Waking up Beside you I'm a loaded gun I can't countain this anymore I'm all yours,I got no control No control
niedziela, 27 września 2015
Harry zamówienie
Dla Oliwii Szymańskiej
Wróciłam do domu z trzy dniowej delegacji. Pracuję jako sekretarka w jednym z biur marketingowych. Chociaż lubię swoją pracę, to nie ma nic gorszego od tych wyjazdów. Chociaż nie, jest coś. I to coś, jak zwykle czekało na mnie w salonie i sypialni. W całym domu.
- Oliwia, skarbie? To ty? - doszedł do mnie głos Harry'ego z salonu.
- Tak - powiedziałam rozdrażniona tym, co mnie czeka bądź co bądź.
- Tęskniłem - dopadł do mnie i przytulił, całując w czubek głowy. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że śmierdział piwem, wódką i nie wiadomo jeszcze czym. Na pewno nie było mnie trzy dni?
- Tak, ja też - tęskniłam, zanim weszłam do domu. Teraz mam ochotę stąd uciec, bo mam dość. Kocham Harry'ego. Jest dla mnie wszystkim, ale jego wady... Niszczą powoli wszystko między nami. Z czasem nie było już Harry'ego, tylko jego żałosna kreatura.
- Co masz taką niewyraźną minkę, skarbie?
No i w tym momencie nie wytrzymałam. Musiałam w końcu to z siebie wyrzucić, bo nie wiem, ile bym jeszcze wytrzymała.
- Niewyraźną minkę? Mam niewyraźną minkę?! Wracam zmęczona z delegacji. Wchodzę do domu i co widzę?
- Mnie? - no myślałam, że go zamorduję!
- Ciebie i ten chlew! Jak mogłeś przez trzy dni zrobić coś takiego z moim domem! - weszłam do sypialni, spodziewając się tego, co zobaczyłam.
Nie zasłane łóżko, wszędzie walające się ubrania. Wyciągnął nawet moją starą zepsutą suszarkę, której zapomniałam wyrzucić.
- Zachowujesz się jak dziecko. Nie potrafisz nawet po sobie posprzątać, Harry? Ja muszę zawsze to robić? - zapytałam już spokojnym głosem.
- Jesteś w domu, to możesz posprzątać, nie?
- Wynoś się stąd! Idź do tych swoich kumpli! Nie chcę cię znać! - rzuciłam mu pod nogi dużą czarną torbę treningową i wyszłam z pokoju. Przeszłam do kuchni i wstawiłam wodę na herbatę. Usiadłam na krześle i westchnęłam, chowając twarz w dłoniach. Muszę się uspokoić.
- Oliwia...
- Wyjdź! - uniosłam się. Usłyszałam jeszcze jak zakłada buty i wychodzi, zamykając cicho drzwi. Gdy woda się zagotowała, wlałam trochę wrzątku do szklanki i poczekałam, aż napój się zaparzy.
Zrobiłam błąd, pozwalając mu na wprowadzanie się do mnie. Jakoś gdy mieszkał u siebie, to miał porządek.
A może to nie on u siebie sprzątał?
Gdy opróżniłam szklankę z herbaty, stwierdziłam, że nie zostawię tego bałaganu do jutra. Posprzątam chociaż sypialnię, żebym mogła porządnie się wyspać. Dobrze, że jutro sobota i mam wolne.
Pozbierałam wszystkie ubrania, okazało się, że to cały spory kosz prania. Jego ciuchów. No trudno, zabierze je sobie i sam upierze. Od dzisiaj skończyła się dobra Oliwia, która wróciła z pracy, uprała, ugotowała, pozmywała i na koniec jeszcze dała przelecieć.
Jak już uporałam się łazienką i moją sypialnią, wzięłam szybki prysznic i zakładając jakąś piżamę, położyłam się do łóżka i zasnęłam.
°°°°° Miesiąc później °°°°°
Usłyszałam nagle natarczywe pukanie do drzwi. Myślałam, że to znowu Harry. Nie chciałam go widzieć, ani go słuchać, ale mimo wszystko podniosłam się z wygodnej kanapy, stojącej kilkanaście kroków przed telewizorem i poszłam zobaczyć, czy to przypadkiem nie kto inny.
- Annie? - zapytałam zdziwiona po otworzeniu drzwi.
- Witaj Oliwciu.
- Witaj, ale... Co cię tu sprowadza? Harry już ze mną nie mieszka...
- Wiem o tym - wpuściłam ją do domu. Zdjęła płaszcz i odwiesiła w szafie, stojącej niedaleko drzwi.
- Więc, czym zasłużyłam sobie na twoją wizytę?
Zaprowadziłam ją do kuchni i zaproponowałam kawę.
- Wiem, że Harry jest trudny...
- Trudny? Dobre sobie. To nie twoja wina, bo wiem, że starałaś się wychować go na człowieka, ale... Harry miał mnie za służącą.
- Jak to? Powiedział mi, że wyrzuciłaś go z domu, bo nie pozbierał po sobie kilku koszulek - powiedziała, ze zdziwioniem na twarzy. Zaśmiałam się. No to było śmieszne, serio.
- On ci tak powiedział? Dobre - zalałam kubki wrzątkiem i postawiłam jeden przed nią.
-Więc jak było naprawdę? - zapytała, słodząc czarny napój.
- Odkąd firma, w której pracował, upadła i go zwolnili, stał się po prostu śmierdzącym leniem. O szukaniu pracy nie było mowy, zawsze odkładał na jutro. Ja zapieprzałam po dwanaście godzin dziennie, wyjeżdżałam w delegacje, żeby tylko więcej zarobić. Zostawiałam go samego w moim domu. Nie byłoby w tym nic złego, ale do cholery, on za każdym razem robił z niego burdel! Salon, łazienka, kuchnia, sypialnia! Wszystko w jego brudnych ciuchach, pudełkach po pizzie. Ile jeszcze miałam to znosić?! - opadłam bezsilnie na obrotowe krzesło, naprzeciw niej.
- Ja nie wiedziałam...
- Wiem. Po prostu... Jeśli on czegoś ze sobą nie zrobi, to ja nie widzę sensu naszego dalszego związku. Możesz mu to powiedzieć, jeśli chcesz.
-Oh... Powiem, powiem. Obiecuję, że się poprawi.
- Annie... Nie obiecuj mi czegoś, co nie jesteś w stanie dotrzymać.
- Dotrze do niego co robił. A teraz wybacz, ale idę zająć się moim dzieckiem -pocałowała mnie na dowidzenia w policzek i zabierając płaszcz, wyszła z domu.
°°°°° Kilka dni później °°°°°
Był akurat poniedziałek. Siedziałam sama w salonie i oglądałam jakąś denną komedię romantyczną. Nie lubię takich filmów, ale lubiłam aktorów, którzy w niej grali, więc obejżałam.
W trakcie reklam, wstałam z fotela i poszłam do kuchni po jakąś przekąskę. Miałam wracać spowrotem do salonu, gdy usłyszałam miarowe pukanie do drzwi. Zdziwiłam się, ale poszłam sprawdzić, kto to.
- Cześć Oliwia - usłyszałam ten zachrypnięty głos po otworzeniu drzwi. Spojrzałam w górę i spotkałam zielone tęczówki wpatrujące się przenikliwie w moje.
- Co tu robisz? - zapytałam, przerywając kontakt wzrokowy, by nie mógł mną zawładnąć.
- Przyszedłem porozmawiać.
- Nie mamy o czym - chciałam zamknąć drewnianą powłokę, ale jego ręka trzymająca drzwi, uniemożliwiła mi to.
- Mamy.
Z westchnieniem puściłam drzwi i poszłam do salonu, zostawiając bruneta samego w progu. Usiadłam na fotelu i skupiłam się na oglądaniu filmu, który ponownie wrócił na ekran.
- Możesz na mnie spojrzeć? - usłyszałam jego pytanie.
- Po co?
- Porozmawiajmy - stanął naprzeciw mnie. Wyciągnął w moją stronę bukiet żółtych tulipanów. Przyjęłam je.
- Siadaj - poprawiłam się na siedzeniu, by patrzeć niego.
- Oliwia, mama była u mnie.
- A to ci nowość! U mnie też.
- Powiedziała mi wszystko. Pokazała, co robiłem źle.
- A to sam tego nie widziałeś? Ktoś musiał ci to pokazać?
- Nie bądź taka... Ja naprawdę nie wiedziałem, że to może być dla ciebie aż tak ciężkie. Przepraszam skarbie.
- Cieszę się, że chociaż przeprosiłeś - prychnęłam.
- Oliwia... Znalazłem pracę, ogarnąłem się.
- Mam ci w to uwierzyć? Od tak znalazłeś pracę i stałeś się wzorowym chłopakiem? - zapytałam sarkastycznie.
- No mama pomogła mi z pracą. Wiem, że wykorzystywałem się, jak jakąś służącą, ale już nie będę - klęknął przed moimi kolanami i wpatrywał w moje oczy z nadzieją?
- Co ty byś zrobił bez tej Annie...
- Nie wiem. Oli, błagam, wybacz mi to wszystko. Zacznijmy od początku. Udowodnienię ci, że wziąłem sobie wszystko do serca.
Patrzyłam przez chwilę w jego oczy, poszukując czegoś, co powie mi, że kłamie, ale do cholery, nic nie znalazłam. Westchnęłam i powiedziałam wolno.
- Harry, trudno mi w to uwierzyć, wiesz? - zapytałam i wzięłam w swoje dłonie jego twarz. Pod opuszkami palców czułam delikatny zarost na jego policzkach.
- Oliwia, ja bez ciebie nie mogę tak dalej - objął mnie w talii. Poczułam dreszcze, gdy mnie dotknął. Jak za każdym razem.
- Harry, ja nie wiem...
- Spróbujmy. Zobaczysz, czy zasługuję na ciebie, czy jest jakaś poprawa, co?
- No... Dobrze. Masz ostatnią szansę. Nie spieprz tego - odpowiedziałam po chwili. Chłopak odetchnął, a potem porwał mnie w swoje ramiona, kręcąc kilka razy dookoła. Zaczęłam się śmiać, bo to zawsze wywoływało u mnie wesoły nastrój.
- Harry postaw mnie już - poprosiłam go. Chłopak wykonał moją prośbę i postawił na podłodze.
- Dziękuję.
- Postaraj się - powiedziałam, zanim przywarł do moich ust.
- Dla ciebie zawsze - odpowiedział.
******
Nie wiem czy się podoba, ale starałam się bardzo!:)
Przepraszam, że tak długo musiaś czekać, ale po prostu nie wiedziałam, jak się za niego zabrać. Ale udało się.
Liczę na komy skarbusie!<3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Genialne, genialne I jeszcze raz genialne.
OdpowiedzUsuńCudo !
Zajebisty i udał Ci się naprawdę *_*
OdpowiedzUsuńKocham <3
Bardzo fajny imagin ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy i dobrze napisany ;3
Powodzenia w dalszym i weny Kochana <3
U mnie niebawem epilog Confidence ;)
Pozdrówka xoxo
A ja chciałam złożyć takie małe zamówienie z Nialler'em <3 Tematyka dowolna :) Chcę po prostu poczuć się jak princess, bo ostatnio mam taki nastrój ^.^ Jeżeli oczywiście mogę prosić ;3 c:
xoxo
Jasne, że możesz! Jakżeby nie?! Postaram się, żebyś nie czekała za długo:)
Usuń♡.♡
OdpowiedzUsuńCóż. Odniosłam wrażenie, że momentami Harry zachowywał się jak maminy synek i tak dziwnie mnie irytował. -_- Co do tego syfu w mieszkaniu; kiedyś jak przyjechał do mnie kuzyn o rok starszy, to miałam identiko sytuację co Oliwia. Starczyło wyjść z domu na durne zakupy. Wracasz, a tam jeden wielki burdel =.= Faceci chyba tacy są :P Wracając do imaginu, dobrze, że Haroldzik się poprawił, co prawda za sprawą mamy, ale zawsze coś. :) No mam nadzieję, że będzie tylko lepiej... :D