niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 24

**Oczami Harryego**

-Napijecie się czegoś?- zapytał Paul, prowadząc nas do salonu.
-Nie, nie- odpowiedzieliśmy zgodnie.
-Więc co was do mnie sprowadza?- usiedliśmy na kanapie. Ja bym sobie postał, bo mnie nerwy roznoszą, ale Zayn patrzał na mnie tak, że wolałem jednak przysiąść.-Co żeście zmalowali?
-To nie my tym razem- odezwał się Zayn.
-A więc o co chodzi?
-Co ty zmalowałeś Paul- powiedział spokojnie mulat. Kurwa, on mu powie. On nie może się dowiedzieć, bo nas pozabija!
-Nie rozumiem.
-Kazałeś nam zerwać z dziewczynami- powiedział ciut za głośno Louis. Oj, nie dobrze...
-No i co z tego? Normalna kolej rzeczy. Jak zawsze. Jesteś z nią parę tygodni i przychodzi następna.
-Gówno wiesz!- krzyknął Louis i podniósł się z sofy.- Ja ją kocham, rozumiesz?! Jak nigdy nikogo innego.
-Co ty pieprzysz Louis? Czegoś się naćpał?- złapał go za ramiona i spojrzał w oczy.
-Jestem czysty. Nie jestem narkomanem szefie- ostatnie słowo dosłownie wypluł. Też postanowiłem się odezwać a co.
-Ja też zakochałem się Marlenie- popatrzyłem na menagera. Spojrzał na mnie bez wyrazu a potem powiedział:
-No chyba was pojebało! Jakie zakochałem?! One były tylko na zastępstwo. Jakie kocham?! W umowie nie było nic na temat nieplanowanych związków!
-Paul, uspokój się. Porozmawiajmy- przemówił do niego spokojnie Zayn. Paul sapnął ale posłuchał i usiadł patrząc na nas.
-Co ja mam z wami zrobić? Z wami dwoma jest zawsze najwięcej problemów. Zawsze coś, jak nie jeden to drugi!
-Pozwól mi być z Ewą- powiedział Louis.
-A mnie z Marleną.
-Nie rozumiecie, że nie mogę?! To nie ja ustalam zasady. Ja też wypełniam polecenia z góry. Przecież widzę, że zależy wam na tych dziewczynach. Harry- zaczął do mnie.-Ty musisz być łamaczem serc, rozumiesz? Inaczej wasz fandom się zmniejszy. Bardzo zmniejszy.
-A wesz gdzie ja to mam?! Głębko w dupie! I jeszcze ci powiem. Jestem pewny, że prawdziwe Directioners będą ze mną, z nami nawet jeśli zwiążę się z jedną osobą. Tylko najwiernejsi fani są z tobą do końca- powiedziałem i od razu wyszedłem z jego domu, trzaskając drzwiami.Wróciłem do samochodu Louisa i oparłem się o jego bok. Chyba trochę przesadziłem, krzycząc na Paula, ale do kurwy, kiedyś bym w końcu wybuchnął.
Po chwili usłyszał trzask drzwi i przy mnie pojawił się Louis.
-Sorry, że tak wybuchłem.
-Nic się nie stało. Masz całkowitą rację. Powiedziałeś dokładnie to, co ja zamierzałem- uspokoiłem go, ale nie na długo.
-Ten facet mnie wkurwia. Najpierw wciska nam kit o tym, że musimy chodzić trochę ze zwykłymi fankami. Nie robi nic byśmy się w nich nie zakochali. A gdy to już się staje, on do mnie z tekstem, że te są już nie potrzebne, bo przyjdzie inna! No ja pierdole,no!- kopnął koło samochodu.
-Louis uspokój się. Ja też nie mam zamiaru zostawiać Marleny. Ona jest całym moim światem. Nie ma jej- nie ma mnie.
-Dokładnie stary.
Znowu trzasnęły drzwi domdomu Paula i po chwili obok Tommo pojawił się Zayn.
-Jedziemy?- zapytał.
-No-mruknęliśmy. Zapakowaliśmy się do auta i w ciszy ruszyliśmy do domu.
-Nie wiem, po co my tu w ogóle przyjechaliśmy- powiedział w końcu Louis.
-Jak to?
-No tak. Pokrzyczeliśmy sobie trochę, ale nic to nie wniosło do sprawy. Paul się nie zgodził. Ja nie wiem...
-W sumie masz rację- zgodziłem się z nim.
-Nie byłbym tego taki pewny - wtrącił Zayn.
-Jak to?- zapytałem równo z Lou patrząc na niego z nadzieją.
-Sądzę, że daliście mu trochę do myślenia. Sam nie wiem co mu siedzi w głowie, ale nie jest aż tak złym człowiekiem. On sam wykonuje rozkazy.
-Czy ty jesteś po jego stronie?- zapytałem powoli i dobitnie.
-Ależ skąd. Po prostu... Nie tylko my mamy takie problemy. On chce dla nas jak najlepiej, ale musi wybierać pomiędzy jedną opcją a drugą.
-Dobra, dobra- mruknąłem.- Ale to nie znaczy, że go teraz pokocham i będę płakał w jego ramię. 
-Harry uspokój się. Jak ty się pokażesz Marlenie?- zapytał Louis gdy stanęliśmy przed moją willą. Wziąłem głęboki oddech.
-Tak jak teraz. I od razu wszystko jej powiem. Potem nie będę miał odwagi.
-Jak chcesz.
-Dobra, na razie chłopaki- wysiadłem.

**Oczami Louisa**

Odprowadziłem chłopaka wzrokiem do drzwi.
-Ja ż nie mam na to siły Zayn- przetarłem oczy dłonią.
-Wiem. Ale wytrzymajcie jeszcze trochę. Może Paul da się przekonać.
-O czym rozmawialiście jak wyszedłem?
-A o niczym ważnym. Zapytał jak mają się chłopaki i takie tam.
Podjechaliśmy pod mój dom. Z ciężkim sercem wysiadłem z samochodu. Weszliśmy do domu, odwiesiliśmy kurtki i weszliśmy do kuchni.
-Ewa, kochanie!- krzyknąłem. Chciałem jej wszystko powiedziedzieć. Nie odpowiedziała ani nie przyszła. Przestraszyłem się, bo może jednak się wyprowadziła?!
Poszedłem do jej pokoju. Ubrania są na miejscu, walizki wszystkie. Czyli gdzieś jest w tym wielkim domu lub gdzieś na spacerze.
Zszedłem spowrotem na dół.
-Ewa jest w ogrodzie- powiedział od razu Zayn. Spojrzałem na niego pytająco, na co wstał i wskazał na okno. Faktycznie, była tam i oglądała drzewka rosnące dokładnie wszędzie.
-Dzięki.
Wyszedłem na dość chłodne już powietrze.
-Byliśmy u Paula- powiedziałem i przytuliłem ją od tyłu, gdy tylko znalazłem się przy niej.
-No i?
-Nie wiem czy ta wizyta coś da- westchnąłem.
-Tylko tyle?-popatrzyła na mnie zdziwiona.
-Tak. Pokrzyczeliśmy trochę i tyle.
-No to równie dobrze mogliście do niego nie jechać.
-Masz rację. To samo powiedziałem.
Oderwała się ode mnie i pociągnęła do domu.
Weszliśmy do domu. Zayn gdzieś się ulotnił. Ewa umyła dłonie w łazience i wróciła do mnie.
-Co tam?- zapytałem gdy położyła się obok mnie.
-Mam pytanie.
-No dawaj.
-Bo wiesz...
-Tak?-spojrzałem na nią.
-Czemu nie powiedziałeś mi, że jutro macie premierę do FOUR?
Co?! 
-Co? Czemu jutro? Przecież dziś jest 16 pażdziernik...
-Nie Louis. Dziś jest 16 listopad.
Rany boskie! Jak to się mogło stać, że ja o tym zapomniałem?!
-Listopad?Rany, jutro gala...
-Jaka gala?- zapytała przejęta.
-Wiesz, coś w rodzaju bankietu. Tak to bardziej bankiet tylko, że dla osobistości- wypowiedziałem ostatnie słowo z lekką pogardą.
-Czemu grymasisz gdy to mówisz?
-Osobiście nienawidzę chodzić na takie imprezy. Trzeba tam trzymać fason i w ogóle prezentować się nienagannie i jak na gwiazdora światowego formatu przystało.
-No to krucho.
-No. Ale jest jeden plus- złapałem ją w dwa palce za nos.
-Jaki?- uśmiechnęła się.
-Jutro idziesz tam ze mną.
-Co?!- podniosła się do siadu i spojrzała na mnie przerażona.
-Tak.
-No ty chyba sobie jaja teraz ze mnie robisz.
-Ależ skąd. Idę z osobą towarzyszącą.
-Ale... Ja nie mam w co się ubrać!
-Masz.
Wstałem i podszedłem do szafy z której wyciągnąłem sporej wielkości pudełko w szarym kolorze.
-Co to jest?- zapytała gdy wręczyłem jej prezent.
-Zobacz. Jest twoja.
Oworzyła wieko i po chwili wyciągnęła z pudełka to:



Zastanawiałem się nad zieloną i niebieską, ale stwierdziłem, że ta będzie idealna. Są do tego zestawu jeszcze szpilki.
-Śliczna!
-Podoba ci się?- przysiadłem obok niej.
-Tak, jest piękna. Dziękuję- rzuciła się na mnie, zamykając moje ciało w swoim uścisku. Uwielbiam, gdy ona mnie przytula. Jest wtedy tak idealnie...
Pocałowaliśmy się lekko.
-Mam jeszcze jedną niespodziankę dla Pani.
-A jaką?- wstała ze mnie i złożyła sukienkę.
-Zabieram cię w jedno miejsce.
-Co to za miejsce?- włożyła prezent spowrotem do szafy. Wstałem i powiedziałem:
-Chodź, to się przekonasz. 


*******
No to mam dla was coś takiego.
Nie wiem czy to nie jest aby ciut nudne...?
Sami powiedzcie.
W następnym rozdziale troszku będzie co zarokuje na dalsze losy naszych bohaterów...
Z resztą już niedługo minie pięć dni i przyjdzie odpowiedź czy Ewa i Louis będą razem czy też nie...

Dziękuję za wszystkie komentarze!
<3

6 komentarzy:

  1. Zajebiaszcze! Oby Paul się namyślił... Biedni.. :c Zayn taki zawsze opanowany, a ten rozdział nie jest nudny, szybko i przyjemnie się czyta, weny i czekam nn♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdzial i nie nie jest nudny jes zajebisty oby tak dalej .

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny <3
    Louisz mój kochany walcz o nią walcz <3
    To ff jest genialne
    Weny życzę
    Next bardzo szybciutko plisss <3
    Zapraszam do siebie
    http://night-changes-niall-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział!
    Znakomite fanfiction.
    Louis, nie poddawaj się, kochanie.
    Życzę weny i pozdrawiam

    Także chcę cię zaprosić do siebie i-know-you-are-somewhere.blogspot.com dopiero zaczynam i byłoby miło gdybyś pomogła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach ten Paul
    Hmm..
    Mam nadzieję że jednak jakoś im się uda
    Cudowny
    Jestem ciekawa co to za miejsce
    :*
    Ściskam
    Buziaki
    Mela :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest mega *.* mam trochę zaległości u CB na blogu idę czytać dalej

    OdpowiedzUsuń