęłam, starając się cokolwiek zobaczyć.
- Zaraz wszystko zobaczysz.
          Wziął mnie za rękę i złączył nasze palce razem. Szliśmy kilka chwil w ciszy, gdy minęliśmy jakieś wielkie drzewo, przed moimi oczami pokazały się światełka. Z tej odległości nie widziałam za bardzo co tam jest. Podeszliśmy bliżej i faktycznie, zobaczyłam wszystko.
           Małe zielone świeczuszki, ustawione były na krztałt prostokąta. W środku na ziemi leżał rozłożony koc, a na nim tylko duży kosz piknikowy.
- Wow, Haroldzie, to jest... Niesamowite! - powiedziałam uśmiechnięta. Nagle poczułam, jak zostaję unoszona i przełożona przez prawe ramię Hazzy. - Harry!
- To za Harolda - powiedział, klepnął mnie lekko w tyłek i zaniósł na ten koc.
- Harry, postaw mnie na ziemię.
- Wedle życzenia madame - powiedział i już po chwili stałam na miękkim kocu. Usiadłam zaraz na nim, a Harry po chwili zrobił to samo.
- To co, najpierw toast, czy coś zjemy?
- Najpierw toast.
          Chłopak od razu wyciągnął butelkę szampana i dwa kieliszki. Odkorkował butelkę i wlał trochę mało procentowego alkoholu. Uniósł swój kieliszek i zaczął:
-Wznieśmy toast. Za nas - stuknął swoim kieliszkiem o mój.
- Za nas - upiłam trochę trunku i spojrzałam na niego. Harry patrzył na mnie wzrokiem, z którego nic nie mogłam odczytać. - O czym myślisz?
- O tym, jakie szczęście mnie spotkało, że dziś tutaj jesteśmy.
- To znaczy? - potrafi mówić do mnie w sposób, którego nie rozumiem. Tylko on tak potrafi.
- Tamtego wieczora mogłaś uciec lub wołać pomocy, w końcu jestem Harry'm Styles'em. Mam na sumieniu wiele rzeczy.
- Ale co to ma ze sobą wspólnego?  Liczy się twoje wnętrze Harry - przysunęłam się bliżej niego. - Liczy się to, jaki jesteś dla bliskich ci osób. Jestem pewna, że nie zrobiłbyś krzywdy swojej mamie czy siostrze, prawda? - dotknęłam lekko palcami jego chłodnego policzka.
- Tak. Ale to, czym się zajmuję... Chciałbym być normalny. Żyć normalnie, nie przejmować się, czy jutro nikt nie przyjdzie mnie zabić, lub skrzywdzić ciebie... Jesteś dla mnie najważniejsza - szepnął i złączył nasze usta w delikatnym pocałunku.
- Harry...
- Kocham cię Julio, tak bardzo cię kocham. Tęsknię za tobą wieczorami, nie mogąc doczekać się nocy, kiedy razem spędzamy kilka godzin w swoich objęciach. Chciałbym być przy tobie zawsze, być dla ciebie przyjacielem, chłopakiem, kochankiem, kimś, kto cię zrozumie, wesprze. Chcę być dla ciebie wszystkim - skończył swój monolog. A ja nie wiedziałam co powiedzieć. Totalnie mnie zaskoczył. Nie wiedziałam, że swoją osobą tak na niego działam.
- Harry - powiedziałam. Chłopak patrzył na mnie z nadzieją, że powiem to samo. Złapałam go za dłoń, którą od jakiegoś czasu trzymał na moim udzie.
- Tak?
- Ja też cię kocham. Jesteś kimś, na kogo czekałam całe życie. Nie obchodzi mnie, czym się zajmujesz, bo kocham cię takiego, jakim jesteś. I mimo, że nie lubisz, gdy tak mówię, to powiem ci to jeszcze raz. Jesteś słodki, romantyczny, co świadczy o tym dzisiejszy wieczór, wrażliwy, czuły. Po prostu chowasz swoje uczucia w środku, by przybierać maskę zimnego szefa gangu.
- Chowam je dla ciebie. Tylko dla ciebie jestem romantyczny. Zasługujesz na to aniołku. Jesteś dla mnie najważniejsza.
           Nic nie odpowiedziałam, tylko spuściłam głowę w dół, spoglądając na swoją sukienkę.
- Hej - podniósł mój podróbek, patrząc mi głęboko w oczy. - Lubię twoje rumieńce. Są strasznie urocze i dodają ci słodkości - ucałował mnie w oba policzki.
- Nie jestem słodka - powiedziałam.
- Jesteś. Nie znam słodszej istoty od ciebie - powiedział z uśmiechem, który powiększał się z każdą chwilą.
- Harry, przestań mi słodzić.
- Nigdy nie przestanę - powiedział i pochylił się tak, że ja musiałam położyć się na kocu. - Będę ci to mówił do końca życia.
- Planujesz spędzić ze mną całe życie? Znudzę ci się - powiedziałam.
- Ty nigdy mi się nie znudzisz.
- A co z tą karą za Harolda? - zapytałam, uśmiechając się niewinnie.
- No tak! Zapomniał bym! - pomógł mi usiąść, a sam zajął miejsce za moimi plecami.
- No więc? -zapytałam ciekawa, co wymyślił.
- Skoro jesteś taka ciekawa, to już ci mówię, jaka jest twoja kara - zaczął szukać czegoś w marynarce, aż w końcu usłyszałam, jak coś szeleści.
- Proszę - wręczył mi dwa bilety.
- Bilety? Na co?
- Na gorącą Majorkę - oświadczył. Spojrzałam na niego przez ramię, ale w końcu zrezygnowałam z tej opcji i uklęknęłam przed nim.
- Polecimy na Majorkę?! - zapytałam uradowana, rzucając się mu w ramiona.
- Nie. Ty polecisz. Z osobą towarzyszącą.
- A ty? - zdziwiłam się.
- Co ja? Weź kogoś, nie wiem... Mamę, tatę, Liama. Bez różnicy.
          Po co mi mama albo Liam, jak ja chcę Harry'ego?
- Ale ja chcę tam być z tobą! - krzyknęłam nie za głośno. Po prostu trochę głośniej.
- Przecież wiem. Nie puściłbym cię tam samej -powiedział, podśmiewując się z mojej reakcji.
- Harry - powiedziałam zła. - Naprawdę myślałam, że nie chciałeś jechać.
- Przepraszam kocie. Żartowałem - przyciągnął mnie do siebie. Oparłam się o jego tors i wtuliłam w jego szyję.
- Dziękuję za taką karę -powiedziałam po chwili.
- Będę tak robić częściej.
- To będę częściej mówić do ciebie Harold, Haroldzie - uśmiechnęłam się.
- Ja ci zaraz dam Haroldzie! - położył mnie na kocu i zaczął łaskotać, a ja mam łaskotki dosłownie wszędzie, więc w momencie zwijałam się ze śmiechu.
- H... Ha... Harry... Prze... Przestań -udało mi się wypowiedzieć. Chłopak przerwał i spojrzał na mnie z ognikami w oczach. - Obiecuję, nie nazywać cię więcej Haroldem - obiecałam, choć wiem, że długo tak nie będzie.
- Mam nadzieję - położył się obok mnie i spojrzał w nocne niebo.
- Jest piękne - powiedziałam, łącząc nasze dłonie.
- Ale nie tak, jak ty.



********
Skończyłam. Nie wiem do końca, czy coś takiego może być, ale starałam się jak mogłam i nic lepszego bym nie wymyśliła.
<3
Ok, zabieram się za imagina dla Oliwii:)

4 komentarze:

  1. Mi się mega podoba ♡.♡
    Normalnie jak Julia Kapulet i Romeo Monteki.
    Nie wiem jak ty to robisz, że twoje imaginy są jedne z najlepsze jakie kiedykolwiek czytałam <3
    Jak przeczytałam o tej figurze geometrycznej ze świeczek to pomyślałam, że będą jakieś duchy wywoływać, albo coś :D
    Ale końcówka, taka romantyczna i Majorkaaaa! ^▽^
    Jezu, po prostu idealnie <3
    Weny kochana *♡*

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się i to nawet bardzo :*
    Super piszesz, naprawdę :)
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm...No nie wiem nie wiem...






    Nie no żartuję przecież! To nieziemskie! Powaga aż mi serce łomocze :DD
    Taki uroczy, dokładnie coś takiego chciałam :3
    Dziękuję Ci bardzo, spisałaś się kochana :) Aż muszę Ci się odwdzięczyć :) Pozwól, że napiszę Ci takiego imagina niespodziankę, dobrze? :D Nie zdradzam szczegółów, ale myślałam nad nim długo i teraz chcę Ci go przedstawić :D Dzisiaj się pojawi Kochana :>
    Napisz czy się zgadzasz, oczywiście ;)
    xx

    OdpowiedzUsuń