sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział 74


Dla       xskyfallx



- Dobra, już możesz otworzyć oczka - gdy tylko Mar to powiedziała, otworzyłam je i zobaczyłam odbicie swojej twarzy w lustrze.
     Wyglądam ślicznie. Makijaż był delikatny, trochę pudru i niewyróżniająca się, jasna szminka. Wyraźna, czarna kreska na górnej powiece i na dolnej, przez co oczy wydawały się większe, niż są w rzeczowistości.
- Wow, wyglądam naprawdę dobrze! - powiedziałam ucieszona. Ten prysznic czynił cuda i od jakiegoś czasu jestem spokojna.
- Świetnie, że ci się podoba. Teraz do gry wchodzi Louise - powiedziała.
    Wspomniana kobieta siedziała na łóżku i przygotowywała się do wyzwania. Po słowach Marleny wstała i podeszła do nas.
-Okej. Teraz włosy. Wolisz je rozpuścić, czy związać jakoś fikuśnie? - zapytała stylistka, trzymając w ręku szczotkę do włosów i lokówkę.
- Em... Zwiąż je jakoś, zepnij upnij. Cokolwiek - odpowiedziałam, podając się jej całkowicie. - Nie chcę, żeby mi przeszkadzały.
- Dobra. A ty Marlena, leć się przygotuj i przyjdź do nas ze swoją sukienką.
Przyjaciółka kiwnęła tylko głową i wyszła z pokoju. Oparłam głowę wygodnie o zagłówek i pozwoliłam zrobić jej z moimi włosami co chciała.
                Fryzura naszej panny młodej


   Pół godziny później moja fryzura była gotowa. Podobała mi się, była wręcz idealna, no i jest na czym zaczepić krótki welon, sięgający do końca łopatek. Gdy wybrałam z dziewczynami suknię, pozwoliłam im zaszaleć i pokazać wszystkie wzory, jakie wpadły im w ręce, ale welonem zajęłam się sama, gdyż fason mojej sukni miał tylko długi welon, a ja chciałam zwyczajnie krótki. Udało się i wszystko pasuje idealnie.
    Marlena siedzi na łóżku, zastanawiając się, jakie kolczyki wybrać do swojej kreacji. Poleciłam jej jakieś białe, by pasowały do sukienki.
- Dobra, ja jestem gotowa - Marlena wstała, okręcając się dookoła, by pokazać się z każdej strony.
    Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się szeroko, bo wyglądała cudownie. Opinająca jej ciało biała sukienka do połowy ud, uwydatniała wszystko co powinna. Leżała idealnie.



- Harry padnie, gdy cię zobaczy - powiedziałam w tym samym momencie z Lou. Zachichotałyśmy, a dziewczyna machnęła ręką. 
- Nie bardziej niż twój przyszły mąż - powiedziała tylko, zakładając spowrotem szlafrok, by zakryć kreację.
- Lepiej nie. Wolę go przy zdrowych zmysłach, gdy będzie mówił przysięgę.
- Racja - przytaknęła Louise, spryskując moje włosy kolejną dawką lakieru. 
    Czuję, że będzie działał czterdzieści osiem godzin. Wylała chyba całą butelkę. Moje włosy są sztywne niczym struna i nic nie ma prawa ostawać od siebie. 
- Dobra. Która godzina? - zapytałam, spoglądając na dziewczyny. 
- Dochodzi druga - odpowiedziała Marlena. Nagle w całym domu rozszedł się odgłas dzwonka do drzwi. - To pewnie Harry z Zaynem.
Po tych słowach wybiegła z pokoju i zostawiła mnie samą z Lou.
- No więc chyba czas założyć suknię, panno młoda - z tymi słowami podeszła do mojej wielkiej szafy i po chwili w dłoniach miała już wieszak z moim pięknym ubiorem na dziś dzień. Nagle poczułam, jak zbawienny prysznic przestał działać, a ja na nowo zaczynam się stresować. - Ej ej. Uspokój się. Oddychaj powoli. Nie pójdziesz teraz pod prysznic, więc ogarnij się. 
    Posłuchałam jej i wzięłam głęboki oddech. I tak za każdym razem. Usiadłam grzecznie na krześle, czekając, aż Lou poluzuje gorset sukni. Poczułam się trochę lepiej. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi pokoju i zobaczyłam głowę Zayna. Wszedł, upewniwszy się, że może. 
- Jak tam się ma moja przyjaciółka? - podszedł do mnie i stanął z pół metra przede mną. - Coś licho wyglądasz. Dobrze się czujesz?
- Tak... To tylko stres.
- Chodź się przytul - otworzył szeroko swoje ramiona i po chwili obejmował mnie delikatnie.
- Dawno cię nie widziałam Zen - szepnęłam, wtulając się w niego, uważając, by nie szkodzić mojej pięknej fryzury.
- No trochę. Ale już jestem. I tak się rozstaniemy, jak polecicie na ten wasz miesiąc. 
- Polecicie? - złapałam go za słówko. 
    Louis nie chciał mi powiedzieć gdzie jedziemy. Za nic nie dał się przekonać. Dałam spokój i zapomniałam o tym całkiem.
- Oj, za dużo powiedziałem. Już nic nie powiem.
- Dobra, jak z Lou?
- Dobrze. O niczym nie mówi, jak tylko o tobie - uśmiechnęłam się lekko. 
- Nie chcę przerywać, ale za pół godziny mamy być w kościele, a ty nie masz na sobie sukni. Zayn, uciekaj stąd! - Louise wygoniła mulata z mojego pokoju i pomogła założyć suknię. 













Louise zeszła pierwsza. Gdy tylko suknia była na swoim miejscu, kobieta poprawiła jeszcze swój wygląd i pociągnęła mnie za ramię na dół. Schodząc powoli po schodach, czułam się jak prawdziwa księżniczka. Brakowało mi tylko korony, ale mniejsza. Suknia, Bosh, będę wzdychać do niej chyba do końca życia. Jest piękna. Ma gorset, który jest delikatnie obszyty koronką sięgającą jeszcze rękawki do łokcia. Dół rozchodzi się idealnie od bioder do dołu, a z tyłu jest trochę przedłużony.
Jest idealna.
    U dołu schodów, kolejno stali od prawej: Zayn, Harry z Marleną, moja mama, która miała łzy w oczach i mama Lou, oraz Dan. Daniel rzucił kiedyś propozycją, że poprowadzi mnie do ołtarza, jeśli będę chciała. Zgodziłam się. Lubię go, dobry z niego człowiek. Louis ma do niego pełne zaufanie i wie, że nie skrzywdzi jego mamy.
     Wszyscy patrzyli na mnie oniemiali, jakby conajmniej zobaczyli ducha. Stając w lustrze w korytarzu, sama uznałam, że jestem duchem. Byłam lekko blada, ale furorę robiła suknia. Miałam na sobie biały puchowy płaszcz i byłam gotowa do wyjścia.
- Jedziemy? Nie chcę spóźnić się na swój ślub - powiedziałam, zwracając ich uwagę. 
- Oczywiście.
Najpierw wyszła Louise z Lux. Potem był czas na moją mamę, mamę Lou i dwie opiekunki, które dziś dzień będą zajmowały się Doris, Ernestem, Alice i Nathanem. Spora gromadka, co? Następnym w kolejce byli Marlena i Harry, który nie opuszczał swojej ukochanej na krok. Nie dziwię się. 
- Gotowa? - usłyszałam głos przyszłego teścia. Patrzył na mnie niepewnie. Fakt, zamyśliłam się. 
- Tak - odał mi swoje ramię i oboje wyszliśmy na podwórko.


******

Wybaczcie, że ten teks jest raz taki i taki, ale nic nie mogę z nim zrobić ;(
Mam nadzieję, że się wam spodobał rozdział !
Jej, już nie mogę doczekać się, by dodać kolejny!<3

4 komentarze:

  1. Sama przez moment miałam łzy w oczach. Tak pięknie opisałaś te przygotowania do ślubu. Wzruszyłam się :')
    Tak bardzo nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, że nie masz pojęcia <3 Kocham to jak piszesz, a jeszcze bardziej kocham czytać twoją twórczość. :-*
    Weny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ♡.♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziekuje za dedykacje kochanie ;*
    Boże ja też mialam łzy w oczach jak czytałam ten rozdział.
    Jest genialny, cudny no po prostu niesamowity. Juz nwm jak zachwalać xd
    Tak pięknie wszystko opisałaś boziuu rozpływam się!
    Życze ci weny, i z niecierpliwością czekam na następny cudny rozdział.
    Bardzo się ciesze, że namowiłam cie żebyś dodała go dziś awhhhh
    Buziaczki kochanie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju jaki cudowny rozdział
    Aż łezka zakręciła się w oku
    Zajebisty, czytam i czytam :*
    Dużo weny i do nn :)
    U mnie w Be Different jest już rozdział, zapraszam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej kochanie :)
    Rozdział mega ;)
    Suknia i fryzura piękna ^^
    Love love love ♡♡♡
    Nie mogę doczekać się reakcji Lou ;D i wgl całego ślubu ;3
    Czekam niecierpliwie :*
    Zapraszam do siebie ;)
    Całuje ;*
    Powodzenia w dalszym i weny kochana c:
    xoxo

    OdpowiedzUsuń