środa, 1 lipca 2015

Niall zamówienie


Little Dark Angel


- Te kwiaty postaw tam- pokazałam Natalie gdzie ma zanieść bukiet białych, na razie sztucznych róż. Za trzy tygodnie będą już prawdziwe.
-Okej- odpowiedziała i ustawiła je pod jedną ze ścian. -A wy? Kiedy planujecie swój ślub?
-Nie rozmawialiśmy jeszcze o tym. Niall i chłopcy mają teraz jeszcze trasę i nagrywanie płyty. Rzadko jest w domu. Nie myślimy o tym. Nie ma czasu.
-No tak. Racja.
-Myślę, że nic więcej nie będziemy tutaj przestawiać. Ivette powinno się spodobać.
-Masz rację.
Zamknęłyśmy pomieszczenie, po krótkiej pogawędce wróciłam do domu.
Zrobiłam obiad i z talerzem pełnym pyszności, rozłożyłam się na kanapie przed tv i włączyłam jakiś program.

-Jestem aniele!- usłyszałam głos Nialla w korytarzu. Zerwałam się z kanapy i szybko pobiegłam na korytarz, by jak zwykle wskoczyć mu na ręce.
-Hej Niall- powiedziałam, gdy trzymał mnie stabilnie za pośladki i niósł do naszego pokoju.
-Jak było dziś w pracy?- zapytał, cmoknął mnie w policzek i posądził delikatnie na łóżku. Sam podszedł do szafy i wyciągnął z niej luźne dresy i koszulkę bez rękawów.
-A świetnie. Mamy już wystrojoną salę. Został tylko katering i Ivette może brać ślub nawet jutro.
-O to świetnie!
-A jak w studiu? Płyta już wypalona? -zapytałam z uśmiechem, patrząc na jego wyrzeźbione nagie ciało, okryte tylko czarnymi bokserkami.
-Nie. Trzeba jeszcze dwa kawałki rozkminić i wszystko będzie na cacy- ubrany podszedł do łóżka i przytulił mnie do siebie składając lekkiego całusa we włosach.
-To dobrze.
-Bardzo dobrze- powiedział i zaczął mnie łaskotać, przez co wyrwałam mu się i przysunęłam w drugi koniec łóżka.
-Niall, nie lubię, gdy mnie łaskoczesz!- wróciłam zaraz do niego, by poczuć jego usta na swoich.
-Ale ja uwielbiam, gdy mi po tym uciekasz- ponownie wbił się w moje usta, przy czym cicho mruknął.
-Ja też.
Resztę dnia i nocy, spędziliśmy właśnie na takich momentach. Rano oboje wstaliśmy przed południem. Niall wypadł z domu jak poparzony, bo za kilka minut mieli spotkanie z Paulem na tenat dalszej  części trasy, a ja siedziałam spokojnie w kuchni i kończyłam śniadanie. Jak nigdy mi smakowało.
Nagle rozdzwonił się mój telefon.
-Tak?
-Kinga? Słuchaj, dałabyś radę przyjechać jak najszybciej do salonu?
-A co się stało?- zapytałam, gotowa na najgorsze.
-Ivette obejrzała salę i coś jej się nie podoba. Jakiś mały szczegół.
-Nie możesz tego sama załatwić? Nie jesteś przecież już uczniem. Potrafisz to zrobić.
-No tak, ale ona powiedziała, że chce rozmawiać z kierowniczką a nie ze mną.
-Aha... Okej. Będę za dwadzieścia minut.
Po potwierdzeniu koleżanki rozłączyłam się i szybko coś na siebie zarzuciłam. Z kurtką na plecach i torebką w ręce, wsiadłam w auto i powoli ruszyłam z zaśnieżonego podjazdu.
Czasami przerasta mnie to wszystko. Aż mam ochotę na jakiś czas zamknąć salon i zaszyć się gdzieś daleko.
Ale wtedy pojawia się Niall i poprawia mi humor byle czym. Jak to on.
Ale nawet on nie jest w stanie zrobić nic z tym, by było ciepło w zimę. Zimno, ślisko i do niczego. Aż strach jechać gdziekolwiek w taką pogodę...
Przede mną jeszcze trzy zakręty i będę na miejscu. Nagle poczułam, że tarcę panowanie nad kierownicą i samochód kieruje sam sobą. Potem ból od uderzenia w boczną szybę.
A potem nastała już tylko ciemność.

::::: Oczami Nialla :::::

Siedziałem z chłopakami w studio i poprawialiśmy ostatni kawałek piosenki, mieliśmy potem obgadać dalszą część trasy, gdy zadzwonił mój telefon.
-Słucham? -zapytałem, gdy na ekranie zobaczyłem jakiś nieznany numer.
-Czy rozmawiam z panem Niallem Horanem?- zapytał mnie męski głos.
-Tak, co chodzi?
-O panią Kingę. W jej dokumentach znaleziono numer do pana. Zapewne jest pan jakąś rodziną?
-Tak. O co chodzi?
-Dziewczyna została przywieziona na nasz  w szpitalu z ciężkiego wypadku. Jest w krytycznym stanie.
-Ale... Ale jak to się stało? -zapytałem oniemiały i przerażony.
-Przykro mi, nie mogę udzielać takich informacji przez telefon. Niech pan przyjedzie do szpitala na Wall'ister street.
-D... Dobrze, będę za kilka minut.

Po pół godzinie siedziałem w gabinecie doktora Mystic.
-I co z nią? Czemu kazał mi pan tu przyjść?
-Z pańską narzeczoną jest źle. Bardzo źle.
-Ale... Jak to?
-Jej samochód wpadł w poślizg. Następnie jakimś niewyjaśnionym złym trafem, odbił się od dwóch samochodów i dwa razy dachował i zatrzymał się maską w drzewie.
-O Boże...- zabrakło mi słów.
-Jej szanse na przeżycie są bardzo małe- powiedział. -Przykro mi.
Już nic nie mówiąc, wyszedłem z pokoju i skierowałem się prosto do jej sali. Leżała na OIOM-ie. Nie wiem czy wolno do niej wchodzić, ale mało mnie to obeszło. Usiadłem na krześle przy niej. Kilkanaście maszyn było przyczepione do jej ciała i pikały niemiarowo. Wyglądała jak... Świeżo pomalowana biała ściana. Bielutka jak śnieg. Taka cicha, bez życia. Jak nie moja Kingusia. Złapałem ją delikatnie za jej kruchą dłoń i ucałowałem.
-Kinga, błagam cię. Jesteś silna, musisz z tego wyjść- szepnąłem, jakby to miało jej w czymś pomóc.

-Niall, chodź do domu. Musisz odpocząć. Jutro tu wrócisz- usłyszałem nagle głos Natalie. Oprzytomniałem i spojrzałem na Kingę kolejny raz.
-Która godzina?
-Już po dwudziestej. Muszę cię stąd zabrać, bo czas odwiedzin już minął. Masz szczęście, że lekarz pozwolił ci zostać.
Nawet nie wiedziałem co się działo przez tyle czasu obok mnie.
Kinga nadal się nie obudziła. Tyle wiem. Więcej mnie nie obchodzi.
-Okej- ostrożnie położyłem dłoń mojej ukochanej na kołdrze. Ucałowałem jej policzek i z ciężkim sercem wyszedłem z jej sali.

Rano wróciłem do szpitala z chłopakami i dziwnym uczuciem. Nie wiem jak go nazwać.
-Panie Horan?
-Tak?- spojrzałem na lekarza.
-Muszę coś panu powiedzieć- mężczyzna spóścił na moment głowę, by za chwilę ją podnieść i powiedzieć coś, co mnie zabiło: -Pani Kinga nieżyje.
Przez moment nie dotarło to do mnie, ale po kilku chwilach uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą.
-Co?- zapytałem ledwo a do moich oczu  napłynęły łzy.
-Tak bardzo mi przykro- położył dłoń na  moim ramieniu. -Gdy pan poszedł wczoraj, poszedłem do niej. Chciałem sprawdzić maszyny. Obudziła się. Na chwilę.
-Co?
-Tak się czasem dzieje. Powiedziała tylko, żebym przekazał panu, że bardzo pana kocha i będzie się opiekować wami z góry.
Po tych słowach nie wytrzymałem i rozpłakałem się jak dziecko. Nie wstydziłem się swoich łez. Lekarz odszedł, a z nim cały mój świat.



******
Proszę imaginek dla ciebie!
Mam nadzieję, że jest choć trochę taki jaki chciałaś...


Rozdział będzie w następnym tygodniu. Wytrzymacie jeszcze trochę?
<3

12 komentarzy:

  1. :'( :'( :'(
    mam morze łez na poduszce
    ale nie mogę marudzić bo sama taki chciałam :P
    Jezusie, Ewa to jest przepiękne. ..po prostu aż brak słów
    jesteś mistrzynią imaginow <3
    kocham cie ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, aż brak mi słów! *_*
    Cudowny rozdział
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Boze genialny rozdzial kochana, az sie poplakalam no , ale taki powinen byc . Nie moge sie doczekac na nn kocham .

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Kochana,
    najpierw wyrażę swój zachwyt nowym szablonem. Genialny! Louis tak świetnie wygląda na tym zdjęciu! Czy tylko ja uważam, że jego fryzura jest niesamowita, czy i Ty podzielasz moje zdanie?Uwielbiam ją. I ten wyraz jego oczu... oh! Jak by patrzył tylko na mnie ;) Eh... marzenia.
    A jeżeli chodzi o imagin to Kochana, chyba właśnie przeszłaś samą siebie. Myślałam po moich zamówieniach z Lou, że już lepiej nie napiszesz, a tu proszę. Jak zwykle mnie zadziwiasz. :) Poryczałam się.
    Nie będę oszukiwać ani siebie, ani Ciebie. Imagin jest piękny. Wzruszający i niesamowity.
    Czekam na rozdział, Kochana.
    Życzę Ci mnóstwo weny,
    Całuję i ściskam
    Spencer <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam właśnie tak. Nie mogłam noe zmienić szablonu, gdy zobaczyłam to zdjęcie...
      Tak, jest cudowny.
      I jego fryzura jest niesamowita, też ją uwielbiam: )
      Dzięki za piękny kom!
      <3

      Usuń
    2. Nie mogę podzielić opinii Spencer, choć przyznaje, że jeszcze nie czytałem tego imagine. Nie jestem też fanem One Direction więc oceniam opowiadanie jak każde inne i bez znaczenia jest dla mnie jaki bohater w nim występuje, czy jest to wokalista, czy aktor czy nawet prezydent Ameryki.
      Przeczytam Imagin dziś i rzucę opinią, a teraz drobne uwagi:
      - brak akapitów
      - minusy zamiast myślników (to się jakoś nazywa, ale zawsze zapominam)
      - niewyjustowany tekst
      - niemal same dialogi (o ile niewyłącznie dialogi).

      Treść ocenię w nocy.
      Pozdrawiam i zapraszam do siebie (chyba masz gdzieś spam, to tam się wrzucę w krótkim czasie by tu nie śmiecić).

      Usuń
    3. Hmmm...
      Dzięki za swoje zdanie.
      Z dialogami tak miało być.
      Zapraszam cię również na rozdział opowiadania, który pojawi się w środę.
      Chciałabym poznać twoje zdanie na jego temat.
      Również pozdrawiam.

      Usuń
    4. Zacznę od uwag, a potem przejdę do pozytywów ;-) - Takie uprzedzenie byś przeczytała do końca.
      Zaczyna się jak czeski film. Jakieś kwiaty są układane gdzieś, ktoś coś mówi do kogoś i o kimś. Mogłoby się wydawać, że bardzo dużo się dzieje, ale ja tak naprawdę nie wiem jakie kwiaty, gdzie, po co, kto kładzie, kto mówi i o kim mówi. Czyli taki czeski film - dużo wszystkiego na raz, ale tak naprawdę to nic się nie da siłą rozumu ogarnąć. Choć być może to z moim rozumiem coś jest nie tak.
      Często masz w dialogach "- Niall-" taki oto zapis, a miedzy "l" a "-" powinna być spacja. Tak samo jest gdy kończysz pytajnikiem czy wykrzyknikiem, nie oddzielasz tych znaków interpunkcyjnych od myślnika (ps, w twoim przypadku minusa, bo myślniki to to nie są xD)
      "posądził delikatnie na łóżku" - posadził (literówek zazwyczaj się nie czepiam, bo każdemu się zdarzają, ale skoro już wyłapałem to informuję, bo może będziesz miała ochotę poprawić).
      "Sam podszedł do szafy" - po co to "Sam"? On ma takie imię? Bo jeśli chodzi o to że podszedł sam, w sensie samotnie, no to wynika to z samej treści, bo ją zostawił na łóżku, a po drodze żadnego dzieciaka z kołyski nie zagarnął, ani nie było wzmianki o kocie wziętym z parapetu. Nawet nie wiem czy oni mają dzieci i zwierzaki, tak więc wiadomo że podszedł sam, no chyba, że naprawdę to sam to Sam (imię).
      Dopiero teraz dowiaduje się, że to ślub jakieś nieznajomej mi Ivett, a nie tej co ją facet stabilnie za pośladki chwycił :) Mówię, taki czeski film trochę.
      "stabilnie za pośladki" - mega zwrot i tak naprawdę jak do tej pory to jedyne co umiałem sobie wyobrazić, jakoś zobrazować, choć szkoda trochę, że nie wiem jak ten Niall i ta kobieta od pyszności wyglądają (no bo na dobrą sprawę czytelnik nie musi zaglądać do zakładki bohaterów i nie ma obowiązku znać 1D) - No i tu złamałem swoją regułę, bo zacząłem chwalić między wierszami, a nie podzieliłem komentarz na dwie części - negatywy i pozytywy. Trudno, teraz musisz nawyknąć do tego, że to będzie taki miszmasz.
      Ma facet tempo jeśli chodzi o ubieranie się. Tu był nagi, za moment już w bokserkach, a chwile potem już w pełni ubrany dawał całusa. Chciałbym też posiadać taki talent. A poważnie to lepiej by było gdybyś napisała "...będzie cacy - wyjaśniał jednocześnie ubierając się, a potem podszedł do i pocałował..."

      Usuń
    5. A kto jej zrobił to śniadanie, że jak nigdy jej smakowało? Zazwyczaj jakieś niedobre na nią czeka?
      Dialogi masz źle napisane, często są małe litery gdy powinny być duże, brak kropek gdzie powinny lub kropki gdzie nie powinny, ale to akurat najmniej przeszkadza w czytaniu, tylko informuję, bo warto byłoby przeczytać jakiś poradnik by nad tym popracować.
      Przed "a" stawiamy przecinek. Oczywiście jest słowo, przecinek, spacja i dopiero to nieszczęsne "a". Tak więc nad interpunkcją też by wypadało popracować.
      Teraz powinienem już wiedzieć czym zajmuje się główna bohaterka, ale nadal muszę się domyślać, bo słowo "salon" nie jest jednoznaczne. Czy to salon sukni ślubnych? Salon ślubów, w sensie sala bankietowa? Salon fryzur, także oferujący ślubne uczesania?
      "tarce panowanie" - tracę.
      "Tak, co chodzi?" - no chodzi chłopie to pies, kot, dziecko, a nawet ślimak chodzi, telewizor chodzi według niektórych, zegarek też zdaniem niektórych chodzi. Brakuje "o", "o co chodzi?"
      "Dziewczyna została przywieziona na nasz, w szpitalu z ciężkiego..." - Jakiś ciężki ten szpital, niewiele z tego zdania idzie zrozumieć. Wiem, ze to wina niedopatrzenia, urwanej nagle myśli i powrócenia do pisania po zamienieniu zapewne z kimś kilku słów w realu, bądź zagapieniu się w telewizor. Mnie też się często takie coś "od czapy" zdarza, ale tak naprawdę winne jest nieczytanie ponownie swoich tekstów przed publikacją, gdy te już są w całości.
      "Ale jak to się stało?" - naprawdę o to zapytał? Oniemiał? No oniemiały to nie był skoro mówił. Ja na jego miejscu to chyba już bym wybiegł ze studia i krzyczał do telefonu "Jaki szpital? Co z nią?" gdyby chodziło o moją np żonę.
      Można dwa razy dachować? Nie wiem, bo ja się nie znam na samochodach (wiem że zabawnie brzmi) i naprawdę jestem słaby z opisów wypadków, strzelanin i innych tego typu. Jednak znam się na emocjach i uczuciach i dziwi mnie, że Niall nie płakał, nie rzucał się, nie krzyczał, nie zapalił papierosa, nie wypadło mu coś z kieszeni, albo nie wpadł w futrynę pod wpływem zdenerwowania, że nie zadzwonił do kogoś z jej rodziny. Dziwi mnie też, a nawet martwi, że tacy niby wielcy przyjaciele nie przybyli z nim do szpitala (choćby jeden z panów).
      Nagle zmieniłaś czas. Było "leżała" a chwile potem "nie wiem czy wolno" - "nie wiedziałem czy można" brzmi dużo lepiej i nie ma zmienionego czasu.
      Dopiero teraz zorientowałem się, że ona jest Kinga, a nie Nati... - to akurat wina tego stylu niczym z czeskiego filmu, co jest nieco przykre, bo historia zaskakująca, dramatyczna i fabularnie dobrze złożona... gdyby tylko była dokładniejsza, to mogłaby się nawet zaliczać do jednej z moich ulubionych krótkich historyjek. Niestety pojechałaś bardzo na skróty. Ty się nie zatrzymywałaś by nam opowiedzieć opowieść, ty jak katarynka przytaczałaś słowa bohaterów i od czasu do czasu ich poczynania bądź myśli. Natomiast całej reszty kazałaś nam (czytelnikom) się domyślać, a pamiętaj, że nikt nie siedzi w twojej głowie i nie widzi obrazu jaki w niej namalowałaś. Ty powinnaś nam tak ten obraz opowiedzieć, opisać i przedstawić byśmy i my go zobaczyli na własne oczy podczas czytania.

      Usuń
    6. Była nieprzytomna i umarła, ale obudziła się i miała siłę mówić? - trochę to naciągane,a le rozumiem, że chciałaś sięgnąć wyżyn dramatyzmu. Jednak w taki sposób bardzo łatwo przedobrzyć, a tym samym popsuć.
      Upłakać się nie upłakałem przy czytaniu, nie wzruszyło mnie, a nawet podczas czytania miałem nikłe emocje w sobie, nie wzbudzało to jakiś wielkich uczuć. Trochę szkoda, bo opowiadanie to powinno i mogło te emocje wzbudzać i gdyby nie składało się prawie z samych dialogów, gdybyś dała mi polubić zarówno Kingę jak i Nialla, to pewnie byłoby mi ich szkoda i rozumiałbym jego rozpacz, gdybym ją zauważył. Reasumując - nie sztuką jest nazwać uczucia "kochał, smucił się, był rozczarowany", sztuką jest takie uczucia przedstawić zachowaniem tak by czytelnik je odgadł pomimo, że ty ich nie nazwałaś. Jasne, że czasami to "kochał" "tęsknił" itd trzeba napisać, ale w tym przypadku zabrakło po prostu "tego czegoś więcej".

      Wybacz, ze w trzech komentarzach, ale ograniczenie znakowe nawet mnie nie ominęło.
      Pozdrawiam i w wolnej chwili może nawet przeczytam jakieś twoje opowiadanie od początku do końca. Mowa o takim dłuższym opowiadaniu oczywiście, bo lubię właśnie dłuższe formy, a nie takie skrótowce.

      Usuń
  5. CUDNE

    Zapraszam <3 http://simply-life-agata-opowiadanie-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń