czwartek, 3 września 2015

Harry zamówienie

Dla Oliwii Szymańskiej

- Gdzie my idziemy, możesz mi powiedzieć?! - zapytałam wściekła. Idziemy z godzinę przez jakiś las. Jakby tego było mało, to jesteśmy w lesie w Paryżu. Nie pytajcie czemu, bo tego też nie wiem. Pozwalam mu się wszędzie wywozić, bo mu ufam i wiem, że to będzie coś genialnego, ale to nie zmienia faktu, że jestem zła. Samochód zostawiony na poboczu, a my idziemy nie wiadomo dokąd!
- Już niedaleko skarbie. Jeszcze kilka kroków - tymi słowami mnie uciszył. Harry zawsze umie wybrnąć z sytuacji. I zamknąć mi usta też potrafi.
- Nigdzie dalej nie pójdę - zatrzymałam się. - Jestem już zmęczona. Mogłeś się zastanowić w nocy nad tą wyprawą, a nie urządzać sobie ze mną upojną noc!
- Olivia... Nie zaczynaj. Sama krzyczałaś, że ci dobrze - podszedł do mnie ze swoim cwanym uśmieszkiem i ni stąd, ni zowąd, wziął mnie na ręce i szedł tak, niosąc mnie.
- No i co z tego? Nie mam nawet siły iść.
- Przecież cię niosę.
- A spowrotem?
- To się jeszcze zobaczy.
          Szedł tak ze mną jakiś czas, aż w końcu powiedział:
- No i jesteśmy!
          Podniosłam głowę do góry, która do tej pory swobonie leżała na barku mojego ukochanego. Zobaczyłam olbrzymi na wysokość i szerokość most, ciągnący się od lewej do prawej, lub odwrotnie.
- Gdzie my jesteśmy i co tu robimy?
- Przeżyjemy dziś coś niesamowitego - powiedział tylko radośnie, nadal niosąc mnie pod ten most.
- Co może być bardziej niesamowitego, od wspólnych nocy?
- Bungee.
- Co?! - jak to usłyszałam, zeskoczyłam niezgrabnie z rąk chłopaka i ruszyłam biegiem spowrotem.
- Olivia! - usłyszałam za sobą jego krzyk, a zaraz po tym jego stopy odbijające się od wilgotnej ziemi. Dogonił mnie i złapał w talii i zatrzymał, bym nie uciekła. - Uciekasz?
- Ja się boję. Nie ma opcji, żebym tam weszła i skoczyła.
-Nic nam się nie stanie. Będą nas asekurować. Poza tym, te liny nie są wadliwe, są do tego stworzone.
- Ale ja się boję...
- Ze mną nic ci się nie stanie - przekupił mnie. Tym tekstem i tymi swoimi oczkami, głęboko we mnie się wgłębiające.
- Ale... N... No dobra - westchnęłam, bojąc się nadal tak samo mocno, ale dla Harry'ego zrobię wszystko.
- Więc chodź - pociągnął mnie delikatnie w docelowe miejsce i po chwili staliśmy już w kolejce na schody, którymi udaliśmy się na most. Był on całkiem wyłożony kamieniem. Szliśmy kilka chwil, aż dotarliśmy do grupki osób, które tak jak my, zamierzają wykonać ten życiowy skok.
Boże, ja mu za szybko ulegam. Zdecydowanie. Jeśli to przeżyjemy, muszę to zmienić.
- Teraz wy - ocknęłam się i zobaczyłam, jak mężczyzna w średnim wieku, tak około trzydziestupięciu lat, zakłada na mnie całe to cieżkie dziadostwo, dzięki któremu skok będzie bezpieczny. Poprzekładał jeszcze linę i tak samo zrobił z Harrym. - Okej. Wejdźcie na ten mostek - pokazał na boczną ścianę mostu. Harry wdrapał się pierwszy i pomógł wejść mi. Poprawiłam jeszcze kask i po uprzednio wysłuchanych instrukcjach, opiekun zaczął odliczanie. - 3... 2... 1!
- Wszystkiego najlepszego kochanie.
Harry pociągnął mnie ze sobą w dół, a ja zaczęłam się drzeć jak opętana. Trzymałam się kurczowo Harry'ego, a on jedynie się śmiał. Ja krzyczę, jak wariatka, a on się śmieje. To, jak szybko świat przemieszczał się w moich oczach, to było coś niesamowitego!
          Nie wiem kiedy zaczeliśmy się bujać na boki, kilkadziesiąt centymetrów nad wodą. Adrenalina już trochę opadła, choć nadal drżałam ze strachu.
- H... Harry, co ty powiedziałeś, tam na górze przed skokiem?
- Wszystkiego najlepszego kochanie.
Pocałował mnie namięnie i było nawet całkiem romantycznie. Pocałunek nad samym jeziorem...
- Dziękuję.
Kilka chwil potem, przejął nas chłopak stojący przy schodach i pomógł się wydostać z tych lin i złączeń.
- Wow! To było ekstra! - powiedziałam, co czułam. Dopiero do mnie dotarło, co się stało przed chwilą.
- A nie mówiłem?
- Dziękuję ci! - wskoczyłam na chłopaka, oplatając jego pas swoimi nogami. Przez chwilę patrzyłam mu w oczy i złączyłam nasze usta w pocałunku. Zawsze, gdy się całujemy, czuję takie dreszcze w dole brzucha. Mimo, że jesteśmy ze sobą już trzy lata.
- Dla ciebie wszystko skarbie - wyszeptał mi do ucha i zrobił malinkę pod nim.
- Co teraz? - zapytałam, gdy w końcu dotarliśmy do samochodu.
- Teraz wracamy do miasta. A o osiemnastej kolejny punkt dzisiejszego programu urodzinowego.
- A jaki? - zapytałam, jak zwykle ciekawa, tego co wymyślił. Chłopak ma nieprzeciętny talent do wymyślania spędzania ze mną czasu.
- A nie powiem - złączył nasze dłonie, jedną dłonią prowadząc auto.

          O umówionej godzinie szósej po południu, Harry zadzwonił, oznajmiając, że czeka na mnie przed domem.  Założyłam błękitną, zwiewną sukienkę za kolano bez ramiączek, a do tego niebieskie szpilki. Poprawiłam jesscze włosy, lekko je przeczesując dłonią i wyszłam z domu, uprzednio zamykając go na klucz i chowając go do torebki.
- Wyglądasz dzisiaj tak bardzo pociągająco - wymruczał mi do ucha zaraz po tym, jak cmoknął mnie w usta.
- Dzięki, ty też niczego sobie - przyjrzał mi się jeszcze raz i otworzył drzwi od strony miejsca pasażera. Wsiadłam i zapięłam pas. Harry uwielbia szybką jazdę, a ja nie mam nic przeciwko niej, ale ostrożności nigdy za wiele, prawda? - Powiesz mi, gdzie jedziemy?
- Nie - powiedział i uśmiechnął się cwaniacko, patrząc na drogę.
- Harry - powiedziałam błagająco.
- Nie i koniec. Zaraz będziemy na miejscu.
Zamknęłam się więc i czekam, aż będziemy w tym miejscu.
- Dobra,  a teraz zamknij oczka - powiedział, a ja ze zdziwieniem na niego spojrzałam.
- Po co?
- Zepsuję niespodziankę- powiedział błagająco.
- No dobra - pozwoliłam mu zawiązać czarną przepaskę na swoich oczach i wyprowadzić z auta.
- Dobra, a teraz trzymaj się mnie i niedługo będziemy na miejscu.
- Okej - powiedziałam i dałam się mu prowadzić.  Po kilkunastu krokach poczułam klimatyzację, a po niej dźwięk rozsuwających się drzwi windy.
- Winda?
- Tak. Jedziemy na górę - oświadczył tylko i mocniej ścisnął moją dłoń. Dalej już nie wnikałam, bo wiem, że nic więcej by mi nie powiedział.
Winda ponownie wydała ten charakterystyczny dźwięk, który nie mogę w tym momencie do niczego porównać i wyszliśmy z niej. - Uważaj, teraz dwa schodki - powiedział.
- Pan Styles? - doszedł do mnie nieznajomy mi głos kobiety. Jestem pewna, że jest ładna.
- Tak.
- Stolik jest już gotowy. Zapraszam - usłyszałam znowu i Harry poprowadził mnie do przodu. - Jeśli będziecie czegoś potrzebować, proszę zawołać.
- Dziękuję. Dobrze, teraz zdejmę ci to ustrojstwo - powiedział i zdjął mi opaskę. To co ujrzałam, zaparło mi dech w piersi.
- Harry... Gdzie my jesteśmy? - zapytałam, chcąc się upewnić, że na pewno tu jesteśmy.
- Jesteśmy na najwyższym piętrze na wierzy Eiffla.
- Ale... - odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam na niego załzawionymi oczami.
- Dziś są twoje urodziny. Chcę, żebyś poczuła się jak księżniczka, którą jesteś - powiedział i odgarnął z mojej twarzy jakiś zabłąkany włos.
- Dziękuję - powiedziałam i jeszcze raz spojrzałam na panoramę Paryża nocą.
           Wiele tysięcy świateł robiło cudowną romantyczną atmosferę. Mniejsze i większe domy, firmy, sklepy, drogi były oświetlone różnymi odcieniami świateł co dawało fantastyczny nastrój.
- Tak bardzo tu pieknie - powiedziałam, wychwalając to miejsce.
- Tak. Chodź, usiądźmy. Kolacja stygnie - zaprowadził mnie do małego stolika, okrytego białym obrusem. Stały na nim dwa talerze, na nich jedzenie. Kieliszeki do wina i wody, zapalone świece. Po środku czerwone piękne róże w szykownym wazonie. Szampan chłodził się lodzie. Harry odsunął mi krzesełko i usiadłam. Chłopak zajął miejsce naprzeciw mnie.
- Wypijmy najpierw toast - otworzył szmapana i zaraz stukaliśmy się szkłem. - Za nas.
- Za nas -powtórzyłam i upiłam łyk.

          To był zdecydowanie najlepszy wieczór urodzinowy, jaki mogłam tylko mieć. Ciąle śmiałam się z jego żartów na temat mojej pracy w barze obiadowym. Komplementy nie odrywały się od niego nawet na moment i co chwilę słyszałam jakieś czułe słówka. A cały wieczór zakończyliśmy spacerując chodnikiem do naszego małego domku na przedmieściach.




*******
Witajcie!
Przychodzę do was z imaginem dla Oliwii. Przepraszam kochana, że tak późno, ale dopiero pierwszego września przeczytałam, że złożyłaś zamówienie. Ale jest i mam nadzieję, że ci się spodoba: )
Rozdział jest już napisany na No Control, więc zabieram się za Nianię.

4 komentarze:

  1. Uwielbiam to jak piszesz, mogę powiedzieć, że się od tego uzależniłam :)
    Ale spokojnie, jest dobrze :) hah *_*
    Cudowny! <3
    Weny Kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakochałam się w tym imaginie... Jest taki romantyczny... Skok na bungie. Ja napewno bym się nie odważyła. :P Już widzę te moje latające wnętrzności. O.O Ale za to restauracja w wieży Eiffla. To jest coś! Co prawda osobiście w nocy nie widziałam panoramy Paryża z wieży, ale w dzień tak. Widok opisałaś krótko, ale i tak zapierająco :-*
    Czekam na rozdział... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuje jest cudowny ❤️

    OdpowiedzUsuń