Julia
- Ale ty nie rozumiesz! - Harry kolejny raz dał ponieść się swoim emocjom i wydarł się na swojego kumpla.
Chłopak kręcił tylko przecząco głową, nie rozumiejąc fali zdenerwowania u loczka. Choć nie powinien mu się dziwić - Harry zawsze był nerwowy, ale to zdecydowanie przechodziło jego pojęcie. Brakowało tylko, by zaczął robić rozrubę w jego biurze.
- Uspokój się. Nie możesz mi tego wytłumaczyć normalnie? Na spokojnie? - młody mężczyzna rozprostował nogi na swoim biurku, zakładając jedną na drugą, wpatrując się przenikliwie w plecy lokowanego przyjaciela, jakby miał na nich wypisane to, czego nie może mu powiedzieć.
- Próbowałem, to nie rozumiesz - westchnął i usiadł w końcu na krześle po drugiej stronie biurka.
- Dobra. Więc ma na imię Julia, tak? - zaczął delikatnie, by ponownie nie rozzłościć go.
- Tak.
- I co dalej? Jak ją poznałeś?
- No na imprezie. Pamiętasz Ciarę? Przyszła z nią wtedy. Zagadałem, ale jakoś nie była chętna na rozmowy.
- I?
- Postanowiłem użyć swojego niezawodnego planu - powiedział.
Zayn już widział ten jego niezawodny plan. Upił biedne dziewczę, zaciągnął do jednego ze swoich pokoi i przeleciał. Stara śpiewka, nie robiąca już na czarnowłosym wrażenia. Był starszy od niego o zaledwie trzy lata, a mimo to, miał całkiem inny pogląd na podejście do dziewczyn. Może i nie był wzorem do naśladowania, bo jego interesy nie były do końca czyste, to dżentelmenem pozostawał.
Harry to całkowite jego przeciwieństwo. Nigdy nie bawił się w związki, a każda dziewczyna była tylko na jedną noc. Chodził do miejscowych burdeli na dziwki, bo te zwykłe " są nic nie warte " - tak to ujął. Według Zayna, Harry nie miał za grosz w sobie dżentelmena. Mulat nazwał go kiedyś bad boyem i tak zostało, a Harry nie próbuje uchodzić za kogoś innego. Podoba mu się to.
- No i? - zadając pytanie, mulat wyciągnął papierosa z opakowania i zapalił zapalniczką, zaciągając się.
- No i chuj. Dała mi mordę, kopnęła w jaja i spierdoliła.
Zayn nie mógł się nie zaśmiać z jego doboru słów. Śmiał się głośno, czym zdenerwował tylko Harry'ego. Uspokoił się po dłuższej chwili i wykonał gest ręką, by kontynuował.
- Znalazłem ją potem, wypytując Ciarę. Na początku nie chciała ze mną gadać i powiedziała, że nie ma zamiaru zadawać się z mną. Przeprosiłem ją i obiecałem, że nigdy więcej nie postąpię tak, jak na tej imprezie. Ona tylko pokiwała głową, że rozumie.
- No i, jak skończyła się ta historia? Nie widziałeś jej dwa tygodnie, jak to możliwe, że w tym czasie nie zaciągnąłeś jej do łóżka? - uniósł pytająco prawą brew.
- No... No bo ona jest inna.
- Inna?
- Inna od nich wszystkich - Harry westchnął, szarpiąc za końcówki swoich włosów.
- Rany boskie! Harry, nie mów mi, że się zakochałeś - Zayn zdjął nogi z blatu i usiadł przodem do swojego rozmówcy.
- Chuj to wie. Podobają mi się jej długie blond włosy, szeroki uśmiech, którym obdarowała mnie, gdy powiedziała cześć na odchodne. Ma zgrabne nogi, aż mam ochotę ich dotknąć, ale za to też bym od niej dostał - parsknął śmiechem, na jego ustach zaraz pojawił się delikatny uśmiech. - Ma takie małe dłonie. W ogóle jest mądra i wygadana...
Zakochał się - pomyślał Zayn, uśmiechając się do siebie. Chłopak nie sądził, że dożyje tej chwili, a tu proszę. Życie ma wiele niespodzianek dla nas.
- Zakochałeś się - powiedział znowu Zayn. Zdziwiony Harry patrzył na niego wzrokiem mówiącym, by nie robił sobie z niego jaj.
- Nie żartuj tak nawet. Jestem na to odporny.
- Widać laska przebiła tą osłonę, w której się ukryłeś przed miłością - powiedział spokojnie mulat, opierając się o oparcie jego czarnego, obrotowego fotela.
- Kurwa, wpadłem. Co mam teraz zrobić? - chłopak był tak zdesperowany, że nie mógł się na niczym skupić.
- Walcz o nią. Pokaż jej, że jesteś w stanie być dla niej najlepszy.
- Ale... Zayn, znasz mnie. Nie będę w stanie być jej wierny - ostatnie słowo prawie wypluł, wstając z niewygodnego siedzenia.
- Będziesz - odpowiedział pewnie.
- Kupić jej jakieś kwiatki? - zapytał sceptycznie Harry o pierwszą rzecz, jaka wpadła jej do głowy.
- Może być. Ale nie kilka. Najlepiej dwadzieścia cztery czerwone róże. To zrobi na niej wrażenie. Możesz też napisać liścik.
Ta perspektywa nie za bardzo mu się podobała, bo pokazałby jej przez to, że jest romantyczny, czy coś, a on tego w najmniejszym stopniu nie czuje. Westchnął, podziękował za radę i opuścił biuro maklerskie swojego przyjaciela.
Następnego dnia Harry zrobił, jak doradzał mu Zayn. Zamówił kwiaty, ale nie dwadzieścia cztery sztuki. Poprosił o tyle, ile było w magazynie. Dołączył również krótki liścik, w którym było napisane:
" Może, nie jestem taki, jak byś chciała, bym był. Ale mimo tego będę się starał na każdy możliwy sposób, pokazać ci, że potrafię być inny, a te róże to dopiero początek.
Spotkajmy się pod Big Benem, jutro o szóstej wieczorem. Pozwól mi się poznać. " H.
I faktycznie, doszło do spotkania. Dziewczyna, widząc ile róż zostało dostarczone do jej domu, przeżyła nie mały szok, będąc lekko zła na jej adoratora, że zrobił coś takiego. Choć bardzo jej się to podobało, bo przecież każda kobieta lubi dostawać kwiaty, czyż nie? Gdy przeczytała liścik ukryty w jednym z koszy, wiedziała o jakiego H. chodzi.
Tamtego wieczoru, gdy poznała się z Harrym, spodobał się jej. Był bardzo przystojny no i te skręcające się loczki, których chętnie by dotknęła. Ale czar prysł, gdy zaczął się do niej przystawiać i dobierać. Musiała użyć siły, inaczej źle by się to skoczyło. Potem nie wiadomo jak, znalazł ją i przeprosił, co jej zaimponowało, więc mentalnie postanowiła dać mu szansę.Przygotowana, dotarła taksówką na miejsce spotkania. Chłopak czekał już na nią, wypatrując jej z każdej strony. Gdy ją dojrzał, szeroko się uśmiechnął i podszedł, by skrócić dzielącą icj odległość. Wręczył jej różę, tym razem białą, lekko cmokając w policzek. Zarumieniona dziewczyna spuściła głowę, pytając, czy ma ochotę się przejść.
Długo rozmawiali na przeróżne tematy, a zauroczona dziewczyna coraz bardziej przekonywała się do chłopaka. Uśmiech nie schodził z jej warg.
Tak oto spotykali się jeszcze jakiś czas. Oboje wiedzieli, że coś do siebie czują. Poznawali swoje wady, zalety, ale to nie zniechęciło ich do siebie. Chcieli być wsparciem dla tej drugiej i dawali radę!
W końcu po trzech miesiącach spotkań, nie przespanych nocach, spędzonych na rozmowach, trzymaniu się za ręce, Harry postanowił powiedzieć blond włosej o swoich uczuciach do niej.
Spotkali się, jak zawsze w jego sporym apartamentowcu. Zjedli kolację przygotowaną przez bruneta, którą można było zdecydowanie nazwać romantyczną. Siedzieli na dywanie w salonie i oglądali jakiś film, popijając co jakiś czas wino z kieliszków. Tak. Oboje lubili tak właśnie spędzać czas przed tv. Harry w końcu zebrał się w sobie i zaczął:
- Julia... Mogę ci coś powiedzieć?
- Jasne! - upiła trochę wina i odstawiła kieliszek na szklany blat.
- Bo... Ja się w tobie zakochałem - wypuścił te słowa z ust, nie wiedząc całkiem, jak zareaguje dziewczyna. Mogła przecież go wyśmiać, albo wyjść i zerwać kontakt, a tego nie chciał. Była dla niego zbyt ważna. Ale ona cały czas uśmiechała się do niego szczerze. W końcu zrobiła coś, czego nie spodziewał się w tamtej chwili.
Pochyliła się trochę bardziej w jego stronę do przodu i złączyła ich usta. Chłopak przycisnął mocniej swoje usta do jej i przyciągnął bliżej siebie. Przez ten pocałunek miał nadzieję. Nadzieję, że ona czuje to samo. Po chwili, gdy zabrakło im powietrza, odsunęli się od siebie. Dziewczyna patrzyła mu głeboko w oczy, trzymając w niepewności.
- Powiedz coś - szepnął, nie chcąc przerywać tego spokoju.
- Czy przed chwilą nie powiedziałam aż za dużo?
Chłopak siedział bez słowa, wpatrując się w nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Ja ciebie też kocham - powiedziała mu na ucho, przybliżając się do jego ciała raz jeszcze. Zrozumiał i przyciągnął ją spowrotem do siebie, mówiąc:
- Czekałem cztery miesiące na te słowa.
Po czym złączył ponownie ich usta w bardziej namiętnym i erotycznym pocałunku.
*********
Kurcze, przyjemnie mi się pisało tego imagina!
Ale czy ci się podoba Juls??
Infinity, nowy singiel. Co myślicie?