sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 20

**Oczami Louisa**

-Stary, zróbmy coś z tym- Styles upił kolejną szklankę whiskey.
-Ale co?! Co my możemy? To już przesądzone- załamałem ręce. Jeszcze nigdy nie byłem w tak beznadziejnej sytuacji.
-Nie wiem kurwa. Pozabijajmy ich wszystkich!
-Dobra, tobie już wystarczy tej wódki, bredzisz- zabrałem mu szklankę i dopiłem resztę.
-Kelner, jeszcze raz to samo!- krzyknął do barmana. Pokręciłem tylko głową ze zrezygnowaniem. Biedny chłopak, przeżywa to jeszcze bardziej ode mnie.
Dziś ostatecznie podejmujemy decyzję.

***Trzy godziny później***

-Ja powiem jej jak będziemy już na miejscu- upiłem trochę drinka.
-Ja... Ja nie wiem. Zadzwoń do mnie zanim jej powiesz- powiedział niewyraźnie, gdyż jego głowa leżała swobodnie na jego ręcach.- Tak bardzo się boję, że zostawi mnie po tym wszystkim...
-Chodź Harry, odwiozę cię do domu- wziąłem go pod ramię.
-Mój kierowca czeka... Tam pod klubem; powiedział. Grunt, że nie będę musiał prowadzić.
Udało mi się wyprowadzi go z budynku i wcisnąć do auta.

Jedziemy już kilka minut, gdy Harry odzywa się:
-Ona mnie zostawi. Louis, ona mnie zostawi- powiedział łamiącym głosem a po chwili już płakał. Rozumirm go. Też czasem mam taki dzień, że usiadłbym sobie i po prostu sobie poryczał.
Takie uroki biznesu kurwa są.
-Harry, uspokój się. Nie możemy się poddać. Powiemy im szybko, bo gdy zaczniemy zwlekać, nic z tego nie będzie. Tylko gorzej.
-Masz rację.
-Panie Tomlinson, jesteśmy pod pana domem- usłyszałem głos kierowcy.
-Dzięki Riley. Trzymaj się Styles- poklepałem go po ramionach
-Może ja też powinienem gdzieś z nią wyjechać.
-To nie jest zły pomysł Harry.
Samochód odjechał a ja powoli skierowałem się do domu. Ciekawe czy Ewa znalazła bilety? Pomogła mi w tym jej koleżanka z którą pracuje w kawiarni, Stacy. A przy okazji napiłem się świeżej kawy.
Ale... Co jeśli nie będzie chciała jechać? Rzuci mi tymi biletami w twarz i powie, że ma tego dość i, że mnie zostawia.
Nawet bym się nie zdziwił. Przecież całkiem ją olewałem, zbywałem głupimi tekstami.
Otworzyłem drzwi kluczem (znów nie wiedziałem który to klucz). W domu światła pogaszone, pewnie jest jeszcze w pracy. Muszę z nią pogadać na ten temat, nie chcę żeby pracowała. Wszedłem do kuchni i zobaczyłem dużą kartkę złożoną na pół. Chwyciłem ją, zobaczyłem pismo Ewy i przeczytałem:   " JESTEM W PRACY, BĘDĘ PÓŹNO"
Żadnych uczuć w tej kartce. Ro smutne. Mnie jest smutno. Przez moje głupie zachowanie poczuła się urażona.
Trzeba to zmienić.

**Oczami Ewy**

Zmęczona, weszłam do domu i zdjęłam buty i płaszcz. Poczułam, że z kuchni wydobywają się jakieś cudowne zapachy. Weszłam tam powoli i cicho, by zobaczyć Louisa siedzącego smutno przy stole, patrzącego w palącą się świecę. Zrobił romantyczną kolację!
Zrobiło mi się go żal jak tak sobie siedział i podeszłam do niego. Nie obchodziło mnie to, że kolacja stygnie, czy co tam jeszcze. Podeszłam do niego i przytuliłam do siebie. Nic nie mówiąc, głaskałam go po głowie jak małe dziecko, ale on to lubi. Objął mnie mocno w talii.
-Przepraszam- wyszeptał.
-Nie masz za co.
-Mam. Nie powonienem Ci tak olewać . nie zasłużyłaś na takie traktowanie z mojej strony.
-Już  dobrze BooBear.
-Mów tak do mnie.
-Mój BooBear- złączyliśmy nasze usta w delikatnym pocałunku. Pociągnął mnie na swoje kolana i dalej przez jakiś czas całowaliśmy się.
-A kolacja?
-Możemy zjeść- oderwałam się od niego i popatrzyłam w jego oczka. Są takie błękitne. Zeszłam z jego kolan i usiadłam na przeciw niego i spojrzałam w swój talerz. Mam w nim sałatkę, ziemniaki polane ciemnym sosem. Wygląd dość apetycznie. - Wygląda apetycznie.
-Spróbuj- polecił. Tak też zrobiłam i wzięłam kęs z tego dania. Pyszne. Świetnie doprawione.
-To jest pyszne- zobaczyłam wielki uśmiech na jego twarzy i zaraz zrobiło mi się ciepło na sercu.
-Cieszę się- powiedział.
-Nie wiedziałam, że tak świetnie gotujesz.
-Taka moja ukryta pasja.
-Widzę,że jesz ze wielu rzeczy o tobie nie wiem- spojrzałam na niego ukradkiem.
-Tak,ale dowiesz się- znów ten olśniewający uśmiech, przez który nie mogę się nie uśmiechnąć.

-Boże Lou, ja muszę się jeszcze spakować!- zerwałam się z jego kolan. On tylko zaśmiał się i poszedł za mną do pokoju.
-Weź tylko kilka rzeczy.
-Okej.
Wyciągnęłam walizkę i włożyłam dp niej najpotrzebniejsze rzeczy.

-Już - powiedziałam po kilku minutach. -A ty?
-Ja już jestem spakowany. Chodź tutaj do mnie- pociągnął mnie tak, że wylądowałam na nim na łóżku. Trzyma mnie za dłonie i uśmiecha się słodko.
-Mówiłem ci kiedyś, że cię kocham?
-No słyszałam coś...
Nie pozwolił mi dokończyć, bo wpił się w moje wargi na chwilę by zarqz powiedzieć:
-Kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham...
Tym razem to ja przerwałam jemu, bo tak to by se gadał i gadał pewnie do rana. Pocałowałam go lekko i powiedziałam:
-Przecież wiem. Ja ciebie też.

***Następnego dnia-wyjazd***

-Możemy już iść?!- usłyszałam wołanie z dołu.
-Jasne- rzuciłam się po torebkę i zleciałam na dół. -Okej, możemy już iść.
Louis zapakował torby do samochodu i wsiadł zaraz po mnie na miejsce kierowcy i ruszyliśmy na lotnisko.

***Trzy godziny później***

Za piętnaście minut mamy lot do Paryża! Ale jestem szcześliwa! Zawsze chciałam tam pojechać...

Jesteśmy już  w samolocie, zaraz startujemy. Zapięliśmy pasy, stasznie chce mi się spać, więc chyba zdrzemnę.

**Oczami Louisa**

Ewa zasnęła a ja mogę teraz w spokoju pomyśleć.
Jak ja mam jej to powedzieć? Przecież odejdzie, żadna dziewczyna na to nie pójdzie. Harry dobrze powiedział, zostawią nas, obie.
Dla mnie to strasznie ciężkie.
Czy wy też byliście w takiej sytuacji, że musieliście powiedzieć drugiej osobie, najważniejszej osobie w swoim życiu coś co ją złamie?
Jeśli tak to znacie mój ból a jeśli nie to się cieszcie i współczujcie mi.
Ja to niedługo zrobię, ale za cholerę nie wiem jak.
Zabrać ją gdzieś? Ale gdzie? Spacer? Nie, odpada. Kolacja? Nawet niezły pomysł, ale jak powiedzieć?!
Tak, totalny tchórz ze mnie. Strasznie zakochany w niej tchórz.

***Dwie godziny później***

Właśnie wylądowaliśmy i z walizkami udaliśmy się do mojego domku w tym że mieście. Tak mam tu do, ale ciii żeby nikt się nie dowiedział.
-Zapraszam- wpuściłem ją do środka.
I tak, znowu ten problem z zamkiem ;).
-Wow, ładnie tu- powiedziała i rozejrzała się po każdym kącie. -Nie wiedziałam, że masz dom w Paryżu.
-Nikt nie wiedział. Tylko najbliżsi.
-Aha- wróciła do mnie.
-Chcesz spać ze mną w jednym pokoju?- postanowiłem, no bo co mi teraz już szkodzi?
-Okej- zgodziła się. Chcę zapamiętać te cudowne chwile u boku najwspanialszej dziewczyny na świecie.

-Co chcesz zwiedzić?- zapytałem, gdy jedliśmy obiad w jakiejś restauracji.
-Wszystko ale przede wszystkim wieżę Eiffla...- rozmarzyła się.
-Dobrze- ukradkiem spojrzałem w okno i ujrzałem to, czego jak zwykle mogłem się spodziewać. Paparazzi.
-Ale super!- ucieszyła się jsk dziecko z upragnionej zabawki.
-Uhm.
-Czemu się nie cieszysz?
-Spójrz dyskretnie w szybę- zrobiła to o co ją poprosiłem.
-Oh...
-Właśnie.
I nasz świetny humor poszedł się jebać. Jej na pewno, bo mojego nie ma już od dość długiego okresu czasu.
Wróciliśmy do domu i Ewa włączyła jakiś program telewizyjny. Akurst na wiadomościach.
-... Jak podaje nasz reporter, Louus Tomlinson wraz ze swoją uroczą dziewczyną, udali się na krótkie wakacje do romantycznego Paryża. Para spędzi tam kilka dni. Czyżby chłopak planował zaręczyny? Dokładna data powrotu naszej pary jest nieznana...
-Wyłącz to, proszę- powiedziałem i po chwili w pokoju nastąpiła cisza.
-Już wiedzą... Ja nie mogę... Ro jest okropne.
-Takie są uroki bycia gwiazdą. Zero prywatności. Jakby mogli to by do łóżka by nam weszli sprawdzić czy przypadkiem nie robimy nic co byłoby świetnym dka nich materiałem pod tytułem: " jak bzyka Louis Tomlinson"- zrobiłem cudzysłów w powietrzu. Zaśmialiśmy się z mioch słów. -Taka jest prawda kotku. Chodź tu do mnie- usiadła mi na kolanach i wtuliła w moje ramię.
-Będzie dobrze?
-Musi być.
Chociaż wiedziałem, że nie będzie.

**Oczami Ewy**

To jest już piąty dzień naszego pobytu w Paryżu. Cudownie tu! Louis zabrał mnie na wieżę Eiffla i do kawiarenki na ciastko...
Cudownie.
Z nim każdy moment w tym miejscu jest jeszcze bardziej cudowniejszy.
Ale już jutro wracamy do Londynu. Znowu sprawy związane z trasą.
-Ewa?- Louis podszedł do mnie od tyłu, objął w pasie i pocałował w szyję. Przeszły mnie ogromni przyjemnie ciary.
-Co tam Louis?- odwróciłam się i zawiesiłam ręce  na jego szyi.
-My chyba musimy porozmawiać- puścił mnie a jegp twarz przybrała smutny wyraz.
-O czym?- pociągnął mnie na łóżko, na którym usiadłam obok niego.
-Tylko proszę, nie odbieraj tego co powiem w ten... Zły sposób- spojrzał na mnie z bólem w oczach.
O co chodzi?
-Louis, powiedz o co chodzi.
-Ufasz mi?
-Ufam ci. O co chodzi?
-Obiecujesz, że nie wyciągniesz pochopnych wniosków o tym co ci powiem? -trzymał moje dłonie w swoich. Czułam jak jego drżą.
-Louis,powiedz mi.
-Bo ja... Muszę...
-Louis, uspokój się.- Uspokój się i powoli powiedz o co chodzi.
-Ale ja... Nie mogę tego zrobić!- wstał gwałtownie z łóżka i zaczął nerwowo chodzić po pokoju.
-Nie możesz mi powiedzieć czy co?- podeszłam do niego i odwróciłam w swoją stronę.
-Nie mogę ci tego zrobić- spojrzał na mnie bezradnie. Czy on w końcu powoe o co chodzi, czy tylko będzie w kółko powtarzał jedno zdanie?!
-Czego?Powiedz mi do cholery!- zdenerwowałam się.
Wetstchnął, schował twarz w dłoniach, po czym prawą ręką przejechał po włosach, by w końcu powiedzieć:
-Muszę od ciebie odejść.


*******

Yolo Jula ja żyję!!! (jeszcze)

Tak więc w końcu go skończyłam!
Huraaaaa
Więc tak. Rozdział byłby już dziś rano, bo miałam go dokończyć wczorajszej nocy ( z piątku na sobotę jakby co) no ale jak to ja!
Miałam już pół rozdziału bo pisałam go na telefonie, weszłam sobie pod kołderkę i jakoś koło drugiej w zasnęłam a obiecałam sobie że go skończę no ale się nie udało! :(
A dziś?
Cały dzień coś, pisałam kilka zdań ale nie dane było go oczywiście dokończyć tak więc jest teraz.

Co do rozdziału, tak wiem że jestem straszna i okropna, możecie mnie znienawidzić.

I jeszcze na koniec informacyja na temat kolejnego rozdziału!!

Kurczę, no!
Teraz zaraz będą święta, przez co będzie mega zapieprz u mnie na praktykach.
Może coś dodam w niedzielę albo 25 grudnia choć chciałabym w urodzinki Louisa...
Naprawdę nie wiem jak to będzie.

Tym czasem trzymajcie kciuki za mnie bym nie wysiadła w robocie i wróciła do was kochane wy moje!

<3


6 komentarzy:

  1. OMG! To co muszą zrobić chłopcy jest straszne, ale mam nadzieję, że to nie rozłączy ich na dobre :)
    Rozdział jest idealny, jak każdy z resztą :) Jesteś bardzo utalentowana :D
    Mam nadzieję, że ten przedświąteczny "ciężar" nie będzie trzymać Cię przy sobie długo i częściej będziesz do nas zaglądać ;)
    Życzę Ci dużo weny, więcej wolnego czasu i byś zdobywała coraz więcej czytelników :3
    Pozdrawiam i ściskam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej zabrał ją do Paryża
    Jejciu to takie romantyczne
    A potem na koniec wielkie bum
    Musimy się rozstać,poważnie?
    To był ten powód dlaczego razem z Harrym się tak zachowywał
    Jestem ciekawa jak to przyjmą dziewczyny
    Będę czekać na nexcik
    Powodzenia na praktykach :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie ❤❤ szkoda że muszą ze sobąz zerwać

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to?!?!! Foch jest foch. To było takie słodkie, słodkie i nagle buuum!! Nie! No prosze cie ;(. Widzę ze wszędzie teraz szał na ostatni tydzień. Ja jeszcze w piątek jadę do polski wiec może wtedy albo w czwartek sie cos pokaże. No ale kobieto jak tak można no?! Powtórzę jest FOCH!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Było tak romantycznie! Czemu muszą zrywać? :c, Ale rozdział wspaniały, czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Obiecałem, że przeczytam wszystkie rozdziały do końca lipca. Zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że mamy już sierpień, ale to dopiero początek więc wybacz mi ten poślizg.
    Na początek powiem coś bardzo niemiłego, gdyż gdy ukończyłem dwudziesty rozdział dotarł do mnie fakt, że twój styl ani trochę się nie zmienił, nie poprawił. To było bardzo dziwne, bo zazwyczaj autor pisząc się rozwija - ty nie - ty stoisz w miejscu. Gdybałem nad tym czyja to jest wina i doszedłem do wniosku, że albo mało czytasz, albo czytasz blogi takiego typu jak twój, gdzie roi się od błędów i przez to sama je popełniasz.
    Ja wiem, że blog jest tworzony dla fanów i głównie małolat, ale o wiele przyjemniej czyta się coś co ma nie tylko sens, ale także jest poprawnie zapisane. Dlatego więc ja postanowiłem wypisać twoje błędy. Oczywiście jakbym miał wypunktować wszystkie to mój komentarz byłby dłuższy niż powyższy rozdział, tak więc pokuszę się tylko o przykłady.
    1. Brak akapitów.
    2. Niewyjustowany tekst.
    I w tym miejscu moje pytanie - czy kiedykolwiek spotkałaś się z książką, której treść była zapisana w taki sposób (bez akapitów i wyjustowania)?
    3. Błędnie zapisujesz dialogi:
    a) Używamy myślników a nie minusów
    b) Po myślniku robimy spacje, a nie od razu wciskamy wyraz (piszesz w wordzie, a nie w zeszycie, więc nie musisz oszczędzać kartki, nie wykonano jej z drzewa).
    c) Stawiasz kropki i duże litery w miejscu, gdzie nie powinni ich być i odwrotnie - tam gdzie są konieczne nierzadko ich brakuje.
    4. Jest nagminnie dużo literówek i jeszcze więcej powtórzeń i to ustawionych tak blisko siebie, że aż biją po oczach. Przykład wymyślony, a nie cytowany, ale myślę, że po jego przeczytaniu zrozumiesz sens:
    "Jak ona pięknie wygląda. Musiałem jej to powiedzieć.
    - Pięknie wyglądasz - powiedziałem jej"
    Ten przykład rozbije, by pokazać dokładnie o jakie błędy mi chodzi. Po pierwsze to takie słowa jak: pięknie i jej się powtarzają, a powiedzieć i powiedziałem czy wygląda i wyglądasz, to w brew pozorom też powtórzenia, choć mają zmienioną formę. Na końcu "jej" jest całkowicie niepotrzebne, gdyż to samo przez się wynika z treści i nie piszesz dla półgłówków, którzy by nie byli w stanie takiej zależności dostrzec. Błędów tego typu masz... nie jestem wstanie tego zliczyć, bo one się powtarzają co 2-3 linijki. Polecam słownik synonimów!
    5. Dzielisz tekst enterami, a ja nie wiem od czego jest to zależne i w jakim celu tak robisz?

    O bohaterach, fabule i akcji wypowiem się poniżej, bo w tym komentarzu może mi się już nie zmieścić.

    Pozdrawiam:
    dariusz-tychon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń