środa, 29 lipca 2015

Niall zamówienie

Dla Zuzi<3


- Zuziu, skarbie...
- Tak? - moja ukochana spojrzała na mnie spod małego stosiku papierów. Nie ma to jak praca w domu. Wdzięczna praca pani prawnik.
- Tak sobie pomyślałem, że może wyszlibyśmy dzisiaj gdzieś? - zapytałem.
- A nie masz jakiejś wieczornej akcji?
- Nie. Zrobiłem tak, że dzisiaj jestem cały twój - chyba nie zaszkodzi trochę skłamać?
- Nie do wiary! Mój ukochany ma dla mnie wolny wieczór.
- I całą noc.
- Co za luksusy... Nie rozpieszczasz mnie za bardzo, panie Horan? - zapytała, wstając z fotela i powoli do mnie podchodząc.
- Staram się jak mogę aniele.
- Wiem, dziękuję - odpowiedziała i cmoknęła mnie lekko w usta, a ja szybko go pogłębiłem, prosząc o dostęp do jej ust. Nie chciałem go tak szybko kończyć, zwłaszcza, że Zuza tak świetnie całuje....
      Położyłem swoje dłonie na jej biodrach. Dziewczyna lekko westchnęła i odsunęła się ode mnie z uśmiechem.
- To o której mam być gotowa?
- 21 aniele - odpowiedziałem, po czym pocałowałem ją w czoło.
- To już niedługo.
- Wiem, dlatego idź przygotować czy tam co, a ja nie będę ci przeszkadzał.
      Uśmiechnięta, zniknęła w korytarzu do naszej sypialni, a ja udałem się do kuchni w celu wzięcia czegoś na ząb.

      W końcu, o wcześniej wspomnianej godzinie, zaparkowałem pod dobrze znaną restauracją. Miałem ukryty cel, a nawet dwa, przyjeżdżając z nią tutaj i szczerze, cholernie bałem się, że coś może pójść nie tak, jak powinno.
Szofer zabrał mój samochód, a my weszliśmy do środka. Jakaś młoda kobieta, na oko dwadzieścia dwa lata, odebrała od nas płaszcze i wskazała nasze miejsca przy stoliku, przy oknie, który wczoraj zamówiłem.
- Mogę zapytać co to za okazja? - zapytała Zuzia, patrząc na mnie niepewna, czy jej powiem.
- Dzisiaj jest nasza trzecia rocznica skarbie.
- Jak zwykle zapomniałam - powiedziała,  spuszczając głowę w dół, by potem spowrotem ją podnieść i spojrzeć na mnie z lekkim uśmiechem.
- Jestem od tego, by o tym pamiętać - oddałem uśmiech i złapałem ją, za jej delikatną dłoń.
      Kelner Ernie, jak wyczytałem z plakietki przyczepionej do jego granatowej, roboczej kamizelki, przyszedł do nas z menu i czekał, aż złożymy zamówienie. Gdy to nastąpiło, odszedł, mówąc za ile mamy się spodziewać dań.
Z każdą chwilą stres i strach zjadał mnie coraz bardziej, ale nie dałem tego po sobie poznać.
- Kotku, zaraz wrócę, pójdę tylko do toalety - dziewczyna zrozumiała i zajęła się dalszym konsumowaniem jakiejś sałatki.
      Wszedłem do męskiej toalety i po sprawdzeniu czy jest całkowicie pusta, szybko wybrałem numer do Liama.
- I jak? - zapytałem od razu.
- Na razie nic nie wskazuje na to, żeby się pojawili. Chłopaki obstawili cały teren. Dam znać jak coś się będzie działo.
- Dobra. Na razie.
- Powiedzenia - zaśmiał się, dodając mi tym trochę otuchy, ale nadal jestem zdenerwowany.
- Już jestem - szybko wróciłem na miejsce.
- Ten kelner cały czas mi się przygląda - powiedziała po chwili Zuzka i wskazała dyskretnie, że chodzi o kelnera, który nam usługiwał. Naszły mnie wątpliwości, czy on aby nie jest jednym z nich. Zdusiłem to w sobie i powiedziałem tylko: - Jesteś dzisiaj taka piękna, że żaden facet nie może oderwać od ciebie wzroku.
- Niall...
- Zuziu... Ja... - wstałem, by zaraz zrobić kolejny krok, ale wtedy rozległ się strzał z pistoletu i krzyk:
- Na ziemię i ani drgnijcie!
Wszyscy zaczęli krzyczeć i kłaść się posłusznie na ziemi. Tak samo chciała zrobić Zuza, ale została powstrzymana przez tego kelnera. Przyłożył jej nóż do szyi, a mnie stanęło serce.
      Wyciągnąłem swój pistolet i wymierzyłem w niego.
- Radzę ci ją puścić, bo przestrzelę ci ten zakuty łeb - powiedziałem spokojnie. Ale wcale nie jestem spokojny. Boję się, że coś jej zrobi, a ja jej przed tym nie ochronię. Ten się tylko zaśmiał i również wyciągnął w moją stronę drugą dłoń, a w niej wymierzony we mnie pistolet, ale zaraz powiedział:
- Bastian wiedział, że będziesz tu dzisiaj Horan. Nie przepuścisz żadnej szansy by nas spotkać, co? Ale nie wiedziałem, że z taką ślicznotką. Mam na ciebie ochotę mała - powiedział do niej.
Czułem strach Zuz niemal namacalnie. Nagle kątem oka zobaczyłem, jak ktoś się podnosi. Młoda dziewczyna. Pewnie chciała uciec... Ernie też to zauważył i bez żadnych skrupułów strzelił do tej dziewczyny. Zuzia zapłakała.
- Puść ją. To sprawa między moim gangiem a twoim szefem. Ona nie ma z tym nic wspólnego! - powiedziałem.
- Racja. Ale skoro już tu z nami jest...
Nagle do restauracji wpadł jeden ze świty Bastiana przez szybę i zatrzymał się pod barem z rozwaloną głową. Ernie spojrzał w tamtą stronę, a ja wykorzystałem sytuację i postrzeliłem go w prawe ramię. Puścił przez to Zuzię, a ona wpadła w moje ramiona. Trzymała się kurczowo moich ramion, by po chwili je puścić i opaść na ziemię.
- Zuzka, co ci jest? - zapytałem i dopadłem do niej i przygarnąłem do siebie za ramiona.
- Niall... - nagle, jak na zawołanie, poczułem coś mokrego pod palcami. Wyciągnąłem prawą rękę i zobaczyłem krew.
- Zuzia, nie rób mi tego. Nie zasypiaj! - krzyczałem do niej, lecz nie reagowała. Nic mnie w tej chwili nie obchodziło. Jak on mógł do niej strzelić?! Czemu ja nic nie słyszałem?!
- Karetka już jedzie - usłyszałem skądś głoś Louisa.
- Niall, kocham cię.
Zamknęła oczy, a w tym momencie usłyszałem odgłosy karetki. Trzymałem ją w swoich ramionach, dopóki mi jej nie zabrali.
- Ja... Ja muszę tam... Jechać - wypowiedziałem ledwo to zdanie, ale Louis zrozumiał i zabrał mnie do niej. Policja chciała ze mną rozmawiać, ale miałem to gdzieś. Nie obchodziło mnie co mi za to zrobią. W mojej głowie była tylko moja mała słodka Zuzia.

- Co z nią panie doktorze? - zapytałem od razu pierwszego lekarza, jaki wyszedł z sali operacyjnej, na której leżała moja ukochana.
- Pan jest kimś z rodziny? - zapytał rzeczowo, przypatrując się mojej osobie.  No tak. Poplamiony krwią garnitur to raczej nie jest odzienie wyjściowe do szpitala...
- Niedoszłym narzeczonym... - kurwa, miałem się jej wtedy oświadczyć! Jak tylko znajdę Bastiana, to go zabiję. Bez mrugnięcia okiem.
- Eh... Przykro mi z tego powodu. Z pacjentką jest już dobrze. Znaczy, najgorszy stan minął, nic nie zagraża jej życiu. Kula nie uszkodziła na szczęście serca, ani żadnych organów wewnętrznych. Nastąpił krwotok po wyjęciu pocisku, ale udało nam się go zatamować.
- Czyli wyjdzie z tego? - zapytałem z nadzieją.
- Tak, oczywiście! Zaraz zostanie przewieziona na salę. Myślę, że jeśli nie będzie żadnych powikłań, to za tydzień będzie mogła wrócić do domu.
- Dziękuję.

      Następnego dnia siedziałem w jej sali. A raczej spałem na krześle, gdy obudził mnie ruch na mojej dłoni. Otworzyłem zaspane oczy i spojrzałem w  stronę Zuzi, która patrzyła na mnie z leciutkim uśmiechem, spod półprzymkniętych powiek.
- Niall... - wycharczała.
- Nie. Nic nie mów. Musisz wyzdrowieć.
- Tak bardzo... Się bałam...
- Już dobrze. Jestem tu przy tobie - złapałem jej dłoń w swoją i pocałowałem. Jest dla mnie wszystkim. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby jej ze mną nie było. Czasem jest tak, że dwoje ludzi nie może bez siebie żyć. Tak jest z nami.
- Niall... M... Mogę o coś zapyt... Zapytać?
- Musisz teraz? Zuza - spojrzałem na nią błagalnie. Wiem, ile ją kosztuje oddech, a co dopiero wypowiadane słowa.
- Uhm.
- No dobra. I tak z tobą nie wygram.
- Co... Co chciałeś zrobić... Zanim doszło... Do tego wszystkiego?
- Hm... Zestawię to na później. Nie powiem ci.
- Ale...
- Zuza, późnej. Musisz wypoczywać.
- Ale Nialler - spojrzałem w jej oczy i poległem. Jak czegoś chce, to potrafi wydobyć to z człowieka najbardziej prymitywnymi sposobami. Uroki bycia prawnikiem... Na przykład ja mam słabość do jej ślicznych oczu. Wystarczy, że zrobi minę małego, słodkiego, uroczego szczeniaka i mnie ma.
- Chciałem ci się oświadczyć - westchnąłem. Jej oczy mimo wszystko zabłysnęły radośnie.
- Masz rację, zostawmy to na później.


******
Proszę, imagin dla Zuzi. Mam nadzieję, że ci się spodoba, bo chciałam go właśnie tak napisać. Dobra, nie jest jakiś straszny, no ale się starałam;)

No to do następnego! <3

9 komentarzy:

  1. Aww❤❤❤
    Genialne
    Zajebiste
    Cudne *-*

    Btw zapraszam do sb na rodział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny :*
    Niezłe połączenie - prawnik i członek gangu heh
    Czekam na więcej kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha :D Bardzo fajny pomysł :D członek gangu i prawnik :3
    Dziękuje ci bardzo :) Naprawdę mi się podoba :) Dziękuje :*
    Czekam na oklejne imaginy i rozdziały, oraz weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłość nie wybiera:)
      Dzięki

      Usuń
    2. Zapraszam do mnie na kolejny post :)
      http://karmelkowe-blogowanie.blogspot.no/

      Usuń
  4. Czytając takie rzeczy zaczyna przeszkadzać mi to, że jestem singlem (a oprócz ludzi poza moim zasięgiem typu 1D czy 5sos nie podoba mi się nikt xDDDD) nie wiem jak ja sobie chłopaka znajdę :P
    prawnik i członek gangu- jak coś zawsze może go bronić w sądzie ^^
    Ta akcja w restauracji była świetna ;))
    imagin jest boski <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że ja też tak mam? Zostanę starą panną;)
      Dzięki <3

      Usuń
  5. Boże! To było zajebiste!!! <3
    Kocham twoje wszystkie imaginy, od góry po sam dół i mogę je czytać bez końca (chyba nigdy mi się nie znudzą ^^)
    Prawnik i kawałek gangu... Czemu nie? W końcu świat i tak jest zdrowo pokręcony :D
    Czekam na więcej i przepraszam, że pod ostatnim rozdziałem nie dodałam koma, ale ilekroć próbowałam to mi się ciągle błąd wyświetlał i nie mam zielonego pojęcia dlaczego. -.-

    OdpowiedzUsuń